Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiara. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiara. Pokaż wszystkie posty

środa, 27 marca 2024

"On dostał twój list – na pamięć go zna... Prezenty już wziął i w worku je ma... " - Ewelina Flinta

Czy uważacie, że powieści świąteczne należy czytać wyłącznie pod koniec lub na początku roku, czyli w tzw. okresie świątecznym? Ja tak nie uważam – myślę, że wybór lektury powinien zależeć przede wszystkim od nastroju czytelnika i od tego, co w danym momencie ma on ochotę poczytać.

W związku z powyższym, mimo iż kiedy czytałam tę książkę ww. okres był już za nami to zdecydowałam się sięgnąć po książkę „Kochany Święty Mikołaju” autorstwa Debbie Macomber. Główną bohaterką tej opowieści jest Lindy Carmichael, która po trudnym roku w Seattle wraca na Boże Narodzenie do rodzinnego domu i miasteczka.

Młoda kobieta jest zmęczona i przytłoczona minionymi wydarzeniami i ma nadzieję na odpoczynek, poprawę nastroju i nabranie dystansu do tego, co ją spotkało.

Mama Lindy, widząc przygnębienie córki, wyjmuje pudełko z jej listami do Świętego Mikołaja, które córka pisała mając zaledwie 5 lat… Namawia też młodą kobietę do nietypowego projektu – o co dokładnie chodzi przeczytacie w powieści.

Mimo że wydaje się to Lindy niedorzeczne i w zasadzie zabawne po początkowym wahaniu uznaje, że właściwie nie ma nic do stracenia i postanawia podjąć podsunięte wyzwanie. Jakie będą tego skutki? Czy podobnie jak w dzieciństwie tak i teraz zadziała siła pragnień i magia zbliżających się świąt? Przeczytajcie, a sami się przekonacie :).

Jest to opowieść ciepła, sympatyczna, kojąca w swoim przekazie, a zarazem budująca i dająca wiarę w spełnienie marzeń, a także nadzieję na lepsze jutro no i rzecz jasna na prawdziwą przyjaźń i miłość.

Jeśli szukacie lektury lekkiej, relaksującej i otulającej niczym ciepły pled to myślę, że niniejsza opowieść idealnie wpasuje się w takie oczekiwania.

Powieść tę czytało mi się sympatycznie i jak się zapewne domyślacie dosyć szybko. Chociaż niektórzy z Was stwierdzą zapewne, że jest ona mocno cukierkowa i wyidealizowana to mi czytało się ją przyjemnie i była świetną odskocznią od bardziej wymagających tytułów.

Myślę, że będzie to coś w sam raz dla fanów i poszukiwaczy świątecznych lektur.

 

https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *  

piątek, 7 lipca 2023

"Rok mija za rokiem. W odwiecznym korowodzie idą kolejno wiosna, lato, jesień i zima..."

Całkiem niedawno, bo na przełomie czerwca i lipca skończyłam czytać czwarty tom Sagi wiejskiej pt. „Przeorane miedze” autorstwa Kasi Bulicz-Kasprzak i to właśnie o nim dziś Wam trochę opowiem.

Tym razem akcja powieści rozpoczyna się w roku 1935. Pokolenie urodzone po I Wojnie Światowej powoli, acz nieuchronnie wkracza w dorosłe życie ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. Życie pozostałych mieszkańców Tynczyna i okolic biegnie utartym, niespiesznym trybem.

Natomiast Dorota i Wera budują swoje życie w Zamościu, niestety na skutek pewnych wydarzeń ich drogi się rozchodzą… Każda z sióstr przeżywa własną na różne sposoby trudną miłość. Uczucia te sprawiają, że ich spojrzenie na świat i otaczającą rzeczywistość nabiera zupełnie innej perspektywy.

Oprócz wyżej wspomnianych bohaterek śledzimy także losy tych znanych nam z poprzednich tomów: Jadźki, która samotnie wychowuje przygarnięte dzieci, co jak zapewne się domyślacie nie jest lekką dolą oraz Bogusi, która nieszczęśliwie się zakochuje, a jej chęć pocieszenia się po miłosnym rozczarowaniu okazuje się niestety dosłownie brzemienna w skutkach. Szczęśliwie dla niej ojciec dziecka – Fredek – staje na wysokości zadania i bierze odpowiedzialność za rodzinę żeniąc się z Bogusią. Mimo iż początkowo dziewczyna jest sceptyczna co do małżeństwa to ostatecznie młodzi wiodą szczęśliwe życie, a jedynym cierniem w życiu Bogusi jest nieprzychylna jej teściowa.

W powieści nie brak również dysput politycznych i życia w cieniu nadchodzącej ponownie wojennej zawieruchy, która koniec końców kładzie się cieniem na życiu prostych ludzi. Dezorganizując codzienność i dekompletując rodziny.

Na karty opowiadanej historii wkraczają także nowi bohaterowie ze swoimi różnorodnymi perypetiami. Już po raz czwarty zagłębiamy się w losy prostych ludzi, ich powszednią egzystencję oraz przeżywane przez nich radości, smutki i życiowe rozterki.

Jeżeli chcecie poznać kolejną odsłonę opowieści inspirowanej rodzinną historią autorki to zapraszam Was na karty książki „Przeorane miedze”.

A dla przypomnienia poniżej zamieszczam recenzje poprzednich trzech tomów niniejszego cyklu:



* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 21 czerwca 2023

Wspomnienia mają moc...

Kilka dni temu miała swoją premierę najnowsza książka Anny Fryczkowskiej zatytułowana „Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo”. Jest to pierwszy tom cyklu inspirowanego rodzinną historią autorki. Akcja rozpoczyna się w roku 1816 na Kujawach, a głównymi bohaterami są Hanka i Antoni Józwiakowie.

