Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kresy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kresy. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 kwietnia 2018

Michał Kryspin Pawlikowski, Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego




Michał Kryspin Pawlikowski to obecnie zapomniany literat, którego życiorys mógłby być arcyciekawą lekcją historii dla zainteresowanych losami Kresów Wschodnich RP na przełomie XIX i XX wieku.

Polski pisarz, publicysta wileńskiego “Słowa” pochodził z Mińszczyzny. Urodził się w 1893 r. w majątku Pućków (lub Pucków, obecnie Putkowo na Białorusi) w otoczeniu prawosławnego chłopstwa i polskich katolickich zaścianków kresowych. Do roku 1917 studiował prawo w Piotrogrodzie. Po zakończeniu studiów w Warszawie do roku 1938 mieszkał w Wilnie, pracował w Urzędzie Wojewódzkim, współpracował z redakcją jednego z najbardziej opiniotwórczych w ówczesnej Polsce dzienników wileńskiego "Słowa", jako felietonista i redaktor myśliwskiego dodatku miesięcznego. W latach 1939 – 1940 współpracował z "Gazetą Codzienną" wydawaną przez Józefa Mackiewicza. Jeszcze przed wkroczeniem wojsk sowieckich do Wilna w czerwcu 1940 roku udało mu się przedostać do Szwecji, w 1943 roku zamieszkał w Londynie, a w 1949 przeniósł się do USA. gdzie zmarł w 1972 r.

„Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego” to podróż sentymentalna Pawlikowskiego na Mińszczyznę, do rodzinnej krainy, która przepadła bezpowrotnie w 1921 r. Choć w książce bohater i jego rodzinny majątek nazywają się inaczej (Baćków), to nie ma wątpliwości, że pisarz przywołuje swoje wspomnienia i ludzi, których spotkał na swojej drodze życia. Niejednokrotnie określa on swoją książkę jako „kronikę” i w dużej mierze tak powinno się ją traktować - jako kronikę dziejów „małej ojczyzny” Autora, którą wspomina z nostalgią do końca życia. Nigdy i nigdzie nie czuł się po tej stracie „u siebie”. Był jednym z ostatnich i najzagorzalszych wyznawców idei Wielkiego Księstwa Litewskiego, autonomicznej, a jednak integralnej części Rzeczypospolitej i uważał się za jego obywatela.

Opowieść o wczesnych latach życia Tadeusza Irteńskiego (aka Michała Kryspina Pawlikowskiego) czytałam z wielkim zainteresowaniem, choć przyznam, że na początku trzeba wykazać nieco cierpliwości, aby „wgryźć się” w klimat opowieści, ale potem tekst wciąga i poznajemy kolejne etapy życia panicza z Baćkowa, jego edukację domową, szkolną, stosunki towarzyskie, rodzinne, pierwsze miłosne zauroczenia. Opisane jest to z dużą szczegółowością, ale tak naprawdę jest to dokument epoki świadczący o bogactwie i różnorodności życia codziennego polskiego ziemiaństwa z Mińszczyzny.

W trakcie lektury nasuwają się oczywiste skojarzenia z „Nadberezyńcami” Floriana Czarnyszewicza, tyle, że Pawlikowski posługuje się czystą polszczyzną, a Czarnyszewicz używa oryginalnego dialektu mieszkańców nadberezyńskich zaścianków dużo przecież uboższych i niejednokrotnie schłopiałych w porównaniu do dobrze sytuowanego ziemiaństwa. Te dwie książki dają pojęcie, jak wyglądało życie codzienne mieszkańców dworów i zaścianków na Mińszczyźnie, tak różnych, a jednocześnie tak związanych z ideą Rzeczpospolitej, z polskością…

Choć Pawlikowski skrywa się za postacią Irteńskiego, to jednak ludzie, których spotykamy na kartach powieści noszą autentyczne nazwiska, które znamy z wielu kresowych wspomnień, wystarczy wymienić choćby Czapskich, Wańkowiczów czy O’Brien de Lacy. Częstokroć dowiadujemy się zupełnie nowych informacji, jak np. o przyczynach niesławy jednego ze szwagrów Nadziei Druckiej (której wspomnienia niedawno czytałam), o czym ona nie napomknęła.

