Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Poznańskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Poznańskie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 lipca 2020

Magdalena Genow, Bułgaria. Złoto i rakija





Nie uważam się za znawcę Bułgarii czy Bałkanów, ale z przyjemnością i oczekiwaniem sięgnęłam po książkę Magdaleny Genow stanowiącej mieszaninę reportażu, anegdot, historii i wspomnień dotyczących tego bałkańskiego kraju. Takie pozytywne nastawienie do lektury wynikało zapewne z przeczytanej kilka lat temu wspomnieniowej książki Ałbeny Grabowskiej

Autorka jest w połowie Bułgarką i dla niej Bułgaria jest drugą ojczyzną, w której spędzała wakacje i gdzie mieszka wielu jej krewnych. Nic więc dziwnego, że dla niej Bułgaria nie jest krajem kojarzącym się wyłącznie z plażami i słońcem. Magdalena Genow jest admiratorką bułgarskich gór, tradycji i kuchni. Pięknie opowiada o swoich górskich wycieczkach czy odwiedzinach w bułgarskich monasterach. Swoją miłość do Bułgarii stara się przekazać czytelnikom.

Niby znamy ten kraj, ale czy zdajemy sobie sprawę, jak ogromny wpływ na Bułgarów, ich język, część przyzwyczajeń miała pięćsetletnia niewola turecka? Skoro w Polsce ciągle widać pozostałości i różnice wynikające ze 123-letniego okresu rozbiorów, to wyobraźcie sobie, jak mogło wpłynąć na Bułgarów 500 lat zależności od Turków osmańskich, odmiennych religijnie i kulturowo od mieszkańców Bułgarii. Sposób odzyskania niepodległości przez Bułgarię w 1878 r. wyjaśnia też, dlaczego Rosja i Rosjanie są traktowani w Bułgarii z dużym sentymentem, choć nie przeszkodziło to Bułgarii stanąć przeciwko Rosji w obu wojnach światowych. Przykładem, jak Bułgarzy żegnali zwierzchność turecką może być przykład Sofii, w której wyburzono starą, turecką zabudowę, przez co część tego orientalnego dziedzictwa została utracona.

Autorka nie jest jednostronnie optymistyczna w ocenie dzisiejszej Bułgarii. Potrafi naświetlić konflikt z Macedonią z bułgarskiej perspektywy, ale bez zacietrzewienia, zwraca też uwagę na ciemniejsze strony bułgarskiego stylu życia (np. stosunek do zwierząt). Magdalena Genow z sentymentem i radością zapoznaje nas z bułgarską kulturą, obyczajami i kuchnią. Aż szkoda, że nie ma w książce przepisów na ulubione potrawy Autorki. 

Bułgaria to niezmiernie interesujący kraj, daleko ciekawszy niż tylko złote plaże nad Morzem Czarnym. Jego poplątana, mroczna historia, piękno krajobrazu, gorący temperament mieszkańców, skomplikowana teraźniejszość składa się na interesującą całość. Książka Magdaleny Genow nie jest przewodnikiem turystycznym, ale zachęca do bliższego poznania Bułgarii, kraju, o którym tak naprawdę mało wiemy. 


Książkę przeczytałam w formie ebooka.


Autor: Magdalena Genow
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 311

piątek, 1 maja 2015

Mikkjel Fønhus, Wilki


Źródło


Po książkę kompletnie nieznanego mi norweskiego pisarza sięgnęłam z sentymentu do Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego. Czytałam kilka książek wydanych w jej ramach i były to inspirujące spotkania z ciekawą i wymagająca prozą.

Seria ta oferuje różnorodne tematy i zagadnienia i nie inaczej jest z „Wilkami”, które wprowadzają nas w życie grupy wilków i ludzi żyjących na północnym skraju Norwegii, gdzie surowa przyroda egzekwuje swoje prawa. Autor przedstawia nam niezwykle realistyczny obraz zachowań grupy wilków atakujących bezlitośnie renifery wypasane przez Lapończyków. Podczas srogiej zimy tylko te duże zwierzęta są dostarczycielami pożywienia umożliwiającego przeżycie w tych ekstremalnie trudnych warunkach klimatycznych.

Fonhus ze znawstwem człowieka zaprawionego w podróżach opisuje zwyczaje wilków i renów, przedstawia też ciężkie warunki życia zamieszkałych tam ludzi. Za swego rodzaju „wiodącą” bohaterkę można uznać wilczycę, której historię poznajemy w trakcie lektury, natomiast przewijający się na kartach powieści ludzie to raczej zbiór poszczególnych epizodów wiążących ich życie z wilkami. Zdecydowanie w tej książce grają oni drugie skrzypce ustępując pola zwierzętom. Autor szkicuje świat srogiej i twardej natury, wymuszającej zachowania zwierząt, które są głównymi aktorami.

Paradoksem, czy raczej dowodem na dużą moc przekonywania może być fakt, że dzięki niemal psychologicznej analizie zachowań zwierząt jesteśmy skłonni sympatyzować z wilkami, które atakują, aby przeżyć. Motywy ludzi są nieco bardziej merkantylne.

Zapadło mi w pamięć kilka fragmentów, np. zapierający dech w piersiach opis konfrontacji rannej łani renifera i wilka czy opis dramatycznej wędrówki zamieszkałego na odludziu małżeństwa z krową do pokrycia, gdy w domu musieli zostawić 1,5 – roczne dziecko. Jak mówi w pewnym momencie narrator: „Tutaj nie można było sobie pozwolić na miękkie i skłonne do wzruszeń serce. Tkliwe uczucia za drogo kosztowały, przypominały delikatną ozdobną roślinę, której tu nie można było hodować.” (s. 54)


Ten realistyczny obraz surowej północnej przyrody rządzącej się równie surowymi prawami przemówił mi do wyobraźni i potwierdził wysoki poziom Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich.




Autor: Mikkjel Fønhus
Tytuł oryginalny: Varg
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Teresa Jętkiewicz
Rok wydania: 1972
Liczba stron: 137

poniedziałek, 17 lutego 2014

Gunnar Gunnarsson, Czarne ptaki



"Ratunek lub zguba nie przychodzą z zewnątrz, ratunek i zgubę nosisz w sobie. To twoja odpowiedzialność przed Bogiem" (s. 157)

Eksplorując Serię Dzieł Pisarzy Skandynawskich po raz pierwszy sięgnęłam po książkę autora rodem z Islandii. Fakt, że Gunnarsson pisał głównie w języku duńskim nie zmienia faktu, że był wybitnym przedstawicielem literatury islandzkiej, który kilkakrotnie otarł się o nagrodę Nobla. Nie muszę chyba dodawać, że jego nazwisko było mi kompletnie nieznane?

„Czarne ptaki” to posępna opowieść o zabójstwie i sprawiedliwości, o winie i karze osadzona w 1 połowie XIX wieku w Islandii. Wydarzenia są opisane z perspektywy Eiulvura kapłana odludnej parafii, w granicach której doszło do dwóch tajemniczych zgonów. Uczestniczy on w wydarzeniach i śledztwie mającym na celu wyjaśnić tę zagadkę raczej mimowolnie. Sam nie jest postacią kryształową. Nieobca mu jest zazdrość czy egoizm, o czym możemy się przekonać, zwłaszcza na początku książki.
 
Na jednej z farm dochodzi do dwóch tajemniczych śmierci: męża jednej z dwóch kobiet i żony jednego z dwóch mężczyzn... Śledztwo mające na celu wyjaśnienie przyczyn i przebiegu wydarzeń jest główną osią narracyjną książki. Nie jest przypadkiem, że „Czarne ptaki” nieuchronnie kojarzą się ze „Zbrodnią i karą”. Mordercy nie budzą grozy, można ich nawet określić mianem naiwnych, gdy wierzą, że zbrodnia przyniesie im szczęście, że pozwoli być razem. A przecież zbrodnia jest zbrodnią i kara jest nieunikniona. Zapis przesłuchań świadków i oskarżonych ujawnia okoliczności śmierci oraz atmosferę na farmie, ale nikt nie dysponuje dowodem zbrodni. I tu jest potrzebny ktoś, kto wydobędzie prawdę z oskarżonych, gdyż sędzia Scheving, któremu przypadło osądzenie podejrzanych, jest niezachwiany w swoim przekonaniu o ich winie. Dużą rolę w ujawnieniu prawdy odegrał właśnie Eiulvur. Opisując te wydarzenia po piętnastu latach, kiedy został dotknięty osobistą tragedią, sam nie jest pewien, dlaczego podjął działania w tej sprawie. Cały czas rozważa i rozpamiętuje przebieg wydarzeń i ich znaczenie w swoim życiu. Zdaje się obojętny, a jednak sprawia wrażenie, jakby wyrzucał sobie swój udział w sprawie. 

„Surowość” – to słowo przychodzi na myśl, gdy czyta się tę książkę. Surowe prawa, surowa kara, surowi sędziowie, surowa aura… Surowość i twardość zdominowała życie ludzi w tych trudnych warunkach. Te okoliczności są tak bezlitosne, że nawet śmierć piątki dzieci, do której dochodzi w krótkim odstępie czasu, wydaje się nie wywierać specjalnego wrażenia na ludziach, którzy żyją w odosobnionych, rozrzuconych na sporym terytorium farmach.

