Pokazywanie postów oznaczonych etykietą matka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą matka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 stycznia 2025

Wstrząsająca historia rzekomej morderczyni...

W książce „Niewinna” opisana została historia Mary B. Addison, która jako 9-latka została skazana za zabójstwo niemowlęcia. W związku z tym, że jako aż tak małoletnia nie mogła na dłuższą metę przebywać w zakładzie karnym, została przeniesiona do młodzieżowego ośrodka wychowawczego dla dziewcząt, gdzie spędza końcówkę dzieciństwa oraz kolejne lata swego nastoletniego życia, mimo iż nigdy do niczego się nie przyznała.

Obserwujemy jej pobyt w placówce, gdzie wraz z nią przebywa kilka bardzo różnorodnych, na swój sposób zbuntowanych współtowarzyszek niedoli. Przyglądamy się również najpierw zawiązującej się, a następnie rozwijającej relacji z kilka lat starszym od niej Tedem. Jak potoczy się ów związek? Czym zaowocuje i dokąd doprowadzi dwoje młodych ludzi? - Tego dowiecie się z kart książki.

W niniejszej powieści w sposób bardzo wyrazisty autorka odmalowała także niezwykle silną, a jednocześnie toksyczną relację bohaterki z jej matką – Dawn. Kobieta z jednej strony sprawia wrażenie mocno rozhisteryzowanej i zagubionej życiowo, z drugiej zaś emanuje niesamowicie destrukcyjną aurą, jaką wokół siebie roztacza.

Historia Mary jest traumatyczna, bolesna i chwilami w pewien sposób brutalna. Ukazane w niej sytuacje pokazują, jakie nieprzystające do wieku umiejętności przystosowawcze musiała wykształcić w sobie Mary, aby przetrwać.

Pewne wydarzenia motywują ją do walki o siebie i podejmowania prób wyjścia na prostą – co z tego wyniknie? Oczywiście Wam nie zdradzę, napiszę tylko, że powieść ta jest wręcz gejzerem odczuć i emocji.

Czytając ją niejednokrotnie przeżywamy istne tsunami, niekiedy skrajnych, odczuć. A przeżycia bohaterów często powodują u czytelnika wewnętrzne rozdygotanie… Jest to opowieść o trudach młodzieńczego życia, buncie, osamotnieniu i wynikających z niego deficytach, o dążeniu do prawdy i walce o bliskich, choć nie zawsze jej pobudki są do końca szlachetne.

„Niewinna” klasyfikowana jest jako powieść z gatunku Young Adult, a na jej okładce widnieje adnotacja 16+, ja po jej lekturze mocno wahałabym się, czy dać ją do przeczytania już 16-latce. Książka z całą pewnością jest warta uwagi, ale ogrom traumy i trudnych aspektów życia młodych ludzi (zwłaszcza dziewcząt) w niej zawartych i rozlewających się w bardzo różnych kierunkach sprawia, iż w mojej ocenie powinna być ona skierowana do nieco starszego czytelnika.

Jeśli chcecie poznać skomplikowaną, zawiłą i mocno nieoczywistą historię Mary Addison i jesteście gotowi na lekturę, która z pewnością przeczołga Was psychicznie i emocjonalnie to sięgnijcie po „Niewinną” - Tiffany D. Jackson.

 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 13 stycznia 2025

Mamy nieidealne...

„Mamy w tarapatach” to literacki debiut Anny Król – Bocheńskiej. Akcja historii osadzona została na jednym z osiedli w Siemianowicach Śląskich, a jej bohaterkami są trzy przyjaciółki: Adela, Patrycja i Lidka.

Opisując ich losy autorka pokazuje czytelniczkom jak wiele różnorodnych imion może mieć macierzyństwo, i chociaż nie zawsze jest kolorowo i słodko to nie ma w tym nic złego czy nienormalnego (o ile oczywiście nie popadamy w żadne skrajności). Nakreślone zostają również bolączki młodych mam i oczekiwania społeczne, z jakimi zmagają się dziś kobiety.

Drugą osią opowieści jest grupa seniorek, które zrzeszają się w Koło Gospodyń Miejskich i postanawiają na różne sposoby pomagać sąsiadom. Ich perypetie także są ciekawe, a momentami bardzo zabawne, gdyż nie omijają ich różnego rodzaju wpadki i życiowe zawirowania.

Bohaterki opisane w tej książce są z jednej strony mocno różnorodne, z drugie natomiast wykreowane bardzo realistycznie, co sprawia, że łatwo się z nimi utożsamiamy i kibicujemy im w ich poczynaniach oraz życiowych trudach.

Jest to książka o przyjaźni i miłości – nie tylko rodzica do dziecka, lecz również odwrotnie. Mowa w niej o życiu w małej, mocno hermetycznej społeczności, które zdecydowanie nie należy do łatwych i rządzi się własnymi prawami. Jak możecie się domyślić Adela, Patrycja i Lidka mierzą się w niej z odwiecznym „co ludzie powiedzą” oraz „starsi zawsze wiedzą (naj)lepiej”… – Jak dziewczyny sobie z tym radzą i czy udaje im się przełamywać utarte schematy, a dzięki temu podążać własną ścieżką? Dowiecie się z kart książki.

Jeśli szukacie historii lekkiej, która bawi, wzrusza i jest pełna emocji, lecz także takiej, która daje do myślenia i nie stroni od przysłowiowej łyżki dziegciu w beczce miodu to myślę, że „Mamy w tarapatach” was usatysfakcjonują.

Ponadto Anna Król – Bocheńska na kartach swojej barwnej opowieści przybliża nam również nieco tradycje, zwyczaje i gwarę Górnego Śląska, co z całą pewnością nadaje całości wyjątkowy klimat.

Zapraszam Was do tej lektury, a sama już niedługo zamierzam sięgnąć po jej drugą odsłonę, której jestem bardzo ciekawa.


* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 17 października 2024

Wrzuć na luz ;)

Od wielu, wielu lat Katarzyna Grochola swoją prozą i opowiadaniami porywa rzesze czytelników, którzy z niecierpliwością czekają na kolejne jej publikacje – ja również jestem w tym gronie, w związku z czym, gdy tylko pojawiała się informacja o najnowszej powieści „Wyluzuj, kobieto!” to nie mogłam przejść wobec niej obojętnie.

Historia ta napisana została niby z przymrużeniem oka i sporo w niej humorystycznych akcentów, uważam jednak, że jednocześnie skrywa ona w sobie sporo prawdy o tym, jak matki postrzegają i traktują swoich dorosłych synów – zwłaszcza w momencie, gdy ci powoli zmierzają ku założeniu własnej rodziny.

Na przykładzie dobrze zarysowanych bohaterów Wiki – mamy oraz Piotrusia – syna doskonale ukazana została relacja nadopiekuńczej (choć w jak najlepszej wierze) matki z synem, który według Wiki niepostrzeżenie stał się młodym, dorosłym już mężczyzną, który chce układać sobie życie z Agatą.