Na początku opowieści poznajemy koleje młodzieńczej znajomości i pierwszego wzajemnego zauroczenia sobą bohaterów, a następnie ich bezkompromisowe dążenie do bycia razem, co z pewnych względów wcale nie było sprawą łatwą. Dzięki determinacji i uporowi młodych sprawa ma jednak szczęśliwy dla nich finał. Pobierają się i wiodą zwyczajne, monotonne, naznaczone pańszczyzną życie w rodzinnej wiosce…

Dzieje się tak do czasu, gdy w ich miejscowości pojawiają się ludzie, którzy proponują chętnym możliwość osiedlenia się w wymarłej na skutek morowej zarazy wiosce o nazwie Naczachowo rysując przed ludźmi wizję znacznie lepszego życia.

Antek i Hanka coraz mocniej skłaniają się ku przeprowadzce, chociaż obaw i niepewności, jaka nimi w związku z powyższym targa również nie brakuje. Ostatecznie jednak wygrywa w nich myśl o perspektywie lepszego i pod pewnymi względami nieco lżejszego życia, bo któż z nas w głębi serca nie pragnie owocniejszego i bardziej przyjaznego jutra dla siebie i potomstwa?

Tak o to Józwiakowie stają się pierwszymi mieszkańcami Naczachowa, a ich jedynymi towarzyszami jest dwójka niemówiących młodziaków nazwanych przez Hankę – Jankiem i Janką Morowiakami, którzy jako jedyni przeżyli zarazę…

Wioska powoli się zasiedla, a czytelnik śledzi ciekawe losy bohaterów - w dużej mierze dzieje się to za sprawą narracji Hanki, ale również innych postaci. W opowieści tej znajdujemy mnóstwo odwołań do ówczesnych wierzeń i tradycji. Autorka bardzo plastycznie ukazała również ludzką mentalność oraz hierarchię społeczną w niewielkich, zamkniętych zbiorowościach.

Co bardzo istotne Anna Fryczkowska oddała w swojej powieści głos kobietom, co w opisywanych przez nią czasach właściwie nie występowało. Kobiety bowiem żyły, rodziły dzieci, pracował na roli oraz w domostwie czy obejściu w zupełnym cieniu swych mężów, którzy zawsze wiedli prym.

Jest tutaj także mowa o trudnych relacjach rodzicielskich. Perypetie bohaterów uświadamiają nam fakt jak ważne dla dziecka (bez względu na wiek) jest bycie akceptowany i zauważanym przez rodziców oraz bycie przez nich docenianym, a nie wyłącznie krytykowanym za swą odwagę i kreatywność.

Jest to barwna, pełna życiowych blasków i cieni opowieść o poszukiwaniu swego miejsca na świecie. O korzeniach, bez których by nas nie było, a także o tym, co choć dawno minione bezwzględnie warte jest ocalenia od zapomnienia.

Pisarka ukazała w niej m.in. ludzki znój, trud, szacunek do pracy, ziemi, wiary i obrzędowości ówczesnych chłopów. W snutej przez autorkę opowieści czytelnik ma możliwość przyjrzeć się wielu aspektom ich niełatwej codzienności.

Jeśli macie ochotę przenieść się w czasie 200 lat wstecz to koniecznie zajrzyjcie na karty tej książki. Mnie czytało się ją dobrze i z zainteresowaniem, więc czekam na tom drugi :). 

 

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 14 stycznia 2022

Trzecia odsłona Sagi Wiejskiej.

W powieści „Zielone pastwiska”, która jest trzecim tomem Sagi Wiejskiej, dzięki Kasi Bulicz–Kasprzak już po raz trzeci czytelnicy mogą spotkać się z mieszkańcami Tynczyna, by śledzić ich ciekawe, zawiłe i barwne perypetie.

Kolejny raz przyglądamy się codzienności ludzi, których życie odmierzane jest mijającymi porami roku, powiązaną z nim ciężką pracą i marzeniami o lepszym jutrze. Na pierwszy plan wysuwają się postacie, które dotąd nie odgrywały aż tak istotnej roli. Dzięki temu mamy okazję poznać także ich los.

Saga ta pełna jest nie tylko relacji rodzinnych i sąsiedzkich (lepszych lub gorszych), jak to bywa w małej wiosce, gdzie każda informacja roznosi się z przysłowiową prędkością światła, zwłaszcza, gdy są one jednocześnie tyglem różnych narodowości, tak jak ma to miejsce w Tynczynie. W książce nie brakuje również odniesień do historii – tej współczesnej bohaterom opowieści, jak również tej, o której pamięć dla aktualnego odbiorcy niestety stopniowo zamiera. Zaznaczone w powieści tło historyczne oraz zachodzące na świecie zmiany nadają lekturze znacznie szerszą i zróżnicowaną perspektywę.

W tym tomie (podobnie, jak w dwóch poprzednich) natrafiamy na sporo lokalnych tradycji oraz swoistego połączenia wiary w Boga z wiarą w odwieczną moc natury, które w sposób bardzo namacalny przekładają się na życie ludzi – o czym dowiecie się z kart książki.

Na początku każdego z rozdziałów znajdujemy różnego rodzaju ciekawostki dotyczące regionalnych potraw, czy też plonów rolnych i możliwości ich ówczesnego wykorzystywania. Z pewnością dodaje to całości jeszcze większego uroku.

W powieści dokładnie tak, jak ma to miejsce w ludzkim życiu znajdujemy dobro i zło, smutek i radość, miłość i poczucie krzywdy oraz odrzucenia etc.

Autorka nakreślając losy bohaterów pokazuje bardzo wiele płaszczyzn ich codziennego życia oraz wzajemnych powiązań i relacji. W dobrze znanym nam już stylu pisarka odmalowuje całą gamę odczuć i emocji przeżywanych przez bohaterów oraz różnorodne rozterki, z jakimi przychodzi im się zmierzyć. Zapewne nie bez znaczenia w jej przekazie jest też fakt, że saga ta inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami.

