Pokazywanie postów oznaczonych etykietą macierzyństwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą macierzyństwo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 13 stycznia 2025

Mamy nieidealne...

„Mamy w tarapatach” to literacki debiut Anny Król – Bocheńskiej. Akcja historii osadzona została na jednym z osiedli w Siemianowicach Śląskich, a jej bohaterkami są trzy przyjaciółki: Adela, Patrycja i Lidka.

Opisując ich losy autorka pokazuje czytelniczkom jak wiele różnorodnych imion może mieć macierzyństwo, i chociaż nie zawsze jest kolorowo i słodko to nie ma w tym nic złego czy nienormalnego (o ile oczywiście nie popadamy w żadne skrajności). Nakreślone zostają również bolączki młodych mam i oczekiwania społeczne, z jakimi zmagają się dziś kobiety.

Drugą osią opowieści jest grupa seniorek, które zrzeszają się w Koło Gospodyń Miejskich i postanawiają na różne sposoby pomagać sąsiadom. Ich perypetie także są ciekawe, a momentami bardzo zabawne, gdyż nie omijają ich różnego rodzaju wpadki i życiowe zawirowania.

Bohaterki opisane w tej książce są z jednej strony mocno różnorodne, z drugie natomiast wykreowane bardzo realistycznie, co sprawia, że łatwo się z nimi utożsamiamy i kibicujemy im w ich poczynaniach oraz życiowych trudach.

Jest to książka o przyjaźni i miłości – nie tylko rodzica do dziecka, lecz również odwrotnie. Mowa w niej o życiu w małej, mocno hermetycznej społeczności, które zdecydowanie nie należy do łatwych i rządzi się własnymi prawami. Jak możecie się domyślić Adela, Patrycja i Lidka mierzą się w niej z odwiecznym „co ludzie powiedzą” oraz „starsi zawsze wiedzą (naj)lepiej”… – Jak dziewczyny sobie z tym radzą i czy udaje im się przełamywać utarte schematy, a dzięki temu podążać własną ścieżką? Dowiecie się z kart książki.

Jeśli szukacie historii lekkiej, która bawi, wzrusza i jest pełna emocji, lecz także takiej, która daje do myślenia i nie stroni od przysłowiowej łyżki dziegciu w beczce miodu to myślę, że „Mamy w tarapatach” was usatysfakcjonują.

Ponadto Anna Król – Bocheńska na kartach swojej barwnej opowieści przybliża nam również nieco tradycje, zwyczaje i gwarę Górnego Śląska, co z całą pewnością nadaje całości wyjątkowy klimat.

Zapraszam Was do tej lektury, a sama już niedługo zamierzam sięgnąć po jej drugą odsłonę, której jestem bardzo ciekawa.


* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 9 listopada 2023

"Nie wiedziałam, czy zdołam sobie poradzić, czy będę potrafiła być matka. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek zdołam pokochać to dziecko, ale jednego byłam pewna: muszę je chronić."

Moja czytelnicza przygoda z twórczością Marty Maciejewskiej rozpoczęła się od książki „1200 gramów szczęścia”. Lektura tej autobiograficznej historii była dla mnie mocno poruszająca, więc gdy tylko ukazała się zapowiedź najnowszej opowieści nakreślonej przez autorkę to wiedziałam, że na pewno będę chciała ją przeczytać.

W „Proszę, pokochaj mnie, Mamo!” poznajemy losy Anki Zwolenkiewicz, która mieszka tylko z mamą, a w domu im się nie przelewa. Dziewczyna jest w maturalnej klasie i jak każda młoda kobieta snuje plany na przyszłość.

Jednak wszystkie marzenia legną w gruzach za sprawą jednej imprezy, na której Anka najpierw ulega porywowi młodzieńczego uczucia, a potem pada ofiarą napaści. Wydarzenia te stają się dla niej brzemienne w skutkach, gdyż po pewnym czasie od tych zdarzeń okazuje się, iż zaszła w nieplanowaną ciążę…

Gdy Anka zdaje sobie sprawę z tego, że spodziewa się dziecka początkowo ukrywa ten fakt przed mamą próbując na różne, mniej lub bardziej udane, sposoby poradzić sobie z emocjami i uczuciami, które wywołuje w niej taki obrót spraw. Przez jej głowę przetaczają się tabuny myśli, a przez serce i duszę emocjonalny rollercoaster...