Dla mnie, znajdującej upodobanie w lekturze literatury wspomnieniowej, często kresowej, ta książka jest perełką wartą odkurzenia i chwała wydawnictwu LTW, że zdecydował się przypomnieć współczesnym twórczość Michała Kryspina Pawlikowskiego.


piątek, 12 stycznia 2018

Andrzej Rostworowski, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe




Projekt „Kresy zaklęte w książkach”, który rozpoczął się w 2014 r. wciągnął mnie do tego stopnia, że nie wyobrażam sobie roku bez przeczytania przynajmniej kilku lektur „kresowych”, mimo moich obecnych ograniczeń czasowych.

Andrzej Rostworowski (1899-1980) to przedstawiciel szlacheckiej rodziny herbu Nałęcz. Jego ojcem był Tadeusz Maria Rostworowski, znany wileński architekt. Dzieciństwo i wakacje spędzał na Polesiu, w Narowli i Rudakowie, które należały do jego krewnych.

Przed I wojną światową Autor uczęszczał do gimnazjum w Chyrowie, a w czasie wojny chodził do gimnazjów w Warszawie i Moskwie. W 1917 r. wstąpił do I Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, następnie brał udział w walkach z bolszewikami. Po wojnie osiadł w majątku Kobejki w województwie nowogrodzkim, gdzie gospodarował do 1939 r. Potem uczestniczył w obronie Warszawy, dostał się do niewoli, a w 1945 r. wrócił do kraju i zamieszkał w Krakowie. W 1961 r. zaczął spisywać swoje wspomnienia nie mając nadziei, że kiedykolwiek będą opublikowane. Na szczęście, wspomnienia Rostworowskiego przetrwały. Dzięki jego niewątpliwemu talentowi literackiemu możemy się przenieść w czasie na Polesie, do Wilna, Chyrowa i wszystkich tych miejsc, gdzie przebywał jako chłopiec, młodzieniec i dorosły mężczyzna.

Szczególnie interesujące są, w moim przekonaniu, wspomnienia z okresu nauki w Zakładzie oo. Jezuitów w Chyrowie, który cieszył się zasłużoną renomą placówki edukacyjnej kształtującej polską inteligencję. Autor dzieli się z nami informacjami o przebiegu edukacji w zakładzie, o dniu codziennym uczniów, wspomina charakterystycznych, niezapomnianych nauczycieli, co pozwala nam wyobrazić sobie potencjał i różnorodność tego niezwykłego miejsca.

Im więcej wspomnień kresowych czytam, tym częściej spotykam się z miejscami, ludźmi i rodzinami opisanymi przez innych kronikarzy. W Chyrowie przecież pobierali nauki – już w II RP – bracia Pruszyńscy, o czym pisała ich matka w swoich wspomnieniach. Z kolei rodzinę Horwattów, majątek w Narowli spotkałam na kartach wspomnień Antoniego Kieniewicza wielbiącego Polesie.

Co prawda, Rostworowscy swoje bogactwo zawdzięczali w dużej mierze pracy twórczej i interesom ojca Andrzeja, ale niewątpliwie należeli do tego ziemiańskiego świata, który opisał Autor. I chwała mu za to, bo to kolejna cegiełka pokazująca tamten zaginiony świat, jego tradycje i codzienność, często niełatwą i hartującą charaktery!

Warto pochwalić wydawnictwo za piękną oprawę graficzną (twarda okładka, fotografie, bardzo dobrej jakości papier i druk) oraz świetne opracowanie redakcyjne (rozbudowane, ciekawe przypisy). Dla wszystkich miłośników „małej historii” i Kresów Wschodnich powinna to być lektura obowiązkowa!
 
