Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nicieja Stanisław. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nicieja Stanisław. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 17 października 2017

Stanisław Sławomir Nicieja, Kresowa Atlantyda, t. 4





Profesor Nicieja wydał już dziewięć tomów swojego cyklu poświęconego Kresom Wschodnim RP, ich dziejom, osobowościom, okruchom wspomnień, pozostałościom materialnym i duchowym, które tworzą fascynująca, barwną mozaikę. 

W tomie czwartym Autor zabiera nas w podróż na Pokucie, do Kołomyi i Żabiego oraz do Dobromila, który z niejasnych powodów nie znalazł się w powojennych granicach Polski mimo oczywistych powiązań gospodarczych i komunikacyjnych.

Opowieść o Kołomyi i osobach stamtąd się wywodzących zajmują najwięcej miejsca w tym tomie, ale to barwne miasto, pełne kolorytu i energii dostarczało wielu wrażeń i mieszkańcom i przyjezdnym. 

Żabie z kolei to stolica Huculszczyzny, której magia oczarowała wielu artystów, dość wspomnieć choćby Kazimierza Sichulskiego (malarstwo) czy Stanisława Vincenza (literatura). Dziś z tej magii niewiele się ostało, ale powspominać warto.

Szczególnie wartościowe jest spojrzenie Autora na ten „mały”, bardzo osobisty wymiar historii, który poznajemy ze wspomnień i starych zdjęć. Takie spojrzenie czasem pozwala więcej zrozumieć ze specyfiki dziejów tych ziem niż z wydawnictw stricte naukowych, a ponadto sporo tam historii wartych upamiętnienia, a niekiedy nawet filmu. 
Trudno mi coś więcej napisać o tej książce, gdyż mam nieodparte wrażenie, że będę się powtarzać w swoich pochwałach, w końcu odniosłam się już w swoich tekstach do trzech wcześniejszych tomów (t. 1, t. 2, t. 3) :). 

Pozwólcie więc, że po prostu zacytuję kilka fragmentów dotyczących trzech opisywanych w tym tomie miast.

Kołomyja

„Kołomyja była zawsze miastem tętniącym wyjątkowym rytmem życia. Barwę nadawała jej różnorodność narodowościowa mieszkańców i przybyszów na słynne jarmarki, które według Stanisława Vincenza „były żywymi pokazami dla muzeum etnograficznego, bo każda z przybywających na targ wsi prezentowała nie tylko różne typy ludzkie, różne stroje, różne zaprzęgi, ale nawet niejednokrotnie różniące się od siebie narzecza pokuckie. To wszystko razem z chałatowcami – Żydami wystrojonymi w swoje święto jak procesje kapłanów wschodnich, zatopione w barwach owoców, jarzyn, kwiatów, wśród różniących się od siebie ras koni i bydła, było niezapomniane. A co najciekawsze, powtarzało się, powracało co jakiś czas, jak gdyby te wszystkie osobliwości wysypywały się z jakiegoś niewyczerpanego źródła.”
(strony 18-19)

Żabie

„Żabie – nazwa tajemnicza, wzmiankowana po raz pierwszy w źródłach historycznych już w roku 1224, staje się jasna, gdy dopowiemy, że początkowo nazywano to miejsce Żabie Skały albo Żabie Gody. W kwietniu, gdy po zimie słońce zaczynało mocno grzać, nie wiedzieć czemu właśnie tam, na płaskie skałki w trawiastych zakolach Czeremoszu, schodziło się tysiące żab, by złożyć skrzek. Wygrzewały się w słońcu, darły się często niemiłosiernie, przeżywając swe miodowe dni. Potem nagle milkły i znikały, by pojawić się znów za rok.”
(s. 126)

