William Faulkner (25.09.1897-6.07.1962) Źródło zdjęcia |
"Zastanawiam się, czy można pisać jak Faulkner. Ten poemat z powtórkami, z refrenami, z oczywistymi niemożliwościami, który się stara czytelnikowi dać od razu całość obrazu, po kolei zwracając uwagę na tę czy inną część całości, chwilami ma takie piękno w sobie, że zatyka oddech. Przedstawienie nicości wysiłków ludzkich i obracania się wszystkiego w proch przerażająco bezlitosne. Nie mogę się opędzić od plastyczności opisów (wistaria, aleja drzew, które w kurzu przysiadają jak ptaki itd.), ale swoją drogą trochę się nie wie, po co to wszystko napisane. Dla pokrzepienia serc? Aby nie przepadła historia "Południa"? Jakież to wszystko zawieszone w próżni, i dlatego to nie Tołstoj ani Dostojewski, nawet nie Flaubert, na przeciwnym biegunie niż Flaubert. Ale to kładzenie pociągnięć pędzla to tu, to tam, aż się stworzy obraz, który autor od samego początku ma w głowie - to jest nadzwyczajne. Mówię oczywiście o "Absalomie". Co za technika!"
Jarosław Iwaszkiewicz, "Dzienniki 1964-1980"
wyd. Czytelnik, 2011
* * *
"Bardzo poruszyła nas pierwsza przełożona w Polsce książka Faulknera. Był to "Azyl". Potem następne. Faulkner stworzył świat Południa z historii sięgającej wojny Jankesów z konfederatami i oszałamiały te jego tasiemcowe zdania, pełne wewnętrznej wibracji, zakola i meandry nawiasów, dygresji, powtórzeń, wielokrotne opisywanie jednego zdarzenia przez różnych bohaterów. Faulkner podziałał na nas niczym czarodziej, niedościgły budowniczy wielkiej katedry, Notre Dame w prozie."
Marek Nowakowski "Nekropolis"
wyd. Świat Książki, 2005
* * *
"Uwaga Camusa w studium o człowieku zbuntowanym: "Bohaterowie Faulknera nie mają pamięci". Jak bohaterowie Faulknera, tak wielu innych Amerykanów przypomina takie golemy. Objawem całej literatury amerykańskiej jest brak refleksji. I jak literatura, tak i przeciętny Amerykanin cierpi na brak kulturowej refleksji."
Sandor Marai, "Dziennik"
wyd. Czytelnik, 2009