Proces dochodzenia do prawdy przedstawiony przez Gunnarssona przypominał mi nieco odwrócony proces dedukcji w filmie „12 gniewnych ludzi”. Tam, na skutek wątpliwości jednego z ławników i jego determinacji w dążeniu do prawdy przeprowadzono proces dedukcji uwalniający niewinnego człowieka od zarzutu popełnienia zbrodni mimo obciążających go poszlak. W „Czarnych ptakach” początkowo wydaje się, że do morderstwa nie doszło, a wszelkie plotki to skutek „złych języków”. A jednak, bezlitosna determinacja sędziego Schveringa, nie wahającego się użyć żadnego z dostępnych mu środków i przeświadczenie oskarżyciela o winie oskarżonych doprowadzają do wyjaśnienia zagadki dwóch zgonów.

Można tę książkę potraktować jako nieco ponury kryminał, niejako zapowiedź święcącego obecnie triumfy „skandynawskiego kryminału”, ale ta książka jest bardziej uniwersalna. Jest to swoisty moralitet zadający pytania, mnożący wątpliwości, zgłębiający jakość zasad etycznych człowieka, problem winy i kary, filozofii życia, jakości związków międzyludzkich w protestanckim uniwersum. Powikłania moralne bohaterów są ponadczasowe i warto się z nimi zmierzyć. Czy obowiązują nas powszechne zasady moralne? Czy prawda zawsze wyzwala? Czy morderstwo można usprawiedliwić? A czy można zgrzeszyć nadmierną łagodnością i pobłażaniem? Ciekawie tę kwestię moralności w protestantyzmie omawia w przedmowie Witold Nawrocki naświetlając jednocześnie historię literatury islandzkiej oraz sylwetkę Gunnara Gunnarssona.
 


Książka, mimo swojego ponurego i surowego nastroju, smutku, który mnie ogarniał w miarę lektury, ma w sobie jakąś siłę przyciągania, która sprawiła, że zaangażowałam się w losy bohaterów, śledziłam ich racje i poglądy. Nasze czasy przecież nie należą do najłatwiejszych, jeśli chodzi o ład i porządek moralny otaczającej nas rzeczywistości, co sprawia, że takie ponadczasowe opowieści znajdują odzew u współczesnych czytelników.  

„Czarne ptaki” to kolejny ciekawy przykład literatury skandynawskiej i kolejna udana pozycja z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego, która jest moim małym odkryciem literackim ostatnich miesięcy i którą nieodmiennie polecam. Ciekawostką jest fakt, że książka została przetłumaczona przez Leopolda Staffa. Ciekawa jestem, skąd u naszego wybitnego poety tak dogłębna znajomość języka duńskiego.

 
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:



Gunnar Gunnarsson (1889 - 1975) - powieściopisarz, dramaturg i liryk islandzki. Pochodził z rodziny chłopskiej. W wielu 18 lat wyjechał do Danii, gdzie przebywał w latach 1907-39. Większość swoich utworów napisał po duńsku, dopiero pod koniec życia zaczął pisać po islandzku. Jego najsłynniejszymi dziełami były powieści "Ludzie z Borg" oraz "Czarne ptaki" (1929). Gunnarsson był nominowany do literackiej nagrody Nobla w 1918, 1921 i 1922 r. Swoją posiadłość w Skriðuklaustur zapisał państwu i obecnie mieści się tam Instytut Gunnara Gunnarssona wspierający młodych islandzkich twórców.


Źródło zdjęcia



Autor: Gunnar Gunnarsson
Tytuł oryginalny: Svartfugl
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Leopold Staff
Rok wydania: 1974
Liczba stron: 208


piątek, 27 grudnia 2013

Mika Waltari, Obcy przyszedł na farmę




 


Mika Waltari napisał wiele bardziej znanych i cenionych książek, ale po pochlebnej opinii Koczowniczki postanowiłam sięgnąć po jedną z wczesnych powieści fińskiego pisarza, tym bardziej, że została ona wydana w ramach nader udanej Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich.

Akcja książki toczy się w latach 30-tych ubiegłego wieku; zaczyna się w momencie, gdy do zagubionej na bezdrożach farmie dociera obcy mężczyzna przedstawiający się jako Aaltonen, który szuka tu pracy w ślad za ogłoszeniem w gazecie. Na farmie mieszkają trzy osoby: stary gospodarz - Herman, kobieta i mężczyzna, którzy są małżeństwem, choć początkowo niewiele na to wskazuje. Kluczowe decyzje dotyczące gospodarstwa podejmuje kobieta nie zwracając uwagi na małżonka, który zresztą nie robi najlepszego wrażenia. Okazuje się, że mąż kobiety jest nieodpowiedzialnym alkoholikiem. Na skutek jego wybryków i pogłębiającego się nałogu musieli oni opuścić dostatnie życie w mieście i za ostatnie pieniądze kupili tę zapomnianą przez Boga i ludzi farmę od Hermana. Utrzymanie gospodarstwa spoczywa wyłącznie na barkach kobiety i starca. Wiosną, mimo bardzo ograniczonych funduszy, zmuszeni są wynajmować robotnika, który wesprze ich podczas wymagających wysiłku pracach w polu i w zagrodzie. Aaltonen bez zastanowienia zgadza się na niezbyt hojne warunki zatrudnienia. Sam ucieka od swojej przeszłości i skrywa wiele tajemnic, o których nie chce rozmawiać. Dlatego też nie przeszkadza mu małomówność, surowość i skromne warunki życiowe, jakie mogą mu zaoferować nowi chlebodawcy.

Wkrótce Aaltonen daje się poznać z jak najlepszej strony pracując bez ustanku i z pełnym poświęceniem. Jego pracowitość i wewnętrzna prawość zbliżają go do starca i kobiety, którą stara się wspierać podczas kolejnych wyskoków jej niezrównoważonego i bezproduktywnego męża. Piękne lato przynosi nadzieję na dostatnie zbiory, a więź między obcym a gospodynią staje się coraz silniejsza. Letnia aura, choć wyjątkowo skwarna, nie odgania przeczucia nieszczęścia, jakie zawisło nad mieszkańcami farmy…

Mika Waltari skonstruował kameralny dramat przepełniony emocjami. Nad mieszkańcami farmy wisi fatum, a zbliżające się nieszczęście jest wyczuwalne i wszechobecne mimo pojawiających się promyków nadziei na lepsze, szczęśliwsze życie. Cztery główne osoby dramatu są ciekawie skontrastowane. Wszystkie – poza mężem – odczuwają głęboki związek z naturą i porami roku. Mąż, negatywny bohater powieści, uosabia mizerię miejskiego stylu życia i rozrywek, które można tam odnaleźć, ale tak naprawdę zło tkwi w głębi jego jestestwa i nie wydaje się, aby miała zajść w nim jakaś zmiana. 

Ciekawa, wciągająca historia. Książka jest niewielkich rozmiarów, ale siła tłumionych emocji i uczuć zrobiła na mnie duże wrażenie. Wyczuwalna jest jednak pewna manipulacja pisarza, który ewidentnie zagrał na emocjach czytelnika tłumacząc literalnie wszystkie obciążające okoliczności na korzyść jednej strony. Miałam tego świadomość podczas lektury, ale nie przeszkodziło mi to w docenieniu emocjonalnej siły tej opowieści i jej świetnej konstrukcji. Jeśli lubicie skandynawskie historie o silnych, małomównych, z pozoru zimnych i opanowanych ludziach, którzy tak naprawdę kipią ukrytymi namiętnościami, zachęcam do przeczytania tej niepozornej książki. Jest ona warta Waszej uwagi.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Czytamy serie wydawnicze


 

 

 

Mika Waltari (1908-79) - najpopularniejszy fiński pisarz. Debiutował jako nastolatek. W 1928 r. wydał pierwszą powieść pt. "Wielkie iluzje". W latach 30-tych XX w. ugruntował swoją pozycję literacką. Światową sławę przyniosły mu powieści historyczne, m.in. "Karin córka Monsa" (1942), "Mikael" (1942), "Egipcjanin Sinuhe" (1945).  

Źródło zdjęcia



 
Autor: Mika Waltari
Tytuł oryginalny: Vieras Mies Tuli Taloon
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskiej
Tłumacz: Barbara Iwicka
Rok wydania: 1972
Liczba stron: 124



wtorek, 12 listopada 2013

Joel Lehtonen, Putkinotko





Była sobie willa, w której mieszkał pan i była sobie zagroda, w której mieszkał jego dzierżawca z żoną i dziesiątką dzieci. I willa, i zagroda nosiły wdzięczną, acz kompletnie niezrozumiałą nazwę Putkinotko, a autor książki zlokalizował je nad jeziorem w południowej części fińskiej prowincji Savo. 

Książka Lehtonena jest zapisem wydarzeń pewnego upalnego letniego dnia, około roku 1919-20 (nie ma to żadnego znaczenia dla akcji powieści), podczas którego zapoznajemy się z życiem rodziny Käkriäinenów, dzierżawców zagrody Putkinotko. Pojawiają się również ich sąsiedzi, rodzina oraz właściciel willi i zagrody – Aapeli Muttinen. Ten jeden dzień pokazuje jak w soczewce zróżnicowany i realistyczny obraz życia bohaterów książki i ich filozofię życiową, która niekiedy może zdumiewać.