Dobromil

„Ród dobromilskich Herburtów wymarł całkowicie w połowie XVII wieku. Wiąże się z tym legenda o dobromilskich orłach. Rozpowszechnić ją mieli (a może wymyślić?) lirnicy siedzący na gruzach zamku Herburtów na modrzewiowej górze. Według ich pieśni, natychmiast po śmierci kogoś z rodziny Herburtów na pobliskich skałach pojawiał się siwy orzeł. Tych szlachetnych ptaków ciągle przybywało, a ich mnożeniu się towarzyszyła pomyślność rodziny (…). Aż jeden z Herburtów, namiętny myśliwy, ciągle krążący po okolicy z nieodłącznym potężnym łukiem, któregoś dnia wymierzył strzałę w siedzącego na skale orła i przeszył mu pierś. Zaraz po tym w nocy umarł jego jedyny synek. Odleciały też na zawsze orły. Po kilku tygodniach zmarł sprawca nieszczęsnego strzału, zamykając tym samym ostatecznie dzieje sławnego dobromilskiego rodu.”
(s. 211)


piątek, 15 kwietnia 2016

Stanisław Sławomir Nicieja, Kresowa Atlantyda, tom III




Po raz kolejny profesor Nicieja zabiera nas w podróż po zaginionym i barwnym świecie Kresów Wschodnich. Tym razem przenosimy się do Zaleszczyk, Kosowa Huculskiego, Chodorowa i Kałusza. Swoistym bonusem jest ostatni rozdział poświęcony chorwackiemu kurortowi Abacji (obecnie Opatija), do którego zjeżdżały tłumy galicyjskich Polaków, aby spędzić tam wypełniony słońcem i ciepłem urlop lub zadomowić się na dłużej poprzez kupienie tam posiadłości.

W charakterystycznym stylu Autor opowiada nam historie ludzi zamieszkałych w opisywanych miastach, przypomina sławnych i lubianych, którzy mieli związki z tym, miejscem, a wszystko na tle wielkiej historii, która w ostatecznym rozrachunku zniszczyła ten świat. Gdy czyta się tę gawędę pojawia się mnóstwo nieznanych szerzej nazwisk, które jednak stanowiły o bogactwie danego regionu. Za przykład niech posłuży choćby nazwisko doktora Apolinarego Tarnawskiego, twórcy słynnego uzdrowiska w Kosowie Huculskim, czy Aleksandra Bachmińskiego, malarza, garncarza i kaflarza, którego dzieła są do dziś poszukiwanymi rarytasami z zakresu tzw. ceramiki huculskiej.

Słoneczne Zaleszczyki były w II Rzeczpospolitej prawdziwą mekką dla turystów spragnionych słońca i ciepła. Ale było to też zagłębie sadów, które rodziły dojrzałe, smaczne, napęczniałe słońcem owoce. Zapach owoców wręcz przyprawiał o zawrót głowy, a w połowie września rozpoczynało się winobranie, co również przyciągało rzesze gości.

Ale Kresy to nie tylko rolnictwo, sentyment i barwna kolorystyka wzmacniana przez tradycję i zwyczaje mniejszości etnicznych. Profesor Nicieja przywołuje w tym tomie pamięć o dwóch miastach, które były przykładami sukcesu gospodarczego. Chodorów słynął z wzorowo prowadzonej cukrowni, jednej z większych w Europie i jest chyba jedynym miastem na świecie, gdzie wzniesiono pomnik... burakowi cukrowemu. Z kolei Kałusz był kolebką polskiego ludwisarstwa, gdzie wytwarzano najpiękniejsze dzwony w Polsce, a prawdziwymi mistrzami w tym fachu była rodzina Felczyńskich osiadła w tym kresowym mieście. Kałusz był również siedzibą Towarzystwa Eksploatacji Soli Potasowej, jednego z największych przedsiębiorstw II Rzeczpospolitej.

Książka jest ładnie wydana z arcyciekawym materiałem ilustracyjnym pochodzącym głównie ze zbiorów Autora*. Jeżeli miałabym coś wytknąć, to raczej korekcie, która nie ustrzegła się przepuszczenia paru literówek, z których najbardziej zapadły mi w pamięć „ceny dubbingowe” zamiast „dumpingowych” (s. 208).

