„Życie moje upływało pod znakiem książki”
„Miłośnictwo pięknych i rzadkich druków było jedną z pasji mojego Dziadka. Ojciec gromadził książki w celach naukowych. Matka – dla upodobań literackich. Za sprawą tajemniczych fluidów, idących z pokolenia w pokolenie, miłośnictwo ksiąg mam we krwi, w duchu.” (s.5)
Nie sposób się nie zgodzić z pierwszym zdaniem zapisanym w książce Zuzanny Rabskiej, pozycji kultowej dla wszystkich moli książkowych. Zuzanna Rabska z Krausharów (1882–1960) była córką Aleksandra Kraushara i Jadwigi z Bersohnów. Od najmłodszych lat obracała się wśród bywających w domu jej rodziców pisarzy, artystów i uczonych.Książki otaczały ją już od wczesnego dzieciństwa i sama je umiłowała, idąc w ślady ojca, znanego warszawskiego bibliofila. Rabska zaczęła pisać swoje wspomnienia na rok przed śmiercią pragnąc jakby przywrócić należną pamięć swojemu ojcu. W tekście wybrzmiewa wielka miłość córki do ojca, który był dla niej niedościgłym wzorem do naśladowania.
Dzięki tej książce możemy cofnąć się w czasie do Warszawy z końca XIX w., na której salonach, ulicach, parkach można było spotkać najwybitniejszych polskich literatów. Zuzanna Rabska, jako dziecko i młoda panna chłonęła atmosferę domu rodzinnego, była uczennicą pensji warszawskich, gdzie wychowanie patriotyczne było wpajane młodym uczennicom z ofiarnością i poświęceniem.
Czyta się te wspomnienia jak bajkę i właściwie kilka cytatów wystarczy, żeby zrozumieć, dlaczego ta książka wzbudza taki zachwyt czytelników. Możliwość poczytania o ludziach wybitnych, którzy mieli wpływ na ukształtowanie narodu, relacja spisana przez naocznego świadka, to naprawdę nie lada gratka.
„Do pokoju dziecinnego, w chwili, gdy byłam zajęta wsuwaniem do albumu widokówek nadsyłanych przez koleżanki, weszła Matka z nieznajomą panią. Pani miała wielki kapelusz z piórami, a na czubku krótkiego nosa binokle na czarnym sznureczku. Maria Konopnicka! Wiele jej wierszyków umiałam na pamięć i zachwycałam się jej książkami z ślicznymi obrazkami. Położyła przede mną na stoliku kolorową książkę. Była to powiastka „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, która właśnie ukazała się w druku. Trudno było uwierzyć w takie szczęście. Pocałowałam ze wzruszeniem rękę poetki i przestałam zajmować się pocztówkami.” (s. 25)
„Pomiędzy Rodzicami a autorką „Nad Niemnem” panowały zawsze stosunki szczerej życzliwości i przyjaźni, czemu Orzeszkowa dawała wyraz w swoich listach do Matki i do Ojca. (…)
Orzeszkowa lubiła poufną z Ojcem i Matką gawędę. Tematem rozmów były sprawy społeczne, które ją zbliżyły do Matki, informowała się o komplety tajnego nauczania, o wykłady na „latającym uniwerku”, o pracę pionierek ruchu emancypacyjnego. Z zadziwiającą erudycją wyrażała poglądy na smutną polską rzeczywistość. (s. 186-187)
„Od dzieciństwa żywiłam dla Orzeszkowej uwielbienie, i to nie tylko dla jej prac, które czytywałyśmy na głos z Matką, ale dla jej umiłowania książki. Aforyzm Orzeszkowej spopularyzowany na zakładkach do książek „Książka może być chlebem, winem i skrzydłem”, powtarzałam przy wielu okazjach i nieraz towarzyszył mi podczas lektury rzeczy pięknych, niezastąpionych. (s. 187)
„Pewnego razu Prus rozgadał się z Ojcem na temat „klisz”.
- Wytłumaczcie mi dokładnie, co to są właściwie te „klisze”? – zapytał Ojciec.
- Klisze to płycizny, to haniebne ułatwienia, których szanujący się pisarz powinien unikać. Nie należy pisać: „wyskoczył jak z procy”, „bała się go jak ognia”, „cisza jak makiem zasiał”, „piękna jak malowanie”, „Źródło radości”, „czara rozkoszy” itp.” (s. 213)
Prawda, że to piękne wspomnienia i można tego Autorce pozazdrościć? Wzruszenie budzi także jej umiłowanie książki jako niezbędnego elementu życia człowieka, źródła pociechy w trudnych chwilach i mądrości na co dzień. Autorka wiele miejsca poświęca również opisom bibliotek i zbiorów, które uległy zniszczeniu w wyniku II wojny światowej. Choć nie ma tych cennych druków, to pamięć o nich przetrwała, również dzięki wspomnieniom Autorki.
