Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muza. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 grudnia 2018

Joanna Puchalska, Polki, które zadziwiły świat





Joanna Puchalska z wykształcenia jest historykiem sztuki. Z jej pisarstwem zetknęłam się po raz pierwszy podczas lektury „Dziedziczek Soplicowa”, w której opisywała ona dzieje rodzinnego dworku w Czombrowie, który był najprawdopodobniej pierwowzorem mickiewiczowskiego Soplicowa. Była to bardzo odkrywcza lektura oparta na cudem ocalałych dokumentach i będąca świadectwem dramatycznych dziejów tej nieistniejącej już siedziby rodzinnej.

„Polki, które zadziwiły świat” to zestaw trzynastu życiorysów kobiet, często zupełnie nieznanych szerszej publiczności, które odcisnęły swój ślad w przeszłości. W tej niezwykłej podróży przez wieki (biogramy są zestawione chronologicznie) poznamy m.in. arystokratki, pierwszą polską lekarkę, uczoną, malarkę i całkiem spore grono bojowniczek walczących o niepodległość ojczyzny. Zestaw bohaterek jest bardzo różnorodny i – jak sądzę – każdy znajdzie tę, która zrobi na nim wrażenie.

Na mnie największe wrażenie zrobił szkic poświęcony Salomei Pilsztynowej, która swoim niezwykłym życiorysem lekarki podróżującej po Europie doby rokoko, mogłaby obdzielić kilka osób. Jej spryt i umiejętność przetrwania budzą podziw, podczas gdy zdumiewa jej naiwność w kontaktach damsko-męskich. Warto poznać tę niezwykłą postać!

Ogromne wrażenie zrobiła na mnie również opowieść o Janinie Lewandowskiej, jedynej kobiecie zabitej w Katyniu, a wzruszyłam się ogromnie czytając o bohaterskiej Wandzie Ossowskiej, szefowej łączności Wydziału Wywiadu Ofensywnego AK w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, która doświadczyła prześladowań sowieckich i niemieckich. Życie tych kobiet zadziwia, nie tylko z uwagi na niezwykłe losy, ale – w przypadku niektórych - ich dotychczasową anonimowość. Czytając niektóre opowieści często zadawałam sobie pytanie, dlaczego o nich wcześniej nie słyszałam (np. Pustowójtówna, Ossowska, Iljin-Szymańska).

Wybór osób, które zostały przedstawione w książce Joanny Puchalskiej, jest całkowicie subiektywny, a jego spoiwem miał chyba być wpływ bohaterek na zagranicznych odbiorców. W mojej opinii nie do końca to się udało, gdyż większość bohaterek działało jednak głównie na terenie ziem polskich.
 
Książka jest świetnym przykładem literatury popularno-naukowej przybliżającej czytelnikowi ciekawe osoby i historie. Jest napisana przystępnym językiem z szacunkiem dla odbiorcy i bohaterek. Bibliografia jest podana na końcu każdego rozdziału, co z pewnością ułatwi dotarcie do dodatkowych informacji. Książka została wydana w twardej oprawie, tekst urozmaicają czarno-białe ilustracje.

Warto zapoznać się z tą lekturą i wypełnić istniejące „białe plamy” w naszej edukacji historycznej.
 
P.S.
Lista bohaterek:
Anna Dorota Chrzanowska,
Salomea Regina z Rusieckich Pilsztynowa,
Maria Amalia Mniszchowa,
Izabela z Flemingów Czartoryska,
Anna Henryka Pustowójtówna,
Helena Majewska-Kirkorowa,
Alicja Dorabialska, Janina Lewandowska,
Beata Obertyńska, 
Halina Konoacka,
Wanda Ossowska,
Cezaria Iljin-Szymańska,
Maria Anto
 
Autor: Joanna Puchalska
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 384
 
 

środa, 25 maja 2016

Daniel Pennac, Jak powieść






Tę książkę wyszukałam w bibliotece na fali zainteresowania literaturą okołoksiążkową. Przeczytałam już kilka „książek o książkach” i chciałam zapoznać się z kolejną, tym razem „popełnioną” przez francuskiego autora. Spodziewałam się czegoś w rodzaju „Exlibrisu” Anne Fadiman, czyli esejów o książkach pisanych przez mola książkowego, ale jest to książka napisana z zupełnie innej perspektywy. Pennac pisze z pozycji wychowawcy i nauczyciela, a sama książka odnosi się głównie do roli książki i literatury w wychowaniu dzieci i młodzieży, zarówno w domu, jak i w szkole. Autor przedstawia czytelnikowi swoje pomysły na to, jak wprowadzać książkę w życie dziecka, jak oswajać go z lekturą poprzez regularne czytanie. Dzieli się także swoimi doświadczeniami, jak nie zniechęcać nastoletniej młodzieży do czytania. Ponieważ książka została napisana w latach 90-tych XX wieku, głównym wrogiem czytelnictwa jest w jego mniemaniu telewizja, co moim skromnym zdaniem, jest już dawno nieaktualne. :)

Daniel Pennac prezentuje kilka zachęt do czytania. Przymus czytania, to według niego najgorsze, co może się zdarzyć. Jedna z opisanych przez niego sytuacji jest charakterystyczna i wbiła mi się w pamięć poprzez swoją niestandardowość. Na lekcji francuskiego z tzw. „trudną młodzieżą” Autor pojawił się z książką do czytania. Nie wymagał od uczniów analizy tekstu, nie tłumaczył, „co autor miał na myśli”, tylko zwyczajnie zaczął czytać na głos „Pachnidło” Suskinda. Było to coś w rodzaju powieści w odcinkach, czytanej przez nauczyciela. Po kilku lekcjach („odcinkach” lektury) okazało się, że ta niełatwa wychowawczo młodzież, sceptycznie odnosząca się do pomysłu nauczyciela, z niecierpliwością czeka na ciąg dalszy, ba! - niektórzy sami wypożyczyli książkę, żeby szybciej dowiedzieć się, co będzie dalej. :)

Znajdziemy w książce kilka opowieści zachęcających do czytania, parę mądrych cytatów, ale pozwolę sobie wymienić dziesięć Nienaruszalnych Praw Czytelnika, których twórcą jest Daniel Pennac:


1. Prawo do nieczytania.
2. Prawo do przeskakiwania stron.
3. Prawo do niekończenia książki.
4. Prawo do czytania jeszcze raz.
5. Prawo do czytania byle czego.
6. Prawo do bovaryzmu (choroby przenoszonej przez tekst).
7. Prawo do czytania byle gdzie.
8. Prawo do czytania na wyrywki.
9. Prawo do czytania na głos.
10. Prawo do milczenia.

Z wielu tych praw ochoczo korzystam nie mając do tej pory świadomości, że ktoś je zebrał w jednym miejscu. ;)

Mimo iż książka nieco się zestarzała i nie epatuje błyskotliwymi receptami czy zaskakującymi bon-motami, to jest to przyjemna, dająca do myślenia (zwłaszcza rodzicom) lektura.



Autor: Daniel Pennac
Tytuł oryginalny: Comme un roman
Tłumacz: Katarzyna Bieńkowska
Wydawnictwo: Muza
Seria: Spectrum
Rok: 2007
Stron: 171
 

środa, 16 grudnia 2015

Alberto Manguel, Moja historia czytania




Książki o książkach stanowią już pewną podkategorię w gatunkowej klasyfikacji lektur, ale są one dość zróżnicowane. Mamy do czynienia z literaturą piękną, eseistyką czy gawędą, a ich na ich formę i zawartość treściowa ma duży wpływ osobowość autora i poziom „zakręcenia” na punkcie książek.

Wnioskując z lektury Alberto Mangel jest znawcą książek i pasjonatem odkrywania nowych aspektów kształtowania się nawyków czytelniczych w kolejnych epokach. Jego książka składa się jakby z dwóch części: w pierwszej odnosi się do swojej historii wsiąkania w świat książek, pisze o pisarzach i lekturach, które go ukształtowały jako człowieka i czytelnika; w drugiej zaś wędrujemy z nim przez wieki dowiadując się, jak w historii ludzkości kształtowały się zwyczaje czytelnicze, dlaczego książka była tak ważna w życiu społeczności. Wędrujemy razem z Autorem śladem dzieł sztuki, literatury, pamiątek z przeszłości, które uwieczniają czytanie i jego rozmaite formy.

Książka jest lekturą obowiązkową dla moli książkowych. Stanowi pokaźne źródło ciekawych lektur i nieznanych powszechnie dzieł sztuki. Napisana jest w dość spokojnym rytmie, chciałoby się rzec, po profesorsku. Są słabsze rozdziały, np. te dotyczące indywidualnej historii czytelniczej Manguela. Mimo jednak pewnych dłużyzn z przyjemnością zagłębiłam się w świat szeleszczących kart, zapoznałam się np. z omówieniem historii głośnego i cichego czytania. W moim przekonaniu, najbardziej godne polecenia są właśnie te partie, które odnoszą się do historii czytania i kształtowania się w społeczeństwie pewnych nawyków czytelniczych. W książce możemy odnaleźć sporo interesujących cytatów odnoszących się do książki i czytania, co jest jej wielką zaletą, gdyż dobry bon mot zawsze może się przydać.