Po przeczytanych już dwóch tomach cyklu kresowego przyzwyczaiłam się do sposobu prowadzenia opowieści i z niecierpliwością oczekuję na kolejne odcinki „małej historii”. Należy przyznać rację profesorowi Nicieji, który powiedział: "Fenomen 'Kresowych Atlantyd' polega chyba na tym, iż udało się za ich pomocą udowodnić, że historię tworzą nie tylko przywódcy - książęta, królowie, oligarchowie. Historię tworzą wszyscy". (źródło) Nic dodać, nic ująć. Na pewno przeczytam kolejne tomy tego wspaniałego cyklu, który liczy sobie na chwilę obecną siedem tomów i – zgodnie z zapowiedziami Autora – to nie koniec.

Książka została przeczytana w ramach projektu Kresy zaklęte w książkach

Autor: Stanisław Sławomir Nicieja
Wydawnictwo: MS
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 288



*Nawiasem mówiąc prof. Nicieja przytoczył w wypowiedzi dla Onetu ciekawe interakcje z czytelnikami wzbogacające zawartość treściowa wydanych książek. Wspomniał np. o tym, jak którejś nocy po wydaniu pierwszej "Kresowej Atlantydy" zadzwoniła do niego pochodząca z opisanego w tej książce Stanisławowa mieszkanka Tel Awiwu. Dopytywała o zamieszczone zdjęcie dzieci, które obsiadły elegancką limuzynę. "Powiedziałem jej, że dostałem tę fotografię od mieszkanki Opola, jednej z bohaterek zdjęcia. Samochód należał zaś do właściciela Fabryki Drożdży i Spirytusu w Stanisławowie Filipa Liebermanna. Okazało się, że dzwoniąca też jest na zdjęciu. Jest córką Liebermanna, jedyną z rodziny która przeżyła holokaust”.



piątek, 3 lipca 2015

Stanisław Sławomir Nicieja, Kresowa Atlantyda, tom 2





Truskawiec, Jaremcze, Worochta, Skole, Morszyn… Czy mówią Wam coś te nazwy? Może nie, a może przywołują opowieści z dalekiej przeszłości snute przez dziadków i pradziadków, dla których te miejsca były synonimem wypoczynku w dawnych dobrych czasach. Profesor Nicieja w drugim tomie swojego kresowego dzieła przywołuje pamięć o tych właśnie miejscach oraz o ludziach z nimi związanych.

II Rzeczpospolita to okres niezwykłego rozwoju turystyki i co za tym idzie prywatnych i państwowych inwestycji w rozwój polskich sanatoriów, zwłaszcza tych położonych we wschodniej części kraju, mocno zaniedbanej cywilizacyjnie, dla których turystyczny boom mógł być jednym ze sposobów walki z bieda. Obywatele odrodzonej Rzeczpospolitej często decydowali się na odpoczynek w kraju jakby ciesząc się, że mogą korzystać z uroków przyrody w swoim kraju.    

Profesor Nicieja w swoim cudownym stylu zabiera nas w podróż do świata przedwojennych uzdrowisk położonych na Kresach Wschodnich. Pokazuje nam piękno tamtych stron, ludzi, którzy tam mieszkali, tworzyli swój świat brutalnie zniszczony w 1939 r. Autor dotarł do nieznanych szerzej wspomnień i fotografii. Lektura książki sprawia, że przenosimy się do tamtego świata, przeżywamy ludzkie historie, które kryją się za zdjęciami w sepii. Do najbardziej znanych epizodów opisanych przez profesora Nicieję należy niewątpliwie historia pobytu Rity Gorgonowej w Truskawcu. Możemy zobaczyć zdjęcie, na którym stoi razem ze swoim chlebodawcą i jego córką Lusią, o której zabójstwo zostanie oskarżona kilka lat później. Nie miejsce tu na przypomnienie tej niezwykłej historii, jednej z najsłynniejszych spraw kryminalnych Polski przedwojennej, ale to zdjęcie jest przypomnieniem tej tajemniczej sprawy. Z kolei ze Skolem nierozerwalnie związana jest rodzina Groedlów, właścicieli uroczego pałacyku, gospodarzy najsłynniejszych polowań II RP. Jako przedsiębiorcy kierowali się własną ligiką, która ujawnia się w poniższej anegdocie:

