Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dorosłość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dorosłość. Pokaż wszystkie posty

środa, 27 marca 2024

"On dostał twój list – na pamięć go zna... Prezenty już wziął i w worku je ma... " - Ewelina Flinta

Czy uważacie, że powieści świąteczne należy czytać wyłącznie pod koniec lub na początku roku, czyli w tzw. okresie świątecznym? Ja tak nie uważam – myślę, że wybór lektury powinien zależeć przede wszystkim od nastroju czytelnika i od tego, co w danym momencie ma on ochotę poczytać.

W związku z powyższym, mimo iż kiedy czytałam tę książkę ww. okres był już za nami to zdecydowałam się sięgnąć po książkę „Kochany Święty Mikołaju” autorstwa Debbie Macomber. Główną bohaterką tej opowieści jest Lindy Carmichael, która po trudnym roku w Seattle wraca na Boże Narodzenie do rodzinnego domu i miasteczka.

Młoda kobieta jest zmęczona i przytłoczona minionymi wydarzeniami i ma nadzieję na odpoczynek, poprawę nastroju i nabranie dystansu do tego, co ją spotkało.

Mama Lindy, widząc przygnębienie córki, wyjmuje pudełko z jej listami do Świętego Mikołaja, które córka pisała mając zaledwie 5 lat… Namawia też młodą kobietę do nietypowego projektu – o co dokładnie chodzi przeczytacie w powieści.

Mimo że wydaje się to Lindy niedorzeczne i w zasadzie zabawne po początkowym wahaniu uznaje, że właściwie nie ma nic do stracenia i postanawia podjąć podsunięte wyzwanie. Jakie będą tego skutki? Czy podobnie jak w dzieciństwie tak i teraz zadziała siła pragnień i magia zbliżających się świąt? Przeczytajcie, a sami się przekonacie :).

Jest to opowieść ciepła, sympatyczna, kojąca w swoim przekazie, a zarazem budująca i dająca wiarę w spełnienie marzeń, a także nadzieję na lepsze jutro no i rzecz jasna na prawdziwą przyjaźń i miłość.

Jeśli szukacie lektury lekkiej, relaksującej i otulającej niczym ciepły pled to myślę, że niniejsza opowieść idealnie wpasuje się w takie oczekiwania.

Powieść tę czytało mi się sympatycznie i jak się zapewne domyślacie dosyć szybko. Chociaż niektórzy z Was stwierdzą zapewne, że jest ona mocno cukierkowa i wyidealizowana to mi czytało się ją przyjemnie i była świetną odskocznią od bardziej wymagających tytułów.

Myślę, że będzie to coś w sam raz dla fanów i poszukiwaczy świątecznych lektur.

 

https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *  

piątek, 7 lipca 2023

"Rok mija za rokiem. W odwiecznym korowodzie idą kolejno wiosna, lato, jesień i zima..."

Całkiem niedawno, bo na przełomie czerwca i lipca skończyłam czytać czwarty tom Sagi wiejskiej pt. „Przeorane miedze” autorstwa Kasi Bulicz-Kasprzak i to właśnie o nim dziś Wam trochę opowiem.

Tym razem akcja powieści rozpoczyna się w roku 1935. Pokolenie urodzone po I Wojnie Światowej powoli, acz nieuchronnie wkracza w dorosłe życie ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. Życie pozostałych mieszkańców Tynczyna i okolic biegnie utartym, niespiesznym trybem.

Natomiast Dorota i Wera budują swoje życie w Zamościu, niestety na skutek pewnych wydarzeń ich drogi się rozchodzą… Każda z sióstr przeżywa własną na różne sposoby trudną miłość. Uczucia te sprawiają, że ich spojrzenie na świat i otaczającą rzeczywistość nabiera zupełnie innej perspektywy.