Ostatecznie musi jednak powiedzieć mamie o swoim odmiennym stanie, a rodzicielka niestety nie reaguje na tę informację w sposób, jakiego Anka najbardziej teraz potrzebuje… lecz czy mamy prawo od razu ją ocenić? - Zajrzyjcie na karty książki.

Historia Anki składa się z wielu bardzo różnych i ogromnie ważnych wątków. Autorka poruszyła w niej wiele trudnych tematów takich jak np. myśl o aborcji, depresja poporodowa, adopcja, ale również poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka, potrzebę wsparcia i nieoceniania ze strony otoczenia.

Książka ta wręcz kipi od różnorodnych emocji, jakie kłębią się w głównej bohaterce. Anka jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w wielu młodych kobietach, które z różnych powodów nie są jeszcze gotowe na macierzyństwo.

Jeśli macie ochotę na powieść wielowymiarową i skłaniającą do refleksji to najnowsza pozycja autorstwa Marty Maciejewskiej bardzo dobrze wpisuje się w takie właśnie oczekiwania.

Perypetie Anki, choć z całą pewnością nie należą do łatwych, a ukazany w nich ogrom smutku, cierpienia i zagubienia bywa momentami trudny do udźwignięcia, tak dla samej bohaterki, jak również dla czytelnika – dają również nadzieję, na to że właściwie na każdych zgliszczach można próbować zbudować coś od nowa oczywiście przy wsparciu bliskich nam osób.

Zachęcam Was do zapoznania się z „Proszę, pokochaj mnie, Mamo!” i odbycia wraz z główną bohaterką podróży w głąb emocji i uczuć, które w sobie nosi. Niech jej historia będzie w gruncie rzeczy pozytywnym przesłaniem i pokazaniem, że wszelakie trudności można pokonać, a choć bywa trudno nie należy się poddawać i zawsze mieć nadzieję na lepsze jutro. 

 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 5 sierpnia 2020

"Nigdy nie trać cierpliwości – to jest ostatni klucz, który otwiera drzwi..." - Antoine de Saint-Exupéry



Dorota Gąsiorowska zadebiutowała zaledwie pięć lat temu, w marcu 2015 roku, powieścią „Obietnica Łucji”, a po niej pojawiło się dziewięć kolejnych historii. Najnowszą spośród nich jest „Pamiętnik Szeptuchy”, który swoją premierę miał 17 czerwca, a tytuł ten stanowi otwarcie nowej serii DNI MOCY.
                                                                                                                                          
Jedną z głównych bohaterek opowieści, którą poznajemy już na samym początku jest Natasza Potocka, młoda, śliczna dziewczyna, która od najmłodszych lat pod czujnym okiem matki perfekcjonistki rozwija swoją karierę w branży modelingowej. Przychodzi jednak moment, w którym dziewczyna jest już zmęczona nieustającą presją, apodyktycznością i bezkompromisowością Elżbiety oraz całym swoim dotychczasowym, zaganianym życiem, w którym czuje się jedynie pionkiem… Wiedziona nagłym impulsem i nie informując o tym fakcie nikogo postanawia wybrać się do przyjaciółki na Podlasie, jednak jak to się niekiedy zdarza GPS wyprowadza ją w przysłowiowe pole i w ten oto sposób, zupełnie niespodziewanie jej życiowe ścieżki krzyżują się z postacią miejscowej szeptuchy o imieniu Salma.

Po zaskakującym tygodniu, który ostatecznie Natasza spędza w chacie staruszki, życie młodej kobiety zaczyna stopniowo podążać właściwym torem, a ona sama odnajduje wewnętrzny spokój i samozadowolenie.   

Jeśli chcecie poczytać opowieść iście letnią, tchnącą magicznym słowiańskim klimatem, a przy tym pełną zawiłych ludzkich losów i rodzinnych tajemnic, które stopniowo odsłaniają się przed naszymi bohaterami to koniecznie zajrzyjcie na karty „Pamiętnika Szeptuchy”.

