"Cichy wielbiciel" - Olga Rudnicka
Ze zjawiskiem stalkingu spotkałam się jedynie w kontekście gwiazd muzyki i osób, które jeździły za nimi wszędzie, aż ochroniarze rozpoznawali je już z daleka. Ciężko było mi sobie wyobrazić, że w normalnym życiu szarych ludzi stalking również może występować. Zarówno ta niepewność, jak i fakt, że sama autorka i jej powieści mnie fascynują, sprawiły, że na „Cichego wielbiciela” czekałam dość niecierpliwie. Rzadko się zdarza, by książka wzbudzała we mnie wewnętrzne drżenie i napięcie. Z polskich autorek zdecydowanie zwycięża w tej kategorii Bujak, jednak Olga Rudnicka wraz z „Cichym wielbicielem” doprowadzili mnie do podobnego stanu. Myślę, że to wina tej stalkerskiej powtarzalności, tego dźwięczącego w uszach „Martwego morza” Budki Suflera, setek SMSów i świetnego rozwoju akcji i zamieszania emocjonalnego ofiary. Zastanawiałam się w trakcie czytania nad kilkoma rzeczami. Po pierwsze sama byłam kiedyś nękana przez pewną osobę, jednak trwało to tylko pół roku i, konsekwentni...