Jeśli znacie poprzednie części tej opowieści to myślę, że nie trzeba Was specjalnie namawiać do sięgnięcia po ten tom.

A jeżeli jeszcze nie znacie tej sagi, a macie ochotę na klimatyczną historię nasuwającą, jak dla mnie, subtelne skojarzenie z kolorytem „Chłopów” W. Reymonta, a jednocześnie zdecydowanie lżejszą i sympatyczniejszą w odbiorze niż w/w to zapraszam Was do zapoznania się z niniejszą historią od jej pierwszego tomu.

A z tego, co wiem przed czytelnikami jeszcze tom IV tej historii, który jest w przygotowaniu.

PS. Dla przypomnienia poniżej zamieszczam recenzje poprzednich dwóch tomów niniejszego cyklu:

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 18 sierpnia 2021

"Nie da się w pełni zrozumieć drugiego człowieka, jeśli nie przeżyje się jego życia, a to przecież niemożliwe."

 

W czerwcu bieżącego roku Małgorzata Lis oddała w ręce czytelników swoją trzecią powieść zatytułowaną „Wybrać miłość”. Historia ta podzielona została na kilka części, które w toku lektury spójnie się ze sobą łączą, a cała opowieść ma kilkoro głównych bohaterów.

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak bardzo decyzje podejmowane przez związane z nami na różnych płaszczyznach osoby wpływają na nasze życie niejednokrotnie determinując nasze wybory?

Najnowsza powieść Małgorzaty Lis i perypetie bohaterów, które w niej opisuje mogą być doskonałym polem do wielu refleksji w tej właśnie kwestii.

Na przykładzie Kuby i Olgi - dwojga młodych, wkraczających w dorosłość ludzi z całkowicie odmiennym bagażem doświadczeń obserwujemy zmagania człowieka związane z koniecznością dokonywania przez niego różnorodnych wyborów oraz ich długofalowymi konsekwencjami.

Jest to opowieść o niełatwej miłości, poświęceniu, rozeznawaniu swojego powołania, oraz o odnajdywaniu się w zupełnie nowej rzeczywistości po wypadku, jakiemu w toku lektury ulega Kuba. Nie brak w niej również tajemnic, z którym prędzej czy później przychodzi stanąć twarzą w twarz bohaterom tej wielowymiarowej historii.

Jeśli szukacie lektury, która pozwoli Wam zatrzymać się i zamyślić nad tym, co naprawdę w życiu ważne to „Wybrać miłość” Was nie zawiedzie. Losy wykreowanych przez Małgorzatę Lis bohaterów mogłyby stać się udziałem każdej i każdego z nas. Egzystencjalne rozterki, tęsknoty, pragnienia, życiowe potknięcia oraz ich konsekwencje to przecież codzienność człowieka.

W powieści tej miłość, wiara i nadzieja są mocno ze sobą splecione i to właśnie dzięki nim, chociaż momentami wydają się być bardzo daleko od tych właśnie wartości, finalnie nasi bohaterowie odnajdują swoje miejsce w świecie.

Autorka w swojej opowieści porusza wiele trudnych, momentami bolesnych tematów, lecz mimo to książka, jako całość tchnie optymizmem i nadzieją. Jak dowiadujemy się w trakcie czytania nawet z najbardziej skomplikowanych i tragicznych sytuacji można wyjść obronną ręką i choć czasu nie da się cofnąć to można, a nawet trzeba próbować naprawiać dawne błędy i budować nowe lepsze życie.

Książkę tę czyta się płynnie i szybko, a losy bohaterów wciągają czytelnika i sprawiają, że kibicujemy opisywanym osobom w pokonywaniu ich życiowych zakrętów oraz cieszymy się ich nawet najdrobniejszymi sukcesami i na nowo odnajdywanym wewnętrznym spokojem.

Dodam jeszcze, iż niniejsza książka jest kolejną wchodzącą w skład serii Opowieści z Wiary.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 14 maja 2021

"To co jest naszą słabością, może okazać się naszą największą siłą..."


Karolina Wilczyńska ma w swoim literackim dorobku wiele pięknych, wciągających i na różne sposoby inspirujących opowieści. We wrześniu ubiegłego roku Wydawnictwo Czwarta Strona oddało w ręce czytelników zupełnie nową serię tej autorki, a niniejszy projekt nazwany został – Ja, Kobieta.

Kilka miesięcy temu opowiedziałam Wam o pierwszym tomie w/w serii. Była nim książka „Światło w jej oczach”. Natomiast pod koniec marca tego roku ukazała się druga odsłona serii i to właśnie o powieści „Dałeś mi siłę” będzie dziś mowa.

Znana nam z poprzedniej części malarka Klara po ukończeniu poprzedniego obrazu szuka inspiracji do kolejnych. Szkicując pewnego dnia na parkowej ławce zostaje zaczepiona przez kobietę, która pyta ją czy wykonałaby portret jej nieżyjącego ojca z fotografii. Młoda artystka odmawia, gdyż zwykle nie podejmuje się tego typu zleceń. Nieznajoma kobieta jest jednak dla Klary tak mocno intrygująca, że na skutek pewnych wydarzeń sama staje się jej modelką.

W ten sposób poznajemy Joannę, która sama bardzo mocno zaskoczona jest tym, że zostaje modelką. Jaką historię nosi w sobie ta dojrzała i ogromnie charyzmatyczna kobieta? – Pełną odpowiedź znajdziecie oczywiście w powieści.

Poprzez opowieść swojej bohaterki autorka tym razem ukazała czytelnikom zmagania z chorobą nowotworową i jej skutkami nie tylko w sferze fizycznej, ale również psychicznej, emocjonalnej czy duchowej.

Joanna nieoszczędzana przez los ma ogromne wsparcie w rodzinie, zawsze bardzo ciepło opowiada Klarze o mężu i dzieciach. Jednak mówi też szczerze o trudnych relacjach z mamą.