Autorka w sposób niezwykle wyrafinowany, a zarazem ogromnie plastyczny splata przeszłość z teraźniejszością. Oprócz tego czytelnik ma szansę przyjrzeć się niełatwym relacjom rodzinnym oraz ogólnoludzkim, których jak się okazuje nigdy nie należy oceniać jedynie po pozorach, czy różnorakich domysłach.

Zawartość niniejszej książki jest jedynym w swoim rodzaju koktajlem uczuciowo-emocjonalnym, który coraz bardziej porywa odbiorcę z każdą kolejną przeczytaną stroną. Jeżeli marzycie o lekturze nieoczywistej i wciągającej, w której baśniowa opowieść nierozerwalnie łączy się z ważnym przesłaniem dotyczącym tego, iż w życiu ogromnie ważna jest równowaga właściwie w każdej jego dziedzinie, a jej brak prowadzi człowieka na różnego rodzaju egzystencjalne manowce to koniecznie zapoznajcie się z losami Nataszy, tajemniczej Salmy oraz zawartością pamiętnika zagadkowej Mildy, a także z perypetiami wszystkich pozostałych bohaterów, z których każdy wnosi szczyptę niezwykłości do tej historii. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie, a wypieki na twarzy podczas tej lektury są w pakiecie.

Gorąco polecam Wam tę powieść i z niecierpliwością wyczekuję na jej drugi tom!

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

czwartek, 30 maja 2019

„Dziecko to uwidoczniona miłość”


Katarzyna Misiołek ma w swoim dorobku literackim kilkanaście powieści, część z nich ukazała się pod pseudonimem, (ale o tym innym razem), teraz jednak chciałabym przybliżyć Wam nieco jej książkę o intrygującym tytule „Kryształowe motyle”.

Niniejsza publikacja ukazuje losy kobiet, które na różnych etapach życia straciły swoje dzieci. Trzy kobiety, trzy różne rodziny i trzy ogromne życiowe dramaty.

Historia ta, chociaż z całą pewnością nie należy do lektur łatwych jest moim zdaniem niezmiernie ważna i warta uwagi, ponieważ autorka w sposób bardzo wymowny opisała w niej uczucia i emocje targające każdą z bohaterek. Kobiety pokazane w tej książce mogą w mojej ocenie być uosobieniem tych, które spotykamy na co dzień w naszym otoczeniu, a o których często bardzo mało wiemy.

Opowieść snuta przez autorkę niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Nie jest to jednak narracja wyłącznie o utracie, rozpaczy matek, czy zmaganiu się z przeżytą traumą. Katarzyna Miziołek ukazała w niej także zawiązującą się między początkowo zupełnie obcymi kobietami nic sympatii i przyjaźni. Relacja ta niesie Annie, Elżbiecie oraz Izabeli otuchę, ukojenie i wsparcie nie tylko w łączącej je tragedii, ale również w trudach codzienności, z którą każda z nich się przecież zmaga.

Autorka w swojej książce poruszyła bardzo trudny, a zarazem istotny temat, jakim niewątpliwie jest próba odbudowania na nowo życia, po dramacie utraty dziecka. W powieści czytelnik ma szansę śledzić zmiany zachodzące w sposobie postrzegania cierpienia, życia i świata przez poszczególne bohaterki.

„Kryształowe motyle” to opowieść o kobietach, lecz myślę, że nie jest ona przeznaczona wyłącznie dla kobiet, gdyż Katarzyna Misiołek umieściła w niej również męskich bohaterów. Ojcowie też borykają się ze swoją stratą. Chociaż sprawiają wrażenie twardych i powściągliwych to uważny odbiorca odnajdzie w lekturze również ich odczucia oraz przemyślenia i wewnętrzne dylematy. Dzieje się tak dzięki głosowi, którego również im udziela autorka.

Zachęcam Was bardzo mocno do przeczytania tej trudnej, ale także na swój sposób pięknej opowieści, która niewątpliwie skłania do całego mnóstwa refleksji oraz gwarantuje wiele wzruszeń.

Polecam!

wtorek, 18 października 2016

Oblicza macierzyństwa...