Ta książka przypomina nam, dlaczego czytanie jest ważne w naszym rozwoju intelektualnym, którego nie powinny zastępować najbardziej nawet wyrafinowane gadżety. „Moja historia czytania” jest świetną lekturą na zimowe wieczory, kiedy możemy zagłębić się w zupełnie inny świat i możemy nie ulegać zewnętrznym bodźcom, aby w pełni chłonąć tekst. 



Autor: Alberto Manguel
Tytuł oryginalny: A history of reading
Wydawnictwo: Muza
Tłumacz: Hanna Jankowska
Seria: Spectrum
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 495

 


środa, 19 listopada 2014

Katarzyna Bonda, Pochłaniacz





Opinie o „Pochłaniaczu” regularnie pojawiały się na wielu blogach i choć nie znałam twórczości autorki postanowiłam sięgnąć po ten opasły kryminał licząc na ciekawą i niebanalną intrygę. Czy się doczekałam? Czy podzielam opinię Zygmunta Miłoszewskiego, który obwołał Katarzynę Bondę „królową polskiego kryminału”? O tym za chwilę.

Główną bohaterką książki i planowanego czteroczęściowego cyklu jest Sasza Załuska, policyjny profiler o niebanalnej i nader skomplikowanej przeszłości odsłanianej po kawałeczku przed czytelnikiem. Po tragicznych przejściach w gdańskiej policji, Sasza wyjeżdża z Polski do Uniwersytetu w Huddersfield, gdzie pracuje nad swoim doktoratem. Współpracuje z najwybitniejszymi kryminologami i psychologami, ale natura uciekiniera sprawia, że wraca do Gdańska pragnąc kontynuować swoją pracę naukową. Sasza to nie tylko była policjantka, profiler, naukowiec, ale także samotna matka. Jej 6-letnia córka, przyzwyczajona do wędrownego trybu życia, przyjmuje także i tę przeprowadzkę do kraju rodzinnego ze stoickim spokojem. Tymczasem Sasza otrzymuje propozycję prywatnego zlecenia na rzecz współwłaściciela klubu muzycznego będącego w nienajlepszej kondycji finansowej, do którego spływają pogróżki. Sasza podejmuje wyzwanie, a kilka dni później ginie Igła, była gwiazda rocka, drugi współwłaściciel klubu. Trójmiejska policja rozpoczyna śledztwo, a Sasza oferuje swoją pomoc w odnalezieniu sprawcy morderstwa, które z dnia na dzień staje się coraz bardziej zagadkowe. Choć akcja większej części książki toczy się w 2013 r., to jednak, aby wyjaśnić przyczynę tragicznych wydarzeń trzeba się cofnąć 20 lat wcześniej, gdy w Gdańsku rządziła mafia, a skorumpowana policja współpracowała z nimi nader ochoczo i chętnie…

„Pochłaniacz” zwraca uwagę swoją objętością. Prawie 700 stron budzi lekkie przerażenie i mimowolny szacunek, ale początek jest naprawdę wciągający i świetnie napisany. 
Gdy zaczynamy lekturę jesteśmy atakowani mnogością pojawiających się postaci i wątków. Stworzenie intrygującej postaci bohatera prowadzącego śledztwo w serii kryminalnej to połowa sukcesu. Początkowo Sasza Załuska wydawała mi się dobrym wyborem. Robiła wrażenie postaci, która może „udźwignąć” cała zaplanowaną tetralogię. Ciekawy, niebanalny życiorys, tajemnicza historia zawodowa i prywatna, praca naukowa dająca jej odskocznię od codzienności i możliwość spełnienia zawodowego. Ale po zakończeniu lektury nie jestem pewna, czy to był dobry wybór. Sasza wydaje się pełna wewnętrznych sprzeczności, czego przykładem są choćby jej kontakty z rodziną, która wręcz nienawidzi ją za problemy alkoholowe, ale dosłownie parę rozdziałów dalej nielubiana ciotka zajmuje się jej córką całe dnie, gdy Sasza jest zajęta śledztwem.

Mam również wrażenie, że Sasza ma jakiś kompleks na tle polskości. W pierwszej (i jedynej opisanej w książce) konsultacyjnej rozmowie ze swoim brytyjskim profesorem na jego kurtuazyjne stwierdzenie dotyczące przyjazdu do Polski stwierdziła „Gdybyś się tutaj znalazł, zdarto by ci skórę – tłumaczyła. – Nie wytrzymałbyś braku udogodnień socjalnych i ogłady, wszechobecnego brudu, logiki urzędników. Może tylko uroda kobiet i kiełbasa krakowska sucha przypadłyby ci do gustu.” (s. 108). Hmm... Sama mam również sporo uwag krytycznych do polskiej rzeczywistości, ale znajomych obcokrajowców nimi raczej nie epatuję. Opis zetknięcia z polskim przedszkolem wyglądającym jak oblężona twierdza po godzinie 8.30, z personelem wyciągniętym jakby z lamusa PRL-u również nie wydaje mi się zbyt wiarygodny, a bazuję tutaj na własnych, całkiem pozytywnych doświadczeniach kontaktu z kilkoma placówkami tego typu.

Silnym punktem „Pochłaniacza” jest dokładne przedstawienie technik śledczych, a zwłaszcza tzw. próby zapachowej, która jest leitmotywem prowadzonego śledztwa. Dużo uwagi autorka poświęciła również precyzyjnej prezentacji zagadnień profilowania sprawców przestępstw. Czuje się wręcz te godziny, dni i tygodnie spędzone na konsultacjach u ekspertów od tych zagadnień, które przyczyniły się do wiarygodnego opisu podejmowanych przez bohaterów działań. Atutem jest również wiarygodne przedstawienie wydarzeń rozgrywających się w gdańskiej rzeczywistości lat 90-tych XX wieku.


Choć akcja zapowiada się ciekawie, wielowątkowość początkowo pasjonuje, to jednak w miarę upływu czasu uderzały mnie kolejne niekoherencje. Tak naprawdę, nie są dla mnie przekonujące motywy zaangażowania się Saszy w śledztwo ws. zabójstwa Igły. Ta sprawa zresztą wymaga raczej dobrego śledczego kojarzącego wydarzenia z przeszłości z obecnymi przestępstwami, a nie profilera. Przez pierwsze 250 stron śledziłam akcję z dużym zainteresowaniem, potem jednak natłok ludzi i wątków zaczął mnie drażnić, a wątek główny zaczął się nieco „rozłazić” i nużyć. Oczywiście autorka łączy na koniec wątki i wyjaśnia wszelkie niuanse, ale mimo wszystko za dużo jest tu „niespodzianek”, o których czytelnik nie jest poinformowany, a które wyrzucone zostają z szybkością karabinu maszynowego na końcowych stronach. Czasem zwrot akcji wydaje się też mało wiarygodny (vide adwokatka, która w jedną noc wyłapuje drobny szczegół techniczny podważający przeprowadzoną procedurę policyjną).  Tak naprawdę w połowie książki miałam wrażenie pełnego chaosu w prowadzonym śledztwie, a główna bohaterka powinna właściwie zrezygnować ze współpracy z ekipą śledczą po pierwszej (i jedynej zresztą) odprawie, podczas której nie wzięto zupełnie pod uwagę jej sugestii.
Książka mogłaby również spokojnie zostać skrócona o kilkadziesiąt stron bez szkody dla tempa akcji i rozwiązania intrygi kryminalnej. Mam wrażenie, że „za dużo grzybów” zostało wrzuconych do tego barszczu.

Zupełnie na marginesie dodam, że autorka często używa sfeminizowanych wersji nazw zawodów prawniczych (prokuratorka, adwokatka), jestem jednak skłonna postawić dolary przeciw orzechom, że znakomita większość przedstawicielek zawodów prawniczych woli tradycyjną wersję nazewnictwa. :) 

Podsumowując, jest to ciekawa, choć nie do końca udana próba stworzenia wielowątkowej historii kryminalnej. Katarzyna Bonda to utalentowana autorka, która w „Pochłaniaczu” ujęła zbyt dużo, jak dla mnie, wątków i bohaterów, co wpłynęło na moją obniżoną ocenę. Autorce należy się szacunek za podjęty trud i dużą pracę włożoną w przygotowanie do prezentacji technik śledczych, ale w ostatecznym rozrachunku ta książka to nie jest powód do obwołania jej autorki „królową polskiego kryminału”. 
 