„Do legendy przeszły stosunki panujące między pracownikami i pracodawcami w kompleksie zakładów produkcyjnych braci Groedlów. Ilustruje to historia pilarza ze Świętosławia, który pracując w tartaku, zabrał do domu bez powiadomienia właściciela kilka desek. Po otrzymaniu takiej wiadomości Groedel we­zwał go do swego biura i zapytał: "Czy ja ci źle płacę? Potrzebujesz może pożyczki?”. "Nie” – odpowiedział pilarz. "To dlaczego zabrałeś te deski? Idź do pracy i nie wystawiaj mi już więcej złego świadectwa, że niedostatecznie ci płacę i dlatego musisz kraść mi drewno”.

Wiadomość o tej rozmowie rozeszła się wśród wszystkich pracowników tartaków braci Groedlów. I nie zaistniał już drugi przypadek kradzieży desek. Warto wiedzieć, że pracownicy Groedlowa, ponad tysiąc osób, otrzymywali bezpłatnie drewno na opał. Mieszkania remontowano im na koszt firmy. Robotnik, któremu urodziło się dziecko, otrzymywał becikowe oraz w dniu chrztu dziecka darmowy przejazd fabrycznym fiakrem do kościoła, cerkwi lub synagogi.” (s. 170)


Oczywiście nie zawsze było tak różowo, Autor „Kresowej Atlantydy” przytacza również bardziej kontrowersyjne historie, ale zagłada majątku Groedlów to tylko jeden z licznych przykładów katastrofy polskich Kresów Wschodnich jako miejsca na styku kultur Wschodu i Zachodu, miejsca, gdzie ludzie, których różniło wiele, potrafili żyć obok siebie i wzajemnie się szanować.   

Opisując drugą książkę z cyklu „Kresowa Atlantyda” mam poczucie swoich ograniczeń. Bo jakież nowe przymiotniki mogę wybrać, aby opisać, jak bardzo mnie ta książka ujęła i jak wielką przyjemnością była jej lektura? No, nie da się, więc będzie krótko. :) 

Profesor Nicieja ze znawstwem i lekkością otwiera przed nami skarbiec; skarbiec opowieści, ludzkich historii, niezwykłych miejsc zatrzymanych w kadrze ocalonych z zagłady fotografii. Jego wiedza i przystępny styl pozwala nam przenieść się w czasie i mieć choć przez chwilę poczucie, że byliśmy tam z wizytą…

Książka przeczytana w ramach projektu Kresy zaklęte w książkach


Autor: Stanisław Sławomir Nicieja
Wydawnictwo: Wydawnictwo MS
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 288

piątek, 19 grudnia 2014

Stanisław Sławomir Nicieja, Kresowa Atlantyda, t. 1



Tom 1 „Kresowej Atlantydy” był moi m pierwszym spotkaniem z profesorem Nicieją i już wiem na pewno, że nie ostatnim. Profesor od wielu lat zajmuje się dokumentowaniem przeszłości polskich Kresów Wschodnich i przybliżaniem losów ludzi, którzy tam żyli. W swej pracy naukowej koncentruje się na biografistyce, a swoistym podsumowaniem jego działalności badawczej są kolejne tomy „Kresowej Atlantydy”. 

Nazwa tego kilkutomowego dzieła idealnie oddaje specyfikę Kresów. Ten świat już odszedł i nie wróci. Nie da się wrócić do tego, co było. Cokolwiek byśmy o tym myśleli, taka jest prawda. Ale możemy i powinniśmy pamiętać o tym, co tam wnieśli i pozostawili po sobie nasi przodkowie. Pamięć ma ogromną siłę, oddaje sprawiedliwość tym, którzy już nie mogą nic powiedzieć. 