Katarzyna Grochola w mistrzowski sposób pod płaszczykiem komedii opisuje mechanizmy często pojawiające się w relacji rodzic dziecko, których de facto sam obecny rodzic doświadczył w swojej wczesnej młodości i bardzo często ciągnie się to za nim do dzisiaj.

Autorka pokazuje także, jak na przestrzeni lat może ewoluować małżeństwo i wynikające z niego powiązania.

W żadnym razie nie jest to jednak proza moralizatorska, czy utrzymana w podobnym tonie. Poznajemy losy rodziny, ich codzienność, smutki i radości, a w tym wszystkim zgrabnie osadzone zostały wzajemne relacje – te istniejące od wielu lat i te dopiero się formujące.

Książka ta jest w swoim przekazie zabawna, ciepła, mądra, wzruszająca i skłaniająca do refleksji nad sobą i wypuszczaniem dzieci spod klosza, choć nie jest to rzeczą łatwą. Katarzyna Grochola po raz kolejny „mruga” do kobiet w średnim wieku mówiąc przez swoją opowieść – nie dziadziej, ale czasem odpuść i odetchnij, a reszta ułoży się sama. Po prostu wyluzuj, kobieto!

Polecam Wam tę lekturę i na poprawę humoru i do refleksji, gdyż doskonale spełnia ona obie te role.

 

https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *   

piątek, 12 lipca 2024

"Jeśli uparcie zadajesz pytania, to w końcu usłyszysz odpowiedź. A co, jeżeli ci się nie spodoba?"

Kiedy na portalu Lubimyczytać zobaczyłam nabór recenzencki na tę pozycję, postanowiłam, że się zgłoszę, mimo iż nie znałam poprzedniej książki autorki. W tej jednak zaintrygowały mnie na równi tytuł okładka oraz opis…

Oczywiście jak się domyślacie z niecierpliwością czekałam na wynik ww. naboru. Ku mojej radości udało się znaleźć w gronie recenzentów i powiem Wam, że historia ta porwała mnie już od pierwszych stron.

Poznajemy w niej Ingę, dziennikarkę radiową, której ukochana mama niedawno zginęła w wypadku samochodowym. Po tym tragicznym zdarzeniu kobieta postanawia odkryć prawdę o Marii, która wychowywała się w domu dziecka w Orzyszu i nigdy nie chciała wracać pamięcią, ani opowieściami z tamtego czasu, do swojej trudnej przeszłości.

Początkowo wszystkie tropy wiodą do wcześniej wspomnianej placówki, a do tego dochodzą jeszcze zagadkowe e-maile, które otrzymuje Inga od kogoś podpisującego się w nich Gall Anonim…

Jednak im mocniej Inga próbuje odkryć prawdę o mamie, tym bardziej wszystko zapętla się i komplikuje.

Aby jeszcze bardziej zaintrygować i wciągnąć czytelnika w swoją opowieść autorka prowadzi akcję w dwóch płaszczyznach czasowych tj. w roku 2023, kiedy Maria ginie w wypadku oraz w roku 1970, kiedy jak się zapewne domyślacie dowiadujemy się co nieco na temat przeszłości.

Książka ta jest mocno zagadkowa, momentami mroczna i stawiająca wiele pytań zarówno o przeszłość bohaterów, jak też o to, czy do odkrycia prawdy o tym, co minione warto dążyć za wszelką cenę.

Maria Biernacka – Drabik nakreśliła ogromnie misterną konstrukcję wydarzeń, które doprowadzają do zaskakującego finału. Jak już wcześniej wspomniałam, opowieść ta trzyma w napięciu od początku do końca. Niektórzy z jej bohaterów prowadzą z innymi wyrafinowaną grę prowadzącą do ściśle zaplanowanego finiszu, lecz czy wszystko pójdzie zgodnie z ich pierwotnym planem? Przeczytajcie sami.

W opowieści tej znajdujemy wiele niejednoznaczności, które stopniowo rozwiewają się w trakcie lektury. Autorka dobitnie ukazuje fakt, iż zdanie innych osób o nas wcale nie musi odzwierciedlać to, jacy w istocie jesteśmy.

Czy Indze uda się odkryć tak usilnie poszukiwaną prawdę, a jeśli tak to, jaka ona ostatecznie będzie? Co ma z tym wszystkim wspólnego skromna, żółta walizka i znajdujące się w niej z pozoru niepasujące do siebie i niewiele znaczące przedmioty? – Odpowiedź na te i całe mnóstwo innych nasuwających się podczas lektury pytań znajdziecie na kartach niniejszej powieści.

Jeśli lubicie zawiłe historie z dreszczykiem, w których relacje rodzinne i międzyludzkie mają wiele różnorodnych oblicz i wzajemnych połączeń oraz opowieści, w których teraźniejszość i przeszłość wiążą się ze sobą nierozerwalnie to bardzo polecam Wam zapoznanie się z najnowszą publikacją Marii Biernackiej – Drabik pt. „Nie pytaj”.

 

https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 8 lipca 2024

W plątaninie emocji oraz krętych życiowych ścieżek...

Dzisiaj opowiem Wam o najnowszej powieści Anny H. Niemczynow pt. „Należy do mnie”. Jej główną bohaterką jest Fausti oraz jej rodzina, której perypetie i stopniowy rozpad śledzimy na kartach tej opowieści.

Mama dziewczynki – Helena – zrezygnowała ze świetnie rokującej kariery w balecie, by całkowicie poświęcić się rodzinie i perfekcyjnemu prowadzeniu domu. Wiktor – ojciec dziewczynki poświęca się przede wszystkim pracy, a znudzony brakiem ambicji żony wikła się w firmowy romans z Klarą…

Brzmi jak pewnego rodzaju klasyka, jednak w całej tej opowieści absolutnie nic nie jest proste ani oczywiste. Jest to pozycja głęboko emocjonalna i skłaniająca do wielu różnorakich refleksji nad człowiekiem, życiem, relacjami, wyborami, których każdego dnia dokonujemy etc.

Autorka w swej wręcz kipiącej od emocji prozie chwyta czytelnika za serce, a w niektórych fragmentach tej opowieści również za gardło. Zmagania początkowo zaledwie kilkuletniej, a z biegiem czasu dorastającej Fausti z tym, co dzieje się dookoła niej przyprawiają czytelnika o dreszcze…

Książka ta bardzo dobitnie ukazuje, jak dorośli są w stanie wywrócić do góry nogami świat dziecka, czyniąc to niekiedy w bardzo bezwzględny sposób. Mowa w niej także o tym, do czego może doprowadzić skrajne poświęcanie się dla innych, poczucie odrzucenia i strach przed utratą relacji, która wydaje nam się być jedynym, co w życiu posiadamy.