Jej świadectwo zawarte w niniejszej książce jest niesamowitym ukazaniem hartu ludzkiego ducha w połączeniu z ogromną prostolinijnością, jaka cechuje tę bohaterkę.

Jeśli macie ochotę na historię inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami, taką, która wyciska z oczu łzy, lecz przywołuje również uśmiech, ciepło w sercu i ogrom refleksji nad tym, czego na co dzień za często nie doceniamy to koniecznie sięgnijcie po tę niesamowitą opowieść i dowiedźcie się, kto dał Joannie jej niebagatelną wewnętrzną siłę…

Książka ta z całą pewnością pozostanie w Waszej pamięci na długo, ponieważ jej przesłane jest w pewien sposób uniwersalne i każdy człowiek, choć oczywiście na różnych płaszczyznach, może odnieść je do samego siebie. Zachęcam Was gorąco do zapoznania się z tym tytułem, a mnie nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejną opowieść z serii Ja, Kobieta. 

Polecam!

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta

piątek, 19 marca 2021

"Każda przeżyta chwila ma swoje znaczenie, bo bez niej nie bylibyśmy tym, czym jesteśmy..."

 

Małgorzata Lis zadebiutowała jesienią 2019 roku powieścią „Kocham cię mimo wszystko” opowiadającą o burzliwych losach miłości mocno wierzącej Ani i Marcina, który jest ateistą… Więcej szczegółów na temat pierwszej części znajdziecie w jej recenzji.

W lutym bieżącego roku na rynku wydawniczym pojawiła się kontynuacja, która nosi tytuł „Przebaczam ci” i o tej właśnie pozycji będzie mowa w moim dzisiejszym tekście.

Po obfitującym w wiele trudów i różnych zmian roku Ania i Marcin są już małżeństwem. Bardzo szybko okazuje się również, że Jastrzębscy spodziewają się dziecka, co, mimo, iż początkowo jest dla nich sporym zaskoczeniem błyskawicznie przeradza się w ogromną falę radości i jeszcze pełniejszego szczęścia.

Sielanka nie trwa jednak zbyt długo, gdyż Ania z niewiadomych przyczyn traci oczekiwaną córeczkę. Młodzi małżonkowie popadają w rozpacz, a mimo to Marcin stara się być jak najmocniejszym oparciem dla ukochanej żony. Niestety po tym, co ich dotknęło oboje coraz bardziej się od siebie oddalają, a kondycja ich wzajemnej relacji wydaje się coraz słabsza.

Autorka pokazuje nam też, jak komplikują się losy Patrycji i Mikołaja znanych czytelnikom z poprzedniej odsłony historii. Małgorzata Lis w tej części zdecydowanie nie oszczędza swoich bohaterów, nie tylko głównych, lecz także tych będących na nieco dalszym planie i tych, którzy dopiero się pojawiają.

Opowieść ta pełna jest życiowych zawirowań oraz moralnych dylematów, z którymi przychodzi zmagać się każdej z osób pokazanych w tej powieści. Dzięki sytuacjom i okolicznościom, w jakich autorka osadziła opisywane postacie możemy obserwować zmiany, jakie zachodzą w nich samych oraz ich podejściu do życia w kontekście wyznawanych zasad i wartości, jakimi się kierują.

Jest to książka o miłości i stracie, o godzeniu się ze sobą i Panem Bogiem oraz o tym, że życie, choć pisze bardzo skomplikowane scenariusze to jednocześnie dzięki Opatrzności są one najlepszymi z możliwych, a skoro tak właśnie jest to pod żadnym pozorem nie należy wyzbywać się nadziei i o tym także mówi ta książka.

Na przykładzie zawikłanych relacji rodzinnych autorka ukazuje, że prawda chociaż niekiedy bywa trudna do udźwignięcia to finalnie może okazać się wyzwalająca. A przebaczenie i trudna przeszłość - mimo, iż tej ostatniej nie da się zmienić i zawsze będzie jakoś do nas wracać - jednocześnie mogą stać się budulcem nowych, silniejszych fundamentów do życia w teraźniejszości oraz planowania przyszłości.

Jeśli jesteście zainteresowani dalszymi losami Ani, Marcina i pozostałych bohaterów to zajrzyjcie na karty powieści „Przebaczam ci”.

Mnie osobiście książkę tę czytało się dobrze, chociaż w pewnym momencie ilość powiązań pomiędzy postaciami była jak dla mnie nieco przyciężkawa w odbiorze, ale jest to wyłącznie moja subiektywna ocena, a Was zachęcam do wyrobienia sobie własnego zdania na temat tej powieści.

Dodam jeszcze, iż niniejsza książka jest kolejną wchodzącą w skład serii Opowieści z Wiary.

poniedziałek, 11 maja 2020

"Znów chcesz ułożyć koniec, zaplanować każdą rolę... Uwierz mi, nie warto tak żyć..."


Jak zapewne już wiecie zdarza się tak, że w moich literackich wyborach daję szansę również debiutującym autorom i ich twórczości. Tak właśnie się stało w przypadku pozycji „Kocham cię mimo wszystko” autorstwa Małgorzaty Lis. Książka ta jest kolejną propozycją wydaną w ramach projektu Opowieści z Wiary.

Główną bohaterką jest Anna, młoda kobieta z mocno ugruntowaną wiarą i klarownymi, wypływającymi z niej poglądami na życie i oczekiwaniami wobec swojej przyszłości. Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy pewnego dnia w biurowej windzie jej droga zupełnie niespodziewanie krzyżuje się z przystojnym i dosyć tajemniczym Marcinem.

Jeśli zaś chodzi o samego Marcina to uważa się on za ateistę, ma za sobą spory bagaż różnych (raczej mało pozytywnych) doświadczeń, nie stroni również od używek, zakrapianych imprez i przygodnych znajomości.