Autor podkreśla we wstępie, iż „Polska w wyniku układów jałtańsko-poczdamskich w roku 1945 została przesunięta na mapie Europy jak klocek około 250 km na zachód. (…) w wyniku tej operacji straciła wówczas prawie połowę swego terytorium sprzed wojny, tj. 177,8 tys. km kw. Z 388,6 tys. km kw. (czyli ok. 45,7%). Jako rekompensatę otrzymała 100,9 tys. km kw. Dawnego terytorium hitlerowskiej III Rzeszy. (…) Takiego rozmiaru i skali społecznych następstw II wojny światowej nie doświadczyło żadne zwycięskie państwo europejskie.” (s. 5-6) Tylko, czy po uświadomieniu sobie skali tych zmian możemy nadal uważać się za państwo zwycięskie?..

Profesor Nicieja prowadzi swą opowieść prezentując poszczególne miasta poprzez historię ich mieszkańców, lokalnych wydarzeń, które znalazły odzwierciedlenie w fotografiach i wspomnieniach. W tym tomie poznajemy Lwów, Stanisławów, Tarnopol, Brzeżany i Borysław. 

Magia Lwowa i jego specyficzny klimat jest powszechnie znany. Nie dziwi więc, że opis miasta i ludzi zajmuje najwięcej miejsca. To miasto, które prawdziwy rozkwit przeżyło za czasów zaboru austriackiego i w dwudziestoleciu międzywojennym stanowiło – wydawałoby się niewyczerpany- rezerwuar kadr urzędniczych, politycznych czy wojskowych. Dramatyczna walka o polskość w latach 1918-20 uwieńczona bohaterskim zrywem Orląt lwowskich oraz walką do ostatniego naboju polskich żołnierzy pod Zadwórzem istnieją w naszej świadomości historycznej, a dzięki odkłamywaniu historii te wydarzenia powracają do głównego obiegu informacyjnego. Profesor Nicieja interesuje się jednak przede wszystkim mieszkańcami miasta, tym, czym się zasłużyli w przeszłości, co po nich zostało, a jaki sposób ukształtowało ich miasto, które stanowiło ich małą ojczyznę. Podobny cel przyświeca również wspomnieniu o pozostałych miastach w tym tomie, a każde z nich miało swoją specyfikę. W formie niespiesznej gawędy. Odkryciem dla mnie były wspaniałe i urzekające pięknem secesyjne dekoracje stanisławowskich budynków czy historia słynnego tarnopolskiego gimnazjum. Obecnie jednak po gimnazjum nie ma śladu, jak i po innych zabytkach, a wspomnienie ludzi, ich codzienności, uroczystych chwil i nadziei można odnaleźć tylko na wyblakłych, cudem ocalałych fotografiach.

Brzeżany i Borysław to zdecydowanie najmniej znane z opisywanych miast, a jednak też z bogatą przeszłością i specyfiką. Brzeżany swoje najlepsze chwile zawdzięczają Sieniawskim, po których zostały tylko ruiny ich niezdobytego zamku. Borysław zaś to historia niemal jak ta opisana w „Ziemi obiecanej” Reymonta, tylko źródłem bogactwa były tu złoża ropy naftowej, które na jakiś czas zapewniło niektórym przemysłowcom bogactwo, a harujących ponad siły robotników nie wybawiło od nędzy, samemu miastu też nie przysporzyło piękna, gdyż tym, co kojarzyło się z Borysławiem był wszechobecny brud i błoto w połączeniu z ogromną biedą mieszkańców wykorzystywanych przez tych, którzy wzbogacili się najbardziej.

Na początku lektury możemy się gubić w natłoku nazwisk, w większości nieznanych i nic nie mówiących, ale w ogólnym rozrachunku nie jest to ważne. Szybko wdrożyłam się w rytm tej niespiesznej opowieści i indywidualnych losów, które pozwalają zobaczyć dzieje tych unikalnych i jakże różnorodnych zbiorowości, pokazują tragizm zagłady tamtego świata, które rzeczywiście jest naszą Atlantydą. Nie tylko zresztą naszą, gdyż Autor słusznie zwraca uwagę na różnorodność etniczną mieszkańców tych terenów. Dla wielu z nich to również był koniec ich świata, o czym świadczą opisy zagłady społeczności żydowskich zamieszkałych na tych terenach. Choć książka nie jątrzy, nie dzieli, autor stara się odnaleźć wspólny mianownik dla dziejów tych wieloetnicznych zbiorowości, to jednak nie mogę się zgodzić, tak jak on się zgodził, z przytoczonym fragmentem wiersza Horsta Bienka:
"Wypędzili nas z Gliwic
Wypędzeni ze Lwowa".
Otóż, w moim przekonaniu, „wypędzeni ze Lwowa” nie mieli nic do powiedzenia w kwestii wyboru swojego miejsca zamieszkania...