Na plan pierwszy wybija się rodzina Käkriäinenów. Ojciec rodziny Juutas to lubujący się w nicnierobieniu i pogrążaniu w myślach osobnik. Zdarzają mu się okresy wytężonego wysiłku, ale do podjęcia trudu skłania go jedynie sytuacja, gdy jego licznej rodzinie głód zagląda w oczy. Swoją energię Juutas wykorzystuje głównie do płodzenia kolejnych dzieci, zgodnie z zasadą „co rok prorok”. Dziesiątka jego potomków - od niemowlaka do dwudziestolatka – dobitnie świadczy, że na polu prokreacyjnym Juutas wykazywał się pracowitością zupełnie nieporównywalną z jakością gospodarzenia w zagrodzie. 

Sądząc po nakreślonej sylwetce psychologicznej Juutasa , typowy Fin to musi być „ciężki orzech do zgryzienia”. Osiadł on w Putkinotko na mocy ustnej umowy z Muttinenem i przez 10 lat gospodarzenia na tej ziemi nie był w stanie wyremontować chałupy, zabezpieczyć budynków w obejściu, krótko rzecz ujmując absolutnie nie dotrzymał kilku, dość mało wymagających punktów porozumienia. Właściciel, nieco rozjuszony tym brakiem chęci działania, doprowadził „prośbą i groźbą” do zawarcia pisemnego kontraktu, w którym spisano powinności dzierżawcy pod groźbą utraty prawa do gospodarzenia w zagrodzie. Nawet to jednak nie przekonało upartego fińskiego chłopa, że warto się postarać i dotrzymać zobowiązań. W jego mniemaniu nie warto harować „na cudzym” i z tego powodu rzadko podejmuje trud, aby wypełnić zapisy umowy z „niesprawiedliwym” i „surowym” Muttinenem, którego często obdarza niechętnymi słowami i myślami. Podobne nastawienie prezentuje żona Juutasa, Rosina, która znając swojego męża i jego chęci do pracy jedyny ratunek w zapewnieniu rodzinie warunków przeżycia widzi w skłonieniu Juutasa do wzięcia aktywnego udziału w pędzeniu bimbru. Do tej pory Juutas uczestniczył w procederze sprzedaży nielegalnie pędzonego alkoholu, ale Rosina nakłania go do uczestnictwa w produkcji zakazanego napoju, co przyniesie większe zyski. Wtedy mogliby się nieco uniezależnić od wymagań pana. Rosina, w przeciwieństwie do Juutasa, jest pracowita i zaradna, co stanowi podstawę przeżycia tej licznej rodziny. „Całe życie Rosiny upływało na wiecznym potrząsaniu Juutasem, żeby się ocknął. Juutas był taki od lat, od kiedy go poznała. (…) Rosina niemal sama musi się troszczyć i zabiegać o wszystko; musi wytrwać i wymyślać różne sposoby.” (s. 30)


Jak pokazuje przebieg tego letniego dnia, który Lehtonen opisuje dokładnie, oddając głos niemal każdemu z głównych bohaterów, najstarsi chłopcy Käkriäinenów powoli przejmują apatyczny styl bycia ojca i niespecjalnie garną się do pracy, co w sumie nie dziwi, zważywszy na wzór osobowościowy, jaki mają w domu. 

„[Juutas Käkriäinen] Śpi jak suseł. Ma szeroko otwarte usta, z których wydobywa się potężne chrapanie. (…) Rozłożył się wygodnie wysoko na deskach najgłębszej pryczy, w tak zwanym kącie dla konia: mianowicie w kącie od tyłu, gdzie jest najgorętsza para, gdy napali się w saunie. Käkriäinen wprawdzie rozpiął niemal wszystkie guziki, ale ma na sobie kurtkę i spodnie. A na głowie futrzaną czapę z nausznikami, jaką noszą w zimie w prowincji Savo, czapkę savońską.” (s. 14)

Juutas jest jaki jest, ale nie można mu odmówić miłości do swych dzieci. Mimo wszechogarniającej biedy nie oddaje dzieci na służbę do bogatych, żadne z nich nie było nigdy bite. I jedynie ten chaos w obejściu i w rodzinie nie pozwala przychylnie spojrzeć na to, co się dzieje w tej gromadce. W letnie noce bowiem cała rodzina w liczbie 13 osób (na okres letni dołącza do nich matka Rosiny) spędza noce nie w chałupie, po której swobodnie harcują lisy wchodzące tam przez ogromne dziury, których nikt nie naprawia, ale w malutkiej saunie, która oczywiście przed spaniem jest wykorzystywana zgodnie ze swoim przeznaczeniem, co pozwala całej rodzinie zachować przyzwoitą higienę. Opis korzystania z sauny na wieczór jest zresztą hymnem ku czci tej tradycji, swoistym hołdem naturze dostępnym i dla tych bogatych, i dla tych mniej uprzywilejowanych. 

Aappeli Muttinen, pan na Putkinotko, który w wersji Käkriäinenów jest despotą i tyranem i jedynym powodem ich biedy, tak naprawdę jest człowiekiem o szerokich horyzontach myślowych, swoistym alter ego pisarza. Lehtonen wkłada w usta Muttinena wiele swoich przemyśleń na temat kondycji fińskiego społeczeństwa i jego swoistego, utrudniającego postęp „charakteru narodowego”, czego dowodem jest rodzina Käkriäinenów niezdolna do podjęcia przemyślanej walki o swój przyszły dobrobyt mimo sprzyjających okoliczności i życzliwości Muttinena, który w końcu znajduje – jak się wydaje – przewrotny sposób na skłonienie upartego fińskiego chłopa do dbałości o powierzone mu mienie. :)

„Putkinotko” to kolejna książka z nader udanej Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich, po którą sięgnęłam i muszę przyznać, że mój wybór znów okazał się trafny. Opowieść Lehtonena o tym upalnym dniu w zapadłym, choć urokliwym kącie Finlandii, kraju jezior i puszcz, jest żywa i skrząca się wieloma barwami. Kreacje bohaterów są dopracowane, realistyczne i ciekawie skontrastowane, a ich sylwetki psychologiczne wcale nie są jednoznaczne. Nawet jeśli rodzina Käkriäinenów budzi w nas pewną niechęć z uwagi na swoją roszczeniowość i lenistwo, to jednak w miarę upływu czasu ten ich chaos i obijanie się nie przesłaniają nam jednak miłości, jaka ich łączy. Przykładem może być traktowanie najstarszego, opóźnionego w rozwoju syna, który ma swoje miejsce w tej rodzinie i jest jej pełnoprawnym członkiem.

Niebagatelnym atutem tej książki są również napisane pięknym językiem i ujmujące malowniczością opisy bujnej przyrody tych ziem uwypuklone w palącym słońcu upalnego dnia.

Nie bez powodu uważa się tę powieść za szczytowe osiągnięcie Joela Lehtonena. Zawarł w niej wiele swoich pesymistycznych przemyśleń na temat swoich rodaków i generalnie przyszłości, choć w książce nie brakuje akcentów humorystycznych, które potrafią wywołać uśmiech również na twarzy współczesnego czytelnika. Jeśli lubicie odkrywać zapomniane perełki skandynawskiej literatury, szczerze zachęcam do przeczytania tej książki.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Czytamy serie wydawnicze


 


Joel Lehtonen (1881-1934) – fiński pisarz. Dzieciństwo spędził w ubóstwie. Dzięki pomocy swej opiekunki podjął studia na Uniwersytecie Helsińskim. Początkowo jego powieści utrzymane są w duchu neoromantyzmu. Później pod wpływem wojny domowej w Finlandii jego twórczość zdominował pesymizm. Popełnił samobójstwo.

Źródło zdjęcia





Autor: Joel Lehtonen
Tytuł oryginalny: Putkinotko
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Cecylia Lewandowska
Rok wydania: 1981
Liczba stron: 404


czwartek, 19 września 2013

Per Anders Fogelström, Miasto moich marzeń



 
Ta książka powstała z miłości do miasta, które opisuje. Jest to pierwsza część cyklu autorstwa Pera Andersa Fogelströma, która prezentuje nam życie Sztokholmu w latach 1860-80. Przenosimy się do tego miasta, gdzie panuje niemiłosierny tłok, każde możliwe miejsce, które może służyć jako posłanie, jest zajęte i trudne do zdobycia dla pojawiających się wartkim strumieniem przybyszów ze wsi. To miasto, gdzie większość niewykwalifikowanych robotników pracuje ponad siły ciułając każdy grosz. Gdzie dzieci muszą wcześnie zaczynać pracę i zarabiać na siebie już od wczesnego dzieciństwa doświadczając z reguły brutalności i agresji ze strony rodziców, tych prawdziwych lub przybranych. 