Ta lektura to piękna gawęda koncentrująca się na tym, co piękne i ważne w życiu Rabskiej. Jej fascynacja słowem pisanym i przywiązanie do książki wyniesione z domu rodzinnego z jednej strony wzrusza, z drugiej nieco zawstydza, gdy zdamy sobie sprawę, że ludzi miłujących książki jest z roku na rok coraz mniej. Można oczywiście zachwycać się możliwościami, jakie niesie ze sobą digitalizacja zbiorów bibliotecznych czy też istnienie e-booków, a jednak sądzę, że powolne odchodzenie tradycyjnej książki, zanikanie szelestu kart, nieco nas zubaża. I choć jesteśmy tacy nowocześni, to chętnie byśmy się zaszyli w gabinecie Aleksandra Kraushara wypełnionego książkami i bibelotami, żeby oddać się lekturze. :)
Autor: Zuzanna Rabska
Wydawnictwo: Ossolineum
Rok wydania: 1959
Liczba stron: 307
„Do pokoju dziecinnego, w chwili, gdy byłam zajęta wsuwaniem do albumu widokówek nadsyłanych przez koleżanki, weszła Matka z nieznajomą panią. Pani miała wielki kapelusz z piórami, a na czubku krótkiego nosa binokle na czarnym sznureczku. Maria Konopnicka! Wiele jej wierszyków umiałam na pamięć i zachwycałam się jej książkami z ślicznymi obrazkami. Położyła przede mną na stoliku kolorową książkę. Była to powiastka „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, która właśnie ukazała się w druku. Trudno było uwierzyć w takie szczęście. Pocałowałam ze wzruszeniem rękę poetki i przestałam zajmować się pocztówkami.” (s. 25)
„Pomiędzy Rodzicami a autorką „Nad Niemnem” panowały zawsze stosunki szczerej życzliwości i przyjaźni, czemu Orzeszkowa dawała wyraz w swoich listach do Matki i do Ojca. (…)
Orzeszkowa lubiła poufną z Ojcem i Matką gawędę. Tematem rozmów były sprawy społeczne, które ją zbliżyły do Matki, informowała się o komplety tajnego nauczania, o wykłady na „latającym uniwerku”, o pracę pionierek ruchu emancypacyjnego. Z zadziwiającą erudycją wyrażała poglądy na smutną polską rzeczywistość. (s. 186-187)
„Od dzieciństwa żywiłam dla Orzeszkowej uwielbienie, i to nie tylko dla jej prac, które czytywałyśmy na głos z Matką, ale dla jej umiłowania książki. Aforyzm Orzeszkowej spopularyzowany na zakładkach do książek „Książka może być chlebem, winem i skrzydłem”, powtarzałam przy wielu okazjach i nieraz towarzyszył mi podczas lektury rzeczy pięknych, niezastąpionych. (s. 187)
„Pewnego razu Prus rozgadał się z Ojcem na temat „klisz”.
- Wytłumaczcie mi dokładnie, co to są właściwie te „klisze”? – zapytał Ojciec.
- Klisze to płycizny, to haniebne ułatwienia, których szanujący się pisarz powinien unikać. Nie należy pisać: „wyskoczył jak z procy”, „bała się go jak ognia”, „cisza jak makiem zasiał”, „piękna jak malowanie”, „Źródło radości”, „czara rozkoszy” itp.” (s. 213)
Prawda, że to piękne wspomnienia i można tego Autorce pozazdrościć? Wzruszenie budzi także jej umiłowanie książki jako niezbędnego elementu życia człowieka, źródła pociechy w trudnych chwilach i mądrości na co dzień. Autorka wiele miejsca poświęca również opisom bibliotek i zbiorów, które uległy zniszczeniu w wyniku II wojny światowej. Choć nie ma tych cennych druków, to pamięć o nich przetrwała, również dzięki wspomnieniom Autorki.
Ta lektura to piękna gawęda koncentrująca się na tym, co piękne i ważne w życiu Rabskiej. Jej fascynacja słowem pisanym i przywiązanie do książki wyniesione z domu rodzinnego z jednej strony wzrusza, z drugiej nieco zawstydza, gdy zdamy sobie sprawę, że ludzi miłujących książki jest z roku na rok coraz mniej. Można oczywiście zachwycać się możliwościami, jakie niesie ze sobą digitalizacja zbiorów bibliotecznych czy też istnienie e-booków, a jednak sądzę, że powolne odchodzenie tradycyjnej książki, zanikanie szelestu kart, nieco nas zubaża. I choć jesteśmy tacy nowocześni, to chętnie byśmy się zaszyli w gabinecie Aleksandra Kraushara wypełnionego książkami i bibelotami, żeby oddać się lekturze. :)
Autor: Zuzanna Rabska
Wydawnictwo: Ossolineum
Rok wydania: 1959
Liczba stron: 307
Faktycznie, piękna opowieść o książkach, czytałam tom 1, bo tylko ten udało mi się namierzyć w zaprzyjaźnionej bibliotece.
OdpowiedzUsuńZ ciekawostek - córka autorki wyszła za mąż za Zbigniewa Stypułkowskiego, słynnego polskiego endeka, autora "Zaproszenie do Moskwy" (polecam!)
Ja również nie wiem, czy uda mi się przeczytać tom 2 tych wspomnień, więc spisałam swoje wrażenia z tomu pierwszego. :) Naprawdę warto tę książkę przeczytać i aż się dziwię, że żadne wydawnictwo nie zdecydowało się na wznowienie tego wydawnictwa.
Usuń