 
Katarzyna Bonda (ur. 1977) - polska pisarka i dziennikarka. Przez kilkanaście lat pracowała jako dziennikarka, wykłada w szkole kreatywnego pisania, założyła też własną szkołę i portal o pisaniu. W 2007 r. debiutowała książką "Sprawa Niny Frank", która zdobyła Nagrodę Wielkiego Kalibru. Napisała również dokumenty kryminalne "Polskie morderczynie" (2008) oraz "Zbrodnia niedoskonała" z Bogdanem Lachem (2009).
 



Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 672

wtorek, 1 października 2013

Gil Courtemanche, Piękna śmierć





Książka Gila Courtemanche, kanadyjskiego dziennikarza, porusza temat trudny, bolesny, który dotyczy lub będzie dotyczył niemal wszystkich mieszkańców wysoko cywilizowanych krajów. Zdobycze medycyny pozwalają obecnie na ograniczenie skutków wielu chorób bądź zahamowanie ich przebiegu, co w rezultacie wydłuża ludzkie życie, ale coraz częściej zdarzają się też sytuacje, że medycyna jest w stanie podtrzymywać życie, gdy jego jakość znacząco spada i chory wymaga nieustannej opieki. 

Z takim przypadkiem spotykamy się w książce kanadyjskiego dziennikarza, który opowiada o rodzinie, która gromadzi się przy stole w trakcie Świąt Bożego Narodzenia. Ośmioro dorosłych dzieci, ich małżonkowie, dzieci i wnuki spotykają się w domu rodziców. 86-letni ojciec, w przeszłości despota i tyran domowy, jest obecnie starcem chorującym na szybko postępującą chorobę Parkinsona. Jak opisuje to Andre, najstarszy syn chorego, a jednocześnie narrator: „Ciało zmieniło się w rozregulowany mechanizm. Nic już z niczym nie współdziała, ani szyja z głową, ani biodra z nogami, ręce dyndają bezwładnie.” (s. 34) Wielce prawdziwe jest powiedzenie, że śmierć się Panu Bogu nie udała...

 
Wszyscy zdają sobie sprawę, że niewiele da się zrobić, aby ojciec całkowicie wyzdrowiał, że to w zasadzie niemożliwe. Jest on obecnie zupełnie niedołężny, rozmawia się o nim, a nie z nim, jak gdyby był nieobecny. Ponad nim toczą się dyskusje, jakie podjąć leczenie, jak pomóc matce, jaką opiekę mu zapewnić, co powinien jeść, karci się go jak dziecko, jeśli chce sięgnąć po zakazane produkty etc.

Patrząc zupełnie na zimno Andre dochodzi do wniosku, że „Idealnym matematycznie rozwiązaniem równania, które usiłujemy wspaniałomyślnie i nieudolnie rozwikłać, jest śmierć taty.” (s. 55) Ale życie to nie matematyka, a chociaż jest się zwolennikiem eutanazji, nie tak łatwo jej dokonać…

Główny bohater książki często podkreśla, że nie kocha ojca. Co jakiś czas pojawiają się wspomnienia ich starć, kłótni, krzywd, choć narrator książki zaznacza, że „Chęć zemsty, która przybiera niekiedy postać fałszywego poczucia sprawiedliwości, uleciała wraz z tysiącem innych dziecięcych trosk, przeminęła z czasem jak zdmuchiwane przez wiatr liście. Pozostała mi już tylko ciekawość, kim jest człowiek, który ukształtował moje życie.” (s. 91) Paradoksem opowiedzianej historii jest to, że to właśnie jego stosunek do ojca i działania, jakie podejmuje, doprowadzą do pewnego przełomu w kontakcie z Ojcem. Mimo że złe wspomnienia z dzieciństwa ciągle wyłażą na powierzchnię, tli się w nim emocjonalny stosunek do Ojca, czego nie widać u pozostałych braci i sióstr, którzy przedstawiając kolejne propozycje terapii, potraw, zmiany stylu życia, jednocześnie nie traktują go podmiotowo. I to jest chyba największa nauka z tej książki. Człowiek choćby najciężej dotknięty chorobą jeszcze nie umarł. On jest i czuje, co się wokół niego dzieje, dostrzega naszą obojętność, zauważa naszą troskę i uwagę, jaką mu okazujemy. Trzeba o tym pamiętać.

 
Ta książka, mimo niewielkiej objętości, porusza istotne kwestie związane z jakością ludzkiego życia, chorobą i śmiercią. Do pewnego momentu nazwałabym jej przekaz głęboko humanistycznym. Zakończenie książki jest jednak dla mnie dysonansem, mimo swej pozornej atrakcyjności, gdyż kłóci się z moimi przekonaniami etycznymi. Dodatkowym elementem, który budzi mój protest, była decyzja autora o włączeniu do działań podejmowanych przez narratora kilkunastoletniego kuzyna. Najprawdopodobniej będę w mniejszości, gdyż przekaz książki wielu osobom może przypaść do gustu, ale mimo swojej dezaprobaty dla końcowego wydźwięku książki, zachęcam do jej przeczytania. Mój osąd jest czysto subiektywny, wynikający z przyjętej postawy etycznej. Niemniej jednak na takie tematy, dotykające najważniejszych kwestii naszego życia trzeba dyskutować i starać się wysłuchać odmiennych poglądów. Dlatego też, warto przeczytać tę intrygującą książkę, która skłania do przemyślenia najważniejszych aspektów naszego życia.

 
 
Gil Courtemanche (1943-2011) - kanadyjski dziennikarz. Jego pierwsza książka pt. "Niedziela na basenie w Kigali", poświęcona ludobójstwu w Rwandzie, zyskała światowy rozgłos.
 
 
 


Autor: Gil Courtemanche
Tytuł oryginalny: Une belle mort
Wydawnictwo: Muza
Tłumacz: Małgorzata Kozłowska
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 152


wtorek, 27 sierpnia 2013

Ruth Thomson, Sztuka. Kreatywne zabawy i gry




Drodzy Rodzice, Dziadkowie, Wujkowie, Ciocie i inni dorośli, którzy chcecie dostarczyć Waszym milusińskim sporej dawki kontaktu ze sztukami plastycznymi, oto jest książka, a właściwie zeszyt inspirujących ćwiczeń, który warto wziąć pod uwagę jako ewentualny prezent dla Waszego dziecka. :) 
Młody człowiek to chodząca kreatywność i kopalnia niesamowitych, innowacyjnych pomysłów pomagających mu w poznawaniu i przeżywaniu świata. Dbając o podtrzymywanie tej jedynej w swoim rodzaju dziecięcej ciekawości, Najbliżsi starają się nieustannie poszerzać horyzonty swoich milusińskich. Na rynku zabawek od jakiegoś czasu funkcjonuje odrębna kategoria zabawek edukacyjnych/kreatywnych, których oferta może spowodować zawrót głowy i totalne zagubienie przy dokonywaniu zakupu. Oferta książek, które wprowadzają dziecko w świat kultury i nauki, jest równie bogata.

Książka Ruth Thompson przyciąga uwagę niesamowicie barwną okładką, która wprowadza nas mniej więcej w klimat tego wydawnictwa. Na okładce zaprezentowano bowiem najsłynniejsze dzieła sztuki, ale jakby nieco bardziej przystępnie niż w oryginale. Szczególne wrażenie wywołuje Dawid Michała Anioła w bokserkach w kropki. :) Myliłby się jednak ten, kto uznałby, iż książka ta zapewnia młodemu czytelnikowi jedynie zgrywę i kpinę. Wręcz przeciwnie! To wydawnictwo, które dostarcza dziecku olbrzymiej porcji wrażeń estetycznych, nie zapominając o dobrej, poszerzającej horyzonty zabawie. Młody czytelnik oswaja się z widokiem najsłynniejszych dzieł malarskich światowej kultury ("Mona Lisa", "Słoneczniki", dzieła sztuki starożytnej, "Krzyk" i wiele, wiele innych). Te najsłynniejsze dzieła są okazją do konkretnych aktywności zapewniających dobrą zabawę i oswojenie ze sztuką.   
Kilka proponowanych zadań wzbudziło mój żywy entuzjazm, jak np. zachęta do nadania nowego rodzaju uśmiechu Monie Lisie czy wykorzystanie nenufarów Moneta jako labiryntu, w którym należy odnaleźć bezpieczną drogę dla zagubionej rybki. To tylko nieliczne przykłady kreatywnych sposobów na włączenie dzieł sztuki do zabaw, które uwielbiają dzieciaki. W książce są zarówno propozycje samodzielnego rysowania, wycinania, kolorowania, wykonywania kolaży, jak również gry, szukanie różnic między obrazami, wyszukiwanie szczegółów oraz to, co tygryski lubią najbardziej, czyli naklejki. :) Wszystkie proponowane aktywności dotyczą sztuki, również egzotycznej, jak np. indonezyjski kukiełkowy teatr cieni czy afrykańskie maski. Jakby mimochodem prezentowane są nazwiska malarzy, tytuły obrazów oraz niektóre style w sztuce. Uzupełnianie naklejkami rzymskiej mozaiki, rysowanie greckiej wazy czy tworzenie portretu z owoców na wzór dzieł Arcimboldo to proste, a jednocześnie niezmiernie inspirujące zajęcie dla młodych artystów zapewniające im kontakt z najsłynniejszymi i najbardziej rozpoznawalnymi dziełami sztuki. Ćwiczenia te nie tylko są inspiracją dla kreatywnej i twórczej zabawy, ale przede wszystkim rozbudzają zainteresowanie sztuką i twórczością artystyczną.