 
Autor: Andrzej Rostworowski
Wydawnictwo: Czytelnik
Liczba stron: 512
Rok wydania: 2015
 
 

wtorek, 17 października 2017

Stanisław Sławomir Nicieja, Kresowa Atlantyda, t. 4





Profesor Nicieja wydał już dziewięć tomów swojego cyklu poświęconego Kresom Wschodnim RP, ich dziejom, osobowościom, okruchom wspomnień, pozostałościom materialnym i duchowym, które tworzą fascynująca, barwną mozaikę. 

W tomie czwartym Autor zabiera nas w podróż na Pokucie, do Kołomyi i Żabiego oraz do Dobromila, który z niejasnych powodów nie znalazł się w powojennych granicach Polski mimo oczywistych powiązań gospodarczych i komunikacyjnych.

Opowieść o Kołomyi i osobach stamtąd się wywodzących zajmują najwięcej miejsca w tym tomie, ale to barwne miasto, pełne kolorytu i energii dostarczało wielu wrażeń i mieszkańcom i przyjezdnym. 

Żabie z kolei to stolica Huculszczyzny, której magia oczarowała wielu artystów, dość wspomnieć choćby Kazimierza Sichulskiego (malarstwo) czy Stanisława Vincenza (literatura). Dziś z tej magii niewiele się ostało, ale powspominać warto.

Szczególnie wartościowe jest spojrzenie Autora na ten „mały”, bardzo osobisty wymiar historii, który poznajemy ze wspomnień i starych zdjęć. Takie spojrzenie czasem pozwala więcej zrozumieć ze specyfiki dziejów tych ziem niż z wydawnictw stricte naukowych, a ponadto sporo tam historii wartych upamiętnienia, a niekiedy nawet filmu. 
Trudno mi coś więcej napisać o tej książce, gdyż mam nieodparte wrażenie, że będę się powtarzać w swoich pochwałach, w końcu odniosłam się już w swoich tekstach do trzech wcześniejszych tomów (t. 1, t. 2, t. 3) :). 

Pozwólcie więc, że po prostu zacytuję kilka fragmentów dotyczących trzech opisywanych w tym tomie miast.

Kołomyja

„Kołomyja była zawsze miastem tętniącym wyjątkowym rytmem życia. Barwę nadawała jej różnorodność narodowościowa mieszkańców i przybyszów na słynne jarmarki, które według Stanisława Vincenza „były żywymi pokazami dla muzeum etnograficznego, bo każda z przybywających na targ wsi prezentowała nie tylko różne typy ludzkie, różne stroje, różne zaprzęgi, ale nawet niejednokrotnie różniące się od siebie narzecza pokuckie. To wszystko razem z chałatowcami – Żydami wystrojonymi w swoje święto jak procesje kapłanów wschodnich, zatopione w barwach owoców, jarzyn, kwiatów, wśród różniących się od siebie ras koni i bydła, było niezapomniane. A co najciekawsze, powtarzało się, powracało co jakiś czas, jak gdyby te wszystkie osobliwości wysypywały się z jakiegoś niewyczerpanego źródła.”
(strony 18-19)

Żabie

„Żabie – nazwa tajemnicza, wzmiankowana po raz pierwszy w źródłach historycznych już w roku 1224, staje się jasna, gdy dopowiemy, że początkowo nazywano to miejsce Żabie Skały albo Żabie Gody. W kwietniu, gdy po zimie słońce zaczynało mocno grzać, nie wiedzieć czemu właśnie tam, na płaskie skałki w trawiastych zakolach Czeremoszu, schodziło się tysiące żab, by złożyć skrzek. Wygrzewały się w słońcu, darły się często niemiłosiernie, przeżywając swe miodowe dni. Potem nagle milkły i znikały, by pojawić się znów za rok.”
(s. 126)