Taki Sztokholm poznajemy, gdy trafiamy do miasta razem z Henningiem Nilssonem, biednym chłopakiem ze wsi, który osierocony przez matkę ucieka z rodzinnej wsi i w wieku 15 lat, bez grosza przy duszy, wkracza do miasta. Miasta, które żyje własnym życiem, pojawiają się nowi mieszkańcy, rozwija się i… nie jest dla wielu łaskawe. Henning jest człowiekiem pełnym wewnętrznej godności i prawości, którego spokój i uczciwość jaśnieją niczym gwiazda na horyzoncie powszechnej niegodziwości i brutalności. Zmaga się on z trudami życia starając się jednak pozostać w zgodzie ze swoimi zasadami. Dla wszystkich, których spotyka ma dobre słowo i jest wdzięczny za każda dobrą rzecz, która go spotyka. Ta jego spolegliwość, uczciwość i niechęć do wyrwania się z zaklętego kręgu biedy i niemożności zapewnienia sobie lepszego bytu, brak sprytu życiowego niosą w sobie przeczucie nieszczęścia dla niego i jego rodziny, którą stworzył z piękną i łagodną Lotten, córką praczki. 

Henning jest głównym bohaterem, ale nie jedynym. Poznajemy barwną galerię postaci, które częstokroć prezentują inne podejście do życia niż nasz bohater. Uwagę zwraca postać Anniki, córki pełnego brutalnej siły farbiarza, wynajmującego dosłownie każdy kąt swojej nędznej chałupy czeredzie biedniejszych od siebie. Obsesyjnie dba ona o swój wygląd, aby nikt postronny nie mógł posądzić jej o związki z biedotą i aby wyrwać się z biedy i swojego środowiska za wszelką cenę. Czy uda jej się odnaleźć szczęście? 

Kciuk z kolei to najlepszy przyjaciel Henninga, z którym poznali się wkrótce po przybyciu Henninga do miasta. Pragnie on osiągnąć w życiu więcej niż tylko trwanie w przypisanym urodzeniem otoczeniu. Nie ukrywa tego, że marzy o rewolucji społecznej, która zmieni oblicze Szwecji. Interesuje go każdy przejaw buntu, który przecież może być zarzewiem tej upragnionej przez niego rewolucji. Jest on bohaterem, który wnosi do akcji powiew niepokojów społecznych, które pojawiały się podówczas w Europie. Bądź co bądź jest to epoka rewolucji przemysłowej. W wydaniu szwedzkim jest ona w sumie delikatna i łagodna, ale dla Henninga i tak udział w podobnych „awanturach” jest niewyobrażalny. W książce spotykamy się również z rodziną Bodinów, handlarzy śledzi, z którą splatają się losy głównego bohatera. Dzięki nim dowiadujemy się nieco o życiu tych nieco bogatszych sztokholmian.

Książka Fogelströma zrobiła na mnie duże wrażenie. Opisywane są kolejne wydarzenia z życia Henninga i jego otoczenia, a wiele z nich wywołuje wzruszenie, którego na pewno nie nazwałabym tanim. Jest to realistyczny obraz życia biednych mieszkańców Sztokholmu. Książka opisuje tę gorszą stronę życia naznaczoną pracą ponad siły, biedę, wyzysk, nie unika też rejestrowania godnych pogardy zjawisk, jak gwałt, brutalność, agresja wobec dzieci. A jednak nie są to opisy naturalistyczne. Byłam przejęta, smutna, zmartwiona tym, o czym czytam, ale jednocześnie niesamowicie wzruszona historią Henninga i jego rodziny. To książka, którą chce się czytać, której bohaterowie są ludźmi z krwi i kości, których losy chce się poznać. A zbiorowym bohaterem jest miasto, które się zmienia, modernizuje, ulega nowym wpływom, przyciąga nowych mieszkańców i powoli staje się metropolią.

Najbardziej wzruszyła mnie sytuacja dzieci żyjących w tym środowisku. Ich niedola, brutalność, z jaką się spotykały porusza i przejmuje. Opisane są sytuacje, które wręcz przejmują grozą. Wydaje się, że tradycja przyjmowania dzieci na wychowanie dla wielu rodzin była sposobem na podreperowanie domowego budżetu poprzez niesamowity wyzysk tych dzieciaków. Z drugiej strony, zwróciłam uwagę na fakt, że w okresie, gdy toczy się akcja książki, ci najbiedniejsi potrafili jednak czytać i pisać, co nie było chyba europejską normą w tym czasie.

Choć książka nie opowiada o rozterkach miłosnych pań z wyższych sfer, wzruszeń tu nie brakuje. Każdy czytelnik będzie chyba poruszony obrazem nędzy, poniżenia, codziennej, pełnej poświęceń i wysiłku walki o chleb, o możliwość przeżycia. Książka przemawia do wyobraźni i stają nam przed oczami opisane sceny. Dość rzadko się wzruszam przy lekturze, ale końcówka „Miasta moich marzeń” wywołała łzy w moich oczach. Tyle razy wspomniałam tu o swoim wzruszeniu, ale ta książka to naprawdę kawał dobrej, wywołującej emocje literatury. Oferuje ona nie tylko gamę wzruszeń, ale przywołuje też obraz ludzi, którzy musieli żyć w ciężkich i bardzo trudnych czasach, których urodzenie skazywało ich na ciężką, niemal beznadziejną egzystencję, a która mimo swej biedy niosła również wiele momentów wywalczonego szczęścia i pogody. Urzekła mnie ta książka, siła ludzkich charakterów i uniwersalność przekazu mimo osadzenia w określonych realiach czasowych i geograficznych. 

P.S. Dla wszystkich czytelników „Pani na Złotym Potoku” Magdaleny Jastrzębskiej mam informację, że w „Mieście moich marzeń” kilkakrotnie jest wspomniany król Karol, który zresztą umiera przed końcem książki. Tak, to TEN Karol XV, który omal nie poślubił Marii Beatrix Krasińskiej.
 

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Czytamy serie wydawnicze




Per Anders Fogelström (1917-98) – pisarz szwedzki. Całe życie spędził w Sztokholmie, gdzie toczy się akcja większości z jego40 książek, w tym pięcioczęściowy cykl o życiu miasta, którego pierwszą częścią jest “Miasto moich marzeń” (wyd. 1960, polskie wyd. 1982).
Źródło zdjęcia







Autor: Per Anders Fogelström
Tytuł oryginalny: Mina drömmars stad
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Małgorzata Szulc-Modig
Rok wydania: 1982
Liczba stron: 288
 

środa, 21 sierpnia 2013

Timo Kustaa Mukka, Ziemia jest grzeszną pieśnią




Po książkę sięgnęłam na fali zainteresowania Serią Dzieł Pisarzy Skandynawskich, którą poznaję w ramach wyzwania „Czytamy serie wydawnicze”. Książek wydanych w ramach serii jest sporo, ale ograniczyłam się do zasobów moich okolicznych bibliotek oraz do zaciekawienia sygnalizowaną treścią. W ten sposób trafiłam na debiutancką książkę Timo K. Mukka. Nie była to jednak książka popularna. Jak mnie poinformowała bibliotekarka, w ciągu 25 lat, jakie upłynęły od wydania książki, byłam dopiero czwartą osobą (!), która pożyczała tę książkę. 

Autor, który wydał tę książkę w wieku zaledwie 19 lat, a napisał ją kilka lat wcześniej, zabiera nas na daleką północ Finlandii, do wioski Siskonranta, gdzie ludzie żyją w nieustannym trudzie i znoju. Ich życie zdominowane jest przez trudne warunki klimatyczne. „Okres zimowego mroku zwany kaamos niepostrzeżenie i leniwie posuwał się naprzód, nieraz zdawało się, że przystaje wśród upartych ciemności; ciągnął się jednak bez końca. Życie ludzi zatrzymało się przez to w miejscu, trwali, poruszając się jak we śnie; kobiety, starcy i dzieci w chatach, mężczyźni na porębach – wszyscy oczekiwali nadejścia wiosny.” (s. 91)

Opowieść Mukki toczy się w latach powojennych i koncentruje się wokół dziewiętnastoletniej Marty Makela, jedynej córki ojca-Juhaniego i chorowitej Alli. Jej bracia zginęli na wojnie. Dziewczyna ulega fascynacji Oulą Nahkamaa, Lapończykiem przybywającym do wioski przy okazji spędu reniferów. Ta fascynacja może równie dobrze zostać nazwana żądzą i Oula nie jest jej jedynym adresatem. Jak wspomina w jednej z rozmów Marta:

„- Wiesz... to jest coś takiego… - tłumaczyła
- Aha…                                                                                                       
- Nagle się zachciewa… dziwne to, ale tak już jest…” (s. 93)


Mukka opisuje też życie innych mieszkańców wioski, których życie jest najprostsze z możliwych, pełne atawistycznych odruchów, które współczesnemu czytelnikowi mogą się niejednokrotnie wydać pozbawione logicznego uzasadnienia. Życie wioski toczy się naprzód, choć zdarzają się morderstwa, tajemnicze zaginięcia, wybuchy żądzy, najprostszej z możliwych, za którą często nie stoi nic poza chwilową potrzebą, a jeśli jest uczucie, to trudne do zwerbalizowania dla jego bohaterów. To, co dla niektórych pisarzy mogłoby być przyczynkiem do napisania książki lub przynajmniej istotnym wątkiem, dla Mukki jest tylko epizodem, któremu poświęca kilka zdań. Wiele zachowań określilibyśmy jako bezwstydne lub wręcz brutalne (np. stosunek dziadka Makelów do ślepego psa Punu czy naprawdę "mocny" opis kastracji reniferów).

