Pokazywanie postów oznaczonych etykietą relacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą relacje. Pokaż wszystkie posty

piątek, 17 stycznia 2025

Wigilia i święta całkiem na opak...

Pod koniec ubiegłego roku Agnieszka Lis oddała w ręce czytelników kolejną powieść, która dołączyła do jej bogatego dorobku literackiego. Była to powieść świąteczna pt. „Salon spełnionych marzeń”.

Fabuła tej historii toczy się głównie w Wigilię i osadzona jest w salonie kosmetycznym Konstancji. Mimo świątecznego dnia salon pozostaje otwarty nieco dłużej z powodu nawału klientów.

Pojawia się w nim Melania, dystyngowana, wyniosła starsza Pani, która jest dodatkowo mocno zirytowana wypadkiem, który przed chwilą jej się przytrafił. W salonie znajduje się kilka osób. Wszystko toczy się zupełnie zwyczajnie do momentu, w którym niespodziewanie opada krata oddzielająca salon od reszty galeryjnego korytarza i okazuje się, że znajdujący się w nim ludzie utknęli… Galeria jest już zamknięta, telefony przestają działać, na domiar złego wysiada prąd… A jakby tego wszystkiego było jeszcze zbyt mało, wygląda na to, iż na zapleczu znajduje się trup…

Brzmi groteskowo i irracjonalnie prawda? Dokładnie takie same odczucia miałam na początku lektury, a dodatkowo nieco drażniły mnie bezustanne kłótnie i słowne przepychanki bohaterów.

Jak możecie się jednak domyślić, wszystko to ma w sobie pewien głębszy sens, okazuje się bowiem, iż Melania ma o coś żal do każdej z osób zamkniętych w salonie, każda z nich w mniejszym lub większym stopniu ma wobec niej coś na sumieniu – przynajmniej tak właśnie uważa nasza bohaterka…

Czy ma rację i do czego prowadzi cała intryga związana z zamknięciem? Czy na zapleczu rzeczywiście jest jakiś denat? Tego oczywiście Wam nie zdradzę.

Napiszę jedynie, iż jest to bardzo zmyślna opowieść, w której w gruncie rzeczy nic nie jest takie, jakim się na początku wydaje. Autorka pod płaszczykiem humoru i zdającej się być lekką opowieści pokazała zawiłe relacje międzyludzkie.

Przy trochę dłuższym zamknięciu na małej przestrzeni na jaw wychodzą ukrywane urazy, żale i to, co bohaterowie nawzajem o sobie myślą, zwłaszcza gdy uświadomią sobie, że jednak skąd się znają – o czym nie wszyscy byli od początku przekonani.

Jaki będzie finał tej historii i co przyniesie ona poszczególnym postaciom? Aby się tego dowiedzieć zapraszam Was do tej lektury, która jest z jednej strony potraktowana z przymrużeniem oka, z drugiej natomiast jest to słodko – gorzka opowieść dotykająca relacji między ludźmi, trudnych wyborów, osamotnienia, życia z poczuciem winy, potrzeby akceptacji i wielu innych ważnych kwestii.

Jeśli lubicie pióro Agnieszki Lis to zajrzyjcie do „Salonu spełnionych marzeń” i odbądźcie wraz z jego bohaterami pouczającą podróż w głąb ich wzajemnych zależności oraz targających nimi uczuć i emocji, co pozwoli stopniowo odkryć ich autentyczne oblicza, a być może stanie się przyczynkiem do zmian – przekonajcie się o tym sami. 

Polecam.

 

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 30 sierpnia 2023

"Spotkanie dwóch jestestw jest jak kontakt dwóch substancji chemicznych: jeśli jest jakaś reakcja, obie są transformowane." - Carl Jung

Nadal pozostajemy w klimacie debiutów literackich. Dziś mam dla Was coś z literatury zagranicznej co, jak wiedzą moi stali czytelnicy, nie zdarza się u mnie zbyt często.

Publikacja, o której dziś Wam opowiem, miała swoją premierę 4 lipca bieżącego roku i ukazała się pod szyldem Wydawnictwa Zysk i S-ka. Jej autorką jest Shelby Van Pelt, a książka nosi intrygujący tytuł „Niezwykle szlachetne stworzenia”.

Akcja powieści toczy się w małym, sennym miasteczku Sowell Bay, gdzie wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. A Ethan – właściciel lokalnego sklepu to skarbnica wszelkiego rodzaju okolicznych plotek.

Główną bohaterką jest Tova Sullivan starsza kobieta, która sprząta w oceanarium. Praca ta od dawna pomaga Tovie radzić sobie z samotnością po śmierci męża oraz traumą spowodowaną zaginięciem przed laty w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach jedynego syna Erika.

Starsza pani traktuje mieszkańców oceanarium jako swoich przyjaciół, a najlepszym spośród nich jest Marcel – ośmiornica olbrzymia z Pacyfiku. A skoro już jesteśmy przy Marcelu, to należy zaznaczyć, że opowieść ta toczy się częściowo również z jego perspektywy, ponieważ autorka oddała mu głos w części rozdziałów.