Książka jest przeznaczona dla dzieci od 6 do 11 lat, tak więc mój synek jeszcze trochę poczeka na możliwość zabawy z tą książką. Mam tylko nadzieję, że nie ulegnę pokusie i nie zacznę sama bawić się w kolaże i wycinanki, gdyż po obejrzeniu książki i nacieszeniu wzroku barwnymi, pomysłowymi ilustracjami, poczułam ogromną chęć na podebranie tej książki mojemu synkowi, choć talentów plastycznych u mnie ani za grosz. Tłumaczy mnie tylko siła ekspresji tego wydawnictwa i ogromna pomysłowość autorki. Wielka szkoda, że w czasach, gdy byłam dzieckiem takich książek nie było.
Często narzekamy na otaczająca nas bylejakość i mizerię estetyczną naszego otoczenia. Aby tak nie było należy proponować naszym dzieciom obycie ze sztuką już we wczesnym dzieciństwie. Ta książka jest świetną propozycją na rozbudzenie zainteresowania artystyczną stroną naszego życia u naszych milusińskich.  Gorąco polecam.



Autor: Ruth Thomson
Tytuł oryginalny: The Art. Creativity Book
Wydawnictwo: Muza
Tłumacz: Piotr Lewiński
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 80

czwartek, 13 czerwca 2013

Amelie Nothomb, Kosmetyka wroga





Książki Amelie Nothomb nie przerażają potencjalnego czytelnika swoją objętością. „Kosmetyka wroga” nie odstaje od innych tytułów, a nawet je przewyższa pod tym względem, gdyż tekst nie przekracza 100 stron małoformatowej książeczki. 

Czy zdarzyło się Wam spędzać czas na lotnisku czekając na opóźniający się wylot samolotu? Zwykle taki pasażer pogrąża się w lekturze książki lub gazety, zagląda do komputera lub rozmyśla. Może się też zdarzyć, że zaczynamy narzekać na sytuację razem z innymi towarzyszami niedoli siedzącymi na sąsiednich ławkach. 

Jerome Angust, bohater książki Amelie Nothomb, znalazł się więc w sytuacji, jaka może zdarzyć się każdemu z czytelników. Po zapowiedzianym technicznym opóźnieniu samolotu, którym miał wylecieć do Barcelony nie dane mu było rozkoszować się lekturą. Gdyby tak czytał i czytał, nie byłby to chyba dobry materiał na książkę, tak więc spokój naszego bohatera został zakłócony. Usiadł obok niego osobnik, który przedstawił się jako Textor Texel i rozpoczął rozmowę, a raczej monolog. Mimo zniechęcających słów i gestów Jerome’a Texel kontynuował zwierzenia autorytatywnie stwierdzając, że Jerome nie czyta naprawdę, gdyż „Od razu widać, kiedy ktoś czyta. Człowiek, który czyta – naprawdę czyta – jest nieobecny duchem.” (s. 7), a Angust na takiego mu nie wyglądał. :) Natręt snuje niesamowitą opowieść opowieść przechodząc od banalnych szczegółów własnego życia do coraz bardziej intymnych i niesamowitych zwierzeń, które w dziwny sposób łączyły się z życiem Jerome’a Angusta... 

Akcja książki rozgrywa się w ciągu dwóch godzin, jej treścią jest w zasadzie wyłącznie rozmowa dwóch bohaterów, a sceną - lotnisko. Opis otoczenia niemal zupełnie nie istnieje, nie ma znaczenia dla przekazu książki. Równie dobrze ta rozmowa mogłaby się odbyć w miejskiej bibliotece czy też podczas meczu piłkarskiego. Najważniejsze są słowa, niejednoznaczne, zaskakujące, okrążające Angusta i zapędzające go w niewidoczną pułapkę. Jego rozmówca wydaje się zupełnie panować nad przebiegiem rozmowy, a wszystkie reakcje nagabniętego pasażera są ujęte w jego planie rozmowy.  Tekst dialogów pomiędzy bohaterami skrzy się od zakrętasów logicznych i przyciąga uwagę czytelnika, podobnie jak Texel angażuje uwagę Angusta. Pisarka po mistrzowsku prowadzi czytelnika sobie tylko znanymi ścieżkami. Sądzę, że byłby to świetny materiał na kameralną sztukę teatralną, tak wiele jest tam stwierdzeń, które mogą mocno wybrzmieć ze sceny. Część jej przekazu chyba nawet ginie na kartach książki. 

Czytelnik dopiero na końcu dowiaduje się, jaka zależność łączyła tych dwóch bohaterów. Nie mogę ujawnić zbyt wiele, gdyż i tak w okładkowym streszczeniu książki napisano o jedno zdanie za dużo. Nie zdradzę jednak tajemnicy, gdy napiszę, że końcówka książki jest zaskakująca i dwuznaczna, choć mimo wszystko pozostawiła we mnie pewien niedosyt. Treść książki jest mocno niepokojąca, co, wraz z dwuznacznością, jest– jak się wydaje - cechą charakterystyczną twórczości Amelie Nothomb. "Kosmetyka wroga" nie dostarcza łatwej rozrywki, natomiast skłania do pewnych przemyśleń nad złożonością natury ludzkiej trawionej lękami i żądzami, czasem wręcz przerażającymi. 


 
Amelie Nothomb (ur. 1966) - pisarka belgijska pisząca po francusku. Wiele lat spędziła poza granicami swojego kraju z uwagi na karierę dyplomatyczną swojego ojca. Doświadczając problemów aklimatyzacyjnych podczas studiów w Belgii wyjechała do Tokio, gdzie podjęła pracę. Swoje doświadczenia z tego okresu życia przedstawiła w książce "Z pokorą i uniżeniem" (2000). Do Belgii wróciłą w 1992 r. i wtedy wydała swoją pierwszą książkę "Higiena mordercy", która stała się bestsellerem. Od tego czasu pisarka wydaje jedną książkę rocznie. 




Autor: Amelie Nothomb 

Tytuł oryginalny: Cosmetique de l’ennemi 
Wydawnictwo: Muza 
Tłumacz: Joanna Polachowska 
Seria: Galeria 
Rok wydania: 2002 
Liczba stron: 104



niedziela, 1 lipca 2012

Haruki Murakami, Kronika ptaka nakręcacza



Proza Murakamiego zachwyciła mnie już przy pierwszym z nią kontakcie. Zachęcona udaną lekturą „1Q84” t.1, postanowiłam sięgnąć po inne książki, które wyszły spod pióra tego pisarza. Mój wybór padł na „Kronikę ptaka nakręcacza”, która często jest określana jako największe osiągnięcie japońskiego autora.


Streszczenie tej książki jest zadaniem niemożliwym. Spróbuję przedstawić zarys fabuły, ale bez wielkiej wiary w swoje powodzenie, gdyż tak „pokręconej” – przepraszam za kolokwializm - książki chyba jeszcze nigdy nie czytałam. Ograniczam się więc do faktów najbardziej podstawowych. Głównym bohaterem książki jest Toru Okada, trzydziestoletni tokijczyk, bezrobotny, do niedawna zatrudniony na podrzędnym stanowisku w kancelarii prawnej. Jest on od kilku lat żonaty z Kumiko, dziewczyną „z dobrego domu”. Para żyje razem w domku wynajmowanym od wuja Toru nie utrzymując praktycznie żadnych kontaktów z rodziną i nie mając kręgu najbliższych znajomych. Brat Kumiko, Noboru Wataya, był przeciwny jej małżeństwu i nie utrzymuje z siostrą i szwagrem żadnych kontaktów. Toru i Kumiko również nie żywią doń zbyt ciepłych uczuć i w ich dowód nadają swojemu kotu imię i nazwisko brata. Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy tenże kot przepada jak kamień w wodę, Kumiko zaczyna coraz później wracać do domu z pracy, a wokół Toru zaczynają pojawiać się coraz dziwniejsze osoby opowiadające historie wiążące się w niewyjaśniony sposób z życiem Toru. Życie naszego bohatera zaczyna być pełne najbardziej niespodziewanych wydarzeń i zwrotów, a dominantą jego świata staje się coraz bardziej wszechobecny chaos…


Skąd „ptak nakręcacz” w tytule powieści? Przez całą książkę przewija się dźwięk jakby nakręcanej zardzewiałej sprężyny wydawany właśnie przez ptaka nakręcacza, który nakręca sprężynę życia Toru i w pewnym momencie jakby się coś zacięło, co ma wpływ na życie wszystkich bohaterów książki.