Sara i Bill Connell'owie są szczęśliwym, kochającym się małżeństwem. Do pełni rodzinnej harmonii brakuje im jedynie dziecka, o które bezskutecznie się starają. W końcu, po wielu próbach i podjęciu leczenia Sarze udaje się zajść w ciążę, a dodatkowo okazuje się, iż spodziewa się bliźniaków. Niestety w piątym miesiącu ciąży w wyniku problemów z niewydolnością macicy chłopcy rodzą się martwi.

Dla Sary i Billa jest to ogromny cios i trauma. Jednakże pragnienie macierzyństwa i ojcostwa jest w nich tak silne, że gdy tylko ich psychiki podniosły się po tej olbrzymiej stracie, a ciała zregenerowały na tyle, aby możliwe było po raz kolejny podjęcie leczenia podejmują kolejne próby i po pewnym czasie Sara ponownie spodziewa się dziecka, niestety i tym razem  szczęście Connell’ów nie trwa długo, ponieważ w piątym tygodniu dochodzi do przedwczesnego poronienia.

Nasi bohaterowie po raz kolejny muszą zmierzyć się z rodzinną tragedią. Tymczasem w toku opowieści dowiadujemy się, że nasza bohaterka po latach na nowo nawiązuje bliższe relacje ze swoją matką. Zażyłość kobiet postępuje do tego stopnia, iż Kris w wieku 59 lat decyduje się zostać surogatką dla swojej córki i zięcia.   

Propozycja ta wywołuje w bohaterach tej historii niezwykle skrajne emocje od radości, iż być może w końcu Sara i Bill zostaną rodzicami poprzez lęk przed kolejnym rozczarowaniem i tym czy Kris będąc w takim wieku podoła trudom ewentualnej ciąży, aż po wątpliwości czy wolno człowiekowi aż tak bardzo ingerować w naturalne prawa życia.

Jeśli chcecie przekonać się jak potoczyły się losy bohaterów tej opowieści, którą napisało samo życie koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Książka ta niewątpliwie daje do myślenia, można ją rozpatrywać z wielu perspektyw oraz  w różnych kontekstach.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

sobota, 17 września 2016

Łeb do słońca...


Magdalena Prokopowicz stała się osobą medialną nie tylko w związku z tym, iż założyła Fundację Rak'n'Roll mającą na celu różne formy wspierania kobiet zmagających się z chorobą nowotworową.

Sama będąc młodą kobietą zachowała na raka piersi czego efektem była między innymi obustronna mastektomia. Magdalena nigdy się jednak nie poddała, pomimo choroby wyszła za mąż i urodziła zdrowego synka.

Niniejsza książka nie jest wyłącznie opowieścią o chorobie lecz także o miłości, nadziei oraz niegasnącym optymizmie, który cechował bohaterkę i udzielał się ludziom w jej otoczeniu.

Publikacja podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich składa się głownie z rozmów Aliny Mrowińskiej z M. Prokopowicz. Są one pełne otwartości i nie stronią od trudnych oraz bolesnych tematów. Przełamują także tabu jakim owiana jest po dziś dzień choroba nowotworowa.

Cześć drugą stanowi blog pisany przez Magdę Prokopowicz. Natomiast część trzecia to rozmowa z Bartkiem, mężem Magdy, który to dialog nakreśla perspektywę osoby wspierającej chorego.

Mimo, iż Magdalena Prokopowicz odeszła 22 czerwca 2012 roku to tak naprawdę wygrała życie, a dla wielu ludzi znajdujących się w podobnej jak ona (i nie tylko) sytuacji stała się ona symbolem woli i pełni życia.

Pamiętajcie więc o tym, co głosi jeden z punktów osobistego dekalogu Magdy: ŁEB DO SŁOŃCA!

Polecam gorąco tę książkę, ponieważ według mnie każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Jeśli macie ochotę możecie również zajrzeć na stronę Fundacji Rak'n'Roll. Wygraj Życie
oraz obejrzeć film o Magdalenie Prokopowicz zrealizowany przez autorkę książki Alinę Mrowińską.
 

niedziela, 11 września 2016

Kiedy coś upar­cie gaśnie - zaufaj is­kier­ce nadziei...