Czy jeśli dziecko ma oboje kochających rodziców to jedno z nich może rościć sobie do niego wyłączne prawo? Czy da się zbudować szczęście na nieszczęściu drugiego człowieka? Jak często całą winę za rozpad rodziny bierze na siebie dziecko? - Odpowiedzi na te i wiele innych nasuwających się podczas lektury pytań znajdziecie na kartach „Należy do mnie”.

Każdy z bohaterów tej opowieści boryka się z własnym różnorodnym bagażem doświadczeń. Mają oni również swoje słabości, traumy i lęki często zakorzenione w dzieciństwie i rodzinnych relacjach, co jak się okazuje znacząco wpływa na ich późniejsze postępowanie.

Jest to opowieść o miłości, stracie, zagubieniu, samotności, poczuciu odrzucenia, braku akceptacji i jej poszukiwaniu oraz o zachwianym poczuciu bezpieczeństwa, ale także o sile przebaczenia. Anna H. Niemczynow wiele miejsca poświęca na pokazanie relacji na linii rodzic – dziecko, które mogą wspierać rozwijanie przez dziecko skrzydeł, lecz bywają pośród nich i takie, które są ogromnie toksycznie i pozostawiają po sobie niezatarte piętno.

Jeśli szukacie pozycji, która, choć niełatwa dotyka najgłębszych zakamarków ludzkiej psychiki, serca i duszy, przepełnionej emocjami, wzruszającej i głębokiej w swym przekazie oraz takiej, która nie daje się odłożyć, a gdy już ją skończycie to i tak wciąż będzie rezonować w Waszym wnętrzu to gorąco polecam Wam „Należy do mnie”.


https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Gdy Twój rodzinny, szczęśliwy mikroświat nagle się zatrzymuje...

Magdalena Majcher ma w swoim literackim dorobku 34 pozycje, w tym udział w kilku antologiach. Jeśli zaś chodzi o mnie to sięgam po twórczość tej autorki po raz drugi i z całą pewnością nie ostatni.

„Po tamtej stronie lustra” to historia dotykająca bardzo trudnego tematu, jakim jest nagłe odejście maleńkiego dziecka... Głównymi bohaterami opowieści jest młode, szczęśliwe małżeństwo – Agata i Rafał Dobrowolscy.

Świat tej rodziny legnie w gruzach, gdy SIDS dotyka ich małą córeczkę Aurelię. Tę bolesną i ogromnie emocjonalną historię śledzimy z dwóch perspektyw. Rozdziały w narracjach Agaty i Rafała ułożone są naprzemiennie.

Agata zatapia się w bólu i rozpaczy, poddaje się zobojętnieniu, automatycznie zatracając chęć i sens życia. Odpycha od siebie bliskich, całkowicie ignorując fakt, że oni także cierpią.

Narracja Rafała pokazuje, iż mężczyzna również zmaga się z niebagatelnym cierpieniem po stracie dziewczynki. Mimo to ze wszystkich sił stara się być wsparciem dla zdruzgotanej żony, ta jednak zdaje się tego zupełnie nie dostrzegać, a wręcz zadaje mu dodatkowy ból swoim zachowaniem…

Czytelnik jest świadkiem małżeńskiego kryzysu tej pary w obliczu doświadczonej przez nich tragedii. Prócz historii Agaty i Rafała poznajemy także perypetie Marii – siostry Agaty oraz odkrywamy tajemnicę matki Rafała w odniesieniu do jego ojca, który wiele lat temu porzucił rodzinę, lecz czy na pewno wszystko jest aż takie proste i oczywiste? - Przekonajcie się sami.

Magdalena Majcher ukazuje zagmatwane relacje małżeńskie i rodzinne, w których nie wszystko jest takie, na jakie początkowo wygląda. Jest to opowieść o zmaganiu się z tragedią, stratą i następującą po nich żałobą, a także depresją. Jednak nie tylko ta tematyka jest tutaj obecna – mowa również o życiu na pokaz, przemocy domowej, czy zatajonym przed otoczeniem poronieniu.

Na przykładzie każdego z bohaterów autorka unaocznia, że każdy reaguje na opisane przeżycia inaczej, a jego borykanie się z tak traumatycznymi wydarzeniami przybiera bardzo różne oblicza.

„Po drugiej stronie lustra” to powieść szarpiąca emocjonalnie i dająca wiele do myślenia. Z całą pewnością nie jest to lektura ani łatwa, ani przyjemna niemniej jednak polecam ją Waszej uwadze, ponieważ jej przeczytanie pozwala przyjrzeć się temu, jak różni ludzie reagują na dramatyczne przeżycia, a w świetle tego nasuwają się pytania - czy mamy prawo oceniać zachowanie innych nie będąc w ich skórze? Czy płeć daje lub odbiera prawo do przeżywania żałoby i musi determinować sposób jej przeżywania?

Jeśli znajdziecie w sobie odwagę i siły, by sięgnąć po tę naszpikowaną różnorodnymi emocjami pozycję to z pewnością dowiecie się jak finalnie potoczyły się losy bohaterów. Czy wyszli oni z tego, co ich dotknęło obronną ręką, czy może zostali złamani przez ślepy i nieprzejednany los?

Jedno jest pewne – Magdalena Majcher po raz kolejny oddała w ręce czytelników historię, obok której nie sposób przejść obojętnie.

 

https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 15 maja 2023

Czy szczęście, radość i miłość kryją się wszędzie?

Znacie książki autorstwa Agaty Komorowskiej? Jeśli jeszcze nie to koniecznie to nadróbcie, a na pewno nie pożałujecie! Autorka ta ma na swoim koncie sporo publikacji, jest również osobą wszechstronną w bardzo wielu dziedzinach. Moja przygoda z jej twórczością rozpoczęła się w marcu 2021 roku od lektury niezwykłej książki „Czy mogę Ci mówić Mamo”, która absolutnie skradła moje czytelnicze serce. Nic więc dziwnego, że gdy tylko ukazała się zapowiedź najnowszej książki to wiedziałam, że na pewno ją także przeczytam.

„Przez Ciebie, Synu”, bo taki właśnie tytuł nosi w/w publikacja to istny emocjonalny gejzer. Jest to do bólu szczera, a jednocześnie przepiękna opowieść o podróży jaką dotąd odbyli i wciąż odbywają razem Agata i aktualnie 15-letni Krystian, który urodził się z zespołem Downa oraz pozostali członkowie tej fenomenalnej według mnie rodziny.

Książka ta jest wieloaspektowa i przeznaczona właściwie dla każdego. Rodzicom dzieci z niepełnosprawnościami uświadamia, że mają oni bezapelacyjne prawo do przeżywania różnorodnych, czasem bardzo skrajnych, emocji wynikających z sytuacji, w której się znaleźli. Agata Komorowska ukazuje 5 etapów żałoby, z którymi borykała się po narodzinach syna i drogę, jaką przemierzyła, by dojść do miejsca, w którym jest dzisiaj.