Jak widzicie autorka w swojej opowieści zderza ze sobą dwa totalnie różne, wręcz skrajne światy. Ustawia naprzeciw siebie dwoje bohaterów, na których uczucie spada niczym przysłowiowy grom z jasnego nieba, (chociaż żadne z nich nie chce się do tego przyznać nawet przed sobą samym), ale czy przy tak odmiennym spojrzeniu na życie i świat mają oni szansę na bycie razem? Tego na pewno dowiecie się z kart książki.

Jest to opowieść nie tylko o poszukiwaniu miłość, lecz również o tęsknocie, przyjaźni, nadziei wobec różnych niekiedy bardzo dramatycznych zdarzeń w obliczu, których stają Ania, Marcin i inne postacie z tej historii. Tematem, który został w niej poruszony jest nie tylko wiara katolicka, ale także proces godzenia się z przeszłością, której nie można przecież zmienić, samym sobą oraz nową i zupełnie nieprzewidzianą codziennością, która staje się udziałem bohaterów.

Nakreślone postacie przeżywają mnóstwo wielorakich rozterek, muszą oni zadać sobie sporo trudnych pytań i udzielić jeszcze trudniejszych odpowiedzi, a dokonane przez nich wybory często nie są ani łatwe, ani przynajmniej początkowo rozumiane i akceptowane przez otoczenie.

Jeśli chcecie przeczytać książkę mocno emocjonalną, a zarazem refleksyjną i poruszająca wiele różnych tematów, pośród których na pewno znajdziecie takie, które każdy czytelnik będzie mógł odnieść do swojego życia, rzecz jasna w oparciu o indywidualne doświadczenia to myślę, że książka ta okaże się dla Was dobrym wyborem.

Powieść ta pokazuje człowieka wierzącego i niewierzącego w obliczu różnorodnych życiowych zmagań na rozmaitych polach. Autorka ukazała w niej proces wewnętrznego dojrzewania, ale także stopniowo ewoluującą umiejętność pójścia na pewne ustępstwa nie sprzeniewierzając się jednocześnie swoim przekonaniom.

Jeżeli macie ochotę zapoznać się z burzliwą, lecz jednocześnie ciepłą i pozytywną w swoim przekazie historią i perypetiami Ani, Marcina i wszystkich, którzy na różne sposoby im towarzyszą to zapraszam Was do lektury „Kocham cię mimo wszystko”.

wtorek, 5 listopada 2019

„,2 lata. 24 miesiące. 105 tygodni. 732 dni. 17568 godzin. 1054080 minut. Wyjętych z życia, abym mogła pokochać siebie i innych oraz udowodnić sobie, i tylko sobie, że cuda się zdarzają“


Są książki, które właściwie nie sposób oceniać i dzisiaj właśnie z taką pozycją do Was przychodzę - mowa tutaj o książce „Nigdy więcej” autorstwa Anny Zamojskiej. Niniejsza publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Insignis w październiku bieżącego roku.

O pedofilii w polskim kościele zrobiło się bardzo głośno za sprawą filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”, książka „Nigdy więcej” także porusza ten bardzo trudny i bolesny temat, jakim jest molestowanie nieletnich przez osoby duchowne. Autorka mając niespełna 14 lat doświadczyła takiej właśnie, dotykającej na całe życie traumy.

Ania była pełną życia, radosną, mającą marzenia i plany na przyszłość nastolatką, która wychowywała się w głęboko wierzącej rodzinie, wiara była dla niej ważną częścią życia.

Jej bezpieczny, młodzieńczy świat przewrócił do góry nogami proboszcz miejscowej parafii, który przez 2 lata molestował dziewczynkę zmieniając jej życie w piekło, w którym tkwiła zupełnie sama wstydząc się i bojąc komukolwiek przyznać do tego, jak straszne rzeczy ją spotykają.

Przyszedł jednak w jej życiu taki moment, że odważyła się o wszystkim opowiedzieć najpierw swojemu wujkowi, a następnie pozostałym członkom swojej rodziny. Wyznanie to koniec końców sprawiło, że dzisiaj Anna pomimo dramatycznych doświadczeń jest szczęśliwą, spełnioną i na powrót wierzącą kobietą.

Opowiedziana przez nią historia to nie tylko opis przeżywanego nieszczęścia, bólu, strachu, nękania, poniżania oraz postępującego oddalania się od Boga i długotrwałej, żmudnej, a często też bardzo wyczerpującej terapii psychologicznej, przez które Anna musiała przejść. Jest to również niesamowite świadectwo tego, jak ogromna siła i determinacja drzemią w istocie ludzkiej oraz jak istotne jest wsparcie rodziny w procesie wychodzenia z tak ogromnego dramatu, o którym rzecz jasna nie da się zapomnieć, lecz jak dowodzi historia Anny można przestać żyć w jego cieniu

Gratuluję autorce odwagi oraz podjętej decyzji o przelaniu swoich przeżyć na karty książki, mam nadzieję, iż dla wielu będzie ona przestrogą, aby mieć oczy szeroko otwarte na to, co może dziać się dookoła nas zwłaszcza w niewielkich społecznościach, a ofiarom da siłę do walki o siebie i powrót do pełni życia. 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

sobota, 2 lutego 2019

Blogowej odsłony ojca Leona cz. II


Całkiem niedawno pisałam o pierwszym tomie cyklu Bloger dusz, więc dzisiaj czas na przybliżenie Wam tomu drugiego. Ta część również podzielona jest na dwa obszerniejsze nazwijmy to podrozdziały. W pierwszym z nich ojciec Leon odpowiada na pytanie zadawane mu przez Internautów.

Rozbieżność tematyczna owych indagacji jest przeogromna, dotykają one kwestii wiary oraz bardzo różnych aspektów ludzkiego życia, a także dylematów dotyczących wyboru życiowej drogi przez człowieka.
Autor w sposób bardzo wyważony, a jednocześnie z wielką otwartością na drugiego człowieka oraz jego wszelakie rozterki udziela swoim rozmówcom wyczerpujących odpowiedzi na miarę swojej wiedzy i możliwości.