Dobromil

„Ród dobromilskich Herburtów wymarł całkowicie w połowie XVII wieku. Wiąże się z tym legenda o dobromilskich orłach. Rozpowszechnić ją mieli (a może wymyślić?) lirnicy siedzący na gruzach zamku Herburtów na modrzewiowej górze. Według ich pieśni, natychmiast po śmierci kogoś z rodziny Herburtów na pobliskich skałach pojawiał się siwy orzeł. Tych szlachetnych ptaków ciągle przybywało, a ich mnożeniu się towarzyszyła pomyślność rodziny (…). Aż jeden z Herburtów, namiętny myśliwy, ciągle krążący po okolicy z nieodłącznym potężnym łukiem, któregoś dnia wymierzył strzałę w siedzącego na skale orła i przeszył mu pierś. Zaraz po tym w nocy umarł jego jedyny synek. Odleciały też na zawsze orły. Po kilku tygodniach zmarł sprawca nieszczęsnego strzału, zamykając tym samym ostatecznie dzieje sławnego dobromilskiego rodu.”
(s. 211)


sobota, 30 września 2017

Nadzieja Drucka, Trzy czwarte... Wspomnienia



„Życie jest wielką grą, która wymaga podsumowania.”
„(…) piszący dzieli się z czytelnikami tym, co – chociaż dotyczy jego przeżyć intymnych – stanowi tylko trzy czwarte jego „ja”. Sam przed sobą nie chce się nieraz przyznać do spraw, które mimo niedomówień mogą zainteresować czytelnika.”

Postać Nadziei Druckiej była mi kompletnie nieznana, ale - gdy zapoznałam się z jej notką biograficzną na okładce książki - nie wahałam się długo z zakupem jej wspomnień. Autorce przypadł w udziale burzliwy życiorys w pełnych napięcia i przełomów czasach. Urodziła się bowiem w 1898 r. w rodzinie książąt Druckich wywodzących się od Rurykowiczów, była córką Sergiusza, carskiego generała i – co ciekawe – miejscem jej urodzenia była Warszawa. Gdy Nadzieja miała cztery lata, rodzina wróciła do Petersburga, gdzie jej ojciec był wykładowcą na jednej z uczelni znanym zresztą z dość postępowych poglądów. Ukończyła szkołę dla dziewcząt w Petersburgu, ale nie zdołała rozpocząć zaplanowanych studiów medycznych, gdyż wybuchła I wojna światowa.

Nadzieja zgłosiła się na front wojenny w roli sanitariuszki i podczas swojej służby spotkała mężczyznę swojego życia – Maurycego O’Brien de Lacy, przedstawiciela spolonizowanej rodziny irlandzkiego arystokraty. Z rodziną tą, a raczej z jej przedstawicielką (chyba ostatnią noszącą to nazwisko), miałam okazję zetknąć się podczas lektury „Podróży na Wschód” Joanny Sypuły-Gliwy. Tam przewodniczka Autorki i polskich Kresach była m.in. Margaret O’Brien de Lacy, bratanica Maurycego i autorka książki „Dzikie Gęsi z Zielonej Wyspy”.

Maurycy zerwał swoje zaręczyny, aby w 1917 r. wziąć ślub z Nadzieją w dwóch obrządkach religijnych (Nadzieja do końca życia pozostała przy prawosławiu jakby zaznaczając swoją odrębność i przywiązanie do utraconej ojczyzny). Zaczęli oni wspólne życie na Grodzieńszczyźnie w odrodzonej Rzeczypospolitej, dokąd się udali uciekając ze zrewoltowanej Rosji. Nadzieja pozostawiła tam ojca, którego już nie zobaczyła, a przez całe życie łożyła na utrzymanie swojego opóźnionego umysłowo brata. Z Maurycym rzucili się w wir działalności społeczno-kulturalnej. On był aktywnym członkiem Związku Ziemian Polskich, w latach 1930-33 sprawował nawet funkcję prezydenta Grodna. Ona zaś szybko opanowała język polski, urodziła dwoje dzieci i …. rozpoczęła działalność literacką. Wydała kilka książek, została przyjęta w poczet Związku Literatów Polskich, a w Augustówce – swojej grodzieńskiej przystani – organizowała wiele spotkań towarzysko-kulturalnych chętnie odwiedzanych przez przedstawicieli środowisk literackich i plastycznych.