Odrębną sprawą jest religijność mieszkańców wioski. Żadnego przybytku religijnego tam nie ma. Regularnie natomiast odwiedza ich kaznodzieja z protestanckiej sekty. Na spotkania z nim schodzi się cała wioska, ale opis przebiegu tych zgromadzeń nosi rys karykaturalności, gdyż wypowiadany przekaz biblijny nijak się ma do zachowań ludzi pogrążających się w ekstazie bliskiej orgii seksualnej. Ale te spotkania są właściwie jedną z niewielu rozrywek mieszkańców wioski i – jak się wydaje – tak je właśnie traktują.

Gdybym streściła opowiedzianą w tej książce historię wydałaby się ona zapewne dość banalna i niewarta uwagi. Niektórzy pewnie określiliby zachowanie mieszkańców wioski jako czysta „ruja i poróbstwo”. „Ziemia jest grzeszną pieśnią” to jednak niepełny tytuł. Jego uzupełnieniem jest podtytuł „Ballada” i jest to ważna wskazówka, aby nie traktować treści w sposób dosłowny. Opowieść zaczyna się poematem, a kończy się hymnem ku czci ziemi / kobiety. Poszczególne części również są przedzielone utworami poetyckimi. Czytając tę książkę należy mieć na uwadze, że z jednej strony jest to autorska wizja życia na Północy, z drugiej zaś pokazanie silnej więzi człowieka z naturą.

Książka nie pozostawiła mnie obojętną i to jest jej plus, ale muszę przyznać, że mam wątpliwości, czy ją Wam polecić. Jest w niej jakaś pociągająca, a czasem nawet romantyczna dzikość i prymitywizm, ale brakowało mi w niej nieco głębi, szerszego spojrzenia. Mając jednak na uwadze, że książka wyszła spod pióra nastolatka, ogromne wrażenie robi dojrzałość tekstu, nawet mimo dość odważnych opisów zwyczajów erotycznych tej zamkniętej społeczności. Nie jest to jednak arcydzieło, lecz dość interesująca próba opisu prostej i niejednokrotnie twardej rzeczywistości życia na dalekiej Północy, gdzie więź z naturą jest mocna i determinuje ludzką egzystencję. Czy warto poświęcić czas na lekturę? Chyba tak, jeśli zainteresował Was zarys fabuły. :)

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Czytamy serie wydawnicze oraz Book-Trotter

 

Timo Kustaa Mukka (1944 - 1973) - fiński pisarz i poeta. Jego talent literacki i malarski został zauważony we wczesnej młodości. W 1957 r. zachorował na zapalenie opon mózgowych, co zmieniło jego osobowość, doprowadzając nawet do próby samobójczej. Zadebiutował w wieku 19 lat powieścią "Ziemia jest grzeszną pieśnią" (1964). Kolejna powieść "Tabu" (1965) opisywała religijne i seksualne dojrzewanie młodej dziewczyny. W 1980 r. powieść ta została sfilmowana. Zmarł na atak serca.

Źródło zdjęcia




Autor: Timo Kustaa Mukka
Tytuł oryginalny: Maa on syntinen tautu
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Joanna Trzcińska – Mejor (wiersze w przekładzie Jerzego Litwiniuka)
Rok wydania: 1988
Liczba stron: 180


piątek, 19 lipca 2013

Per Christian Jersild, Wyspa dzieci




Na tę książkę zwróciłam uwagę dzięki wpisowi Koczowniczki, która ma dar wyszukiwania nieco przykurzonych perełek literackich.

Upalne lato w Sztokholmie w latach 70-tych XX wieku. Reine Larsson, prawie jedenastoletni syn Harriett, samotnej matki, owoc przypadkowego związku, postanawia poświęcić swoje wakacje na przemyślenie kondycji człowieka i życia jako takiego. W tym celu podejmuje przemyślany plan wprowadzenia w błąd swojej matki, co doprowadza do jego samotnego pobytu w rozpalonym letnim żarem mieście; matka natomiast jest przekonana o jego wyjeździe na kolonie dla młodzieży na tzw. „Wyspie dzieci”. Reine jednak wie lepiej, że podczas tych kolonii nie będzie mógł się skupić, żeby przemyśleć te najważniejsze dla niego sprawy i postanawia posmakować samodzielności w pełnej konspiracji. („Nie można porządnie myśleć w obecności mnóstwa innych chłopaków. Koncentracja w pokoju zaludnionym przez chmarę dzieciaków odpada. Spokojne myślenie nie byłoby możliwe, nawet gdyby wszyscy spali. Jak snuć na przykład rozważania o tym, że jest sam w całym świecie, a inni tylko pyłkiem w jego oku, wśród dziesięciu spoconych, puszczających wiatry i jęczących kumpli?” s. 113).

Jego posunięcie, choć dobrze zaplanowane, jeśli chodzi o wprowadzenie matki i sąsiadów w błąd, nie jest do końca przemyślane w odniesieniu do kwestii utrzymania się w mieście. Dzięki szczęśliwemu przypadkowi udaje mu się znaleźć pracę, ale nie trwa to zbyt długo i chłopak poznaje nowych znajomych, członków wędrownej trupy teatralnej, członków bandy räggare - młodzieżowych chuliganów i przestępców, wsławiających się głównie rozbijaniem imprez publicznych, prawie nieznajomą dziewczynę i jej ekscentrycznego sąsiada…

Książka Jersilda napisana jest z punktu widzenia przedwcześnie dojrzałego Reine, który próbuje sobie ułożyć w głowie porządek świata i swoje w nim miejsce. Odrazą napawa go świat dorosłych, ich gierki, rozgrywki i oszustwa. Wyrazem jego niechęci do świata dorosłych, czy też dorosłości w ogóle, jest obawa przed dojrzewaniem i wejściem w świat seksualności. W moim przekonaniu ten aspekt książki to także swoiste ostrzeżenie czy też raczej zgłoszenie wątpliwości co do szwedzkiego systemu edukacji i pomocy społecznej. Skoro bystry jedenastolatek układa sobie w wyobraźni scenariusze postępowania w rodzinie zastępczej, do której zostanie skierowany, gdy wyjdzie na jaw, że został sam w mieście bez opieki, to coś z tym systemem jest nie tak. Więź z matką przez większą część książki praktycznie nie jest odczuwalna, a chłopak ze swoją rodzicielką właściwie nie rozmawia. Reine zresztą bardzo często wyraża w myślach pogardę dla matki i jej stylu życia.

„Nie posunął się ani o krok z zadaniem, które sobie postawił, czyli dowiedzieć się, co jest ważne. Dlaczego istnieje człowiek, dokąd zmierza, jak dużo czasu to zajmie i co to da.” (s. 43)

To, co mnie uderzyło w tej książce, to ogromna samotność Reine. W tym wielkim, rozpalonym słońcem Sztokholmie Reine jest zupełnie sam. Świat dorosłych pozostawia go samemu sobie. Nie dostarcza żadnych wskazówek, rad, drogowskazów postępowania. Reine chce zostać sam ze sobą i znaleźć odpowiedzi i tak się dzieje. Nikt z dorosłych się nim nie zainteresuje, nawet gdy chodzi w brudnych rzeczach i można się domyślić, że nie pozostaje pod opieką dorosłego. Nie ma kolegów, rówieśników, rodziny, znajomych, a jeśli już trafia się jakiś kontakt z kochankiem matki, to dorosły kompletnie nie jest zainteresowany odczuciami Reinego i przyjmuje bez mrugnięcia okiem jego wyjaśnienia, dość zresztą niekoherentne. Podobnie mało dociekliwe okazują się koleżanki z pracy, gdzie udaje mu się zaczepić, aby zarobić nieco pieniędzy potrzebnych do przeżycia w mieście.

Reine podejmuje próbę pozostania sam ze sobą bez konkretnego planu utrzymania się, i ją konsekwentnie realizuje chcąc dotrzeć do prawdy istnienia. Czy w ogóle jest jakaś „prawda”? Reine praktycznie nie prowadzi rozmów. Jest ze swoimi myślami sam. To dorośli nie chcą z nim rozmawiać traktując go jak dziecko, zajęci swoimi własnymi sprawami i problemami. Dopiero pod koniec książki trafia na osobę, która traktuje go jak partnera i potrafi rozmawiać, przed którą Reine się otwiera. Nora, przypadkowo spotkana dziewczyna, u której pomieszkuje, mówi do niego: „Nigdy jeszcze nie spotkałam dziesięciolatka tak starego jak ty.” (s. 229), a w rozmowie między nimi padają słowa, które dotychczas istniały tylko w głowie chłopca:

 „-Wiesz dlaczego z nikim nie rozmawiam?
- Bo nie zrozumieją.
- To też. Ale odebraliby mi siłę, gdyby wiedzieli, jak myślę.
- Jaką siłę?
_Tę, która sprawia, że ja to ja, że ja wiem, bo ja to robię, wiem, że ostatecznie i tak jestem jedynym człowiekiem w uniwersum.” (s. 232)


Ciekawie napisana, mądra książka. Bardzo krytyczne spojrzenie na szwedzką rzeczywistość połowy lat siedemdziesiątych. Końcówka jest moim zdaniem niedopracowana i jakby przyszyta „na siłę”, żeby nie było zbyt pesymistycznie. Pytania i wątpliwości podniesione przez Jersilda są głębokie i uniwersalne, ciekawie ukazał wątpliwości przedwcześnie dojrzałego dziecka wkraczającego w wiek nastoletni. Warto przeczytać.

