Eugeniusz Paukszta… To nazwisko ciągle do mnie wracało jako swoisty wyrzut sumienia. Ciągle ktoś wspominał o jego książkach, a ja – o ile dobrze pamiętam – nie przeczytałam żadnej jego książki. Postanowiłam więc kupić coś na allegro. Mój wybór padł na „Złote korony księcia Dardanów”, powieść dla młodzieży. Gdy doczytałam, że akcja dzieje się w Turcji nie miałam wątpliwości, że to musi być ta książka. Akurat wybierałam się na kilka dni do kraju nad Bosforem, więc książka Paukszty mogła stanowić miły czasoumilacz, a przy okazji bardziej poczuję nastrój książki. Jeszcze przed wyjazdem zerknęłam na konkurs Zacofanego w lekturze, gdzie, co prawda, „Złote korony księcia Dardanów” nie pojawiały się w typowaniach komentatorów zbyt często, ale książka ta pojawiła się w zestawieniu Marlowa, a więc raczej byłam spokojna o swoje odczucia po lekturze. ;)
Akcja książki rozpoczyna się w bardzo smutnym i przygnębiającym momencie życia Julka, nastolatka z Ostródy. Jego matka zmarła i może tylko wspominać chwile z nią spędzone, natomiast ojciec czuje się coraz gorzej i nie chcąc martwić syna, nie ujawnia mu, jak krytyczny jest jego stan. Nie będąc w stanie opiekować się Julkiem prosi o pomoc swoją siostrę, Zosię, która mieszka w Adampolu, polskiej wiosce w Turcji, skąd pochodzi również ojciec naszego bohatera. I tak, Julek trafia do pociągu, który zawiezie go do Stambułu. Po przyjeździe, nie odnalazłszy ciotki na dworcu, Julek wypuszcza się w miasto, gdzie przeżywa pewną przygodę, która będzie dość istotna dla dalszego pobytu w Turcji. Po odnalezieniu się z ciotką Zosią Julek trafia do Adampola, poznaje ludzi tam mieszkających, nawiązuje bliski kontakt z Wickiem, swoim rówieśnikiem i przeżywa kolejne przygody, które prowadzą go do uczestnictwa w wykopaliskach archeologicznych mających na celu odszukanie grobu księcia Dardanów. Odkrycia archeologiczne, których świadkami są Julek, Wicek i Haluk, syn profesora Kseresa, kierownika tego przedsięwzięcia, prowokują wiele niesnasek i pokus wśród okolicznych mieszkańców i zagranicznych gości…
Bardzo fajna „przygodówka”. Mamy okazję oglądać Turcję lat sześćdziesiątych oczami polskiego nastolatka. W czasach, gdy każdy wyjazd za granicę był luksusem, przygody Julka w Turcji musiały wzbudzać zainteresowanie czytelników. Julek ma okazję odwiedzić nie tylko Adampol i Stambuł, ale również wykopaliska w mitycznej Troi. Eugeniusz Paukszta oprowadził czytelników po tych arcyciekawych miejscach dostarczając podstawowych informacji, ale również ciekawie pokazał obyczajowość turecką, różnice między elitą wykształconych, zeuropeizowanych rodzin a zabobonnymi środowiskami wiejskimi reprezentowanymi przez robotników zatrudnionych przy wykopaliskach. Autor również nader przenikliwie przewidział przyszłość Adampola. Ta enklawa polskości i chrześcijaństwa, bez możliwości realnej asymilacji ze społeczeństwem tureckim skazana była już wtedy albo na bycie skansenem duszącym się w swoim sosie, albo na rozpłynięcie się w tureckim społeczeństwie. Obecnie to jest już tylko raczej wyblakłe wspomnienie, co było do przewidzenia już wtedy, ponad czterdzieści lat temu.
Historia jest podana przystępnie, z dużą kulturą słowa i bez nachalności. Mimo pojawiających się opinii o zacofaniu w Turcji ten egzotyczny świat jest atrakcyjny i ciekawy. Oczywiście, akcja nie jest tak wartka, jak byśmy tego oczekiwali, czy raczej jak by tego oczekiwał współczesny nastolatek. Znajdziemy tam wstawki typowo edukacyjne, choć nie tak liczne, jak np. w serii przygód Tomka Wilmowskiego Alfreda Szklarskiego i oczywiście autor musiał zamieścić stosowną pochwałę rzeczywistości PRL-u. Zauważalne są też akcenty antyniemieckie (mam na myśli oczywiście zachodnie Niemcy:))
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFMiw5H499O_7w_WDkJiv9IrEErW3WpHhh4vI4209csKekrOMc6v7IJBFUTmLUnx61SyRnF2A8ZFj67jSjyoXg7r2ahZY5iypSKHnVrQa1-fOOo-P0tw6UPH06cRP0IpecNnEYUPkQkrI/s200/Adampol_logo.gif)
Książka budzi ciekawość świata w młodym czytelniku, zachęca do poznania historii Turcji, a także tego dziwnego i niezwykłego miejsca, jakim jest Adampol. Nie wątpię, że niektórzy z ówczesnych młodych czytelników zostali też porwani atrakcyjną wizją pracy archeologa i magii tego zawodu, choć tak naprawdę ważne odkrycia wcale nie zdarzają się tak często, jak to się wydaje czytając "Złote korony księcia Dardanów". Czasy Schliemanna, genialnego samouka, również wspominanego w tej książce, już odeszły do przeszłości.
Książka nieco się zestarzała i współczesny nastolatek zapewne uznałby ją za nudnawą, ale mnie jej lektura sprawiła dużą przyjemność, zwłaszcza, że czytałam ją w Turcji, co pozwoliło mi nieco bardziej odczuć jej nastrój, zauważając jednocześnie zmiany, jakie zaszły w tym kraju od lat 60-tych XX w. Postaram się wkrótce kupić i przeczytać drugą część przygód Julka w Turcji zawartych w książce pt. „W cieniu hetyckiego Sfinksa” poświęconą tym razem wykopaliskom w Kapadocji, gdzie również miałam okazję być całkiem niedawno. :)
Książka dostarcza naprawdę dobrej, nieagresywnej rozrywki, rozbudza zaciekawienie przeszłością i zachęca do własnych poszukiwań, a o to chyba chodzi w książkach młodzieżowych.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Pod hasłem
![](http://library.vu.edu.pk/cgi-bin/nph-proxy.cgi/000100A/https/blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_fKx3jyG-Z42B-UUgU4-HpYnBjciTbAlh-lYwee3c_zisQ-CorvN2Z3JUTYbIByGatfAeb4IReOidfF8YnSMTKFmgzGDlaB_lMHd5K-Ng_04ZQO2PyyshGjmdecB8F0uRj5M09YDWFec/s200/Paukszta.jpg)
Źródło zdjęcia
Autor: Eugeniusz Paukszta
Wydawnictwo: Wydawnictwo Śląsk
Rok wydania: 1967
Liczba stron: 296