Początkowo miałam wrażenie, że jest to powieść „szkatułkowa”, gdyż każda z osób pojawiających się w życiu Toru miała własną historię do opowiedzenia, coraz bardziej niezwykłą i dziwaczniejszą niż poprzednie. Ale nic z tych rzeczy. Powieść „szkatułkowa” to zbyt proste rozwiązanie jeśli chodzi o prozę Murakamiego. Czytając tę książkę musimy odrzucić przywiązanie do przyziemności i zdroworozsądkowości. Koniecznie trzeba dać się ponieść przedstawionej historii czy raczej historiom wielu bohaterów, gdzie sprawy trudne do pojęcia przedstawione są jak najbardziej realnie i beznamiętnie. Z grona tych bohaterów drugiego planu chyba najbardziej intrygującą osobą wydała mi się nastoletnia sąsiadka naszego bohatera, May Kasahara, która na wiele spraw miała dość zdecydowany ogląd i czytelnik do końca nie mógł być pewien, jaką rolę odegra, czy okaże się ona przyjacielem czy wrogiem Toru. Ważną osobą jest również porucznik Mamiya, którego historia sięga daleko w przeszłość i jest jakby prapoczątkiem wydarzeń, które mają miejsce w książce. Po tej opowieści nic już nie jest takie samo…



Nie wiem czy w dotychczas przeczytanych dziełach literackich spotkałam się z bardziej pasywnym od Toru Okada bohaterem. Jego bierność jest aż przerażająca. Zachowuje on całkowicie stoicki spokój w świecie, który aż pulsuje od najdziwniejszych wydarzeń i następuje swoista dekompozycja jego najbliższego otoczenia. Nic go nie dziwi i nie zaciekawia. Zadowala się swoim przebywaniem na bezrobociu i prowadzeniem domu dla siebie i żony. Ten profil osobowościowy jest tak odmienny od spotykanych w literaturze popularnej dynamicznych trzydziestolatków, że zasadne staje się pytanie, co Haruki Murakami chciał przekazać czytelnikom? Jeśli bohater stwierdza beznamiętnie „W kwietniu odszedłem z kancelarii adwokackiej, w której od dawna pracowałem. Nie było ku temu żadnej szczególnej przyczyny.” - czy nie oznacza to, że coś w nim „pękło”? Że coś „pęka” w dzisiejszym pokoleniu trzydziestolatków „wytresowanych” przez rodzinę i szkołę do udziału w „wyścigu szczurów”?


W drugiej części książki większą uwagę autor poświęca Noboru Wataya, szwagrowi Toru, który przedstawiony jest jako całkowite przeciwieństwo naszego bohatera. Gdy Toru jest niedecyzyjny i bierny, Noboru jest zdecydowany i hiperaktywny, gdy Toru można uznać za nieudacznika życiowego, Noboru odnosi niebagatelne sukcesy. Wszystko zmierza do decydującej rozgrywki między nimi, ale cóż, jest ona bardzo specyficzna i - chyba mogę to napisać, choć nie jestem znawcą twórczości Murakamiego – w stylu tego pisarza.


Jest to lektura „wagi ciężkiej”, którą wybrałam świadomie chcąc zapoznać się z największym – według zgodnej opinii krytyków - osiągnięciem Haruki Murakamiego. Język powieści jest prosty, beznamiętny, czyta się go świetnie, ale wydarzenia przedstawione w książce są surrealistyczne i niekiedy absurdalne. Zapętlają się w niesamowity węzeł pełen najrozmaitszych tropów i symboli, których pełnego znaczenia na pewno nie byłam w stanie rozwikłać. Mam jednak nieodparte wrażenie, że Murakami stworzył zagadkę kompletną, która dotyka granic pojmowania. Jest to książka trudna i skomplikowana, przemawiająca do wyobraźni i każdy może ją inaczej odebrać. Motywem przewodnim książki jest motyw studni, symbol podświadomości, miejsce, w którym chyba nikt nie chciałby się znaleźć, tymczasem dla bohatera książki jest to miejsce magiczne, miejsce, gdzie wszystko się wyjaśnia, miejsce kontemplacji i zrozumienia czegoś, co zawsze wydawało się ukryte i niedostępne…


Mam odczucie, że ta książka mnie nieco przerosła, ale na pewno nie rozczarowała. Nieposkromiona wyobraźnia pisarza wzbudzała mój podziw, jednak druga połowa książki była coraz bardziej zagmatwana, tak jak ostatnie sezony serialu „Lost”… Skojarzenie ze światem telewizji nie jest przypadkowe, gdyż wielu czytelnikom ta surrealistyczna książka przypomina twórczość Davida Lyncha w szczytowej formie z jego błąkającymi się po peryferiach realności bohaterami. O ile jednak, „Lost” przestałam w pewnym momencie oglądać, o tyle "Kronikę ptaka nakręcacza" przeczytałam, chociaż mam wrażenie, że wiele mi umknęło. Chyba powinnam powtórzyć tę lekturę za jakiś czas, może odkryję nowe powiązania, które wprowadzą mnie na wyższy poziom zrozumienia przesłania autora. Albo nie, i wtedy pozostanę w dzisiejszej nieświadomości przynajmniej kilku aspektów opowieści japońskiego wizjonera.


Trudno polecić tę książkę bądź nie. Jest ona na tyle trudna, niejednoznaczna i pełna rozmaitych emocji oraz znaczeń, że najlepiej wyrobić sobie opinię samodzielnie, mając w zanadrzu własne przeżycia i wrażliwość. I do tego Was zachęcam.




Haruki Murakami (ur. 1949) – popularny japoński pisarz i tłumacz. Ukończył dramat klasyczny na Wydziale Literatury Uniwersytetu Waseda w Tokio w 1975 r. W wieku 30 lat wydał swoją pierwszą powieść „Hear the Wind Sing” (1979), która zajęła pierwsze miejsce w konkursie literackim. Kolejne książki Murakamiego to m.in. „Przygoda z owcą” (1982), „Hard boiled Wonderland” (1985), „Tańcz, tańcz, tańcz” (1988), „Na południe od granicy, na zachód od słońca” (1992). Zyskał sławę na Zachodzie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Prawdziwym bestsellerem została jedna z nielicznych realistycznych książek pisarza „Norwegian Wood” (1987), a on sam został gwiazdą mediów. Od 1991 r. mieszkał w USA, jednak w 1995 r., po trzęsieniu ziemi w Kobe oraz ataku gazowym w tokijskim metrze, postanowił wrócić do kraju. W tym samym roku ukazała się „Kronika ptaka nakręcacza”, oceniana przez krytyków jako największe osiągnięcie literackie pisarza. Murakami przetłumaczył także z języka angielskiego dzieła takich pisarzy, jak: Truman Capote, John Irving, Francis Scott Fitzgerald



Moja ocena: 5,5 / 6



Autor: Haruki Murakami
Tytuł oryginalny: Nejimakidori kuronikuru
Wydawnictwo: Muza
Tłumacz: Anna Zielińska - Elliott
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 632

sobota, 17 marca 2012

Amélie Nothomb, Tak wyszło




Tak wyszło, że pierwszą książką Amélie Nothomb, którą przeczytałam, jest „Tak wyszło”. :) Parę razy mój wzrok przyciągały cieniutkie książeczki jej autorstwa, ale jakoś nie zdecydowałam się na ich lekturę. Przyszedł jednak dzień, gdy stwierdziłam, że czas nadrobić braki i wzięłam do domu pierwszą książkę, która wpadła mi w ręce na bibliotecznej półce. Dokonałam więc dość przypadkowego wyboru mojej pierwszej książki pani Nothomb i mam mieszane uczucia, czy dobrze wybrałam…

„Tak wyszło” zaczyna się, gdy na przyjęciu jeden z gości udziela Baptiste’owi Bordave instrukcji, jak powinien się zachować, gdy w jego mieszkaniu umrze człowiek. Rada jest dość niezwykła i mocno niepokoi głównego bohatera. Uczucie niepokoju jest na tyle mocne, że gdy następnego dnia do jego mieszkania wkracza przypadkowy nieznajomy, który chciałby skorzystać z telefonu z uwagi na awarię samochodu, a następnie pada i umiera na jego oczach, Baptiste nie dzwoni po pogotowie, a zaczyna sprawdzać, kim jest zmarły. Gdy okazuje się, że Olaf Sildur jest nieźle sytuowany, w jego wieku i o podobnej powierzchowności, nie namyśla się wiele i postanawia przyjąć jego tożsamość.