W drugim podrozdziale natomiast znajdujemy teksty, które ukazały się w serii: Ojca Leona słów kilka, które to rozważania możemy obejrzeć w sieci, w filmikach zamieszczonych na serwisie internetowym Youtube.

Wypowiedzi oraz pozostałe teksty ojca Leona są świadectwem jego nieustającego pragnienia wielopłaszczyznowego dialogu z drugim człowiekiem. Ten niesamowicie empatyczny mnich stara się rozwiewać wątpliwości swoich dyskutantów/czytelników/widzów w bardzo różnorodnej materii zarówno tej metafizycznej, jak również egzystencjalnej przynajmniej na tyle, na ile autor czuje się na siłach, by tego dokonać w zakresie swojej wiedzy i życiowego doświadczenia.

Tak więc Bloger dusz. Część II to kwintesencja rozmów i rozważań, poprzez które ojciec Leon dzieli się, w zależności od potrzeb i okoliczności, całym sobą z drugim człowiekiem – bez względu na to jak bardzo różni bywamy od siebie nawzajem.

Książka ta, chociaż niezbyt obszerna, jeśli chodzi o jej objętość niesie w sobie przekaz pełen cierpliwej i pokornej refleksji, ale również niegasnącej radości i zachwytu nad życiem oraz bezgranicznej ufności w Bożą Opatrzność.

Jeśli macie ochotę na garść dywagacji na bardzo różne tematy w benedyktyńskim wydaniu to ta książka będzie dla Was zdecydowanie trafnym wyborem, a czas, jaki spędzicie przy jej lekturze będzie dobrze wykorzystany.

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Blogowej odsłony ojca Leona cz. I


Niniejsza książka jest pierwszą odsłoną dwuczęściowego cyklu Bloger dusz autorstwa o. Leona Knabita OSB. Obie publikacje ukazały się nakładem Wydawnictwa Tyniec jesienią 2018 roku.

W tomie pierwszym czytelnik otrzymuje zbiór notek z bloga o. Leona ujętych w formie papierowej, obejmują one lata 2011 – 2018. Możemy poprzez nie zapoznać się z refleksjami przesympatycznego i zawsze uśmiechniętego mnicha na bardzo wiele różnych tematów. Z kart tej książki wręcz emanuje atmosfera dialogu i dzielenia się przemyśleniami w gronie czytelników bloga.

Nie zawsze jednak jest wyłącznie spokojnie i kulturalnie, gdyż jak wiemy ludzie są różni i niestety nie zawsze godzą się z tym, że drugi człowiek może mieć inne poglądy i ma do tego pełne prawo. W związku z powyższym autor w sposób bardzo elegancki ucina puste dyskusje i wzajemne obrażanie siebie nawzajem. Raduje się zaś niezmiernie z dysput merytorycznych oraz przedstawiających w sposób wyważony różne punkty widzenia. Odnosi się również do komentarzy zamieszczanych przez czytelników, których nazywa swoimi Świetliczanami.
Z o. Leonem odbywamy również sporo podróży w różne zakątki Polski i globu.

Pojedyncze teksty są krótkie, ale jednocześnie ogromnie treściwe, przepełnione głęboką wiarą, pogodą ducha wobec przeciwności oraz szacunkiem i miłością do drugiego człowieka.

Nie brak w nich również poczucia humoru oraz autoironii tak charakterystycznej dla autora, który pomimo swojego wieku nieustannie zachwyca się życiem i ma na nie nieustający apetyt.

Zapraszam Was do lektury tej pozycji, zwłaszcza, że w dzisiejszym zaganianym świecie krótkie przekazy mają tym większą wartość, że łatwiej jest jednak znaleźć przysłowiowe 5 minut na przeczytanie niewielkiego objętościowo tekstu oraz refleksję nad jego treścią.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Bo każdy z nas ma marzenia....


Autorka niniejszej książki od urodzenia zmaga się z wrodzoną łamliwością kości i choć lekarze po urodzeniu nie dawali jej zbyt dużych szans na przeżycie dziś dobiega 30-stki, jest szczęśliwą mężatką i jak mniemam spełnioną kobietą.

„Historia jednego marzenia” to opowieść autorki o tym, jak kilkanaście lat temu dzięki Fundacji Mam Marzenie spełniło się jej ówczesne największe marzenie, którym był wyjazd na Florydę oraz wizyta w Disneylandzie. Radość była ogromną zwłaszcza, że Bogumiła dzieliła ją wraz ze swoimi najbliższymi, którzy udali się w tę podróż razem z nią.

Ta niepozornych rozmiarów książeczka zawiera w sobie nie tylko relację z owej ekscytującej wyprawy, lecz również wiele bardzo dojrzałych przemyśleń młodziutkiej wówczas dziewczyny. Dotyczą one życia, wiary, która jest u Bogusi ogromnie żarliwa oraz relacji międzyludzkich, gdyż liczna najbliższa rodzina oraz przyjaciele są dla autorki niezwykle ważni. W związku z tym Bogumiła stara się być pomimo swoich ograniczeń jak najmniej absorbująca, a także, na miarę swoich możliwości, być wsparciem dla otaczających ją ludzi.

Jest to historia tchnąca optymizmem i zaraźliwym wręcz uśmiechem autorki, który nie gaśnie na przekór różnorodnym przeciwnościom losu, z jakimi na co dzień się ona zmaga. 

Jeśli chcecie przeczytać treściwą opowieść o marzeniach, życiowej odwadze, wewnętrznej sile, determinacji i czerpaniu z życia pełnymi garściami bez względu na wszelakie trudności, a dodatkowo poznać wiersze Bogusi, które wplecione są w „Historię jednego marzenia” to zapraszam Was do lektury.