 
Książka przeczytana w ramach wyzwań:

Czytamy serie wydawnicze

Pod hasłem




Źródło zdjęcia
 

PerChristian Jersild (ur. 1935) – szwedzki lekarz i pisarz. Pisze na tematy społeczne. Jest autorem trzydziestu pięciu powieści. Do jego najsłynniejszych książek należą „Wyspa dzieci” (1976) oraz „Dom Babel” (1978), w którym opisane jest umieranie starszego człowieka w odhumanizowanym szpitalu na przedmieściach Sztokholmu.






Autor: Per Christian Jersild
Tytuł oryginalny: Batnens o
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Halina Thylwe
Rok wydania: 1986
Liczba stron: 276
 

wtorek, 4 września 2012

Knut Hamsun, Błogosławieństwo ziemi





„Przez trzęsawisko wiedzie do boru ścieżka długa, niezmierzona. Kto ją wydeptał? – Człowiek, pierwszy, który się tu pojawił. Przed jego przybyciem nie było jej jeszcze.”

Tak rozpoczyna się ta książka, która przyniosła jej autorowi literacką nagrodę Nobla w 1920 roku. Opowiada o ludziach, którzy zdecydowali się osiąść na pustkowiu, z dala od siedzib ludzkich i stworzyć tu dom. Pierwszym śmiałkiem i tym, którego losy najbardziej interesują autora, jest Izak. Nie wiemy, skąd pochodzi, kim jest, jakie było jego wcześniejsze życie. Poznajemy go w momencie postawienia przez niego stopy na pustkowiu, tam, gdzie postanowił zbudować dom. Wkrótce pojawia się obok niego Inger, kobieta po przejściach, której życie niewątpliwie naznaczone jest traumą oszpecenia. O jej przeszłości wiemy niewiele więcej niż Izaka. Tam, gdzie jest mężczyzna i kobieta, tam pojawiają się wkrótce dzieci i para decyduje się zalegalizować swój związek. Ich życie jest pełne trudów, wyrzeczeń i ciężkiej pracy. W zamian za to, w miarę upływu lat, mogą pozwolić sobie na coraz wygodniejsze i bogatsze życie. Ich ciężka praca sprawia, że pustkowie ożywa. Osiedlają się tam kolejni pionierzy: przyzwyczajony do nieróbstwa Brede, wytrwały i pracowity Aksel. Pustkowie powoli przestaje zasługiwać na swą nazwę. Jednak nawet tam pojawia się zbrodnia… Tam gdzie zbrodnia, jest także i kara…
 
Głównym i zdecydowanie pozytywnym bohaterem książki jest Izak. Jego heroiczna walka z przyrodą, dążenie do stworzenia na pustkowiu domu i nieuleganie pokusom miejskiego życia i rozrywek, które tylko ogłupiają, a nie pomagają żyć, jest przedstawione jako wzór do naśladowania. Wśród mieszkańców wsi, którzy pojawiają się na kartach tej powieści wybija się postać upadłego sołtysa Geisslera, który właściwie pojawia się w książce epizodycznie, ale jego wpływ na życie rodziny Izaka oraz życie wsi jest ogromne. Jego decyzje, jego wybory determinują życie całej wioski i osadników na pustkowiu. Jego niezachwiane poparcie dla Izaka jest ważne i istotne dla niego i jego rodziny. 

Izak jest wzorem osobowościowym opiewanym przez Hamsuna. To ziemia, jej uprawa, owoce, które przynosi, stanowi o sile głównego bohatera i jego rodziny. Ziemia jest najważniejsza w życiu człowieka, co więcej, jej uprawa nadaje temu życiu głęboki sens. I ten aspekt podkreśla zawsze Geissler, który jest w moim przekonaniu swoistym alter ego pisarza. Miasto i jego „uroki”, których doświadczają w mniejszym lub większym stopniu członkowie rodziny Izaka oraz drugoplanowi bohaterowie książki, to w opinii autora, źródło wszelkiego zepsucia i zła. Ściąga ono ludzi na manowce i skłania ich do zabiegania o rzeczy nieważne, pozorne, podczas gdy prawdziwe życie jest tam, gdzie ma się swój kawałek ziemi.
 

W drugiej części książki pisarz koncentruje się również na pokazaniu życia kolejnych osadników na pustkowiu, żeby na koniec powrócić do Sellanraa (tak zwie się gospodarstwo Izaka) i do jej mieszkańców. Wielu bohaterów drugoplanowych, którzy mieli krótszą lub dłuższą styczność z miastem jest opisanych negatywnie. Moralna przewaga Izaka nie podlega dyskusji. On nie dał się omamić światłom wielkiego miasta. Wie, że ziemia jest jest żywicielką wszystkich stworzeń, że daje ona tę upragnioną przez człowieka wolność. 

Oczywiście, miasto jest również synonimem postępu i rozwoju. Ale jest postęp i „postęp”. Jeśli postęp jest pojmowany przez człowieka jako możliwość zakupu nowych błyskotek, nieistotnych gadżetów, czy umiejętność czytania i pisania, bez przemyślenia, czemu ta umiejętność miałaby służyć, to autor ocenia tak rozumiany "postęp" jednoznacznie negatywnie. Jeden z bohaterów książki, który został „omamiony” pokusami miejskiego życia, jest opisany przez pisarza następująco:

„(…) do cna roztargniony i spaczony. Powinien był trzymać się roli, byłby przynajmniej czymś. A tak co? Jest panem umiejącym pisać litery, ale pozbawionym ducha przedsiębiorczego i głębi. I urwipołciem także nie jest ani zakochanym, ani ambitnym, właściwie jest niczym, jest zerem, nawet wielkim złoczyńcą nie jest.” (s. 362)

Trzeba umieć dokonać wyboru zdobyczy cywilizacyjnych. Izak, mimo swojego głębokiego przywiązania do ziemi, przyrody i tradycyjnego sposobu życia - nie jest przeciwny postępowi. Jeśli istnieją udogodnienia, które mogą się przyczynić do poprawy bytu człowieka pracującego na wsi, do ulepszenia metod uprawy ziemi, wtedy główny bohater stara się je zdobyć dla siebie i swoich bliskich. Nie ociąga się też z wprowadzaniem konkretnych metod pracy, które mogą przyczynić się do lepszych zbiorów. Wielokrotnie jego przewodnikiem w podejmowaniu takich postępowych działań jest właśnie Geissler.

Styl pisarski Hamsuna poraża prostotą. Mnie zwłaszcza ujął początek książki, gdy w prostych, krótkich zdaniach, bez zbędnych ozdobników opisana została egzystencja Izaka i Inger na pustkowiu, ich walka o stworzenie prawdziwego domu, ich milcząca determinacja i pracowitość, która w krótkim czasie przyczyniła się do opanowania żywiołu i korzystania z plonów tej ziemi w sposób mądry i właściwy. Późniejsze koleje losu tych dwojga i ich dzieci nie były już takie proste i jednoznaczne. Postać Inger – choć generalnie pozytywna – wzbudza w pewnych fragmentach książki duże wątpliwości natury moralnej. Narrator jednak ogranicza się do przedstawienia nagich faktów, nie przedstawia oceny wydarzeń opisanych w książce. Fabuła nieco traci tempo w drugiej części książki. Zdarzają się fragmenty dłużyzn brakuje „pociągnięcia” pewnych wątków.

Duże wrażenie robi mowa końcowa, czy też raczej przesłanie, które wygłasza Geissler, a które – w moim przekonaniu – stanowi credo Knuta Hamsuna. Słowa Geisslera tak właściwie przedstawiają sedno tej książki, zawierają przesłanie autora i zachętę do życia i pracy zgodnie z naturą i tradycją. Oto jeden z cytatów podsumowujących przesłanie tej książki.

“Wszyscy popełniają ten błąd, że nie chcą kroczyć w zgodzie z życiem, że chcą życie wyprzedzić i pędzą jak opętani. A gdy się zagalopują, wtedy już nie znajdują drogi wyjścia, wtedy następuje nieuchronne rozbicie! I potem rozpoczynają się skargi na życie, wybuchy wściekłości przeciwko życiu. Niektórzy może mają powód do skargi, liczniejsi jednak takiego powodu nie mają, atoli mimo wszystko nie wolno burzyć się przeciwko życiu. Życia nie powinno się osądzać surowo i nieubłagalnie, a przeciwnie, powinno się odnosić się do niego z uczuciem miłosierdzia i bronić go!” (s. 372)

Ta książka to hymn na cześć człowieka, jego więzi z przyrodą i najbardziej podstawowych wartości. Niewątpliwie pisarz czerpał ze swoich doświadczeń. Książkę napisał po powrocie do Norwegii i zakupieniu posiadłości w Skogheim (Nordland). Tu przyszły na świat jego dzieci i wtedy właśnie pisał „Błogosławieństwo ziemi” zanim uwiodły go hasła Hitlera. Przesłanie książki jest nadal aktualne. O ile wiem, książka ta nie była ostatnio wznawiana. A szkoda. Warto do niej wrócić. Jej lektura stanowi okazję do zadumy i refleksji o wartościach podstawowych. Gorąco polecam. 
 