Oprócz wyżej wspomnianych bohaterek śledzimy także losy tych znanych nam z poprzednich tomów: Jadźki, która samotnie wychowuje przygarnięte dzieci, co jak zapewne się domyślacie nie jest lekką dolą oraz Bogusi, która nieszczęśliwie się zakochuje, a jej chęć pocieszenia się po miłosnym rozczarowaniu okazuje się niestety dosłownie brzemienna w skutkach. Szczęśliwie dla niej ojciec dziecka – Fredek – staje na wysokości zadania i bierze odpowiedzialność za rodzinę żeniąc się z Bogusią. Mimo iż początkowo dziewczyna jest sceptyczna co do małżeństwa to ostatecznie młodzi wiodą szczęśliwe życie, a jedynym cierniem w życiu Bogusi jest nieprzychylna jej teściowa.

W powieści nie brak również dysput politycznych i życia w cieniu nadchodzącej ponownie wojennej zawieruchy, która koniec końców kładzie się cieniem na życiu prostych ludzi. Dezorganizując codzienność i dekompletując rodziny.

Na karty opowiadanej historii wkraczają także nowi bohaterowie ze swoimi różnorodnymi perypetiami. Już po raz czwarty zagłębiamy się w losy prostych ludzi, ich powszednią egzystencję oraz przeżywane przez nich radości, smutki i życiowe rozterki.

Jeżeli chcecie poznać kolejną odsłonę opowieści inspirowanej rodzinną historią autorki to zapraszam Was na karty książki „Przeorane miedze”.

A dla przypomnienia poniżej zamieszczam recenzje poprzednich trzech tomów niniejszego cyklu:



* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 14 maja 2018

(...)Zło da się naprawić, a dobro sobie jest. Jestem taka zachłanna na pogodę ducha, na szczęście, na śmiech (...)

 

Grażyna Mączkowska zadebiutowała w roku 2015 powieścią „Powiedz, że mnie kochasz,mamo”. Po dwóch latach oczekiwania nakładem Wydawnictwa Psychoskok ukazała się jej druga powieść „Tatuaże podświadomości”, która trafiła w ręce czytelników w listopadzie ubiegłego roku.

To właśnie o „Tatuażach…” chcę Wam dziś nieco opowiedzieć. Książka opowiada o losach dorosłej już Gabrieli, która wiedzie spokojne poukładane życie na Mazurach wraz z kochającym mężem oraz niezastąpionymi przyjaciółkami – Teresą i Grażką.

Mimo, iż Gabi stara się wreszcie żyć pełną piersią dramatyczna przeszłość i niezaspokojone tęsknoty oraz pragnienia z dzieciństwa wciąż na różne sposoby kładą się cieniem na jej teraźniejszości.

Autorka w sposób niezwykle plastyczny opisała targające bohaterką emocje począwszy od rozgoryczenia utraconym (a zniszczonym przez rodziców) dzieciństwem, poprzez gniew na ojca za zgotowane jej i matce piekło w rodzinnym domu, aż po proces żmudnej i powolnej, lecz również skutecznej pracy nad sobą naszej głównej bohaterki. Praca ta z czasem pozwala jej bowiem wyjść niejako poza traumę z dzieciństwa i odtąd pisać swoje życie na nowej, czystej kartce, czego zaczątkiem jest pogodzenie się z tym, co było oraz wybaczenie tym, którzy skrzywdzili, a także wyzbycie się przez Gabi bardzo mocno zakorzenionego w niej od wielu lat poczucia winy i odrzucenia.

Na przykładzie perypetii bohaterki ukazany został kolosalny wpływ przeżyć z dzieciństwa na dorosłe życie człowieka oraz jakość jego relacji z innymi ludźmi. Dzięki pierwszoosobowej narracji użytej w powieści możemy wczuć się bardzo mocno w wewnętrzne doznania i przemyślenia bohaterki.