środa, 13 grudnia 2017

"Całe dob­ro ja­kie nas otacza, to właśnie su­ma po­jedyn­czych od­po­wie­dzi na ra­dos­ne syg­nały dob­rych ludzi."


Mimo, iż siostra Małgorzata Chmielewska jest dosyć znaną postacią to jej najnowsza książka, której współautorami są Piotr Żyłka i Błażej Strzelczyk, była moim pierwszym spotkaniem z jej pisanymi tekstami.

Lekturę pozycji „Odłóż tę książkę i zrób coś dobrego” zaliczam do udanych. W tej niewielkiej objętościowo pozycji możemy odnaleźć wiele tematów skłaniających do refleksji na temat tego, co tak naprawdę w życiu człowieka powinno mieć znaczenie i w jaki sposób możemy czynić dobro dostępnymi dla każdego z nas środkami, którymi są chociażby życzliwe słowo czy uśmiech.

Rozważania o modlitwie, poście i jałmużnie niewątpliwie nakłaniają czytelnika do różnorodnych przemyśleń. Dzieje się tak zapewne dlatego, iż nie są one podane w jakimś przesadnie patetycznym tonie, a ich siła przekazu tkwi w prostocie.

W niniejszej książce zaduma nad poruszanymi w niej kwestiami łączy się wręcz nierozerwalnie z ogromną dawką humoru, pozytywnej energii oraz dystansu do ludzkich słabości, które przecież także są częścią naszego życia.

Dzięki prostolinijnemu spojrzeniu s. Chmielewskiej na otaczający ją i nas świat, wiarę oraz codzienne życie możemy pochylić się nad naszym własnym postrzeganiem w/w tematów i wyciągnąć być może zaskakujące dla nas samych wnioski.

Do książki tej z całą pewnością wracać można wielokrotnie, aby za każdym kolejnym razem wydobyć z niej coś nowego jak dotąd przez nas nie odkrytego. A po lekturze cóż… zgodnie z tytułem odłóżmy tę książkę i zróbmy coś dobrego, bo nasz apetyt na czynienie dobra wzrośnie z całą pewnością, a przecież mówi się, że okazane innym dobro powraca do nas ze zdwojoną siłą, więc w gruncie rzeczy nie mamy nic do stracenia, a możemy jedynie zyskać.

Polecam.

czwartek, 4 maja 2017

"Nic miłości nie pokona - trwamy tylko dla niej..."


Pierwsze wydanie niniejszej książki ukazało się w roku 2007 nakładem Oficyny Wydawniczej Branta. Ze względu na to, iż wydawnictwo to zakończyło swoją działalność, autorka podjęła starania o to, aby ta autobiograficzna skądinąd historia została ponownie wydana pod szyldem innego wydawnictwa.

Efekt owych starań ukazał się pod szyldem Wydawnictwa Replika 14.02.2017, z czego jestem ogromne zadowolona, gdyż miałam możliwość zapoznać się z pierwszym wydaniem „Chwili na miłość” (tytuł pierwszego wydania brzmiał: „Jeszcze żyję... Historia prawdziwa”) i uważam, że pozycja ta powinna trafić do jak największej liczby potencjalnych odbiorców, a dzięki Replice jest na to szansa.

Gdy Joanna otrzymuje stypendium, które wiąże się z wyjazdem do Sarajewa jest równie przejęta perspektywą wyjazdu z kraju i opuszczenia rodzinnego domu, co podekscytowana tymże faktem. Nie przypuszcza jednak, że ten wyjazd na zawsze odmieni jej życie…

Książka ta jak już wyżej wspominałam jest autobiograficznym zapisem przeżyć autorki, jej męża oraz przyjaciół. Opowieść snuta początkowo w urzekającym otoczeniu Bałkanów ukazuje beztroskie, studenckie życie w Sarajewie. Młodzi ludzie mają głowy pełne planów na przyszłość oraz marzeń do spełnienia. Nawiązują się przyjaźnie i rodzą uczucia. Niestety edukację i spokojne życie przerwała wojna domowa, która wybuchła w Bośni i Hercegowinie w 1992 roku.

Nieco przekornie nie będę szczegółowo opisywać Wam wydarzeń zawartych w niniejszej książce, ponieważ uważam, że każdy powinien ją po prostu przeczytać i sam przeżyć tę gigantyczną dawkę emocji i wzruszeń, którą nie sposób opisać słowami.

Nakreślę jedynie, iż jest to opowieść o sile prawdziwego uczucia, niegasnącego wbrew niewyobrażalnym wręcz przeciwnościom, gdy każda chwila decydować może o życiu lub śmierci. O nadziei pomimo niezwykle trudnych realiów, o harcie ludzkiego ducha i niezgłębionych pokładach determinacji, jakie drzemią w człowieku.

W „Chwili na miłość” trudy, okrucieństwa i cały bezsens wojny, która niszczy wszystko dookoła zderzają się z miłością, która wbrew wszystkiemu i bez względu na wszystko odbudowuje człowieka na nowo. Czyni to pomimo wszystkich traum i spustoszeń zarówno tych wokół człowieka, jak i w nim samym, jakie poczyniła wojna.

Jest to opowieść o ludzkim życiu w obliczu wojennej zawieruchy, w której bohaterowie próbują tworzyć chociażby najmniejszą namiastkę normalności w trwającym wokół nich horrorze, kiedy tracą wszystko, co znali i kochali, a na ich oczach giną niewinni ludzie, często bardzo im bliscy.

Autorka ukazuje czytelnikom różne oblicza walki, z jednej strony tej zbrojnej, z drugiej natomiast tej emocjonalnej, gdy przez długi czas nie ma się żadnych wieści na temat tego, co dzieje się z ukochaną osobą… czy w ogóle żyje…

Niesamowita książka o miłości, rozłące, tęsknocie i determinacji, a także o tym, iż ludzkie serca potrafią być ponad wszelkimi podziałami, a cierpliwość i niegasnąca wiara w szczęśliwe zakończenie mogą sprawić cud.

Całość opatrzona została sporym zbiorem fotografii pochodzących z prywatnego archiwum autorki, które to zdjęcia dodatkowo ukazują kadry z życia w początkowo pięknym i spokojnym, a później nękanym wojną Sarajewie.
Są to migawki pełne wzruszeń, lecz także zadumy nad tym, co minione i na zawsze już naznaczone cieniem zbrojnego konfliktu, a mimo to mozolnie odbudowane przez istotę ludzką.

Gorąco polecam i zapraszam do lektury. A pani Joannie gratuluję odwagi podzielenia się swoją historią i dziękuję za tę niezwykłą książkę.

środa, 19 kwietnia 2017

Wiecznie młodzi z o. Leonem Knabitem.



Autora tej książki nie trzeba chyba nikomu specjalnie przedstawiać i to nie tylko dlatego, iż o. Leon ma już w swoim dorobku całe mnóstwo różnego rodzaju publikacji.

Ten niezwykle sympatyczny, emanujący ogromnym ciepłem i niespożytą wręcz energią mnich znany jest chyba wszystkim (a przynajmniej wielu), chociaż ze słyszenia. Jego niegasnący uśmiech na twarzy, dystans do samego siebie, zdrowe podejście do spraw otaczającego świata oraz ogromna łatwość nawiązywania kontaktu z każdym człowiekiem są jego wizytówką.

W książce „Młodość to nie tylko wiek. Młodość to stan ducha” o. Leon pokazuje nam, zaczynając już od samej okładki, iż młodość jest niczym innym jak właśnie kondycją ducha przede wszystkim, który to stan rzecz jasna nie pozostaje bez wpływu na naszą nieustającą ciekawość świata i otwartość na człowieka. Jednym słowem pojęcie i poczucie młodości nie jest nierozerwalnie związane z metryką, czego najlepszym dowodem jest sam autor.

W tej niewielkiej objętościowo publikacji czytelnik znajdzie całe mnóstwo zabawnych anegdot i sytuacji, którymi o. Leon przysłowiowo sypie jak z rękawa. Niemniej jednak nie zabrakło również tekstów i wypowiedzi mających na celu wywołanie własnych refleksji nad życiem, istotą ludzką w odniesieniu zarówno do Boga jak i otaczającego świata etc.

Wszystko to zaś zaserwowane czytelnikowi z charakterystyczną dla ojca Leona pokorą i zamyśleniem, jednocześnie doprawione nutkami pozytywnej przekory i ironii, oraz niebagatelnym poczuciem humoru.

Jeśli więc macie ochotę na lekturę niezbyt długą, ale treściwą, a do tego przeznaczoną tak naprawdę dla każdego zapraszam do zapoznania się z niniejszą publikacją. Czas jej poświęcony z pewnością nie będzie czasem straconym.

I oczywiście pamiętajmy:

"Keep Calm and Ora et Labora" - zachowaj spokój - módl się i pracuj.

Kwintesencja życia według o. Leona :) !

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

niedziela, 4 grudnia 2016

Miłość na dwa głosy


W wrześniu 2016 roku trafiła w ręce czytelników najnowsza książka znanego na całym świecie mówcy motywacyjnego Nicka Vujicic’a, tym razem do pracy nad książką zaprosił on swoją żonę Kanae. „Miłość bez granic” jest więc pisana na dwa głosy, z jednej strony poznajemy historię z perspektywy Nicka, drugie spojrzenie należy natomiast do Kanae.

W niniejszej książce opowiedzieli oni historię swojej znajomości poczynając od pierwszego zdawać by się mogło przypadkowego spotkania, aż po dzień dzisiejszy, gdy są małżeństwem i rodzicami dwóch synów.

W publikacji tej znajdujemy sporo odniesień do wiary oraz obecności Boga w życiu państwa Vujicic’ów, gdyż dla obojga duchowa sfera ludzkiej egzystencji jest niezwykle ważna.

W sposób bardzo otwarty Nick i Kanae opowiadają o swoich poszukiwaniach miłości i związanych z tą kwestią wzlotach i upadkach. Mówią także o swoich obawach, wątpliwościach i rozczarowaniach, jakich doświadczyli na drodze ku obecnemu szczęściu.

Książka ta może być promykiem nadziei oraz zachętą do bycia cierpliwym i nie poddawania się dla wszystkich tych, którzy wciąż poszukują swojej drugiej połówki. Oprócz poruszanych przez autorów poważnych tematów nie brakuje tutaj również zabawnych czy romantycznych wspomnień, które stały się ich udziałem.

Publikacja wzbogacona została także zdjęciami z prywatnego archiwum Vujicic’ów, które dodatkowo ubarwiają całość.
Jeśli chcecie przeczytać książkę traktującą o miłości, rodzinie, marzeniach i wartościach chrześcijańskich, na których bardzo mocno osadzone jest życie Vujicic’ów ta książka zdecydowanie jest dla Was.

„Miłość bez granic” jest według mnie pewnego rodzaju poradnikiem, który może ułatwić czytelnikom odkrycie tego, czego tak naprawdę pragną w swoim życiu. Książka ta w pewien sposób prowadzi nas po ścieżce, ku szczęściu ukazując ją przez pryzmat doświadczeń dwóch osób zmagających się z niemałym, choć odmiennym bagażem przeżyć i doświadczeń.

Pozycja ta, choć z całą pewnością warta uwagi według mnie nie powinna jednak być traktowana całkowicie bezkrytycznie czy też jako swoista instrukcja obsługi szczęścia/związku/partnera etc.

Zaznaczyć należy również, iż jest to pozycja specyficzna ze względu na swoje bardzo częste odniesienia do Boga, wiary i wartości chrześcijańskich, co dla niektórych może mieć istotny wpływ na odbiór niniejszej lektury.