Nadzieja nie ujawnia w swojej relacji zbyt wielu szczegółów dotyczących jej życia, aczkolwiek – jak jasno wynika z kart wspomnień – od pewnego momentu tworzyli z mężem „związek otwarty”, choć ich miłość i wzajemne przywiązanie pozostały niezmienne, a małżeństwo przetrwało wszelkie burze dziejowe aż do jego śmierci w 1978 r.

Wspomnienia napisane są przystępnym językiem, pokazują losy Autorki i jej rodziny na przełomie epok. Nadzieja urodziła się w Rosji, przeniosła się do niepodległej Polski, na bliskie Kresy, a potem musiała odbudowywać swoje życie w PRL. I chyba, mimo wielu problemów, dobrze się zaadaptowała, o czym świadczy końcowy fragment zapisków stanowiący coś w rodzaju peanu na cześć Edwarda Gierka, I Sekretarza PZPR.
Bogactwo wydarzeń i doświadczeń, zmiany losu, kilkakrotne zaczynanie życia od zera wymagające niezwykłego hartu ducha i umiejętności przystosowania się, to jest to, co zapamiętam z tej lektury.


Autor: Nadzieja Drucka
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 224





piątek, 1 września 2017

Antoni Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... wspomnienia zamierzchłej przeszłości




Na cytaty z tej książki natknęłam się czytając „Zakątek pamięci” Ireny Domańskiej-Kubiak. Te fragmenty były na tyle interesujące, zawierające wiele szczegółów o życiu codziennym polskiego ziemiaństwa, że książka Antoniego Kieniewicza trafiła na moją prywatną listę życzeń. Po udanym zakupie trafiła na moja półkę i siadłam do lektury.

Autor wywodził się z majętnej rodziny ziemiańskiej osiadłej na bagnistym Polesiu. Źródłem ich majątku była przede wszystkim mądrze prowadzona działalność przemysłowa, wprowadzanie nowinek technologicznych i dobra, nieprzemijająca przez kilkadziesiąt lat, koniunktura na drewno. Gospodarstwo w Dereszewiczach i Bryniewie prowadzone przez ojca Autora, następnie niego samego i brata było wzorowe i przynosiło spore dochody. Ojciec i synowie potrafili wykorzystywać okazje, nowe możliwości, co niewątpliwie przyczyniło się do sukcesu finansowego. Tak więc ich przypadek różni się nieco od wyobrażeń o zacofanym Polesiu skoncentrowanym niemal wyłącznie na ekstensywnym rolnictwie.

Antoni Kieniewicz utracił Dereszewicze już po I wojnie światowej. W II Rzeczpospolitej, mimo zubożenia, udało mu się uzyskać stabilizację i zapewnić byt rodzinie, ale II wojna światowa była definitywnym końcem świata jego i jego ziemiańskiego środowiska. Autor spisywał swoje wspomnienia w czasach PRLu, kiedy wyzuty ze swojej ukochanej krainy szczęśliwości mógł tylko wspominać i ... pisać "do szuflady".

Autor przekazuje nam sporo informacji o stylu życia bogatego ziemiaństwa, stosunkach rodzinnych i rozrywek. Jedną z jego ulubionych form spędzania wolnego czasu było polowanie, któremu poświęca odrębną część poświęconą sposobom polowania na zwierzynę. Przyznam, że te akurat fragmenty jedynie przejrzałam, bo taka koncentracja na tej kwestii jest dla mnie przesadą, jako że generalnie nie pochwalam tego typu rozrywki. Ale trzeba przyznać, że trudno znaleźć wspomnienia z Polesia, które w ogóle nie dotykałyby tematyki polowania. To tylko dowód na to, że poleskie lasy były wręcz wymarzonym miejscem dla myśliwych.