Uważam, że poprzez postać Gabi autorka oddała głos wielu osobom, które latami, często nawet do dnia dzisiejszego, borykają się z różnorodnymi traumami z przeszłości. Jednakże postawa Gabrieli może dawać im nadzieję, bo, mimo, że przeszłości nie da się ot tak wymazać i na zawsze pozostawia w nas ona swoje tatuaże, to dzięki własnemu samozaparciu oraz pomocy najbliższych nam osób, niekiedy również specjalistów możemy zamknąć za sobą bolesną przeszłość, jaka stała się naszym udziałem. Wyjść z niej obronną ręką i wieść szczęśliwe, spełnione życie mając u boku tych, którzy są nam najbliżsi.
Chociaż życie pisuje przewrotne scenariusze, - o czym przekonacie się również czytając tę książkę - to czy będziemy szczęśliwi i spełnieni zależy w dużej mierze od nas samych i naszego podejścia do świata oraz ludzi.  

Jeśli macie ochotę na nieco refleksyjną, a jednocześnie tchnącą optymizmem lekturę to koniecznie zajrzyjcie do „Tatuaży podświadomości”, a myślę, że nie poczujecie się zawiedzeni.

niedziela, 22 października 2017

Wyboista droga ku dojrzałości staje się nieco łatwiejsza dzięki męskiej przyjaźni...


Kasia Bulicz – Kasprzak powróciła na księgarniane półki po blisko rocznej przerwie oddając w ręce czytelników kolejną w swoim literackim dorobku powieść pt. „Pójdę do jedynej”.

Akcja toczy się w latach 70-tych. Poznajemy losy dwóch młodych, wchodzących w dorosłe życie mężczyzn – Karola i Pawła – mężczyźni pochodzą z dwóch diametralnie różnych światów. Karol jest typowym chłopakiem z miasta wybuchowym i impulsywnym. Dodatkowo krew w jego żyłach „podgrzewa” trwający od lat konflikt z ojcem milicjantem.

Paweł natomiast pochodzi z wielodzietnej rodziny, wychowywał się w małej wiosce, jest osobą mocno stąpającą po ziemi. Mężczyzna przywykł do pracy na roli oraz pomocy rodzinie, w której spośród rodzeństwa to właśnie on jest tym najstarszym.

Los krzyżuje ze sobą ścieżki tych dwóch totalnie różniących się od siebie postaci, gdy każdy z nich, z właściwych dla siebie powodów, które poznacie podczas lektury, decyduje się na wstąpienie w szeregi wojska.  

Autorka rozsnuwa przed czytelnikami opowieść o męskiej przyjaźni, która, mimo, iż niejednokrotnie bardzo trudna przetrwała wiele burzliwych lat. Jest to także historia o wewnętrznym dojrzewaniu bohaterów i ich stopniowej przemianie z młokosów w dorosłych mężczyzn. W połączeniu z tą transformacją śledzimy codzienne, wojskowe życie bohaterów. Obserwujemy ich rozmaite egzystencjalne wybory oraz ich skutki i rodzące się w prywatnym życiu coraz częściej uczucia.

Powieść ta posiada jednak znacznie więcej bohaterów, których losy również zostały w niej opisane i mogą one budzić w czytelnikach bardzo różne odczucia, bo gdy w grę wchodzą miłość, tajemnica, zdrada czy pojawienie się na świecie dziecka to sytuacje lub okoliczności, w jakich to się dzieje zazwyczaj nie są jednoznaczne.

„Pójdę do jedynej” to bardzo plastycznie skonstruowana opowieść o wchodzeniu w dorosłość, która nieuchronnie niesie ze sobą konieczność podejmowania wielu często bardzo trudnych decyzji, a następnie mierzenia się z ich konsekwencjami. Jest to historia, w której odwaga miesza się jednocześnie z poczuciem zagubienia bohaterów, gdyż dopiero wypływają oni na szerokie wody dorosłości.

Autorka przybliża też czytelnikom niełatwe, a niekiedy w pewien sposób bezwzględne życie na usługach armii, jakie wiedzie wojak, który zawsze musi przedkładać wojskowe rozkazy nad życie prywatne, rodzinę etc.

Jeśli chcecie poznać historię Pawła, Karola i wszystkich ich współbohaterów zajrzyjcie na karty „Pójdę do jedynej”.