Pierwsze kroki to przejażdżka jaguarem do posiadłości Sildura usytuowanej w Wersalu. Okazuje się, że zamieszkuje tam również żona Sildura, niespecjalnie zdziwiona wizytą nieznajomego… Baptiste, pardon Olaf, powoli zapomina o swym poprzednim życiu pogrążony w komforcie i dekadencji, raczący się najlepszymi gatunkami schłodzonego szampana w towarzystwie uroczej żony Olafa… 

Niespecjalnie wiem, co napisać o tej książce. O ile początek był intrygujący i zaskakujący, a czytelnik został gładko wprowadzony w surrealistyczne perypetie bohatera, który wchodząc w rolę Olafa musi prowadzić swoiste śledztwo, żeby zorientować się, jaki zawód wykonywał jego poprzednik, o tyle zakończenie książki jest bardzo rozczarowujące. Żaden wątek się nie kończy. Można się oczywiście zastanowić nad tym, jaką pułapką jest dla dzisiejszych ludzi hedonizm i dogadzanie sobie, brak więzi z drugim człowiekiem, ale to wszystko jakieś takie mało konkretne…

Książka pozostawiła mnie kompletnie obojętną. Przeczytałam, skończyłam i nie mam sprecyzowanych wrażeń.

Poniżej cytat, który mnie najbardziej zainteresował: 
„Banki są przywiązane do swoich monstrualnie zadłużonych klientów tak samo, jak do swoich miliarderów, zwłaszcza jeśli debet tych pierwszych poprzedziła fortuna: bankierzy wmawiają sobie, że człowiek, który był tak bogaty, potrafi się odkuć. Jeśli nadal tkwi w długach, to dlatego, że zainwestował.”(s. 110)

Hmmm, co racja, to racja, a ja nadal nie wiem, czy twórczość pani Nothomb mi się podoba, czy nie. Chyba muszę sięgnąć po inną książkę jej autorstwa.

Amélie Nothomb (ur. się 1967 r. w Kobe) - belgijska pisarka francuskojęzyczna. Pochodzi ze starej, bardzo zasłużonej i znanej w Belgii rodziny. Jej prapradziadek Jean-Baptiste Nothomb był w 1830 roku jednym z współtwórców konstytucji belgijskiej. Pradziadek Pierre Nothomb był słynnym pisarzem, ojciec Patrick Nothomb jest zawodowym dyplomatą, wieloletnim ambasadorem Belgii na Dalekim Wschodzie, między innymi w Japonii, Laosie, Pekinie, Waszyngtonie oraz w Rzymie. Dzieciństwo i młodość spędziła poza granicami kraju, przenosząc się z rodziną na kolejne placówki, które obejmował ojciec. Jak twierdzi w wywiadach, w najwcześniejszej młodości (od trzeciego roku życia!) nadużywała alkoholu, a przez długie lata była anorektyczką. Mając lat siedemnaście, wróciła na stałe do kraju i zamieszkała w Brukseli. Choć mieszka w Belgii, wszystkie swoje książki wydaje w Paryżu. Od chwili swojego debiutu w 1992 roku ("Higiena mordercy") co roku wydaje nową powieść. Do jej najsłynniejszych książek należą m.in.: "Z pokorą i uniżeniem" (1999), "Pewna forma życia" (2010) 


Moja ocena: 3,5 / 6

Autor: Amelie Nothomb
Tytuł oryginalny: Le fait du prince
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 112

czwartek, 1 marca 2012

Haruki Murakami, 1Q84, t.1




Przyszła kryska na Matyska:) W końcu i ja przeczytałam książkę Murakamiego, uwielbianego przez wielu japońskiego pisarza. Od kiedy wsiąkłam w blogowy świat wiedziałam, że musi do tego dojść. Dlatego też, gdy w bibliotece wypatrzyłam pierwszy tom trylogii IQ84 nie zastanawiałam się długo i wypożyczyłam tę książkę.


1Q84 tom 1 to początek trylogii, która rozpoczyna się sceną niezwykłą. Otóż Aomame – trenerka sztuk walki, jedna z dwojga głównych bohaterów – opuszcza taksówkę stojącą w korku i – nie chcąc spóźnić się na umówione spotkanie - schodzi po schodach przeciwpożarowych w dół przedostając się do miejsca skąd może dojechać punktualnie na miejsce spotkania. Wykonuje swoją misję – bo perfekcyjne zabójstwo biznesmena w średnim wieku za pomocą specjalnie spreparowanego szpikulca jest swego rodzaju misją – i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku udaje się do jednego z barów w poszukiwaniu partnera na jedną noc. Jednakże tego dnia Aomame zauważa, że otaczająca ją rzeczywistość jest jakaś inna. Dochodzi do wniosku, że najprawdopodobniej podczas ucieczki z ulicznego korka, dostała się do alternatywnej rzeczywistości roku 1984, której charakterystycznym znakiem są dwa księżyce…



Drugim bohaterem książki jest Tengo – nauczyciel matematyki próbujący swych sił jako pisarz. W jego życiu również zachodzą istotne zmiany. Zostaje on wynajęty do poprawienia, a właściwie poprawnego napisania od strony stylistycznej fenomenalnego debiutu Fukaeri, młodej i bardzo tajemniczej dziewczyny. W zamierzeniu diabolicznego wydawcy Komatsu ta książka ma zdobyć prestiżową nagrodę za debiut literacki roku. Jeśli wyda się fakt udziału i roli Tengo w tym przedsięwzięciu, obaj będą skończeni. Tengo przekształca „Powietrzną poczwarkę” - gdyż taki tytuł nosi powieść młodocianej autorki – w czytelniczy bestseller, a Fukaeri z dnia na dzień staje się sławna.


Oboje główni bohaterowie są ludźmi wyalienowanymi ze społeczności, z trudnym bagażem historii rodzinnych, nie posiadający żadnych bliskich osób wokół siebie, wręcz unikający kontaktów i więzi z innymi ludźmi. Prowadzą oni w sumie dość smutne życie urozmaicane w miarę regularnymi sesjami seksualnymi opisanymi do bólu technicznie i mało ciekawie. Tengo ma stałą partnerkę, Aomame preferuje przypadkowych partnerów; chętka na seks nachodzi ją zwykle po udanej „realizacji”.


Narracja jest prowadzona na przemian z punktu widzenia Tengo i Aomame w krótkich, łatwych do czytania rozdziałach. Początkowo wydaje się, że nic tych ludzi nie łączy poza samotniczym trybem życia i brakiem więzi rodzinnych. Potem okazuje się, że oboje spotkali się w okresie szkolnym i przynajmniej jedno z nich nosi te chwile w sercu jako jedne z najszczęśliwszych chwil swojego życia. Czuć w powietrzu, że tych dwoje na pewno jeszcze się spotka, ale to zapewne materiał na kolejne dwa tomy :) Pytanie tylko, czy oni przebywają w tej samej przestrzeni? Aż strach ujawniać pewne wydarzenia z książki, gdyż nie jestem w stanie przewidzieć, czy któryś ze szczegółów nie okaże się istotny w rozwoju akcji.


Z jednej strony wydaje się, że oboje bohaterowie są przerysowani. Ich samotność oraz izolacja jest porażająca. Sprawiają wrażenie niemal kompletnie samowystarczalnych, totalnie autonomicznych bytów, których skorupa pozornej „twardości” znika niekiedy w momentach samotności. U Tengo są to powracające obrazy z najwcześniejszego dzieciństwa, które go prześladują i prowokują pytania, kim naprawdę jest. Aomame zaś rani wspomnienie najbliższej przyjaciółki, której śmierć w pewien sposób zdeterminowała jej życie. Czy tacy ludzie, tak kompletnie wyizolowani, sprawiający wręcz wrażenie nieludzkich, istnieją w prawdziwym życiu? Nasuwa się odpowiedź, że nie, to niemożliwe, a już ich ewentualny związek, na co się zanosi w pierwszym tomie (orientując się jednak w bogactwie wyobraźni pisarza, lepiej jednak nie przewidywać, jakie będą dalsze koleje losu tych dwojga) wydaje się irracjonalny. Z drugiej jednak strony, kiedy podróżuję codziennie do pracy środkami komunikacji miejskiej, kiedy piję kawę w popularnych sieciówkach, widzę zastępy ludzi, którzy chcą być sami w ich prywatnym świecie wypełnionym muzyką, książkami, grami, plikami komputerowymi. Oni zamykają się w swojej przestrzeni i nie wydają się zainteresowani otoczeniem. Tylko rozmówca po drugiej stronie komórki może przerwać tę blokadę. Może więc Murakami uchwycił moment, gdy zanika w nas wspólnota, a nacisk kładzie się na indywidualizm, autonomiczność i perfekcjonizm jednostki? A może to już dawno się dokonało?