Społeczeństwo zaś dowiaduje się z tej książki, że rodzicom/opiekunom oraz samym osobom z różnego rodzaju niepełnosprawnościami wcale nie pomagają czcze i trywialne pocieszenia w stylu „wszystko będzie dobrze”, czy „jakoś się ułoży”. Autorka bardzo dobitnie pokazuje, że w tego typu sytuacjach nieocenione jest proste, a zarazem tak trudne dla wielu pytanie – Co mogę dla Ciebie zrobić? - w kierunku rodzica oraz – Jak mogę, przynajmniej w pewnym stopniu, wejść do Twojego świata, by móc poznać Cię lepiej takim, jakim jesteś? - w kierunku osób z niepełnosprawnościami. Takie podejście wymaga bowiem bardzo często wyjścia z własnej strefy komfortu, a tego robić raczej nikt nie lubi… Zapewniam Was jednak, że warto i o tym też jest niniejsza książka.

Ta autobiograficzna opowieść daje bardzo wiele do myślenia na naprawdę wielu różnorodnych polach. Momentami wzrusza i wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika, lecz bywają w niej również fragmenty, że łzy same cisną się nam do oczu…

Jest to niezwykła w swoim przekazie pozycja, która doskonale ukazuje, że szczęście ma niejedną twarz i chociaż droga do niego bywa trudna, bolesna i ogromnie wyboista to warto przetrwać trudy, by w końcu móc odetchnąć pełną piersią.

Pani Agacie gratuluję odwagi do oddania w ręce czytelników tego niezwykle osobistego świadectwa, a Krystianowi tego, że jest naprawdę niesamowitym młodym mężczyzną, a do tego ma świetną Mamę i super rodzeństwo.

Gorąco polecam Wam lekturę tej książki.

 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 6 kwietnia 2023

"Obie rzeczy – zarówno to, przed czym uciekasz, jak i to, za czym wzdychasz – są w tobie" – Anthony de Mello

Karolina Wilczyńska znana jest ze swoich klimatycznych, emocjonalnych i przepełnionych refleksjami nad życiem powieści. 22 marca na półki księgarń trafiła jej najnowsza książka pt. „Cukiernica z fotografii”, która otwiera cykl: Sklepik ze wspomnieniami.

Bohaterką historii jest Nastka (właśc. Anastazja), której relacje z matką są co prawda poprawne, lecz dość chłodne. Młoda kobieta żyje więc własnym życiem, mieszka wraz ze swoim chłopakiem i spełnia się zawodowo pracując jako menadżerka w klubie. Jednak jej największym marzeniem jest własny lokal.

Mama Nastki – Maryla jest wziętą businesswoman, która stworzyła swoje imperium od podstaw, całkiem samodzielnie pomimo tego, że wychowywała swoją córkę w pojedynkę, podobnie, jak ona sama była wychowywana, gdyż jej rodzicielka rozstała się z mężem i nie mieli oni ze sobą żadnego kontaktu.

Pewnego dnia do Maryli, a przez nią również do jej córki, dociera wiadomość o śmierci ojca i dziadka. Z racji wyżej wspomnianych relacji, a właściwie ich braku informacja ta nie wywołuje w kobietach żadnych emocji. Okazuje się jednak, że Maryla otrzymuje od ojca spadek w postaci domu i całego obejścia…

I chociaż początkowo obie panie chcą odrzucić schedę i pierwotnie częściowo tak właśnie się dzieje to w toku tej opowieści zachodzą różne zaskakujące zmiany. Czy stara fotografia jest w stanie odmienić życie bohaterek? A jeśli tak to w jaki sposób? - Przeczytacie o tym w tej właśnie powieści.

Jest to historia o wzajemnych relacjach, spełnianiu marzeń i determinacji w dążeniu do obranych celów. Autorka poruszyła w niej również kwestie życiowych zmian oraz przewartościowania priorytetów, które jak się okazuje w toku naszego życia także mogą się zmieniać i nie ma w tym niczego złego.

Karolina Wilczyńska w subtelny, a zarazem wyrazisty sposób pokazuje, jak ważne w życiu każdego człowieka są wspomnienia, jak bardzo spajają nas one z naszymi korzeniami, a zarazem pomagają zmierzyć się z przeszłością i zamknąć w niej to, co musi tam pozostać jednocześnie godząc się z tym, co przeminęło bezpowrotnie.

„Cukiernica z fotografii” to słodko – gorzka opowieść o ludziach, ich niełatwych relacjach, lękach i nadziejach, które w sobie noszą. Jest to również historia o odwadze, która pomimo trudności wciąż pozwala dążyć naszym bohaterkom ku ich marzeniom i krok po kroku je spełniać. Mowa w niej również o otwartości na zmiany i tym, że chociaż zazwyczaj ich nie lubimy to niekiedy są one konieczne i przynoszą nam jakieś pozytywy.

Jeśli macie ochotę na ciepłą, nieco nostalgiczną i refleksyjną prozę, która wzrusza, wywołuje uśmiech na twarzy, a niekiedy również chwilę zastanowienia to koniecznie sięgnijcie po najnowszą książkę Karoliny Wilczyńskiej. Myślę, że bohaterowie „Cukiernicy z fotografii” staną się Wam bliscy z ich rozterkami i różnorodnymi perypetiami. Mnie zaś pozostaje wyczekiwać na jej drugi tom, w którym mam nadzieję na rozwikłanie tajemnic zarysowanych w części pierwszej.

Polecam!

  

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 23 stycznia 2023

„Dzieciństwo to miejsce, gdzie mieszka się przez całe życie.“ — Rosa Montero

To już kolejna pozycja z bogatego dorobku literackiego Anny Sakowicz, którą miałam okazję przeczytać. Tym razem na moim czytelniczym warsztacie pojawiła się powieść „Szepty dzieciństwa”, a właściwie jej wznowienie, które ukazało się na rynku wydawniczym jesienią 2022 roku (po raz pierwszy książka ta ukazała się w roku 2015).

Autorka swoją opowieść postanowiła osadzić na gruncie przeciętnej polskiej rodziny. Baśka i Mietek są małżeństwem ze sporym stażem i mają dwoje dorastających dzieci – Kasię i Pawełka. Mieszkają w starym domu na przedmieściach wraz z ojcem Baśki. Starszy mężczyzna po śmierci żony zmaga się z chorobą alkoholową.