Knut Hamsun, właśc. Knut Pedersen (1859 - 1952) - norweski pisarz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1920 r. za książkę "Błogosławieństwo ziemi" (1917). Hamsun był jednym z siedmiorga dzieci ubogiego wiejskiego krawca. W młodości pracował jako czeladnik szewski, subiekt, kamieniarz i nauczyciel w szkole elementarnej. W latach 80-tych XIX w. dwukrotnie wyjeżdżał do USA, gdzie zarabiał na chleb jako buchalter, motorniczy tramwaju, robotnik budowlany. Powieścią, która wzbudziła uznanie krytyków był "Głód" (1890). Jeszcze przed II wojną światową zaczął popierać nazistów, za co po wojnie był sądzony i poddany ostracyzmowi. Po wojnie osadzono go w szpitalu psychiatrycznym. Efektem pobytu w szpitalu była powieść "Na zarośniętych ścieżkach" (1949).


Moja ocena: 5 / 6


Autor: Knut Hamsun
Tytuł oryginalny: Markens Grøde
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Czesław Kędzierski
Rok wydania: 1973
Liczba stron: 379

 

sobota, 2 czerwca 2012

Knut Hamsun, Głód





Egzemplarz książki, którym dysponowałam, pochodził z biblioteki i był tak zniszczony, że zastępcza okładka nie nadawała się do uwiecznienia. Dlatego na zdjęciu zamieszczam stronę tytułową przeczytanej przeze mnie książki. Bardzo poruszającej i szarpiącej emocje książki…


Ulica Karl-Johan gate w Oslo ok. 1890 r. 
Główny bohater i jednocześnie narrator książki przemierza wzdłuż i wszerz ulice, parki, cmentarze i rozmaite zaułki dziewiętnastowiecznej Christianii - gdyż taką nazwę nosiło Oslo w latach 1877 – 1925 - poszukując możliwości choćby najlichszego zarobku, który umożliwi kupno jedzenia. Nie wiemy, jak nazywa się nasz bohater, skąd pochodzi, nie wiemy nic o jego rodzinie, znajomych, przyjaciołach; wiemy tylko, że obecnie rzeczą najważniejszą w jego życiu jest zaspokojenie wszechogarniającego głodu. I nie chodzi tu o „głód” wrażeń, mowa o najbardziej dojmującym, fizycznym głodzie. 

Bohater książki nie dojada od wielu miesięcy. Jest człowiekiem, który utrzymuje się z pisania do gazet, ale zarabianie pieniędzy idzie mu coraz gorzej. Jak można sklecić poprawne zdanie, gdy w głowie się mąci, myśli przeskakują, pojawiają się najfantastyczniejsze teorie i porównania bez ładu i składu, gdyż piszący od kilku dni nie miał w ustach nawet suchej bułki… Jego sytuacja jest godna pożałowania: nie może znaleźć stałej posady, wyprzedał praktycznie wszystkie swoje ruchomości, zalega z czynszem, a nowych zleceń, które mogłyby przynieść choćby pięć koron, nie ma. Mimo wszystkich przeszkód nasz bezimienny bohater stara się utrzymać pozory normalności i nie przyznaje się nielicznym spotykanym znajomym, w jak tragicznym położeniu się znajduje. Tylko my, czytelnicy wiemy, jak wiele go to kosztuje… 

Opisy doznań bohatera, jego dojmujące fizyczne objawy głodu są bardzo naturalistyczne i nie mam wątpliwości, że Knut Hamsun musiał ich doświadczyć w swoim życiu niejednokrotnie. Bohater przedstawia sytuację ze swojego punktu widzenia. Jego świat ogranicza się tylko do myśli, jak zdobyć pożywienie. Co prawda pojawia się pewna postać kobieca i zauroczenie jej osobą, ale nie mam pewności czy nie było to urojenie zgłodniałego umysłu… Podczas nocy spędzanych w różnych miejscach i okolicznościach, nasz bohater często usiłuje prowadzić ze sobą filozoficzne dysputy. Marzy o jedzeniu, ale chce również zachować swoje intelektualną odrębność i podmiotowość. 

Najbardziej przerażającą cechą stanu bohatera – poza permanentnym głodem, którego doświadcza – jest jego totalna samotność, brak jakichkolwiek bliskich osób, które mogłyby wyciągnąć do niego pomocną dłoń. Jego kontakty z ludźmi są przypadkowe i powierzchowne. On sam zresztą nie jest wdzięcznym osobnikiem. Potrafi odtrącić życzliwe gesty i zmarnować pomoc usiłując podtrzymać pozory…

Muszę przyznać, że książka ta, choć niewielka objętościowo, robi wstrząsające wrażenie. Mimo że jej lektura wyczerpuje emocjonalnie, na pewno warto ją przeczytać. Pozwala ona przemyśleć wiele kwestii egzystencjalnych. Gorąco polecam!



Knut Hamsun (1859 – 1952) – norweski pisarz, laureat Nagrody Nobla w 1920 r. Był robotnikiem fizycznym, potem dziennikarzem, korespondentem w USA. Światowy rozgłos zyskał powieścią psychologiczną „Głód” (1890, wyd. pol. 1892). W kolejnych powieściach atakował mieszczańskie społeczeństwo, inspirując się m.in. indywidualistyczną filozofią Nietzschego. Po osiedleniu się w północnej Norwegii głosił mistyczny charakter związku człowieka z przyrodą, zwłaszcza w eposie z życia chłopów „Błogosławieństwo ziemi” (1917, wyd. pol. 1922), za który otrzymał Nagrodę Nobla. Na ostatni okres życia Hamsuna cień rzuciła kolaboracja z Niemcami w czasie II wojny światowej, za co był aresztowany i sądzony w 1945 r. Po wojnie pozbawiono go majątku i osadzono w szpitalu psychiatrycznym.



Moja ocena: 5 / 6


Autor: Knut Hamsun
Tytuł oryginalny: Sult
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Tłumacz: Franciszek Mirandola, przejrzał i uzupełnił Tadeusz Powidzki
Rok wydania: 1957
Liczba stron: 183


środa, 12 października 2011

Tarjei Vesaas, Pałac lodowy




Jeszcze do niedawna nie miałam świadomości, że taki pisarz jak Tarjei Vesaas istniał. Oczywistym jest więc, że i jego twórczość pozostawała dla mnie tajemnicą. Pod wpływem jednej z blogerek, która utworzyła na portalu społecznościowym grupę dyskusyjną poświęconą „Pałacowi lodowemu”, jednej z ostatnich książek Vesaasa, zaczęłam się zapoznawać z dostępnymi w sieci informacjami na temat tego twórcy. To, czego się dowiedziałam, okazało się na tyle zachęcające, że postanowiłam przeczytać tę książkę. Niestety, jest ona obecnie dostępna jedynie w bibliotece lub poprzez zakup w antykwariacie, jako, że jej ostatnie wydanie w formie książkowej miało miejsce w 1979 r. Ostatnio ukazał się jedynie audiobook w wykonaniu Karoliny Gruszki. Na szczęście moje okoliczne biblioteki są dobrze wyposażone, dlatego też udało mi się wypożyczyć tę książkę bez kłopotu. Czas jednak zakończyć te rozważania i przejść do meritum, czyli skupić się na treści książki :)

Opisywane zdarzenia mają miejsce w norweskiej wiosce na północy kraju w latach 60-tych ubiegłego wieku. W miejscowej szkole pojawia się nowa uczennica, 11-letnia Unn, którą po śmierci matki zaopiekowała się ciotka zamieszkała w tej właśnie wiosce. Unn jest zdystansowana wobec kolegów z klasy, trzyma się na uboczu, choć natychmiast przyciąga uwagę Siss, nieformalnej przywódczyni klasy, w której wspólnie się uczą. Niespodziewanie, pewnego listopadowego dnia, Unn zaprasza Siss w odwiedziny do domku, w którym mieszka z ciotką. Ten listopadowy wieczór wywarł niezatarte piętno na obu dziewczynkach. Ich spotkanie jest pełne niedopowiedzeń, urwanych zdań, niezadanych pytań, ukrytych nadziei. To spotkanie upewniło je w przeświadczeniu, że są bratnimi duszami i łączy je nierozerwalna więź…

Następnego dnia, Unn – pełna uniesienia, ciągle przeżywająca spotkanie z Siss, czuje się tak skrępowana, że postanawia udać się na wagary, mimo że zbliża się pierwszy atak zimy. Nie znając okolicy zbyt dobrze kieruje się w stronę miejscowej atrakcji – zamarzającego wodospadu, który uformował ze swoich sopli swoisty pałac pełen lodowych komnat i zakamarków. Unn, zauroczona surowym pięknem pałacu, nie wychodzi już stamtąd. Przechodząc od komnaty do komnaty w końcu zasypia zmęczona …

Tymczasem Siss przez cały dzień nie może doczekać się przyjaciółki. Gdy pod wieczór zaczyna się akcja poszukiwawcza, uczestniczy w niej z pełnym poświęceniem wbrew radom dorosłych. Na próżno… Mimo aktywnego udziału prawie wszystkich mieszkańców wioski, Unn przepada. Siss zostaje sama. Kompletnie zmienia swoje postępowanie w szkole przejmując jak gdyby postawę Unn. Wycofuje się, jest zdystansowana, nie uczestniczy w życiu klasy. Jest to - w jej przekonaniu - wyraz solidarności z Unn, dowód ich więzi i przyjaźni. 