Akcja nie rozwija się w szaleńczym tempie, raczej posuwa się naprzód dość statecznie, acz konsekwentnie, a czytelnik zastanawia się, co będzie dalej i poddaje się rytmowi tej opowieści. Przynajmniej tak było w moim przypadku :) Może popełnię pewne świętokradztwo, ale forma i styl pisania autora „1Q84” t.1 przypominała mi trochę „Samotność liczb pierwszych” Paolo Giordano z uwagi na podobny chirurgiczny styl pisania, krótkie, konkretne zdania, niezbyt długie rozdziały i dwoje samotnych, wyizolowanych bohaterów.


To chyba jasne, że jestem pod wrażeniem prozy Murakamiego. Podzielam wszystkie pozytywne opinie, które do mnie dotarły. Trudno opisać i zaszeregować tę intrygującą i wieloznaczną książkę. Każdy czytelnik wyciągnie swoje wnioski i odnajdzie swoje uczucia. Nie wiem, czy był to najlepszy wybór na rozpoczęcie czytelniczej przygody z Murakamim, ale niewątpliwie zostałam mocno zachęcona, ba, poczułam przymus zapoznania się z innymi dziełami japońskiego autora.


Na koniec jeden z cytatów:

„Choćby człowiek miał nie wiem jaki talent, wcale nie znaczy to, że nie umrze z głodu. Ale jak człowiek ma wyjątkowo dobrego nosa, nie musi się martwić, że nie będzie co do garnka włożyć.”


Ponieważ istotnym motywem muzycznym „1Q84” jest Sinfonietta Janacka nie odmówię sobie zaprezentowania fragmentu tego utworu:





Haruki Murakami (ur. 1949) – popularny japoński pisarz. Studiował teatrologię na Wydziale Literatury Uniwersytetu Waseda w Tokio. W wieku 30 lat wydał swoją pierwszą powieść „Hear the Wind Sing” (1979), która zdobyła nagrodę literacką Gunzo. W latach 1986-88 mieszkał we Włoszech, gdzie napisał „Norwegian Wood” (1987) jedną z nielicznych powieści realistycznych w swoim dorobku. Książka odniosła wielki sukces, a Murakami przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. Po trzęsieniu ziemi w Kobe i ataku gazowym sekty Najwyższa Prawda w tokijskim metrze w 1995 r. powrócił do kraju. Do najsłynniejszych powieści Murakamiego należą: „Przygoda z owcą” (1982, wyd. pol. 1995), „Kronika ptaka nakręcacza” (1992-95, wyd. pol. 2004), „Kafka nad morzem” (2002, wyd. pol. 2007), „1Q84” (2009-10, wyd. pol. 2010-11). Strona internetowa pisarza jest tu.



Moja ocena: 5 / 6


Autor: Haruki Murakami
Tytuł oryginalny: 1Q84, ichi-kew-hachi-yon
Wydawnictwo: Muza
Tłumacz: Anna Zielińska – Elliott
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 480

niedziela, 20 marca 2011

Preethi Nair, Kolory miłości





Moja dzielnicowa biblioteka jest naprawdę niezłym źródłem ciekawych lektur. Nigdy nie rezerwuję książek, biorę to, co mi wpada w ręce i rzadko się rozczarowuję. Tym razem też dobrze trafiłam. „Kolory miłości to bardzo fajna książka, dobra do czytania i w lecie, i w zimie, i w mieście, i na wsi. Wydaje mi się, że wszyscy znajdą w niej coś miłego.

Bohaterką jest wychowana w Wielkiej Brytanii młoda Hinduska, Nina, która pewnego dnia rzuca pracę radcy prawnego w agencji artystycznej, żeby spełnić uśpione i zakazane przez ojca marzenie o malowaniu.

Zaraz po podjęciu tej ważnej decyzji przyłapuje narzeczonego (nie Hindusa) na zdradzie i z rozpaczy zgadza się na aranżowane małżeństwo z nudnym, zdominowanym przez matkę księgowym Rajem. Równocześnie w tajemnicy przed rodziną i narzeczonym maluje. Inspiruje ją powiedzenie Matisse’a: „Kto chce widzieć kwiaty, zawsze je zobaczy”. Jeden z jej obrazów zostaje przypadkiem zauważony przez słynnego marszanda i zbiegiem okoliczności uznany za niezwykle oryginalne dzieło sztuki pewnego Japończyka.

W ten sposób Nina staje się przebojową agentką ekscentrycznego, stroniącego od zgiełku medialnego japońskiego artysty o pseudonimie Foruki. Malarstwo Forukiego wzbudza prawdziwą sensację na rynku sztuki. Nina w wirze przygotowań do ślubu, organizuje też wystawę prac Forukiego, zakochuje się (z wzajemnością) we właścicielu międzynarodowej sieci restauracji-galerii i staje przed trudnym wyborem: zawieść narzeczonego Raja i rodziców czy też wyrzec się miłości i marzeń. W dodatku jeśli mistyfikacja z Forukim się wyda, kariera Niny skończy się szybciej niż się zaczęła...

Fabuła książki do złudzenia przypomina perypetie autorki, o czym w notce biograficznej poniżej. Książka jest napisana lekkim, niemal żartobliwym językiem, ale porusza istotne kwestie kulturowej tożsamości w dzisiejszym świecie i zawiłości asymilacji. Symptomatyczny jest casus matki Raja, która aspiruje do stylu życia brytyjskiej klasy średniej (wyższe rejestry), ale swojego syna swata i żeni zgodnie z indyjską tradycją.

„Kolory miłości” to miłe odprężenie i lekarstwo na chandrę i zły humor, to książka wzbudzająca nadzieję, że wszelkie trudności da się pokonać jeśli uwierzymy w siebie. Można też się pośmiać, zwłaszcza gdy do akcji wkracza tata Niny. „Kolory miłości” nie pretendują do miana „kultowej” książki, ale pozostawiają po sobie radość i świeżość. Książka wciąga i czyta się ją bardzo szybko. Polecam. 

 

Preethi Nair jest Brytyjką pochodzenia hinduskiego; urodziła się w Kerali, na południu Indii w 1971 roku. Jako dziecko przyjechała do Londynu. Po studiach na uczelniach w Cardiff oraz Warwick pracowała jako konsultant ds. zarządzania. Porzuciła jednak to intratne zajęcie, aby podążać za swoim marzeniem i zostać pisarką. Rozesłała kopie manuskryptu swojej powieści z nadzieją, że spotka się ona z zainteresowaniem któregoś z większych wydawców. Nikt jednak nie zainteresował się jej książką. Z pieniędzy przeznaczonych na mieszkanie założyła własne wydawnictwo i sama postanowiła wydać książkę „Gypsy Masala”. Nie miała wystarczająco dużo pieniędzy na wynajęcie agencji PR, założyła więc własną "międzynarodową firmę" w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. Zatrudniła Pru Menon (swoje alter ego), aby agresywnie promowała jej książkę. Nie poinformowała nikogo bliskiego o swoich planach. Wykonywała pracę kilku osób jednocześnie i wiodła szaleńcze podwójne, a nawet potrójne życie, ale - co najważniejsze - zdołała skutecznie zainteresować swoją osobą dziennikarzy. Po dwóch latach podpisała umowę na trzy książki z wydawnictwem Harper Collins. Strona internetowa Autorki: http://www.preethinair.com/

Moja ocena: 5/6



Wydawnictwo: Muza
Tytuł oryginalny: Beyond Indigo
Seria: Kalejdoskop
Tłumaczenie: Agnieszka Pokojska
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 424

poniedziałek, 21 lutego 2011

Susan Fletcher, Eve Green


 
Evangeline Jones ma 29 lat, oczekuje swojego pierwszego dziecka, mieszka na odziedziczonej po dziadkach walijskiej farmie i wspomina historię gorącego lata sprzed 21 lat, kiedy to ona sama - 8-letnia rudowłosa, nagle osierocona przez mamę Evangeline znalazła się na farmie u dziadków, poznała okolicznych mieszkańców i rówieśników. Krótko rzecz ujmując zaczęła wtedy nowe życie. To był dla niej traumatyczny rok. Zarzucała sobie, że nie przewidziała i nie zapobiegła śmierci Mamy. Znalazłszy się u dziadków, otoczona przez nich miłością i przyjaźnią, postanawia dowiedzieć się, kim był jej ojciec. Uparcie dąży do rozwikłania tajemnicy swojego pochodzenia, zaprzyjaźnia się z samotnym dziwakiem, który może sporo wiedzieć na ten temat. Jedna z dziewcząt w jej wieku znika nagle bez śladu. Zaczyna się poszukiwanie zaginionej oraz jej prześladowcy, bo w miarę upływu czasu jest coraz bardziej pewne, że nie spotkało jej nic dobrego…

 
Książkę czyta się bardzo dobrze. Nie jest to typowe czytadło, lecz raczej rodzaj gawędy snutej barwnym językiem. Narracja toczy się w dwóch planach czasowych, a przywoływane wspomnienia nie są prowadzone w formie linearnej, lecz przypominają patchwork - wiele różnych wspomnień, które jednak składają się w całość. Czytając tę książkę ciągle czuje się niepokój. Ma się wrażenie, jakby rozwiązanie sugerowanej tajemnicy znajdowało się tuż za rogiem, już za chwileczkę, już za momencik. Oczekuje się jakiegoś wielkiego bum, jednak finał nieco mnie rozczarował. Tak naprawdę treści czy intrygi wiele tu nie ma. Jest spojrzenie przedwcześnie dojrzałego dziecka na trudne sprawy i tragiczne przeżycia. Jest niespotykany nastrój, który powoduje, że nie można tej lektury zaliczyć do lekkich, ale też nie do ciężkich.