Codzienność tej rodziny upływa dosyć monotonnie. Baśka pracuje na kasie w markecie, Mietek na budowie, dzieci w szkole szykanowane są z powodu braku pieniędzy i wszystkiego, co się z tym wiąże oraz ze względu na dziadka pijaka… Rodzinie więc nie jest łatwo związać koniec z końcem, a choroba seniora dolewa oliwy do ognia…

W pewnym momencie główna bohaterka chcąc polepszyć kondycję finansową rodziny podejmuje dodatkową pracę. Spotyka też swoją dawną, szkolną koleżankę Ulę, która z szarej myszki przemieniła się w businesswoman, ale czy na pewno wszystko jest takie, na jakie wygląda? - Odpowiedź znajdziecie w opisanej historii.

Na przykładzie zupełnie zwyczajnej rodziny autorka porusza bardzo istotne tematy, jakimi są np. tajemnice z przeszłości, zdrada, nadużywanie alkoholu, różnorodne kłamstwa i przemilczenia małżeńskie, a także borykanie się bohaterów z nałogami i dysfunkcjami.

Ogromnie ważnym aspektem niniejszej historii są również toksyczne relacje rodzinne i to, jak wpłynęły one na dorosłą od dawna Basię. To, co czuła od zawsze jedynie potwierdziło się, gdy pewnego dnia odnalazła i częściowo przeczytała dzienniki swojej nieżyjącej matki… Jej relacje z ojcem również nie należą do najłatwiejszych…

Uwaga czytelnika zwrócona została również na kwestię przyjaźni, a raczej uważności lub jej braku we wzajemnych relacjach, co jak się okazuje może być przyczyną masy kłopotów, ale szczegółów tematu oczywiście Wam nie zdradzę.

Cała opowieść z jednej strony jest dosyć smutna, z drugiej natomiast otwiera oczy odbiorcy na fakt jak bardzo to, co minione i zdawać by się mogło, że już dawno zamknięte wciąż wpływa na to, co jest obecnie. Stawia również pytania o to, czy za wszelką cenę warto gnać za materialnymi dobrami.

Myślę, że warto zapoznać się z tą powieścią chociażby ze względu na prostotę treści, w której ukryty jest bardzo wartościowy przekaz. 

poniedziałek, 17 maja 2021

"Gdy patrzysz na świat oczyma serca, niejedno możesz dostrzec..."

Najnowsza powieść Doroty Gąsiorowskiej nosi tytuł „Dwór rusałek”, jest to również drugi, po „Pamiętniku Szeptuchy”, tom serii Dni Mocy.

Jak zwiastuje to już sam tytuł czytelnik może spodziewać się magicznej i intrygującej historii, w którą w pewien sposób uwikłani są znani nam już bohaterowie.

Tym razem autorka postanowiła skupić się bardziej na losach Olgi, której życie wywraca się do góry nogami. Kobieta traci swoją ukochaną księgarnię w Wilnie, a na skutek wielu różnorodnych wydarzeń i ich konsekwencji rozpada się jej związek z Daliusem…

Po burzy, jaka przetoczyła się przez życie Olgi szuka ona ukojenia w Starych Głaziskach u ukochanego wujka Joachima. Podczas jednego ze spacerów poznaje nietypową rodzinę – psa Nilsona, mocno nietuzinkową Lorenę i jej tatę Leszka – mieszkańców majestatycznego, położonego nad jeziorem dworu na Jesionce.

Lori choć mocno nieufna wobec ludzi od razu maksymalnie lgnie do Olgi i zdradza jej pewien sekret… Owo spotkanie i wszystko, co ze sobą pociągnęło staje się początkiem niesamowitej opowieści, w której teraźniejszość nierozerwalnie łączy się z przeszłością, a dawne tajemnice zaczynają wychodzić na światło dzienne i domagać się wyjaśnienia?

O co dokładnie chodzi dowiecie się z kart książki, gdyż nie ma sensu, abym psuła Wam frajdę z lektury.

Jedno jest pewne Dorota Gąsiorowska potrafi tworzyć niesamowicie klimatyczne historie. W opowieściach tych losy bohaterów z krwi i kości misternie splecione są z tym, co magiczne, a czasem wręcz ledwo wyczuwalne. A dawne czasy, ludzie, podania i wierzenia stają się idealnym wręcz tłem dla tego, co dzieje się tu i teraz. Tak oczywiście jest również i tym razem.

Olga przeżywa swoje wzloty i upadki, targają nią różnorakie emocje. Stopniowo jednak odnajduje spokój, a wraz z nim swoje miejsce i niejako nową siebie, czym sama niejednokrotnie jest mocno zaskoczona. Ta krucha i eteryczna dziewczyna z biegiem czasu odkrywa w sobie niewiarygodną wewnętrzną siłę.

„Dwór rusałek” to niesamowicie barwna i nasycona emocjami opowieść o poszukiwaniu własnego miejsca na świecie. O trudnej przeszłości, której nie da się zmienić, ale nie znaczy to wcale, iż nie można zacząć budować relacji od teraz. Autorka bardzo plastycznie ukazuje czytelnikom dawne legendy i zagadki, które towarzyszą nam po dziś dzień. W sposobie, w jaki Dorota Gąsiorowska opisuje przyrodę dostrzec można ogromny zachwyt naturą, co także jest atutem tej publikacji.

Jeśli macie ochotę na książkę pełną emocji, uśmiechu i wzruszeń, a oprócz tego z nutkami tajemniczości i magii prastarych wierzeń to zapraszam Was do lektury „Dworu rusałek” i niech nie zraża Was jego objętość (ponad 600 stron), bo czyta się naprawdę dobrze.

Polecam, a sama czekam na trzecią odsłonę tej serii.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 17 marca 2021

„Rodzina to niekoniecznie ci ludzie, wśród których człowiek się rodzi. Można ją sobie znaleźć samemu. Tam, gdzie jest bezpiecznie i ciepło. Tam, gdzie człowiek czuje, że właśnie tu jest jego miejsce”. – Judy Westwater

 
 
Są książki, które swoim przekazem i treścią zapadają bardzo głęboko w serce i umysł czytelnika. Dziś właśnie o jednej z takich publikacji chciałabym Wam opowiedzieć. 10 lutego bieżącego roku nakładem Wydawnictwa Edipresse ukazała się najnowsza książka autorstwa Agaty Komorowskiej o bardzo wymownym tytule „Czy mogę Ci mówić Mamo”.

Agata Komorowska jest niesamowitą kobietą. W pojedynkę wychowuje czworo dzieci, dwoje z nich to jej biologiczne latorośle (Aleksander i Krystian), natomiast Ada oraz Michał to potomstwo adoptowane. Sama autorka bardzo wiele przeszła, o czym otwarcie pisze w swoich poprzednich książkach, (po które swoją drogą również mam zamiar z czasem sięgnąć) – rozwód, depresja, załamanie nerwowe oraz wrodzona niepełnosprawność jednego z synów odcisnęły niezatarty ślad na życiu pani Agaty, jednak jak się okazuje dzięki wierze oraz miłości i wsparciu rodziny i przyjaciół ze wszystkiego udało jej się wyjść obronną ręką, a mało tego stać się oparciem dla innych.

Autorka pomimo różnych swoich przejść (a może poniekąd właśnie dzięki nim) stworzyła swoim fantastycznym dzieciom cudowny dom, pełen miłości, życzliwości, akceptacji i wzajemnego wsparcia.

Chociaż w najnowszej książce możemy przeczytać o wszystkich członkach najbliższej rodziny to jej główną postacią jest Michał, który został adoptowany jako ostatni. Poznajemy trudne i dramatyczne losy chłopca, który sporą część swojego życia spędził w domu dziecka. Na kartach tej przesyconej odczuciami opowieści śledzimy żmudną, i często niełatwą, ale również momentami niezwykle piękną drogę ku temu, by Michał mógł zostać w swoim nowym domu już na zawsze.

Jest to przepełniona całą gamą różnorodnych emocji opowieść o budowaniu wzajemnych relacji w mocno patchworkowej rodzinie. Autorka ukazuje blaski i cienie codzienności, w której tak samo, jak na wspólny śmiech, wewnętrzną równowagę i życiowe sukcesy jest również miejsce na smutek, lęk, zagubienie i porażki. Mimo, że każdy człowiek dźwiga własny bagaż doświadczeń to możliwe jest stworzenie wspólnego świata, który jednocześnie nie zmusza do wyrzekania się korzeni, czy tłumienia uczuć oraz emocji tkwiących przecież w każdej ludzkiej istocie.

„Czy mogę Ci mówić Mamo” to jedna z tych pozycji, o których pisze się dosyć trudno, aby uniknąć przy tym spojlerów. Tę fantastyczną i ogromnie życiową, bo całkowicie prawdziwą historię, którą przecież napisało samo życie po prostu trzeba przeczytać!

Agata Komorowska pozwala czytelnikom towarzyszyć sobie i swojej rodzinie w ogromnie trudnej, lecz także niesamowicie pięknej drodze, którą z całą pewnością jest rodzicielstwo. Podkreśla również, że w tworzeniu wzajemnych więzi nie ma zupełnie znaczenia czy jest ono biologiczne, czy adopcyjne i pokazuje jak dawać nie oczekując niczego w zamian oraz nie tracić hartu ducha i wewnętrznego optymizmu nawet, gdy mamy na drodze do obranego celu mnóstwo przeciwności.

Warto również zaznaczyć, iż pod koniec niniejszej publikacji umieszczony został zbiór bardzo przydatnych, a jednocześnie podanych w przystępnej formie informacji dotyczących procedur adopcyjnych i różnych związanych z nimi kwestii.

Książka ta z pewnością pozostanie w mojej pamięci bardzo długo, nie pozostaje mi zatem nic innego jak zaprosić Was do tej mocno chwytającej za serce lektury. Poznajcie losy Michała i pozostałych członków rodziny na czele ze wspaniałą, emanującą ciepłem i autentycznością Mamą – Agatą.

Gorąco polecam!

  * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 23 listopada 2020

"Znów poczujesz życia smak, przyjaciele po to są..."

 

Jeśli znacie książkę „Warto poczekać” autorstwa Liliany i Marii Fabisińskich (jeśli jeszcze nie czytaliście to polecam) to dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma zdaniami na temat kontynuacji tamtej historii, a nosi ona tytuł „Jeszcze chwilę”.

Ponownie spotykamy się z trzema przyjaciółkami: Dorotą, Jagodą i Hanią. Tym razem jednak autorki postanowiły skupić się na Jagodzie i przybliżyć czytelniczkom jej perypetie.

Jagoda jest osobą bardzo przedsiębiorczą, prowadzi własną firmę budowlaną i jest szczęśliwa ze swoim mężem – Miszą. Jednak na tym wydawać by się mogło sielskim obrazie są również rysy, a dokładniej rzecz ujmując są nimi ogromnie trudne relacje na linii matka Jagody Antonina – Jagoda – córka Jagody Natasza. Komplikacje w tych, jakże ważnych dla każdego człowieka więziach nieustająco kładą się cieniem na życiu naszej bohaterki. Co takiego spowodowało tak ogromny rozdźwięk w tej rodzinie dowiecie się sięgając po książkę.

Jak gdyby tego było mało samowystarczalna do tej pory Jagoda nagle podupada na zdrowiu, co zmusza ją do całkowitego przeorganizowania życia. Jednak z pomocnymi dłońmi przychodzą Misza i jak zawsze nieodzowne przyjaciółki.

Dorota i Hania tak układają swoje zajęcia i plany, aby pomóc Jagodzie w każdy możliwy sposób, nawet tymczasowo zarządzają jej firmą. W toku lektury także sytuacja rodzinna Jagody stopniowo się rozwikłuje.

Jeśli chcecie przeczytać ciepłą historię o kobiecej przyjaźni, a także o tym, że nawet najbardziej skomplikowane relacje rodzinne można wyprowadzić na prostą, pod warunkiem, że wszystkie jej strony włożą w to wysiłek i dobrą wolę to ta powieść będzie dla Was idealnym wyborem.

W książce nie brak również wielu innych istotnych tematów i kwestii, z którymi boryka się na co dzień wiele osób i rodzin. Wszystkie te aspekty ukazane zostały czytelnikom w sposób ani zbyt patetyczny ani zbyt powierzchowny. Co świadczy według mnie o niebagatelnym wyczuciu literackim obu autorek.

Autorki nie zapomniały również o swoich pozostałych bohaterkach i dają nam znać, co dzieje się także u nich. Natomiast zwiastunem trzeciego tomu tej opowieści jest zakończenie, w którym ciemne chmury zbierają się nad idealnym małżeństwem Hani – Czekacie na ciąg dalszy? Bo ja bardzo! 

W oczekiwaniu na dalsze losy naszych Silverek zachęcam Was do zapoznania się z powieścią „Jeszcze chwilę” i życzę miło spędzonego czasu wśród jej kart.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 4 maja 2020

"Zamknij na chwilę oczy, nie myśl o tym czy boisz się czy nie Na chwile zostawmy w tyle rozczarowań gniew..."


Jakiś czas temu na naszym rynku wydawniczym ukazała się debiutancka powieść autorstwa Juliena Sandrela, która nosi tytuł „Pokój wspaniałości”. Autor w swojej opowieści ukazuje czytelnikom perypetie Thelmy i jej nastoletniego syna Louisa. Kobieta, by zapewnić synowi jak najlepszy byt pomimo przeciwności stara się realizować zawodowo w biznesie i samotnie wychowuje 11-latka. Gdy pewnego zdawać by się mogło zwyczajnego dnia Louis ulega wypadkowi, na skutek, którego zapada w śpiączkę życie Thelmy zmienia się o 180◦.

By zmotywować chłopca do wybudzenia kobieta zaczyna realizować marzenia, które nastolatek zapisywał w swoim notatniku zwanym zeszytem wspaniałości, który to przez przypadek odkrywa. Swoje poczynania relacjonuje poprzez filmiki, które babcia lub personel szpitala odtwarzają Louisowi.

Książka skłania czytelnika do wielu refleksji na temat tego, co tak naprawdę powinno być najważniejsze w naszym życiu. Historia Louisa i jego mamy pokazuje, że na spełnianie marzeń, nawet tych najbardziej zwariowanych, a często wydających się wręcz nierealnymi, nigdy nie jest za późno. Podobnie jak na odbudowywanie relacji z drugim człowiekiem, co dobitnie ukazuje ewolucja, jaka dzieje się w toku książki między Thelmą, a jej matką, których więzi były mocno nadszarpnięte.

Jest to niezwykła i niesamowicie barwna opowieść o nadziei, miłości, marzeniach i oczekiwaniu na cud przebudzenia. Czy takowy się wydarzył? Tego dowiecie się z kart książki.

Autor w sposób bardzo subtelny, a zarazem ogromnie klarowny nakreślił także wielowymiarowość i wieloznaczność pojęcia, jakim jest cud… Co dokładniej się za tym kryje? Przeczytajcie sami.

Jeśli poszukujecie lektury refleksyjnej, wywołującej wzruszenie i uśmiech, a także niesamowicie ciepłej, przepełnionej miłością, troską i wewnętrznym dojrzewaniem do własnych dawno pogrzebanych przez bohaterów potrzeb i pragnień to niniejsza książka będzie dla Was idealnym wyborem.

Niniejsza pozycja nie jest zbyt obszerna objętościowo. Niesie w sobie jednak całkiem spory ładunek emocji i przemyśleń, co pokazuje, że nie objętość, a jakość przekazu ma tutaj niebagatelne znaczenie.

Zapraszam Was zatem serdecznie do „Pokoju wspaniałości” i odkrycia go na swój własny, całkowicie osobisty sposób.

czwartek, 20 lutego 2020

Niegrzeczne, niewychowane - czy aby na pewno?


Jak być może zauważyliście oprócz książek obyczajowych, których czytam chyba najwięcej, zdarza mi się również sięgać po reportaże. Kiedy więc w zapowiedziach wydawniczych pojawiła się informacja o kolejnej książce autorstwa Jacka Hołuba to wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Po lekturze poprzedniej publikacji „Żeby umarło przede mną…” po prostu nie było innej możliwości.

W swojej najnowszej książce autor podejmuje tematy równie trudne, jak miało to miejsce poprzednio. Tym razem są to historie dzieci (i ich rodzin) z ADHD, autyzmem, oraz zespołem Aspergera.

Jacek Hołub ponownie oddaje głos tym, którzy niestety rzadko bywają słuchani, za to bardzo często są negatywnie postrzegani, a co za tym idzie również oceniani wyłącznie przez pryzmat tego, co widoczne na zewnątrz, a to niestety bywa bardzo krzywdzące.

W kilkunastu rozdziałach czytelnik ma szansę zapoznać się z codziennością zarówno osób zmagających się z różnego rodzaju zaburzeniami i ich najbliższych, jak też zobaczyć, jak wygląda ten temat z perspektywy psychologa, pracownika socjalnego, nauczyciela wspomagającego, czy trenera sportowego, który ma w swojej grupie dziecko ze szczególnymi potrzebami.

Historie zawarte w tej książce otwierają czytelnikowi oczy na wiele kwestii, nad którymi na co dzień właściwie się nie zastanawiamy. Autor wraz ze swoimi rozmówcami bardzo dobitnie ukazuje, jak głęboko wciąż zakorzenione są w ludzkim myśleniu stereotypy i jak wiele niezrozumienia wynika z nieznajomości tematu. Najbliżsi mówią otwarcie o tym, jak próbują radzić sobie z osamotnieniem, zmęczeniem, czy narastającymi bezsilnością i frustracją.

Książka ta jest według mnie ogromnie ważna i potrzebna, mimo, iż jej lektura nie należy do łatwych. Niemniej jednak autorowi gratuluję odwagi w podjęciu kolejnego trudnego, bolesnego i wciąż zbyt mało znanego tematu. Rozmówcom pana Jacka gratuluję natomiast odwagi, którą wykazali się opowiadając historie swoich rodzin oraz życzę wytrwałości i jak największego wsparcia ze wszystkich możliwych stron w ich codziennych zmaganiach.

Gorąco polecam!

niedziela, 6 października 2019

Życie w matni domowej przemocy...


Książka ta jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Anny Stryjewskiej. W powieści poznajemy historię Gabriela, który dziś jest już młodym studiującym i pracującym mężczyzną. Jest on również narratorem całej opowieści, w której opisuje swoje traumatyczne dzieciństwo w jednej z łódzkich starych kamienic.

Przemoc domowa, picie i awantury są dla Gabriela i jego mamy codziennością. Chłopiec próbuje jakoś funkcjonować w tej trudnej, a często brutalnej rzeczywistości jednocześnie postanawiając sobie wtedy, że gdy dorośnie wyrwie swoją ukochaną mamę z tego piekła.

Powieść ta, chociaż niewielka objętościowo, bo niespełna 180 stron, niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Przejmująca historia małego chłopca i jego zakleszczonej w kręgu przemocy domowej matki budzi w czytelniku bardzo wiele, niejednokrotnie skrajnych, odczuć.

Autorka poruszyła w swojej opowieści niezwykle trudny, lecz niezmiennie aktualny temat bardzo wnikliwie przyglądając się psychologicznym uwarunkowaniom codziennego życia w patologicznej rodzinie. Na uwagę zasługuje również bardzo wyraziste nakreślenie postaci mamy Gabriela, jako osoby całkowicie uległej i niepotrafiącej wyrwać się z rodzinnego horroru.

Jeśli zaś chodzi o Gabriela to jedyną odskocznią dla chłopca jest znajomość z przesympatyczną, mieszkającą po sąsiedzku staruszką. Znajomość ta daje chłopcu namiastkę normalności. Z czasem pojawia się także jego tajemniczy, nieziemski przyjaciel, ale o nim dowiecie się więcej czytając tę książkę.

„Chłopiec z ulicy Wschodniej” dzięki bardzo plastycznemu stylowi pisania autorki stanowi niezwykłą panoramę warstw społecznych oraz ludzkich osobowości, których losy na różne sposoby splatają się w zapomnianej kamienicy. Jest to dramatyczna historia dotykająca bardzo wielu trudnych kwestii, takich jak na przykład przemoc domowa, współuzależnienie, bezradność, samotność, wykluczenie, czy dziecięca bezsilność.

Jeśli chcecie dowiedzieć się jak zakończyła się historia Gabriela i jego mamy to koniecznie sięgnijcie po niniejszą książkę, musicie być jednak przygotowani na emocjonalny rollercoaster, który tą opowieścią zafundowała czytelnikom Anna Stryjewska.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Mozaika kobiecych oblicz...


Mimo, iż Magdalena Majcher już niebawem odda w ręce czytelników swoje dziesiąte literackie dziecko to tak się złożyło, że „Cud grudniowej nocy” był moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki. Powiem Wam, że spotkanie to zdecydowanie zaliczam do udanych.

Historia zawarta w tej powieści obejmuje dwa pokolenia, którego przedstawicielkami jest pięć diametralnie różniących się od siebie kobiet. Są nimi siostry Teresa i Maria oraz ich trzy córki Magdalena, Kinga oraz Kamila. Akcję opowieści jak już sam tytuł na to wskazuje osadziła autorka w grudniowym okresie przedświątecznym i świątecznym.

Jak już wcześniej wspomniałam postacie kobiece zobrazowane w tej książce są od siebie bardzo odmienne i mają różne oczekiwania względem opisywanego czasu oraz samych siebie.

Jeśli chodzi o przedstawicielki starszego pokolenia to Teresa od zawsze przygotowuje święta dla całej rodziny, choć jej największym marzeniem jest spędzić wigilijny wieczór sam na sam z mężem. Maria zaś jak niczego na świecie pragnie ponownie zebrać przy świątecznym stole całą rodzinę.

Młodsze kobiety zmagają się ze swoimi kłopotami i traumami, które bywają  dla nich ogromnie trudne do udźwignięcia…
Magdalena i jej mąż po tragicznej śmierci córeczki, do której doszło w pewną Wigilię od tamtej pory zawsze w tym okresie uciekają w pracę.

Kamila od wielu lat zmaga się z brakiem akceptacji ze strony matki, która wychowywała ją samotnie, a całą swoją czułość i uwagę przelała na córkę z drugiego małżeństwa, przyrodnią siostrę Kamili – Kingę. Wyżej wymienione niedostatki w życiu Kamili powodują jej niechęć do trwałych związków, a sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy nasza bohaterka niespodziewanie zachodzi w ciążę z Adamem, z którym dotąd łączyła ją luźna relacja… Czy uda im się odnaleźć w całkowicie nowej sytuacji? Tego dowiecie się z kart książki.

Jeśli zaś chodzi o Kingę to zdawać by się mogło, iż wiedzie ona idealne życie – piękna, inteligentna, ma u swego boku przystojnego i zaradnego mężczyznę, z którym ma dwóch fenomenalnych synów – wszystko jak z obrazka i w takim właśnie obrazkowo Instagramowym świecie, w którym jak najwięcej należy pokazać w sieci, funkcjonuje Kinga, ale czy jej życie na pewno jest aż tak doskonałe? W toku lektury dowiadujemy się, że nic z tych rzeczy.

Autorka stworzyła bardzo wciągającą, nieociekającą lukrem, a zdecydowanie bardziej słodko-gorzką mozaikę kobiecych losów. Nakreślone przez nią postacie są ludźmi z krwi i kości, mają swoje marzenia, tajemnice oraz głęboko skrywane zranienia i lęki. Ich wzajemne relacje często bywają trudne, a w poczuciu wewnętrznego zagubienia bohaterki podejmują niekiedy zaskakujące decyzje.

Czy ostatecznie wyjdą one obronną ręką z różnorodnych perypetii, jakich przysparza im los?
Czy magia grudnia i ta jedyna taka w całym roku wigilijna noc przyniosą im to, czego każda z nich najbardziej potrzebuje i w głębi duszy oczekuje? – przekonajcie się sięgając po „Cud grudniowej nocy”.

Polecam!

środa, 19 grudnia 2018

A droga długa jest...


Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam nieco o książce, która wydana została w serii Reportaż ukazującej się pod szyldem Wydawnictwa Czarnego.

Jacek Hołub w swojej książce „Żeby umarło przede mną. Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci” dotyka bardzo trudnego, a zarazem wciąż będącego ogromnie aktualnym tematu, jakim są codzienne zmagania rodziców/opiekunów osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami.

Autor przybliża czytelnikom historie 5 kobiet zamieszkujących różne części naszego kraju. Są to opowieści boleśnie prawdziwe, na co wskazuje już sam tytuł publikacji. Nie od dzisiaj wiadomo, iż sytuacja osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich zdecydowanie nie należy w naszym kraju do najłatwiejszych. Chociaż oczywiście uległa ona pewnym zmianom przez ostatnie powiedzmy ćwierć wieku to równie niezaprzeczalnym jest fakt, iż wszystko to dzieje się zdecydowanie za wolno i zbyt opieszale, a wiele „rozwiązań” wprowadzanych jest tak bezmyślnie, że wręcz generują kolejne problemy.

Jacek Hołub z zegarmistrzowską precyzją opisuje życie bohaterów swojej książki i ich zmagania z całą masą trudów dnia codziennego, o których przeciętny człowiek nawet by nie pomyślał wstając rano z łóżka. Obnażona zostaje tutaj również indolencja systemu socjalnego oraz wiele nazwijmy to braków w służbie zdrowia.

Jednak dla mnie nie to jest istotą tej książki, są nią natomiast ludzie z krwi i kości borykający się właściwie każdego dnia z wieloma dylematami natury psychoemocjonalnej, moralnej, a koniec końców również fizycznej, gdyż czysto po ludzku brakuje im już sił.
Ten przejmujący reportaż nie służy jednak przede wszystkim do wylewania żalów, czy pretensji do ludzi i świata. Według mnie ma on za zadanie ukazać z jednej strony ogromne poczucie osamotnienia i wyizolowania bohaterów wynikające z ich sytuacji życiowych, z drugiej natomiast może uświadomić społeczeństwu jak stosunkowo łatwo możemy podać pomocną dłoń tym, którzy bardzo często są tuż obok nas. Można zrobić to chociażby poprzez nieocenianie drugiej osoby, darowanie sobie złośliwości pod adresem wyglądających inaczej niż my, czy zwyczajne zapytanie czy możemy jakoś pomóc, gdy widzimy, że ktoś sam męczy się z pokonaniem zbyt wysokiego krawężnika lub samoczynnie zamykającymi się drzwiami etc.

Jest to lektura trudna, ale skłaniająca również do głębokiej refleksji nad tym, jak wiele jeszcze musi się zmienić, aby matki nie chciały pochować własnych dzieci nim same odejdą, gdyż w obecnej sytuacji obawiają się, że w przeciwnym razie ich latorośle znikąd nie otrzymają niezbędnej im pomocy właściwie w żadnym zakresie.

Autorowi gratuluję odwagi w podjęciu tematu oraz bycia cichym acz wnikliwym i uważnym słuchaczem głosu tych, których na co dzień prawie nikt nie słyszy.
A Was bardzo mocno zachęcam do zapoznania się z tym reportażem.