Ale nie tylko o polowaniach pisał Autor. Niezwykle cenne są jego wspomnienia z okresu przed 1905 r., gdy szczegółowo opisuje politykę władz carskich wobec religii katolickiej, kiedy nie można było poświęcić kaplicy nawet na terenie swojej posiadłości, kiedy wierni uczestniczyli we mszy świętej zaledwie kilka razy do roku, kiedy małżeństwo z osobą prawosławną oznaczało zakaz wychowywania dzieci w religii katolickiej. Tym bardziej docenić należy uwieńczone sukcesem działania matki Autora na rzecz poświęcenia kaplicy w Dereszewiczach, co Autor opisuje z sentymentem i wielkim szacunkiem, bo wtedy to było wydarzenie wręcz epokowe dla całej okolicy. Oczywiście taka postawa władz carskich była nie tylko walką z religią, ale przede wszystkim zwalczaniem polskości, która chciano całkowicie wykorzenić na tzw. „ziemiach zabranych” (oderwane od Rzeczpospolitej w I rozbiorze na rzecz Rosji).

Wspomnienia Antoniego Kieniewicza kończą się w momencie odzyskania przez Polskę niepodległości i ostatecznej utracie majątku, który zgodnie z traktatem ryskim pozostał poza granicami II RP. Syn Autora – profesor Stefan Kieniewicz, wybitny historyk – podjął decyzję o wydaniu zapisków ojca do tego właśnie momentu i była to słuszna decyzja. Dzięki temu dostajemy bardzo szczegółowe świadectwo z życia ziemiaństwa na przełomie wieków. Nie ma tu pogłębionych sylwetek psychologicznych, ale jest rzetelne przedstawienie kolorytu epoki i spraw codziennych. W kilku kwestiach rodzinnych Autor nie chciał zbyt wiele ujawniać (np. okoliczności śmierci ukochanej siostry), ale i tak jest to lektura godna polecenia dla wszystkich pragnących poznać historię Kresów, a zwłaszcza Polesia, którego piękno opiewa w swych wspomnieniach Antoni Kieniewicz, cierpiący z powodu wyroków dziejowych i wygnania z umiłowanej „małej ojczyzny”.


Autor: Antoni Kieniewicz
Wydawnictwo: Ossolineum
Rok wydania: 1989
Liczba stron: 557

 

Autorzy

Agopsowicz Monika Albaret Celeste Albom Mitch Alvtegen Karin Austen Jane Babina Natalka Bachmann Ingeborg Baranowska Małgorzata Becerra Angela Beekman Aimee Bek Aleksander Bellow Saul Bennett Alan Besala Jerzy Bobkowski Andrzej Bogucka Maria Bonda Katarzyna Borkowska Urszula Bowen Rhys Brabant Hyacinthe Braine John Brodski Josif Calvino Italo Castagno Dario Cegielski Tadeusz Cejrowski Wojciech Cherezińska Elżbieta Cleeves Ann Courtemanche Gil Covey Sean Crummey Michael Cusk Rachel Czapska Maria Czarnecka Renata Czarnyszewicz Florian Czwojdrak Bożena Dallas Sandra de Blasi Marlena Didion Joan Dmochowska Emma Doctorow E.L. Domagalski Dariusz Domańska-Kubiak Irena Dostojewska Anna Drewniak Wojciech Drinkwater Carol Drucka Nadzieja Druckerman Pamela Dunlop Fuchsia Dyer Wayne Edwardson Ake Evans Richard Fabiani Bożena Fadiman Anne Faulkner William Fiedler Arkady Filipowicz Wika Fletcher Susan Fogelström Per Anders Fønhus Mikkjel Fowler Karen Joy Frankl Viktor Franzen Jonathan Frayn Michael Fredro Aleksander Fryczkowska Anna Gaskell Elizabeth Genow Magdalena Gilmour David Giordano Paolo Goetel Ferdynand Goethe Johann Wolfgang Gołowkina Irina Grabowska-Grzyb Ałbena Grabski Maciej Green Penelope Grimes Martha Grimwood Ken Gunnarsson Gunnar Gustafsson Lars Gutowska-Adamczyk Małgorzata Guzowska Marta Hagen Wiktor Hamsun Knut Hejke Krzysztof Helsztyński Stanisław Hen Józef Herbert Zbigniew Hill Napoleon Hill Susan Hoffmanowa Klementyna Holt Anne Hovsgaard Jens Hulova Petra Ishiguro Kazuo Iwaszkiewicz Jarosław Iwaszkiewiczowa Anna Jaffrey Madhur Jahren Hope Jakowienko Mira Jamski Piotr Jaruzelska Monika Jastrzębska Magdalena Jersild Per Christian Jörgensdotter Anna Jurgała-Jureczka Joanna Kaczyńska Marta Kallentoft Mons Kanger Thomas Kanowicz Grigorij Karlsson Elise Karon Jan Karpiński Wojciech Kaschnitz Marie Luise Kolbuszewski Jacek Komuda Jacek Kościński Piotr Kowecka Elżbieta Kraszewski Józef Ignacy Kręt Helena Kroh Antoni Kruusval Catarina Krzysztoń Jerzy Kuncewiczowa Maria Kutyłowska Helena Lackberg Camilla Lanckorońska Karolina Lander Leena Larsson Asa Laurain Antoine Lehtonen Joel Loreau Dominique cytaty Lupton Rosamund Lurie Alison Ładyński Antonin Łapicka Zuzanna Łopieńska Barbara Łozińska Maja Łoziński Mikołaj Maciejewska Beata Maciorowski Mirosław Mackiewicz Józef Magris Claudio Malczewski Rafał Maloney Alison Małecki Jan Manguel Alberto Mankell Henning Mann Wojciech Mansfield Katherine Marai Sandor Marias Javier Marinina Aleksandra Marklund Liza Marquez Gabriel Masłoń Krzysztof Mazzucco Melania McKeown Greg Meder Basia Meller Marcin Meredith George Michniewicz Tomasz Miłoszewski Zygmunt Mitchell David Mizielińscy Mjaset Christer Mrożek Sławomir Mukka Timo Murakami Haruki Musierowicz Małgorzata Musso Guillaume Myśliwski Wiesław Nair Preethi Naszkowski Zbigniew Nesbø Jo Nesser Hakan Nicieja Stanisław Nothomb Amelie Nowakowski Marek Nowik Mirosław Obertyńska Beata Oksanen Sofi Orlińska Zuzanna Ossendowski Antoni Ferdynand Pająk-Puda Dorota Paukszta Eugeniusz Pawełczyńska Anna Pawlikowski Michał Pezzelli Peter Pilch Krzysztof Platerowa Katarzyna Plebanek Grażyna Płatowa Wiktoria Proust Marcel Pruszkowska Maria Pruszyńska Anna Przedpełska-Trzeciakowska Anna Puchalska Joanna Puzyńska Katarzyna Quinn Spencer Rabska Zuzanna Rankin Ian Rejmer Małgorzata Reszka Paweł Rutkowski Krzysztof Rylski Eustachy Sadler Michael Safak Elif Schirmer Marcin Seghers Jan Sobański Antoni Sobolewska Justyna Staalesen Gunnar Stanowski Krzysztor Stasiuk Andrzej Stec Ewa Stenka Danuta Stockett Kathryn Stulgińska Zofia Susso Eva Sypuła-Gliwa Joanna Szabo Magda Szalay David Szarota Piotr Szczygieł Mariusz Szejnert Małgorzata Szumska Małgorzata Terzani Tiziano Theorin Johan Thompson Ruth Todd Jackie Tomkowski Jan Tristante Jeronimo Tullet Herve Velthuijs Max Venclova Tomas Venezia Mariolina Vesaas Tarjei Wachowicz-Makowska Jolanta Waltari Mika Wałkuski Marek Wańkowicz Melchior Warmbrunn Erika Wassmo Herbjørg Wasylewski Stanisław Weissensteiner Friedrich White Patrick Wiechert Ernst Wieslander Jujja Włodek Ludwika Zevin Gabrielle Zyskowska-Ignaciak Katarzyna Żylińska Jadwiga
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...