Nieprzypadkowo książka jest zadedykowana Adamowi Hanuszkiewiczowi, rodowitemu lwowianinowi. Na końcu książki autor zamieszcza szkic poświęcony wielkiemu artyście, z którym był zaprzyjaźniony, a który odszedł w 2011 r. niedługo przed wydaniem tomu pierwszego „Kresowej Atlantydy”. 

Profesor Nicieja odkrywa przed nami ten zapomniany świat i miejsca, o historii których i naszej tam obecności, mówiło się po cichu i tylko gdzieniegdzie. Ponieważ Autor jest profesorem Uniwersytetu Opolskiego mieszka na terenach zamieszkanych przez repatriantów ze Wschodu. Od wielu lat zbiera pamiątki przywiezione przez nich na nowe miejsce. Wszystkie fotografie zamieszczone w tej pięknie wydanej książce pochodzą z jego prywatnych zbiorów nabytych na targach staroci lub od jego znajomych i przyjaciół, a nie z dostępnych bibliotek cyfrowych, co jest również wielką wartością i uważam, że autor dokonał niezwykłego wyczynu ocalając te ludzkie portrety i życiorysy.  

Ta książka jest zaproszeniem do odkrycia naszej przeszłości, poznania miejsc i ludzi, którzy – choć my sami często o tym nie wiemy – miała wpływ i na nas. Autorowi należy się ogromny szacunek za to, że podjął dzieło zachowania pamięci o Kresach, a rozpoczął swoją pracę jeszcze w PRL-u, kiedy nie było to mile widziane.
 
Cudowna książka, pełna szacunku do historii, ludzi, miejsc, pamięci o nich.

Książka została przeczytana w ramach projektu Kresy zaklęte w książkach 


Autor: Stanisław Sławomir Nicieja
Wydawnictwo: MS
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 288