Ta poetycka opowieść jest napisana przepięknym literackim językiem – ogromna w tym zasługa tłumacza, nieżyjącej już Beaty Hłasko. Szczególne wrażenie robią opisy przyrody - poprzez pierwsze podmuchy zimy, jej pełnię aż po pierwsze symptomy wiosny – co odzwierciedla także stany emocjonalne bohaterek.

Tę powieść każdy czytelnik może odczytać na własny sposób. Bardzo trudno jest mi napisać coś konkretniejszego, gdyż jest to powieść utkana z delikatnych opisów nastrojów, wrażeń, odczuć. Autor koncentruje się na opisie i analizie stanu ducha młodocianych bohaterek, ale i tak otacza je mgiełka tajemnicy, która nie jest oczywiście rozwiązana. Jego styl jest mistrzowski.

Można odczytać tę książkę również jako tragiczną opowieść o zaginięciu małej dziewczynki, o wpływie tego zdarzenia na psychikę Siss i zachowania lokalnej społeczności, a także jako alegoryczną opowieść o samotności w tłumie nawet przyjaznych i życzliwych ludzi. Bo w tej książce trudno wskazać negatywnego bohatera. Wszyscy są życzliwi, pomocni, wyrozumiali zwłaszcza wobec przeżyć Siss po tym traumatycznym wydarzeniu, które zmieniło ją kompletnie. Nie jest to opowieść optymistyczna mimo pojawiającego się na końcu książki pewnego promyka nadziei. Siss przeżywa swój dramat opuszczenia przez Unn w samotności. Na jej pamiątkę wznosi wokół siebie „pałac lodowy” nie dopuszczając praktycznie nikogo do swoich trosk. Bardzo ważnym dla mnie momentem lektury była rozmowa Siss z ciotką Unn w przedzień jej wyjazdu z wioski. Starała się ona przekazać 11-latce swoją mądrość życiową i ukoić jej ból po stracie przyjaciółki, co mogłoby także uratować Siss.

Długo się zastanawiałam czy napisać swoją opinię na temat tej książki. Ostatecznie doszłam do wniosku, że ta zapomniana obecnie pozycja i twórca ze wszech miar zasługują na przypomnienie nawet za pomocą mojego niewprawnego pióra :) Nie jest to książka, która będzie się wszystkim podobała, zwłaszcza tym, dla których szybka akcja jest najważniejsza. Czytając ją zanurzamy się w kompletnie inny świat i ta podróż może się dla wielu czytelników okazać fascynująca…


Tarjei Vesaas (1897 – 1970) – norweski pisarz, poeta i dramaturg zaliczany w swoim kraju do jednego z najważniejszych twórców XX wieku. Jego utwory są krótkie i oszczędne w formie, często osadzone w wiejskim krajobrazie, któremu niejednokrotnie towarzyszy surowa skandynawska przyroda. Jego najważniejsze powieści to „Ptaki” (1957) i „Pałac lodowy” (1963). Ciekawostką jest, że polski film „Żywot Mateusza”  z 1967 r. został oparty na powieści „Ptaki”.




Moja ocena: 5,5 / 6


Autor: Tarjei Vesaas

Tytuł oryginalny: Is – Slottet
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Tłumacz: Beata Hłasko
Rok wydania: 1979
Liczba stron: 147



Autorzy

Agopsowicz Monika Albaret Celeste Albom Mitch Alvtegen Karin Austen Jane Babina Natalka Bachmann Ingeborg Baranowska Małgorzata Becerra Angela Beekman Aimee Bek Aleksander Bellow Saul Bennett Alan Besala Jerzy Bobkowski Andrzej Bogucka Maria Bonda Katarzyna Borkowska Urszula Bowen Rhys Brabant Hyacinthe Braine John Brodski Josif Calvino Italo Castagno Dario Cegielski Tadeusz Cejrowski Wojciech Cherezińska Elżbieta Cleeves Ann Courtemanche Gil Covey Sean Crummey Michael Cusk Rachel Czapska Maria Czarnecka Renata Czarnyszewicz Florian Czwojdrak Bożena Dallas Sandra de Blasi Marlena Didion Joan Dmochowska Emma Doctorow E.L. Domagalski Dariusz Domańska-Kubiak Irena Dostojewska Anna Drewniak Wojciech Drinkwater Carol Drucka Nadzieja Druckerman Pamela Dunlop Fuchsia Dyer Wayne Edwardson Ake Evans Richard Fabiani Bożena Fadiman Anne Faulkner William Fiedler Arkady Filipowicz Wika Fletcher Susan Fogelström Per Anders Fønhus Mikkjel Fowler Karen Joy Frankl Viktor Franzen Jonathan Frayn Michael Fredro Aleksander Fryczkowska Anna Gaskell Elizabeth Genow Magdalena Gilmour David Giordano Paolo Goetel Ferdynand Goethe Johann Wolfgang Gołowkina Irina Grabowska-Grzyb Ałbena Grabski Maciej Green Penelope Grimes Martha Grimwood Ken Gunnarsson Gunnar Gustafsson Lars Gutowska-Adamczyk Małgorzata Guzowska Marta Hagen Wiktor Hamsun Knut Hejke Krzysztof Helsztyński Stanisław Hen Józef Herbert Zbigniew Hill Napoleon Hill Susan Hoffmanowa Klementyna Holt Anne Hovsgaard Jens Hulova Petra Ishiguro Kazuo Iwaszkiewicz Jarosław Iwaszkiewiczowa Anna Jaffrey Madhur Jahren Hope Jakowienko Mira Jamski Piotr Jaruzelska Monika Jastrzębska Magdalena Jersild Per Christian Jörgensdotter Anna Jurgała-Jureczka Joanna Kaczyńska Marta Kallentoft Mons Kanger Thomas Kanowicz Grigorij Karlsson Elise Karon Jan Karpiński Wojciech Kaschnitz Marie Luise Kolbuszewski Jacek Komuda Jacek Kościński Piotr Kowecka Elżbieta Kraszewski Józef Ignacy Kręt Helena Kroh Antoni Kruusval Catarina Krzysztoń Jerzy Kuncewiczowa Maria Kutyłowska Helena Lackberg Camilla Lanckorońska Karolina Lander Leena Larsson Asa Laurain Antoine Lehtonen Joel Loreau Dominique cytaty Lupton Rosamund Lurie Alison Ładyński Antonin Łapicka Zuzanna Łopieńska Barbara Łozińska Maja Łoziński Mikołaj Maciejewska Beata Maciorowski Mirosław Mackiewicz Józef Magris Claudio Malczewski Rafał Maloney Alison Małecki Jan Manguel Alberto Mankell Henning Mann Wojciech Mansfield Katherine Marai Sandor Marias Javier Marinina Aleksandra Marklund Liza Marquez Gabriel Masłoń Krzysztof Mazzucco Melania McKeown Greg Meder Basia Meller Marcin Meredith George Michniewicz Tomasz Miłoszewski Zygmunt Mitchell David Mizielińscy Mjaset Christer Mrożek Sławomir Mukka Timo Murakami Haruki Musierowicz Małgorzata Musso Guillaume Myśliwski Wiesław Nair Preethi Naszkowski Zbigniew Nesbø Jo Nesser Hakan Nicieja Stanisław Nothomb Amelie Nowakowski Marek Nowik Mirosław Obertyńska Beata Oksanen Sofi Orlińska Zuzanna Ossendowski Antoni Ferdynand Pająk-Puda Dorota Paukszta Eugeniusz Pawełczyńska Anna Pawlikowski Michał Pezzelli Peter Pilch Krzysztof Platerowa Katarzyna Plebanek Grażyna Płatowa Wiktoria Proust Marcel Pruszkowska Maria Pruszyńska Anna Przedpełska-Trzeciakowska Anna Puchalska Joanna Puzyńska Katarzyna Quinn Spencer Rabska Zuzanna Rankin Ian Rejmer Małgorzata Reszka Paweł Rutkowski Krzysztof Rylski Eustachy Sadler Michael Safak Elif Schirmer Marcin Seghers Jan Sobański Antoni Sobolewska Justyna Staalesen Gunnar Stanowski Krzysztor Stasiuk Andrzej Stec Ewa Stenka Danuta Stockett Kathryn Stulgińska Zofia Susso Eva Sypuła-Gliwa Joanna Szabo Magda Szalay David Szarota Piotr Szczygieł Mariusz Szejnert Małgorzata Szumska Małgorzata Terzani Tiziano Theorin Johan Thompson Ruth Todd Jackie Tomkowski Jan Tristante Jeronimo Tullet Herve Velthuijs Max Venclova Tomas Venezia Mariolina Vesaas Tarjei Wachowicz-Makowska Jolanta Waltari Mika Wałkuski Marek Wańkowicz Melchior Warmbrunn Erika Wassmo Herbjørg Wasylewski Stanisław Weissensteiner Friedrich White Patrick Wiechert Ernst Wieslander Jujja Włodek Ludwika Zevin Gabrielle Zyskowska-Ignaciak Katarzyna Żylińska Jadwiga
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...