Książka „Mój syn, anioł, który wybrał życie” jest autentyczną opowieścią snutą przez matkę niepełnosprawnego Maksymiliana. Kobieta ukazuje w niej wręcz niepojętą opieszałość lekarzy, który w żaden sposób nie reagują na dramatyczne prośby, a wręcz błagania matki, która czuje, że z jej nienarodzonym jeszcze dzieckiem dzieje się coś złego.

Opisuje także swoją oraz męża walkę o życie dziecka, w której bardzo wiele jest niezwykle trudnych i niejednokrotnie przytłaczających momentów. Pisze również otwarcie o swoim wewnętrznym dorastaniu do roli matki dziecka specjalnej troski… Jest to bardzo długi i żmudny proces rozpoczynający się w momencie, gdy po wielu próbach samo zaprzeczenia i wyparcia uświadamia sobie ostatecznie, iż jej syn nigdy nie będzie taki sam jak zdrowe dzieci, aż po akceptację tego stanu rzeczy, a ostatecznie radość z powodu bycia matką pomimo wszystko.

Niewątpliwie publikacja ta może być wsparciem dla rodziców i opiekunów dzieci niepełnosprawnych, którym każdego dnia przychodzi zmagać się z wieloma przeciwnościami losu.

Dla mnie osobiście jednak czegoś w niej zabrakło, być może efekt ten wywołała zbyt duża  w moim odczuciu powtarzalność autorki i stąd moja taka, a nie inna ocena tej opowieści.
Niemniej jednak prywatną ocenę tej publikacji pozostawiam każdej i każdemu z Was do osobistego rozważenia.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 4 grudnia 2015

Życie nie zaw­sze porównywalne do baj­ki


„Inna bajka” to już trzeci tytuł autorstwa Katarzyny Bulicz – Kasprzak, jaki przeczytałam.

Karolinę Jabłońską, studentkę ostatniego roku chemii poznajemy w chwili, gdy orientuje się ona, że najprawdopodobniej jest w ciąży. Zaznaczyć należy, iż ciąża ta jest nieplanowana - stan ów jest efektem zaledwie jednej płomiennej nocy…

Jako, że nasza bohaterka lada moment kończy studia i ma skonkretyzowane plany na swoją przyszłość początkowo ma jeszcze niewielkie złudzenia, co do tego, że jednak nie nosi pod sercem dziecka. Wizyta u lekarza pozbawia ją jednak tej płonnej nadziei.

Świat młodej kobiety ulega całkowitej reorganizacji, a ona sama czuje się bardzo zagubiona i pozbawiona perspektyw na przyszłość. Postanawia nic nie mówić ojcu dziecka, a decyzję tę podejmuje z dwóch powodów. Po pierwsze słabo zna Rafała obawia się więc reakcji młodego mężczyzny na tak ważkie informacje, a po drugie wie, że Rafał podoba się jej przyjaciółce i wygląda na to, że zaczyna ich ze sobą łączyć coraz poważniejsza relacja.

Książka podzielona jest na rozdziały, a każdy z nich opisuje perypetie bohaterki w każdym kolejnym miesiącu ciąży – zaczynając od rozdziału noszącego tytuł Poczęcie, a kończąc na fragmencie zatytułowanym Rozwiązanie.

Taki układ powieści ma wg mnie wymowę symboliczną. Autorka ukazała w ten sposób niemalże krok po kroku wiele trudów i radości, jakie przez 9 miesięcy stają się udziałem przyszłej mamy.

Zaznaczyć jednak należy, iż w „Innej bajce” poznajemy nie tylko losy Karoliny.
Śledzimy również różnorodne perypetie jej przyjaciół: Ani, Kingi, jej narzeczonego Tomka i zakochanego w Kindze na zabój Piotra.

Perturbacje pozostałych postaci bywają bardzo skomplikowane, a życie niektórych z nich także zmienia się o 180 stopni – o co dokładnie chodzi dowiecie się sięgając po tę książkę.

Jest to opowieść o przyjaźni, miłości oraz przewartościowywaniu swojego życia. Na przykładzie Karoliny mamy możliwość przypomnieć sobie, że niekiedy to co na pierwszy rzut oka wydaje nam się totalną katastrofą w ostatecznym rozrachunku może okazać się naszym największym szczęściem.

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *