Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryminał. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kryminał. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 lipca 2021

Katarzyna Puzyńska, Więcej czerwieni

 




"Więcej czerwieni" to druga część kryminalnego cyklu o Lipowie autorstwa Katarzyny Puzyńskiej.

Tym razem akcja toczy się podczas upalnego lata, gdy pewnego dnia odnalezione zostają ciała dwóch młodych dziewczyn, które przed śmiercią zostały okaleczone i pobite. Śledztwo prowadzi zespół policjantów z Brodnicy, Lipowa i Żabich Dołów, skąd pochodziły ofiary.

Akcja początkowo toczy się dość niemrawo, później ulega przyspieszeniu. Oprócz wątku kryminalnego Autorka dużo miejsca poświęca warstwie obyczajowej. Romans Daniela i Weroniki zszedł jednak zdecydowanie na dalszy plan, gdyż z uwagi na prowadzone śledztwo nie mają okazji się widywać, a ponadto kobieta zaczyna mieć wątpliwości, czy ten związek ma sens.

Generalnie książkę czyta się dobrze, intryga jest ciekawa, ale w mojej opinii jest parę minusów.

Po pierwsze, schemat intrygi kryminalnej jest podobny do tej opisanej w "Motylku" i mając ją jeszcze w pamięci byłam w stanie prawidłowo wytypować zabójcę. 

Ponadto, Autorka ma tendencję do ciągłego powtarzania tytułów, stopni, imion i nazwisk. Gdy czyta się po raz enty na kilku stronach "komisarz kryminalna Klementyna Kopp", "młodszy aspirant Daniel Podgórski", "pielęgniarka Milena Król" itp., to irytacja sięga zenitu.

Według mnie nieudany okazał się także jeden z wątków dotyczących miłosnego zauroczenia komisarz Kopp. Nie zdradzając fabuły powiem tylko, że był on niepotrzebny i mało zrozumiały.

Podsumowując, ciekawa intryga kryminalna, choć nieco wtórna w stosunku do pierwszej części cyklu. Liczę na kolejne emocje i mniej tytulatury w kolejnym tomie. 


Autor: Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 560



środa, 18 listopada 2020

Katarzyna Puzyńska, Motylek

 





"Motylek" to pierwsza część kryminalnej sagi o Lipowie, małej miejscowości koło Brodnicy, która mocno przypomina mi polski odpowiednik szwedzkiej Fjallbacki. Postanowiłam się z nią zapoznać z uwagi na polecenie koleżanki, która po przeczytaniu kilku tomów zapałała chęcią odwiedzenia Brodnicy. Taka rekomendacja dużo dla mnie znaczy.

Życie w powieściowym Lipowie toczy się spokojnie i bez wstrząsów. Wydaje się, że czterech policjantów, którzy pełnią służbę na miejscowym posterunku, nie ma szans zetknąć się z poważniejszym wyzwaniem niż kradzież samochodu czy bójka na dyskotece w remizie. Pewnego dnia jednak dochodzi do morderstwa...

W tym czasie w Lipowie osiedla się Weronika Nowakowska, atrakcyjna rozwódka z Warszawy planująca założenie stadniny koni. Szybko zaprzyjaźnia się z Danielem Podgórskim, szefem tutejszych policjantów.

Lekturę tego kryminału zaliczam do całkiem przyjemnych doświadczeń. Autorka dużo wysiłku włożyła w nakreślenie tła obyczajowego. Intryga kryminalna, choć naprawdę ciekawa i zagadkowa, często schodzi na dalszy plan. Trochę za dużo jest tu wątków obyczajowych nie wnoszących praktycznie nic do intrygi kryminalnej. Rozumiem, że Autorka mnoży fałszywe tropy, aby postać zabójcy była prawdziwym zaskoczeniem (i tak jest), ale przez te wątki poboczne lektura nieco się dłuży.

Oprócz wątku kryminalnego pojawia się też wątek miłosny, który zapewne będzie kontynuowany w kolejnych tomach. Póki co, Weronika i Daniel niespecjalnie mnie zainteresowali, ale kto wie? Może dalsze części cyklu przyniosą pewne ożywienie w tej sferze?


Książkę przeczytałam w formie ebooka

Autor: Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 608


sobota, 20 lipca 2019

Rhys Bowen, Prawo panny Murphy, Śmierć detektywa, Do grobowej deski




Chociaż w ostatnich latach w moich lekturach przeważają pozycje wspomnieniowe, to jednak nadal lubię przeczytać dobry kryminał, a kryminał retro jest tym, co bardzo przypada mi do gustu. Na blogu Słowem malowane zetknęłam się parę lat temu z pochlebnymi opiniami dotyczącymi cyklu o Molly Murphy rozwijającej działalność detektywistyczną w Nowym Jorku na początku XX wieku. Nic więc dziwnego, że gdy trafiłam na promocję ebooków tego właśnie cyklu, kupiłam "w ciemno" kilka tomów. Trzy pierwsze książki przeczytałam bardzo szybko i o nich napiszę dziś kilka słów.

Akcja książki rozgrywa się na początku XX wieku. Molly Murphy mieszkała sobie w irlandzkiej wiosce Ballykillin z ojcem i braćmi, kiedy pewnego dnia w akcie samoobrony zabiła angielskiego dżentelmena, co skłoniło ją do panicznej ucieczki. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafia na kobietę, która ma wykupiony bilet na statek do Nowego Jorku, ale nie może jechać. No i Molly zajmuje jej miejsce. Nie dość, że po dotarciu na miejsce ginie jeden z pasażerów, to w amerykańskiej metropolii przygoda goni przygodę, a Molly odkrywa w sobie żyłkę detektywa i próbuje utrzymać się z tego fachu zakochując się jednocześnie w mężczyźnie czarującym, odpowiedzialnym, ale z pewnych względów trudno osiągalnym. Molly zawiera szereg znajomości i ogólnie rzecz ujmując "wychodzi na prostą".



Uczciwie muszę przyznać, że książki o Molly Murphy czyta się szybko, gdyż język jest prosty i nowoczesny. Mimo staranności w odwzorowaniu realiów nowojorskich w początkach XX w. brakuje mi jednak poczucia, że tak właśnie mogła się potoczyć historia naszej bohaterki. Molly jest sympatyczna, trudno jej nie lubić, ale podczas lektury trzech pierwszych tomów cyklu nie mogłam się nadziwić, że - choć za główny cel swojej detektywistycznej kariery obrała sobie łączenie rozdzielonych rodzin - to nie przyszło jej na myśl, aby skontaktować się ze swoimi najbliższymi i choćby poinformować, że żyje. Tak naprawdę bowiem, nawet nie wiemy, czy potencjalny gwałciciel Molly rzeczywiście nie żyje, czy tylko jej się tak wydawało. 

Molly uważa, że ma zmysł detektywistyczny i w wielu wypadkach dobrze kojarzy fakty, ale jej śledztwa kończą się sukcesem raczej dzięki szczęściu niż efektom pracy śledczej. Przynajmniej takie mam wrażenie. :)



No, dobrze, dość już krytykanctwa. Podobało mi się umiejętne wplecenie do fabuły rzeczywistych wydarzeń historycznych i osiągnięć technicznych, które wzbogacały życie nowojorczyków (np. kino, kolejka). Liczę na to, że kolejne tomy tej wartkiej opowieści o przygodach Molly Murphy rzucą nas jeszcze do Irlandii i pozwolą wyjaśnić moje wątpliwości, które opisałam wyżej.

Z trzech pierwszych tomów najbardziej zainteresowały mnie dwie pierwsze książki, tzn. "Prawo panny Murphy" i "Śmierć detektywa", które dostarczyły mi wiele emocji podczas lektury. Mam nadzieję na kontynuację czytelniczej przygody z rudowłosą irlandzką dziewczyną o nieposkromionej energii, ciętym języku i dobrym sercu. 

sobota, 23 czerwca 2018

Håkan Nesser, Drugie życie pana Roosa





Trudno było mi zebrać się do napisania kilku refleksji o tej książce (bądź co bądź czytałam ją jeszcze w ubiegłym roku). Powodem tej mojej niezborności nie jest jedynie lenistwo i brak czasu, ale również fakt, że książka ta jest w swojej wymowie dość smutna. Podobnie jak "Człowiek bez psa" jest to literatura obyczajowa z wątkiem kryminalnym i dużą dozą psychologizowania skłaniającego czytelnika do zastanowienia nad własnym życiem i dokonanymi wyborami.

Bohaterami trzeciej części cyklu o inspektorze Barbarottim są Ante Valdemar Roos oraz Anna Gambowska. On jest 59-letnim ekonomistą przeżywającym kryzys wieku średniego, ona zaś uciekinierką z ośrodka dla uzależnionych. Życie pana Roosa odmienia najpierw wygrana w lotto, a później spotkanie z Anną. To spotkanie jest dla nich kluczowym momentem w życiu. Valdemar u schyłku życia otrzymuje od ślepego losu możliwość spełnienia swoich niewygórowanych marzeń (domek w lesie, czas na refleksję na łonie przyrody). Dziewczyna zaś, która doznała już wielu blizn w sercu, zastanawia się, co z tym swoim życiem zrobić, jakie są jej oczekiwania i co chce osiągnąć.

"Życie to stawianie pytań; (...)

Pytań jest dużo, ale tylko trzy są naprawdę ważne.
Gdzie byłaś?
Gdzie jesteś?
Dokąd zmierzasz?

- Jeśli potrafisz na nie odpowiedzieć, to masz życie w swoich rękach (...)." 


To nie jest rada tylko dla Anny Gambowskiej; to uniwersalna porada i moment na zastanowienie dla wszystkich czytelników tej książki.

Myślę, że Valdemar i Anna uczą się od siebie. On chce, żeby dziewczyna nie zatraciła siebie w pędzie życia, żeby po prostu była szczęśliwa. Anna zaś widzi, że Valdemar w swoim nudnym życiu utracił gdzieś radość i potencjał, które przecież kiedyś w sobie miał.

Incydent o charakterze kryminalnym oczywiście się pojawia, ale widziany jest on w retrospekcji, a ofiarę znamy tylko z opowieści. Inspektor Barbarotti również jest obecny, choć nieco unieruchomiony z uwagi na złamaną nogę, ale ważniejsze w tej książce wydają się perypetie małżeńskie inspektor Evy Backman czy kłopoty Barbarottiego z ogarnięciem nowej dla niego roli głowy licznej patchworkowej rodziny niż wyjaśnienie "kto zabił?". 

Autor nie ustrzegł się słabszych momentów i dłużyzn, zwłaszcza w drugiej części, gdy bohaterowie krążą po hotelikach i zajazdach, ale nie zmienia to faktu, że "Drugie życie pana Roosa" jest naprawdę niezłą książką diagnozującą wiele problemów współczesnego tzw. cywilizowanego świata, nie tylko Szwecji. Wszechogarniająca samotność w tłumie, płytkość myśli i odczuć uniemożliwiających prawdziwą więź i porozumienie... Mówi Wam to coś?

Håkan Nesser utwierdził mnie w przekonaniu, że warto sięgać po jego książki, ale nie warto nastawiać się na klasyczny kryminał. Jego książki pokazują samotność współczesnego człowieka i jego wyobcowanie mimo pozornego szczęścia rodzinnego.


Autor: Håkan Nesser,
Tytuł oryinalny: Berättelse om herr Roos
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Czarna seria
Tłumacz: Patrycja Włóczyk
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 432



piątek, 2 lutego 2018

Håkan Nesser, Całkiem inna historia







Ta książka okazała się dla mnie dużym zaskoczeniem. To naprawdę „całkiem inna historia” od „Człowieka bez psa”, którego miałam okazję przeczytać wcześniej. Ta książka to przede wszystkim rasowy kryminał z intrygującym, niespodziewanym i niesztampowym rozwiązaniem, na które wpadł zresztą nie detektyw Barbarotti, główny bohater serii, lecz ktoś zupełnie inny.

Akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony współcześnie w Kymlinge (fikcyjne szwedzkie miasto) i okolicach, gdzie dochodzi do serii morderstw nie powiązanych ze sobą osób; z drugiej zaś, czytelnik zapoznaje się z tajemniczymi zapiskami sprzed kilku lat, gdy grupa szwedzkich turystów beztrosko spędzała czas w Bretanii (konkretnie w Finistere, uwiecznionym w książkach Bodil Malmsten). Zapiski te zdają się być kluczem do rozwiązania tajemnicy morderstw popełnianych obecnie w Kymlinge, gdyż policja jest zupełnie bezradna i mimo wzmożonych wysiłków nie jest w stanie złapać tropu. Intrygującym aspektem tej sprawy jest fakt pisania przez mordercę listów do inspektora Barbarottiego, w których informuje go o planowanych zabójstwach.

Tym razem główny bohater serii pojawia się na kartach książki od razu i oprócz śledzenia postępów śledztwa kryminalnego mamy również okazję prześledzić perypetie osobiste detektywa, który przeżywa romans (a może coś więcej) z Marianne, niepokoi się o dorosłą córkę, która wyjechała popracować do Londynu i zastanawia się, jak powinien pokierować swym życiem, aby być szczęśliwym. Ostatecznie okazuje się, że będzie także musiał ułożyć na nowo stosunki z dwoma synami, którzy do tej pory byli z matką.

Lektura tej książki była dla mnie satysfakcjonującym przeżyciem. Żeby nie odbierać potencjalnym czytelnikom radości z czytania i odkrywania meandrów intrygi kryminalnej zaserwowanej nam przez pana Nessera, nie mogę napisać zbyt dużo o meritum. Wystarczy, jeśli powiem, że był to jeden z lepszych kryminałów, jakie ostatnio czytałam. Ten przykład pokazuje, że pisarz podąża w dobrym kierunku, potrafi zróżnicować swoje środki wyrazu i w ten sposób zaciekawia czytelnika, czego najlepszym dowodem jest fakt, że cykl z komisarzem Barbarottim nie skończy się na czterech tomach, jak początkowo zakładał pisarz, ale napisał ich już pięć. Ja niewątpliwie z chęcią zapoznam się z kolejną odsłoną przygód inspektora Barbarottiego, który swym spokojem i pogodą ducha bardzo mnie ujął.


Autor: Håkan Nesser
Tytuł oryginalny:En helt annan historia
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Czarna
Tłumacz: Emilia Fabisiak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 528


niedziela, 21 stycznia 2018

Jan Seghers, Partytura śmierci





„Partytura śmierci” to trzecia odsłona przygód komisarza Roberta Marthalera. O ile życie uczuciowe komendanta mnie zadziwia in minus (mam na myśli kompletny brak zainteresowania sprawami partnerki, a właściwie ich wspólnymi), o tyle akcja „Partytury śmierci” jest chyba najciekawsza z trzech części, które miałam okazję przeczytać.

Georg Hoffman jest wiekowym dyrektorem rewiowym w Paryżu i wiedzie uporządkowane życie z wieloletnią ukochaną u boku. Podczas wywiadu udzielonego telewizji ARTE niespodziewanie dla siebie i widzów odkrywa tajemnicę z dzieciństwa: jego rodzice, Żydzi z Frankfurtu, zostali wywiezieni do Oświęcimia i tam zginęli, a sam Georg ocalał niemal cudem. Gdy sprawa ta zostaje ujawniona, dzwoni pewna nieznajoma, której ma dla niego kopertę przekazaną przez umierającego ojca Georga jej ojcu, więźnia tego samego obozu śmierci. Okazuje się, że w kopercie znajduje się partytura nieznanej operetki Jacquesa Offenbacha. Jaką tajemnicę zawiera? Co powoduje, że prowokuje do wielokrotnego morderstwa we Frankfurcie nad menem, miejscu gdzie wszystko się zaczęło, a gdzie teraz pracuje komisarz Marthaler z zespołem śledczych?

Zagadka kryminalna jest opisana interesująco, a rozwiązanie nietypowe i podnoszące problem odpowiedzialności Niemiec za II wojnę światową i jej okropności. Nie jest to zbyt częste u pisarzy niemieckich, że tak ewidentnie potrafią o tych wydarzeniach pisać i nie udawać, że „naziści” to była wąska, mało mająca z Niemcami wspólnego, grupa osób. Można dyskutować, czy rodzina żydowska miała jeszcze prawo normalnie funkcjonować we Frankfurcie w 1942 r. i czy mały Georg miałby jakąkolwiek szansę ukrycia się przed gestapo czy SS w sercu Niemiec, ale najważniejsze jest przesłanie zawarte w tej książce i podkreślenie potrzeby ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny.

W sumie dla Marthalera wszystko też kończy się dobrze, bo jego Tereza jest kobietą o wybitnej cierpliwości. :)

Podobała mi się ta propozycja wydawnicza i jej przesłanie, choć – moim zdaniem – w tej części kreacja postaci komisarza Marthalera nieco szwankuje. O ile w pierwszej części wzbudzał moją sympatię, w drugiej irytował, to w trzeciej jego perypetie w ogóle mnie nie interesowały.




Autor: Jan Seghers
Tytuł oryginalny: Partitur des Todes
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Ze Strachem
Tłumacz: Elżbieta Kalinowska-Styczeń
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 432

piątek, 24 listopada 2017

Hakan Nesser, Człowiek bez psa




Po kryminał Hanana Nessera sięgnęłam po raz pierwszy i z dużą ciekawością, gdyż zetknęłam się z wieloma pozytywnymi opiniami na temat jego twórczości.

W tej książce, pierwszej z cyklu o inspektorze Barbarotti z fikcyjnego Kymlinge, mamy okazję zetknąć się z analizą funkcjonowania jednej ze szwedzkich rodzin, którą w przeciągu kilku dni dotykają dwa tajemnicze zniknięcia. Małżeństwo Henrikssonów to para emerytowanych nauczycieli, którzy planują emigrację do słonecznej Andaluzji. Choć może wyraziłam się nieprecyzyjnie, ten pomysł jest autorstwa dominującego męża, a żona tylko biernie przyjmuje te decyzje. Okazją do przedświątecznego spotkania z trójką dorosłych dzieci są wspólne urodziny ojca (sześćdziesiąte piąte) i najstarszej córki (czterdzieste), rodzinnej prymuski i ulubienicy ojca. Jedyny syn, Robert, jest „zakałą” rodziny z uwagi na swój nieustabilizowany tryb życia i skandal, który wywołał podczas występu w telewizyjnym reality show. Młodsza córka zaś oddaliła się od rodziny wychodząc za mąż za dobrze sytuowanego producenta telewizyjnego i tak naprawdę nikt nie wie, jakie tajemnice skrywa.

Wszyscy członkowie rodziny zjeżdżają się do Kymlinge, ale w przeddzień uroczystości znika Robert, a następnej nocy najstarszy wnuk Henrikssonów. W tym momencie wkracza na scenę inspektor Barbarotti. Rozpoczyna on śledztwo, które ujawni niektóre tajemnice rodziny Henrikssonów.

Przyznać muszę, że książkę tę zakwalifikowałabym raczej jako powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym niż klasyczny kryminał. Inspektor Barbarotti pojawia się mniej więcej w połowie książki, a na początku mamy dokładną analizę sytuacji (właściwie wiwisekcję) rodziny Henrikssonów – smutny to zresztą obraz zatomizowanej, nieszczerej i nie rozumiejącej się grupy ludzi, a nie wspólnoty.

Rozwiązanie zagadki nie jest typowe, ale zbyt pospieszne – brakowało mi precyzji i dokładności w wyjaśnieniu wątku kryminalnego. O wiele bardziej podobał mi się wątek obyczajowy i jego opis.

Doceniam styl pisarstwa Hakana Nessera, jego zwięzłość i trafność porównań. Udał mu się również bohater jego serii, inspektor Barbarotti. Jego włoskie nazwisko nie jest przypadkiem, gdyż inspektor jest owocem krótkotrwałego szwedzko-włoskiego romansu, a ojca nie znał, tak więc z natury i wychowania jest raczej zdystansowanym Szwedem niż gorącokrwistym Włochem. Jest to człowiek w średnim wieku, po rozwodzie. Jego spokojny styl bycia, skłonność do analizy i poszukiwania szczęścia osobistego bardzo mnie ujęły. Jego cechą charakterystyczną jest prowadzenie swoistego meczu z Bogiem oraz poszukiwanie wskazówek w wybranych na chybił trafił wersetach biblijnych.

Na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z Nesserem, aczkolwiek mam nadzieję, że druga część cyklu o komisarzu Barbarottim okaże się bardziej dopracowana.

PS. Dodam tylko, że tytuł książki pochodzi od tytułu książki napisanej przez Roberta Henrikssona i nigdy nie wydanej, a dotyczącej – jakżeby inaczej - samotności, tej przerażającej zmory współczesności.



Autor: Hakan Nesser
Tytuł oryginalny: Människa utan hund
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumacz: Maciej Muszalski
Seria: Czarna Seria
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 456

piątek, 22 kwietnia 2016

Anna Fryczkowska, Starsza pani wnika





Dużo dobrego słyszałam o tym kryminale. Miałąm okazję przeczytać „Kobietę bez twarzy”, a „Starsza pani wnika” miała być rozrywką w stylu kryminałów Joanny Chmielewskiej.

Detektywem z przypadku jest tu niejaki Jarcio, nieco zaniedbany, zbliżający się do trzydziestki człowiek, który mieszka w bloku z babcią, energiczną starszą panią. Agencję detektywistyczną założył pod wpływem impulsu, żeby coś robić i nie pozostawać na utrzymaniu starszej pani. Od razu nadarza się sprawa kryminalna, potem druga. Jarcio nawiązuje znajomości, szuka tropów, choć nie zdaje sobie sprawy, że w ślad za nim podąża babcia Halina, która stara się pomóc mu w śledztwie. Pomagają jej w tym koleżanki, a kolejne odkrycia należałoby jednak zapisać na konto wyjątkowo ciekawskich i nierozpoznawalnych dla otoczenia starszych pań, które w dodatku maskują się bezkształtnymi moherowymi berecikami. Czy agencja Jarcia odniesie sukces? Czy stanie się samodzielny? Oto jest pytanie.

Trudno tę książkę jednoznacznie sklasyfikować gatunkowo. Niby jest to kryminał z dużą dozą humoru, ale momentami bardziej przypomina powieść obyczajową z wieloma cennymi spostrzeżeniami, zwłaszcza w odniesieniu do stylu i jakości życia starszych osób.

Choć akcja zaczyna się morderstwem, to jednak akcja jest poprowadzona zupełnie dobrze mniej więcej do połowy książki. Potem miałam wrażenie jakiegoś niezdecydowania i „rozmieniania się na drobne”. Pojawiło się kilka wątków, w moim przekonaniu nadmiernie eksploatowanych (np. wątek zabójcy kotów). Ponadto, otrzymujemy wgląd w życie małżeńskie i uczuciowe babci Heleny, które – przyznam szczerze – jest dla mnie zupełnie niewiarygodne. W PRL-u naprawdę nie było kłopotów z rozwodami i nie trzeba się było męczyć z niekochanym człowiekiem, gdy ani państwo, ani religia (babcia Helena nie była specjalnie przywiązana do Kościoła) nie przeszkadzały.

Nie porwali mnie też bohaterowie. Najłatwiej było tu sympatyzować z babcią Helenką, ale w drugiej części książki jej postać dość przybladła. Jarcio jest zupełnie nieinteresujący, podobnie zresztą jak inni bohaterowie. Rozwiązanie intrygi kryminalnej jest całkiem zgrabne, ale akcja mogłaby być w moim przekonaniu bardziej skondensowana, bez nadmiernego rozwoju wątków pobocznych, co miało miejsce w drugiej części książki.

Za największy walor książki uważam ciekawe spostrzeżenia Autorki odnośnie jakości życia starszych ludzi w Polsce, ich jakże częstą „niewidzialność” w miejscach publicznych i brak empatii ze strony ogółu społeczeństwa. Intrygę kryminalną również uważam za udaną i poprowadzoną dość ciekawie, ale przytłoczona ona została w drugiej części książki przez wątki poboczne, w sumie nieistotne w śledztwie.

Jeśli poszukujecie rozrywkowej literatury z wątkiem kryminalnym na kilka wieczorów polecam tę książkę. „Starsza pani wnika” choć nie jest kryminałem idealnym, zawiera sporo interesujących elementów. 
 
 

Autor: Anna Fryczkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 440

czwartek, 3 marca 2016

Jan Seghers, Panna młoda w śniegu



Po lekturze „Zbyt pięknej dziewczyny” uznałam, że z chęcią zapoznam się z dalszymi losami Roberta Marthalera, frankfurckiego policjanta w średnim wieku, który może trochę irytować swoją rutyną, ale jednocześnie ujmować spokojem i zdrowym rozsądkiem.

„Panna młoda w śniegu” to drugi tom przygód Marthalera. Opisuje sprawę brutalnego morderstwa frankfurckiej dentystki, która po śmierci została upozowana w obsceniczny sposób. Po rozpoczęciu śledztwa do zespołu komisarza dołącza młody policjant, z którym szef grupy miał konflikt, co powoduje pewne tarcia w zespole. Tymczasem dochodzi do kolejnego morderstwa świadczącego niezbicie o tym, że tym razem policjanci mają do czynienia z seryjnym mordercą.

Przyznam szczerze, że o ile pierwsza część cyklu nawet mi się podobała, to „Panna młoda w śniegu” trochę mnie znudziła, a nawet zirytowała. Jeśli chodzi o bohatera, to pomijając jego dziwną skłonność do wpadania w złość (jakoś tego nie zauważyłam w poprzedniej książce), prywatnie nie jest tu zbyt sympatyczny. Jego związek z Teresą, którą poznał w poprzednim tomie, nie wygląda najlepiej, skoro był on w stanie zapomnieć o jej przylocie i nie skontaktować się z nią, aby uprzedzić o swojej nieobecności. Zachowanie nie tylko dziwne, ale i mało wiarygodne w dzisiejszych czasach, które polegają głównie na byciu cały czas w kontakcie telefonicznym.

Mogłabym jednak spuścić zasłonę milczenia na niedoskonałe cechy charakteru bohatera i jego mało przekonywujące zachowanie wobec kobiety, z którą jest w uczuciowym związku, niemniej jednak, opisane śledztwo jest dość niekonsekwentne. Nie ujawniając zbyt wiele, mogę stwierdzić, że dość dużo czasu poświęcono działaniom śledczych odnośnie poznania osobowości pierwszej ofiary i uzyskano zadziwiająco mało informacji. Nie sprawdzono dokładnie ani jej relacji z narzeczonym, ani czasów studenckich. Okoliczności drugiego morderstwa są na tyle niezwykłe, że śledczy powinni zwrócić uwagę na pewne kwestie, tymczasem zostawiono tę sprawę w zupełnym zawieszeniu nie drążąc zbytnio sprawy. Końcówka jest już prowadzona w szybkim tempie, a rozwiązanie dość zaskakujące, choć właściwie od kluczowego momentu, w którym autor jakby zrezygnował z kontynuacji śledztwa wiadomo było, gdzie powinno się szukać mordercy (OK, możliwe były właściwie dwie opcje, ale żadnej nie podjęto). Wygląda na to, że autor nie chcąc kończyć kryminału zbyt szybko, lub nie mając dobrego pomysłu postąpił dość niekoherentnie, co mi jednak przeszkadzało w odbiorze, bo wyczułam tam fałsz albo po prostu zbyt mało umiejętności w interesującym poprowadzeniu fabuły.

Konkludując, nie jest to kryminał, który szczególnie mnie zachwycił, choć jest parę fragmentów podanych ciekawie i niebanalnie. Uwagę zwraca staranne odmalowanie tła, czyli Frankfurtu nad Menem pokazującego swe mało bankierskie oblicze. Niedosyt budzi niedoskonały sposób prowadzenia narracji oraz mało ciekawy w tym tomie główny bohater. Mam w domu kolejną część cyklu, więc zapewne ją przeczytam, jednak bez specjalnie wygórowanych oczekiwań.




Autor: Jan Seghers 
Tytuł oryginalny: Die Braut im Schnee
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Ze Strachem
Tłumacz: Elżbieta Kalinowska
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 420

piątek, 7 sierpnia 2015

Ian Rankin, Stojąc w cudzym grobie






Ian Rankin stworzył postać Johna Rebusa, „antysystemowego” jakby dziś się powiedziało, oficera policji edynburskiej i odniósł spektakularny sukces. „Pożegnalny blues”miał być pożegnaniem z tą serią i postacią. Jednak nowy bohater, Malcolm Fox nie wzbudził – jak mi się wydaje – tak wielkiego zainteresowania jak Rebus, tak więc Rankin postanowił kontynuować losy bohatera, który przyniósł mu sukces. 

„Stojąc w cudzym grobie” jest kryminałem, w którym występują zarówno Rebus, jak i Siobhan Clarke, jego wychowanka i równoprawna bohaterka ostatnich części cyklu, oraz Malcolm Fox. Choć pomaga Wydziałowi Spraw Otwartych i Niewyjaśnionych tylko jako emerytowany gliniarz w cywilu, to nadal jest niepoprawny, stosuje swoje metody śledcze psując krew swoim współpracownikom, zwłaszcza tych z „wierchuszki” edynburskiej policji.

Dobry stary Rebus wrócił, chciałoby się powiedzieć i w dużej mierze tak właśnie jest. Nie skłamię, gdy napiszę, że z dużą przyjemnością przeczytałam ten kryminał. Lubię styl Rankina, sposób prowadzenia przez niego opowieści i lubię Rebusa, który swoim nonkonformistycznym postępowaniem ściąga na siebie kłopoty. Odnalazłam w tej książce klimat, który sprawił, że John Rebus jest jednym z moich ulubionych literackich detektywów, i cieszę się, że miałam okazję przeczytać tę książkę. Wkrótce zresztą będziemy mieli okazję poznać drugą odsłonę przygód Rebusa w odnowionej serii.

Niemniej jednak, parę kwestii mnie zawiodło. Nie podobało mi się rozwiązanie zagadki kryminalnej. Było takie… nierebusowe i „na siłę”, jakby Rankin nie miał pomysłu, jak to rozwiązać. Mam także zastrzeżenia do samej intrygi kryminalnej, gdyż nie wyjaśniono przekonująco celu powstania kluczowego tropu. Pojawił się Rebus, odkrył jego znaczenie, ale czytelnik nie dowie się, po co powstał i po co.

Nie zachwyciła mnie również postać Malcolma Foxa, bohatera dwóch książek powstałych po zakończeniu (jak się okazało przedwczesnym) cyklu z Rebusem. Nie czytałam ich, ale jeśli Fox jest w nich takim „czepialskim” dupkiem jak w tej książce, to nic dziwnego, że Rebus musiał wrócić. Fox z uporem godnym lepszej sprawy śledzi potencjalne korupcyjne związki emerytowanego gliniarza, którego sposób bycia jest nieco niestandardowy, jakby w całej edynburskiej policji nie było bardziej narażonych na pokusy policjantów.

Ciekawą odmianą w stosunku do „starych” Rebusów było wyprowadzenie naszego bohatera poza Edynburg. Tym razem sporo podróżuje on po Szkocji, my razem z nim, ale powrót do miasta, na jego ulice, do jego barów jest zawsze jakby powrotem do domu. :)

Cieszy mnie również spotkanie z Siobhan Clarke, która w ostatnich częściach była równoprawną partnerką Rebusa. Teraz wspina się po szczeblach kariery. Czy bliska współpraca ze starym przyjacielem jej nie zaszkodzi?

Z radością, choć nie bez uwag krytycznych, witam powrót Johna Rebusa i na pewno z chęcią przeczytam kolejną odsłonę jego przygód. Liczę na to, że Malcolm Fox nie będzie już tak wkurzający.


Autor: Ian Rankin
Tytuł oryginalny: Standing in Another Man's Grave
Wydawnictwo: Albatros
Tłumacz: Jan Kraśko
Rok wydania:
Liczba stron: 448

czwartek, 25 czerwca 2015

Gunnar Staalesen, Zimne serca


 
 

Przyznaję się bez bicia, że lubię skandynawskie kryminały, zwłaszcza autorstwa Nesbo lub Theorina. Po dłuższym odpoczynku od prozy kryminalnej stwierdziłam, że nadszedł czas na taką właśnie lekturę, a że akurat wpadł mi w ręce kryminał Gunnara Staalesena, na którego temat czytałam pochlebne opinie, postanowiłam zaryzykować.

Bohaterem książki, a także serii kryminalnej jest Varg Veum, były pracownik służb socjalnych, obecnie prywatny detektyw działający w Bergen. Akcja zaczyna się w momencie, gdy odwiedza go dawna szkolna koleżanka jego syna, obecnie prostytutka, i zleca mu odszukanie swojej koleżanki po fachu, która zniknęła kilka dni wcześniej. Varg rozpoczyna śledztwo, dociera do rodziny i znajomych dziewczyny, penetruje jej środowisko i natyka się na kilka tajemnic i niejasności zwłaszcza w przeszłości rodziny zaginionej dziewczyny…

 
Od razu powiem, że ten kryminał nie rzucił mnie na kolana. Podobno na podstawie tej serii kryminalnej powstał popularny serial telewizyjny, ale w tej książce nie dostrzegłam odpowiedniego potencjału. No, ale nie jestem producentem telewizyjnym i na pewno się nie znam. Wypowiem się więc jako czytelnik. Dla mnie ten kryminał to taki typowy „produkcyjniak” z tezą. Ta teza diagnozuje otoczenie rodziny i więzi sąsiedzkich jako niosących realne niebezpieczeństwo dla najmłodszych. Autor preferuje pogląd, w myśl którego, jeśli w rodzinie dzieje się coś złego, powinno wkraczać państwo, a sąsiedzi i rodzina, którzy chcieliby pomóc nie są właściwi do zajmowania się sprawą i najlepiej, żeby trzymali się z dala. 


 Uwaga, spoiler!
Historia rodzinna leżąca u źródeł intrygi kryminalnej opisanej w tej książce jest tak niewiarygodna, że kompletnie mnie nie przekonała. Mamy tu zaniedbane przez matkę dzieci, molestowanie seksualne ze strony ojca (które mimo kontroli służb socjalnych nie ujrzało światła dziennego) i wykorzystanie seksualne ze strony opiekunów. I kilkakrotne przypominanie, powtarzane jak mantra, że gdyby służby socjalne zabrały dzieci z domu rodzinnego, to na pewno byłoby lepiej…

W kontekście ostatnich doniesień o nadgorliwości norweskich służb socjalnych i odbierania dzieci polskim rodzicom z błahych powodów jest to teza w moim przekonaniu nietrafiona i suma sumarum szkodliwa. 

Nie przekonał mnie również czarny i zniekształcony obraz Bergen, urokliwego miasta położonego na fiordach. Byłam tam raz i krótko, ale nie chce mi się wierzyć, że aż tak niebezpieczne jest to miasto, pełne zła, płatnego seksu i narkotyków. No, ale jakby było inaczej, to pewnie prywatny detektyw nie miałby z czego żyć. :)

Miarą mojego niewielkiego zainteresowania tą książką jest to, że po dwóch tygodniach od zakończenia lektury musiałam sobie przypominać jej treść, bo ta dość szybko uleciała mi z głowy. Nie polecam, ale wiem, że gusta są różne, więc nie wątpię, że książka ta może znaleźć swoich fanów.



Autor: Gunnar Staalesen
Tytuł oryginalny: Kalde hjerter
Wydawnictwo: słowo/obraz/terytoria
Tłumacz: Agata Beszczyńska
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 288
 

środa, 19 listopada 2014

Katarzyna Bonda, Pochłaniacz





Opinie o „Pochłaniaczu” regularnie pojawiały się na wielu blogach i choć nie znałam twórczości autorki postanowiłam sięgnąć po ten opasły kryminał licząc na ciekawą i niebanalną intrygę. Czy się doczekałam? Czy podzielam opinię Zygmunta Miłoszewskiego, który obwołał Katarzynę Bondę „królową polskiego kryminału”? O tym za chwilę.

Główną bohaterką książki i planowanego czteroczęściowego cyklu jest Sasza Załuska, policyjny profiler o niebanalnej i nader skomplikowanej przeszłości odsłanianej po kawałeczku przed czytelnikiem. Po tragicznych przejściach w gdańskiej policji, Sasza wyjeżdża z Polski do Uniwersytetu w Huddersfield, gdzie pracuje nad swoim doktoratem. Współpracuje z najwybitniejszymi kryminologami i psychologami, ale natura uciekiniera sprawia, że wraca do Gdańska pragnąc kontynuować swoją pracę naukową. Sasza to nie tylko była policjantka, profiler, naukowiec, ale także samotna matka. Jej 6-letnia córka, przyzwyczajona do wędrownego trybu życia, przyjmuje także i tę przeprowadzkę do kraju rodzinnego ze stoickim spokojem. Tymczasem Sasza otrzymuje propozycję prywatnego zlecenia na rzecz współwłaściciela klubu muzycznego będącego w nienajlepszej kondycji finansowej, do którego spływają pogróżki. Sasza podejmuje wyzwanie, a kilka dni później ginie Igła, była gwiazda rocka, drugi współwłaściciel klubu. Trójmiejska policja rozpoczyna śledztwo, a Sasza oferuje swoją pomoc w odnalezieniu sprawcy morderstwa, które z dnia na dzień staje się coraz bardziej zagadkowe. Choć akcja większej części książki toczy się w 2013 r., to jednak, aby wyjaśnić przyczynę tragicznych wydarzeń trzeba się cofnąć 20 lat wcześniej, gdy w Gdańsku rządziła mafia, a skorumpowana policja współpracowała z nimi nader ochoczo i chętnie…

„Pochłaniacz” zwraca uwagę swoją objętością. Prawie 700 stron budzi lekkie przerażenie i mimowolny szacunek, ale początek jest naprawdę wciągający i świetnie napisany. 
Gdy zaczynamy lekturę jesteśmy atakowani mnogością pojawiających się postaci i wątków. Stworzenie intrygującej postaci bohatera prowadzącego śledztwo w serii kryminalnej to połowa sukcesu. Początkowo Sasza Załuska wydawała mi się dobrym wyborem. Robiła wrażenie postaci, która może „udźwignąć” cała zaplanowaną tetralogię. Ciekawy, niebanalny życiorys, tajemnicza historia zawodowa i prywatna, praca naukowa dająca jej odskocznię od codzienności i możliwość spełnienia zawodowego. Ale po zakończeniu lektury nie jestem pewna, czy to był dobry wybór. Sasza wydaje się pełna wewnętrznych sprzeczności, czego przykładem są choćby jej kontakty z rodziną, która wręcz nienawidzi ją za problemy alkoholowe, ale dosłownie parę rozdziałów dalej nielubiana ciotka zajmuje się jej córką całe dnie, gdy Sasza jest zajęta śledztwem.

Mam również wrażenie, że Sasza ma jakiś kompleks na tle polskości. W pierwszej (i jedynej opisanej w książce) konsultacyjnej rozmowie ze swoim brytyjskim profesorem na jego kurtuazyjne stwierdzenie dotyczące przyjazdu do Polski stwierdziła „Gdybyś się tutaj znalazł, zdarto by ci skórę – tłumaczyła. – Nie wytrzymałbyś braku udogodnień socjalnych i ogłady, wszechobecnego brudu, logiki urzędników. Może tylko uroda kobiet i kiełbasa krakowska sucha przypadłyby ci do gustu.” (s. 108). Hmm... Sama mam również sporo uwag krytycznych do polskiej rzeczywistości, ale znajomych obcokrajowców nimi raczej nie epatuję. Opis zetknięcia z polskim przedszkolem wyglądającym jak oblężona twierdza po godzinie 8.30, z personelem wyciągniętym jakby z lamusa PRL-u również nie wydaje mi się zbyt wiarygodny, a bazuję tutaj na własnych, całkiem pozytywnych doświadczeniach kontaktu z kilkoma placówkami tego typu.

Silnym punktem „Pochłaniacza” jest dokładne przedstawienie technik śledczych, a zwłaszcza tzw. próby zapachowej, która jest leitmotywem prowadzonego śledztwa. Dużo uwagi autorka poświęciła również precyzyjnej prezentacji zagadnień profilowania sprawców przestępstw. Czuje się wręcz te godziny, dni i tygodnie spędzone na konsultacjach u ekspertów od tych zagadnień, które przyczyniły się do wiarygodnego opisu podejmowanych przez bohaterów działań. Atutem jest również wiarygodne przedstawienie wydarzeń rozgrywających się w gdańskiej rzeczywistości lat 90-tych XX wieku.


Choć akcja zapowiada się ciekawie, wielowątkowość początkowo pasjonuje, to jednak w miarę upływu czasu uderzały mnie kolejne niekoherencje. Tak naprawdę, nie są dla mnie przekonujące motywy zaangażowania się Saszy w śledztwo ws. zabójstwa Igły. Ta sprawa zresztą wymaga raczej dobrego śledczego kojarzącego wydarzenia z przeszłości z obecnymi przestępstwami, a nie profilera. Przez pierwsze 250 stron śledziłam akcję z dużym zainteresowaniem, potem jednak natłok ludzi i wątków zaczął mnie drażnić, a wątek główny zaczął się nieco „rozłazić” i nużyć. Oczywiście autorka łączy na koniec wątki i wyjaśnia wszelkie niuanse, ale mimo wszystko za dużo jest tu „niespodzianek”, o których czytelnik nie jest poinformowany, a które wyrzucone zostają z szybkością karabinu maszynowego na końcowych stronach. Czasem zwrot akcji wydaje się też mało wiarygodny (vide adwokatka, która w jedną noc wyłapuje drobny szczegół techniczny podważający przeprowadzoną procedurę policyjną).  Tak naprawdę w połowie książki miałam wrażenie pełnego chaosu w prowadzonym śledztwie, a główna bohaterka powinna właściwie zrezygnować ze współpracy z ekipą śledczą po pierwszej (i jedynej zresztą) odprawie, podczas której nie wzięto zupełnie pod uwagę jej sugestii.
Książka mogłaby również spokojnie zostać skrócona o kilkadziesiąt stron bez szkody dla tempa akcji i rozwiązania intrygi kryminalnej. Mam wrażenie, że „za dużo grzybów” zostało wrzuconych do tego barszczu.

Zupełnie na marginesie dodam, że autorka często używa sfeminizowanych wersji nazw zawodów prawniczych (prokuratorka, adwokatka), jestem jednak skłonna postawić dolary przeciw orzechom, że znakomita większość przedstawicielek zawodów prawniczych woli tradycyjną wersję nazewnictwa. :) 

Podsumowując, jest to ciekawa, choć nie do końca udana próba stworzenia wielowątkowej historii kryminalnej. Katarzyna Bonda to utalentowana autorka, która w „Pochłaniaczu” ujęła zbyt dużo, jak dla mnie, wątków i bohaterów, co wpłynęło na moją obniżoną ocenę. Autorce należy się szacunek za podjęty trud i dużą pracę włożoną w przygotowanie do prezentacji technik śledczych, ale w ostatecznym rozrachunku ta książka to nie jest powód do obwołania jej autorki „królową polskiego kryminału”. 
 
 
Katarzyna Bonda (ur. 1977) - polska pisarka i dziennikarka. Przez kilkanaście lat pracowała jako dziennikarka, wykłada w szkole kreatywnego pisania, założyła też własną szkołę i portal o pisaniu. W 2007 r. debiutowała książką "Sprawa Niny Frank", która zdobyła Nagrodę Wielkiego Kalibru. Napisała również dokumenty kryminalne "Polskie morderczynie" (2008) oraz "Zbrodnia niedoskonała" z Bogdanem Lachem (2009).
 



Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 672

Autorzy

Agopsowicz Monika Albaret Celeste Albom Mitch Alvtegen Karin Austen Jane Babina Natalka Bachmann Ingeborg Baranowska Małgorzata Becerra Angela Beekman Aimee Bek Aleksander Bellow Saul Bennett Alan Besala Jerzy Bobkowski Andrzej Bogucka Maria Bonda Katarzyna Borkowska Urszula Bowen Rhys Brabant Hyacinthe Braine John Brodski Josif Calvino Italo Castagno Dario Cegielski Tadeusz Cejrowski Wojciech Cherezińska Elżbieta Cleeves Ann Courtemanche Gil Covey Sean Crummey Michael Cusk Rachel Czapska Maria Czarnecka Renata Czarnyszewicz Florian Czwojdrak Bożena Dallas Sandra de Blasi Marlena Didion Joan Dmochowska Emma Doctorow E.L. Domagalski Dariusz Domańska-Kubiak Irena Dostojewska Anna Drewniak Wojciech Drinkwater Carol Drucka Nadzieja Druckerman Pamela Dunlop Fuchsia Dyer Wayne Edwardson Ake Evans Richard Fabiani Bożena Fadiman Anne Faulkner William Fiedler Arkady Filipowicz Wika Fletcher Susan Fogelström Per Anders Fønhus Mikkjel Fowler Karen Joy Frankl Viktor Franzen Jonathan Frayn Michael Fredro Aleksander Fryczkowska Anna Gaskell Elizabeth Genow Magdalena Gilmour David Giordano Paolo Goetel Ferdynand Goethe Johann Wolfgang Gołowkina Irina Grabowska-Grzyb Ałbena Grabski Maciej Green Penelope Grimes Martha Grimwood Ken Gunnarsson Gunnar Gustafsson Lars Gutowska-Adamczyk Małgorzata Guzowska Marta Hagen Wiktor Hamsun Knut Hejke Krzysztof Helsztyński Stanisław Hen Józef Herbert Zbigniew Hill Napoleon Hill Susan Hoffmanowa Klementyna Holt Anne Hovsgaard Jens Hulova Petra Ishiguro Kazuo Iwaszkiewicz Jarosław Iwaszkiewiczowa Anna Jaffrey Madhur Jahren Hope Jakowienko Mira Jamski Piotr Jaruzelska Monika Jastrzębska Magdalena Jersild Per Christian Jörgensdotter Anna Jurgała-Jureczka Joanna Kaczyńska Marta Kallentoft Mons Kanger Thomas Kanowicz Grigorij Karlsson Elise Karon Jan Karpiński Wojciech Kaschnitz Marie Luise Kolbuszewski Jacek Komuda Jacek Kościński Piotr Kowecka Elżbieta Kraszewski Józef Ignacy Kręt Helena Kroh Antoni Kruusval Catarina Krzysztoń Jerzy Kuncewiczowa Maria Kutyłowska Helena Lackberg Camilla Lanckorońska Karolina Lander Leena Larsson Asa Laurain Antoine Lehtonen Joel Loreau Dominique cytaty Lupton Rosamund Lurie Alison Ładyński Antonin Łapicka Zuzanna Łopieńska Barbara Łozińska Maja Łoziński Mikołaj Maciejewska Beata Maciorowski Mirosław Mackiewicz Józef Magris Claudio Malczewski Rafał Maloney Alison Małecki Jan Manguel Alberto Mankell Henning Mann Wojciech Mansfield Katherine Marai Sandor Marias Javier Marinina Aleksandra Marklund Liza Marquez Gabriel Masłoń Krzysztof Mazzucco Melania McKeown Greg Meder Basia Meller Marcin Meredith George Michniewicz Tomasz Miłoszewski Zygmunt Mitchell David Mizielińscy Mjaset Christer Mrożek Sławomir Mukka Timo Murakami Haruki Musierowicz Małgorzata Musso Guillaume Myśliwski Wiesław Nair Preethi Naszkowski Zbigniew Nesbø Jo Nesser Hakan Nicieja Stanisław Nothomb Amelie Nowakowski Marek Nowik Mirosław Obertyńska Beata Oksanen Sofi Orlińska Zuzanna Ossendowski Antoni Ferdynand Pająk-Puda Dorota Paukszta Eugeniusz Pawełczyńska Anna Pawlikowski Michał Pezzelli Peter Pilch Krzysztof Platerowa Katarzyna Plebanek Grażyna Płatowa Wiktoria Proust Marcel Pruszkowska Maria Pruszyńska Anna Przedpełska-Trzeciakowska Anna Puchalska Joanna Puzyńska Katarzyna Quinn Spencer Rabska Zuzanna Rankin Ian Rejmer Małgorzata Reszka Paweł Rutkowski Krzysztof Rylski Eustachy Sadler Michael Safak Elif Schirmer Marcin Seghers Jan Sobański Antoni Sobolewska Justyna Staalesen Gunnar Stanowski Krzysztor Stasiuk Andrzej Stec Ewa Stenka Danuta Stockett Kathryn Stulgińska Zofia Susso Eva Sypuła-Gliwa Joanna Szabo Magda Szalay David Szarota Piotr Szczygieł Mariusz Szejnert Małgorzata Szumska Małgorzata Terzani Tiziano Theorin Johan Thompson Ruth Todd Jackie Tomkowski Jan Tristante Jeronimo Tullet Herve Velthuijs Max Venclova Tomas Venezia Mariolina Vesaas Tarjei Wachowicz-Makowska Jolanta Waltari Mika Wałkuski Marek Wańkowicz Melchior Warmbrunn Erika Wassmo Herbjørg Wasylewski Stanisław Weissensteiner Friedrich White Patrick Wiechert Ernst Wieslander Jujja Włodek Ludwika Zevin Gabrielle Zyskowska-Ignaciak Katarzyna Żylińska Jadwiga
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...