Autorzy

Agopsowicz Monika Albaret Celeste Albom Mitch Alvtegen Karin Austen Jane Babina Natalka Bachmann Ingeborg Baranowska Małgorzata Becerra Angela Beekman Aimee Bek Aleksander Bellow Saul Bennett Alan Besala Jerzy Bobkowski Andrzej Bogucka Maria Bonda Katarzyna Borkowska Urszula Bowen Rhys Brabant Hyacinthe Braine John Brodski Josif Calvino Italo Castagno Dario Cegielski Tadeusz Cejrowski Wojciech Cherezińska Elżbieta Cleeves Ann Courtemanche Gil Covey Sean Crummey Michael Cusk Rachel Czapska Maria Czarnecka Renata Czarnyszewicz Florian Czwojdrak Bożena Dallas Sandra de Blasi Marlena Didion Joan Dmochowska Emma Doctorow E.L. Domagalski Dariusz Domańska-Kubiak Irena Dostojewska Anna Drewniak Wojciech Drinkwater Carol Drucka Nadzieja Druckerman Pamela Dunlop Fuchsia Dyer Wayne Edwardson Ake Evans Richard Fabiani Bożena Fadiman Anne Faulkner William Fiedler Arkady Filipowicz Wika Fletcher Susan Fogelström Per Anders Fønhus Mikkjel Fowler Karen Joy Frankl Viktor Franzen Jonathan Frayn Michael Fredro Aleksander Fryczkowska Anna Gaskell Elizabeth Genow Magdalena Gilmour David Giordano Paolo Goetel Ferdynand Goethe Johann Wolfgang Gołowkina Irina Grabowska-Grzyb Ałbena Grabski Maciej Green Penelope Grimes Martha Grimwood Ken Gunnarsson Gunnar Gustafsson Lars Gutowska-Adamczyk Małgorzata Guzowska Marta Hagen Wiktor Hamsun Knut Hejke Krzysztof Helsztyński Stanisław Hen Józef Herbert Zbigniew Hill Napoleon Hill Susan Hoffmanowa Klementyna Holt Anne Hovsgaard Jens Hulova Petra Ishiguro Kazuo Iwaszkiewicz Jarosław Iwaszkiewiczowa Anna Jaffrey Madhur Jahren Hope Jakowienko Mira Jamski Piotr Jaruzelska Monika Jastrzębska Magdalena Jersild Per Christian Jörgensdotter Anna Jurgała-Jureczka Joanna Kaczyńska Marta Kallentoft Mons Kanger Thomas Kanowicz Grigorij Karlsson Elise Karon Jan Karpiński Wojciech Kaschnitz Marie Luise Kolbuszewski Jacek Komuda Jacek Kościński Piotr Kowecka Elżbieta Kraszewski Józef Ignacy Kręt Helena Kroh Antoni Kruusval Catarina Krzysztoń Jerzy Kuncewiczowa Maria Kutyłowska Helena Lackberg Camilla Lanckorońska Karolina Lander Leena Larsson Asa Laurain Antoine Lehtonen Joel Loreau Dominique cytaty Lupton Rosamund Lurie Alison Ładyński Antonin Łapicka Zuzanna Łopieńska Barbara Łozińska Maja Łoziński Mikołaj Maciejewska Beata Maciorowski Mirosław Mackiewicz Józef Magris Claudio Malczewski Rafał Maloney Alison Małecki Jan Manguel Alberto Mankell Henning Mann Wojciech Mansfield Katherine Marai Sandor Marias Javier Marinina Aleksandra Marklund Liza Marquez Gabriel Masłoń Krzysztof Mazzucco Melania McKeown Greg Meder Basia Meller Marcin Meredith George Michniewicz Tomasz Miłoszewski Zygmunt Mitchell David Mizielińscy Mjaset Christer Mrożek Sławomir Mukka Timo Murakami Haruki Musierowicz Małgorzata Musso Guillaume Myśliwski Wiesław Nair Preethi Naszkowski Zbigniew Nesbø Jo Nesser Hakan Nicieja Stanisław Nothomb Amelie Nowakowski Marek Nowik Mirosław Obertyńska Beata Oksanen Sofi Orlińska Zuzanna Ossendowski Antoni Ferdynand Pająk-Puda Dorota Paukszta Eugeniusz Pawełczyńska Anna Pawlikowski Michał Pezzelli Peter Pilch Krzysztof Platerowa Katarzyna Plebanek Grażyna Płatowa Wiktoria Proust Marcel Pruszkowska Maria Pruszyńska Anna Przedpełska-Trzeciakowska Anna Puchalska Joanna Puzyńska Katarzyna Quinn Spencer Rabska Zuzanna Rankin Ian Rejmer Małgorzata Reszka Paweł Rutkowski Krzysztof Rylski Eustachy Sadler Michael Safak Elif Schirmer Marcin Seghers Jan Sobański Antoni Sobolewska Justyna Staalesen Gunnar Stanowski Krzysztor Stasiuk Andrzej Stec Ewa Stenka Danuta Stockett Kathryn Stulgińska Zofia Susso Eva Sypuła-Gliwa Joanna Szabo Magda Szalay David Szarota Piotr Szczygieł Mariusz Szejnert Małgorzata Szumska Małgorzata Terzani Tiziano Theorin Johan Thompson Ruth Todd Jackie Tomkowski Jan Tristante Jeronimo Tullet Herve Velthuijs Max Venclova Tomas Venezia Mariolina Vesaas Tarjei Wachowicz-Makowska Jolanta Waltari Mika Wałkuski Marek Wańkowicz Melchior Warmbrunn Erika Wassmo Herbjørg Wasylewski Stanisław Weissensteiner Friedrich White Patrick Wiechert Ernst Wieslander Jujja Włodek Ludwika Zevin Gabrielle Zyskowska-Ignaciak Katarzyna Żylińska Jadwiga
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...