Książka ta była debiutem literackim Susan Fletcher, bardzo zresztą udanym. Chętnie sięgnę po inne jej powieści.

Mnie najbardziej utkwił w pamięci moment, gdy Eve (taką dorosła formę imienia wybrała sobie Evangeline) przeglądała rzeczy pozostawione przez jej mamę – pamiątki po wielkiej miłości. Rzeczy, które postronnemu obserwatorowi nie mówią absolutnie nic. One były ważne i zrozumiałe tylko dla tych dwojga, którzy przeżywali te historię… 

„Pudełko po butach nie zawiera wyłącznie luźnych kartek. Są tam rozmaite przedmioty – które, jak sadzę, miały dla nich ukryte, intymne znaczenie. […] Matka zbierała drobiazgi jak myszka. Przytulała się do nich, ogrzewała je. [...]

Jest tam rzeczywiście korek od wina – kwaśno pachnący i pokruszony. Zeschnięty wianek ze stokrotek. Kamyk z białą żyłką; trzy stwardniałe niedopałki; pióro sowy; pojedyncze źdźbło trawy, które mnie intryguje – z jakim wspomnieniem może się wiązać? […]

Te rzeczy nie mają dla mnie większej wartości. Nie znam ich historii. Mogę najwyżej zgadywać. Dla niej coś znaczyły.”

I jeszcze jeden cytat:

„Zauważyłam, że pocałunki potrafią otwierać drzwi. Jeden gest wydobywa na jaw sekrety, ułatwia okazywanie uczuć. Nic nie można na to poradzić – pocałunki takie po prostu są. Wdzierają się do podziemi, których istnienia nawet sobie nie uświadamialiśmy.”


Susan Fletcher urodziła się w Birmingham w 1979 r. Mieszka w Stradtford upon Avon. Ukończyła kurs kreatywnego pisarstwa na University of East Anglia. Jej pierwsza powieść „Eve Green” (2004) została nagrodzona Whitbread First Novel Award w 2004 oraz nagrodą Betty Trask w 2005 r. Wywiad z nią – głównie na temat jej najnowszej książki – można znaleźć tu.



Moja ocena: 4,5 / 6


Autor: Susan Fletcher
Tytuł oryginalny: Eve Green
Wydawnictwo: Muza
Seria: tete a tete
Tłumacz: Magdalena Sommer
Liczba stron: 264
Rok wydania: 2006

Autorzy

Agopsowicz Monika Albaret Celeste Albom Mitch Alvtegen Karin Austen Jane Babina Natalka Bachmann Ingeborg Baranowska Małgorzata Becerra Angela Beekman Aimee Bek Aleksander Bellow Saul Bennett Alan Besala Jerzy Bobkowski Andrzej Bogucka Maria Bonda Katarzyna Borkowska Urszula Bowen Rhys Brabant Hyacinthe Braine John Brodski Josif Calvino Italo Castagno Dario Cegielski Tadeusz Cejrowski Wojciech Cherezińska Elżbieta Cleeves Ann Courtemanche Gil Covey Sean Crummey Michael Cusk Rachel Czapska Maria Czarnecka Renata Czarnyszewicz Florian Czwojdrak Bożena Dallas Sandra de Blasi Marlena Didion Joan Dmochowska Emma Doctorow E.L. Domagalski Dariusz Domańska-Kubiak Irena Dostojewska Anna Drewniak Wojciech Drinkwater Carol Drucka Nadzieja Druckerman Pamela Dunlop Fuchsia Dyer Wayne Edwardson Ake Evans Richard Fabiani Bożena Fadiman Anne Faulkner William Fiedler Arkady Filipowicz Wika Fletcher Susan Fogelström Per Anders Fønhus Mikkjel Fowler Karen Joy Frankl Viktor Franzen Jonathan Frayn Michael Fredro Aleksander Fryczkowska Anna Gaskell Elizabeth Genow Magdalena Gilmour David Giordano Paolo Goetel Ferdynand Goethe Johann Wolfgang Gołowkina Irina Grabowska-Grzyb Ałbena Grabski Maciej Green Penelope Grimes Martha Grimwood Ken Gunnarsson Gunnar Gustafsson Lars Gutowska-Adamczyk Małgorzata Guzowska Marta Hagen Wiktor Hamsun Knut Hejke Krzysztof Helsztyński Stanisław Hen Józef Herbert Zbigniew Hill Napoleon Hill Susan Hoffmanowa Klementyna Holt Anne Hovsgaard Jens Hulova Petra Ishiguro Kazuo Iwaszkiewicz Jarosław Iwaszkiewiczowa Anna Jaffrey Madhur Jahren Hope Jakowienko Mira Jamski Piotr Jaruzelska Monika Jastrzębska Magdalena Jersild Per Christian Jörgensdotter Anna Jurgała-Jureczka Joanna Kaczyńska Marta Kallentoft Mons Kanger Thomas Kanowicz Grigorij Karlsson Elise Karon Jan Karpiński Wojciech Kaschnitz Marie Luise Kolbuszewski Jacek Komuda Jacek Kościński Piotr Kowecka Elżbieta Kraszewski Józef Ignacy Kręt Helena Kroh Antoni Kruusval Catarina Krzysztoń Jerzy Kuncewiczowa Maria Kutyłowska Helena Lackberg Camilla Lanckorońska Karolina Lander Leena Larsson Asa Laurain Antoine Lehtonen Joel Loreau Dominique cytaty Lupton Rosamund Lurie Alison Ładyński Antonin Łapicka Zuzanna Łopieńska Barbara Łozińska Maja Łoziński Mikołaj Maciejewska Beata Maciorowski Mirosław Mackiewicz Józef Magris Claudio Malczewski Rafał Maloney Alison Małecki Jan Manguel Alberto Mankell Henning Mann Wojciech Mansfield Katherine Marai Sandor Marias Javier Marinina Aleksandra Marklund Liza Marquez Gabriel Masłoń Krzysztof Mazzucco Melania McKeown Greg Meder Basia Meller Marcin Meredith George Michniewicz Tomasz Miłoszewski Zygmunt Mitchell David Mizielińscy Mjaset Christer Mrożek Sławomir Mukka Timo Murakami Haruki Musierowicz Małgorzata Musso Guillaume Myśliwski Wiesław Nair Preethi Naszkowski Zbigniew Nesbø Jo Nesser Hakan Nicieja Stanisław Nothomb Amelie Nowakowski Marek Nowik Mirosław Obertyńska Beata Oksanen Sofi Orlińska Zuzanna Ossendowski Antoni Ferdynand Pająk-Puda Dorota Paukszta Eugeniusz Pawełczyńska Anna Pawlikowski Michał Pezzelli Peter Pilch Krzysztof Platerowa Katarzyna Plebanek Grażyna Płatowa Wiktoria Proust Marcel Pruszkowska Maria Pruszyńska Anna Przedpełska-Trzeciakowska Anna Puchalska Joanna Puzyńska Katarzyna Quinn Spencer Rabska Zuzanna Rankin Ian Rejmer Małgorzata Reszka Paweł Rutkowski Krzysztof Rylski Eustachy Sadler Michael Safak Elif Schirmer Marcin Seghers Jan Sobański Antoni Sobolewska Justyna Staalesen Gunnar Stanowski Krzysztor Stasiuk Andrzej Stec Ewa Stenka Danuta Stockett Kathryn Stulgińska Zofia Susso Eva Sypuła-Gliwa Joanna Szabo Magda Szalay David Szarota Piotr Szczygieł Mariusz Szejnert Małgorzata Szumska Małgorzata Terzani Tiziano Theorin Johan Thompson Ruth Todd Jackie Tomkowski Jan Tristante Jeronimo Tullet Herve Velthuijs Max Venclova Tomas Venezia Mariolina Vesaas Tarjei Wachowicz-Makowska Jolanta Waltari Mika Wałkuski Marek Wańkowicz Melchior Warmbrunn Erika Wassmo Herbjørg Wasylewski Stanisław Weissensteiner Friedrich White Patrick Wiechert Ernst Wieslander Jujja Włodek Ludwika Zevin Gabrielle Zyskowska-Ignaciak Katarzyna Żylińska Jadwiga
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...