„Od życia nie można wymagać, żeby było łatwe czy wygodne; to, jakby oczekiwać od krowy, żeby dawała tylko śmietankę albo żeby kura znosiła jajko na twardo.” (s. 64)
Literatura skandynawska święci w naszym kraju triumfy. Kryminały już od dawna znalazły swoich wiernych fanów, ale coraz śmielej sięgamy również po literaturę obyczajową autorstwa pisarzy z północy Europy. „Córki gór” to debiut Anny Jorgensdotter w naszym kraju i jej pierwsza książka dla dorosłego odbiorcy w ogóle.
Akcja książki toczy się głównie w Sandviken, małym szwedzkim miasteczku i obejmuje lata 1938 – 58. Czytelnik poznaje rodzeństwo Steenów, piątkę wkraczających w dorosłość młodych ludzi bardzo różniących się od siebie. Edwin, pełen tajemnic wybierający samotniczy tryb życia w naznaczonej nieszczęściem chacie w górach; Karin, promienna dziewczyna szykująca się do wspólnego życia z Maxem, swoją radością życia i umiejętnością opowiadania bajek spajająca rodzinę; Sofia, utalentowana sportsmenka, najbliżej związana z Karin, u progu decyzji, z kim powinna związać swoje życie na dobre i na złe; Emilia, podejmująca pracę zawodową i Otto, marzący o podróżach i pracy w cyrku. Najważniejszą osobą, która jako jedyna potrafi rozbroić ojca, która łączy rodzinę i nadaje ton rodzeństwu wydaje się być Karin. Jej odejście ma wpływ na jej braci i siostry, unieszczęśliwia męża i osieroca nowo narodzoną córeczkę. Więź między braćmi i siostrami jakby się rozpada. Każde z nich podejmuje decyzje życiowe, które determinują ich los.
[Ludzie] Myślą, że śmierć jest najgorsza. Umrzeć. To takie niemądre. Umrzeć to przecież nic w porównaniu z tym, że trzeba żyć dalej.” (s. 133)
Co Was zwykle skłania do przeczytania konkretnej książki? Mnie się zdarza, choć nie jest to najważniejszy argument, że uwodzi mnie okładka książki. Tak też było w tym wypadku. Fotografia młodej dziewczyny, która siedząc na krześle delikatnie odwraca głowę i wyraźnie jest oderwana od lektury, bardzo mnie ujęła i pozytywnie nastroiła do przeczytania tej książki. Dodatkowymi argumentami było wiele pochwalnych opinii oraz ceniona przeze mnie „seria z miotłą”, w ramach której książka została wydana. Czy książka spełniła moje nadzieje?
Początek książki wciągnął mnie i mimo specyficznej narracji dość łatwo przyszło mi zanurzyć się w rytm tej opowieści wypełnionej opowieściami Karin, marzeniami, tęsknotami i tajemnicami rodzeństwa Steenów. Część środkowa koncentruje się przede wszystkim na życiu dwóch sióstr: Emilii podejmującej pracę w Fabryce Wyrobów Wełnianych oraz Sofii, która rozpoczyna życie małżeńskie z przystojnym Arvidem. Wszyscy przez kilka lat żyją w cieniu wojny, która omija co prawda Szwecję, ale jej okruchy docierają do nich wpływając na poczucie zagrożenia i niepewności. Kontakty Emilii w nowym miejscu pracy również wprowadzają niepokój z uwagi na aktywne środowisko komunistyczne propagujące swoje hasła oraz niejasną historię poprzedniczki Emilii na stanowisku sekretarki dyrektora fabryki. Obie siostry podejmują pewne decyzje lub ich nie podejmują (co też jest pewną decyzją) i tak się toczy ta opowieść, bez spektakularnych wydarzeń i – jak dla mnie - bez specjalnych emocji, a z narastającym znużeniem.
Akcja książki toczy się bowiem powoli i niespiesznie. O wielu wydarzeniach czy ich uwarunkowaniach się nie dowiemy, gdyż w opowieści jest wiele luk; dialogi są formułowane jakby w formie opowieści i trzeba się do tego stylu przyzwyczaić.
Książka ta nie jest łatwa w odbiorze i niestety nie sprawiła mi satysfakcji czytelniczej. Głównym problemem nie był dla mnie jednak sposób narracji, choć do najłatwiejszych on nie należy, ale mało ciekawi bohaterowie. Przyznam, że od momentu śmierci Karin książka wydała mi się dość nudnawa. Doczytałam ją do końca, gdyż rzadko mi się zdarza przerwanie lektury, a tliła się we mnie nikła nadzieja na jakieś olśnienie, które wpłynie na poprawę mojej niezbyt pochlebnej dotychczasowej oceny. Nic takiego się jednak nie zdarzyło, a ja nie umiałam się wzruszyć losem czwórki rodzeństwa spędzającej życie w małym przemysłowym szwedzkim miasteczku w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX w.
Była to niestety dość męcząca lektura i przykre rozczarowanie. Może byłoby ono mniejsze, gdybym nie miała wygórowanych oczekiwań sprowokowanych tyloma pozytywnymi opiniami.
Anna Jörgensdotter (ur. 1973) - szwedzka pisarka, publicystka i redaktorka, prowadzi warsztaty kreatywnego pisania. Autorka powieści, dramatów i zbiorów wierszy. Zadebiutowała w 2002 roku książką dla dzieci Pappa Pralin. "Córki gór" (2009), jej pierwsza powieść dla dorosłych, zostały wyróżnione prestiżową nagrodą literacką Ivara-Lo Johanssona.
Autor: Anna Jorgensdotter
Tytuł oryginalny: Bergets dottrar
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: seria z miotłą
Tłumacz: Alicja Rosenau
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 536