Zabieg ten nadaje snutej opowieści bardzo ciekawą narrację. Świat widziany oczyma ośmiornicy i jej refleksje nad tym, co obserwuje poprzez szkło zbiornika, w którym przyszło jej żyć – wszystko to razem daje czytelnikowi całkiem sporo do myślenia.

W pewnym momencie do biegu opowieści dołącza także Cameron Cassmore ze swoją niełatwą historią. Trzydziestolatek próbuje odnaleźć swoje korzenie i zbudować swe życie na pewniejszych niż dotąd fundamentach – czy mu się to uda? Dowiecie się z powieści.

Jak możecie przypuszczać ścieżki Tovy, Marcela i Camerona w pewien sposób się ze sobą splotą, lecz jak to się stanie i dokąd ostatecznie doprowadzi, tego Wam oczywiście nie zdradzę.

Shelby Van Pelt zaprasza czytelnika do wyruszenia w niezwykłą podróż w towarzystwie nietuzinkowych bohaterów. „Niezwykle szlachetne stworzenia” to opowieść o przyjaźni, pragnieniu wolności, próbach uporania się z trudną przeszłością oraz potrzebie poznania prawdy o sobie w przypadku Camerona oraz o tym, co dokładnie stało się z Erikiem w przypadku Tovy.

Ten sympatyczny debiut to historia z jednej strony lekka z drugiej natomiast nasycona głębokim przesłaniem dotyczącym tego, jak istotne i niezbędne są w życiu relacje. Jak pokazuje lektura ich forma może być ogromnie różnorodna, a budowane więzi powalają przetrwać różnorakie egzystencjalne zawirowania i trudne momenty.

Polecam Wam zapoznanie się z tą nieszablonową opowieścią. Myślę, że każdy z Was może znaleźć w niej coś dla siebie, gdyż jej lektura wywołuje w odbiorcy nutkę zamyślenia, a na twarzy maluje promienny uśmiech.

 

https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 7 kwietnia 2023

"Człowiekowi można powiedzieć najtrudniejszą prawdę, ale z klasą, wspierając go, budując relację." - ks. Jan Kaczkowski

Są takie postacie, których bez względu na nasze spojrzenie na świat, poglądy polityczne i wszelakie inne uwarunkowania nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać – do takiego właśnie grona z całą pewnością można zaliczyć ks. Jana Kaczkowskiego [1977 – 2016].

Całkiem niedawno, bo 28 marca przypadała siódma rocznica śmierci ks. Jana i zupełnie nieplanowanie zbiegło się to z moją lekturą książki „Dasz radę. Ostania rozmowa”. Jak wskazuje sam tytuł jest to ostatnia rozmowa ks. Kaczkowskiego z Joanną Podsadecką, w której poruszają oni bardzo wiele tematów, zwłaszcza, że sporo miejsca w tej publikacji zajmują pytania zadawane przez internautów, więc jak możecie się domyślić poruszonych zostało naprawdę wiele kwestii.

Całość podzielona jest na pięć rozdziałów, a w każdym z nich znajduje się po kilka podrozdziałów traktujących na różne tematy, które sygnalizują poszczególne tytuły. Jak zapewne wiecie ks. Jan nigdy nie obawiał się poruszania trudnych i złożonych problemów. W tej książce również pomimo borykania się z własną, postępującą chorobą i ewidentnego opadania z sił stara się w sposób jak najbardziej jasny i przystępny rozwiać różnorodne wątpliwości piszących do niego osób, a jeśli nie jest to możliwe to przynajmniej naświetlić im drogę, która może doprowadzić ich do otrzymania poszukiwanych przez nich odpowiedzi.

Publikacja ta zawiera mnóstwo refleksji m.in. nad dostrzeganiem człowieka jako takiego, jego sumienia, budowania relacji etc. Powyższe aspekty omawiane są przez rozmówców bez zadęcia za to z ogromną mądrością, delikatnością i wyczuciem, ale także bez pudrowania rzeczywistości i nie zawsze łatwej do przyjęcia prawdy.

W książce nie brak również charakterystycznego dla ks. Jana poczucia humoru oraz zdrowego dystansu do siebie i świata.

Są książki, które trudno ocenić, lecz zdecydowanie warto się z nimi zapoznać – „Dasz radę…” to jedna z takich właśnie pozycji. Chociaż ks. Jana Kaczkowskiego nie ma już wśród nas to jego przesłanie miłości do człowieka i bliskości z Bogiem według mnie pozostanie wiecznie żywe poprzez wszelkiego rodzaju publikacje, jakie nam zostawił oraz przez dzieło jego życia: Puckie Hospicjum pw. św. Ojca Pio.

Jeżeli szukacie wartościowej lektury przeznaczonej wbrew pozorom nie tylko dla katolików to myślę, że „Dasz radę. Ostatnia rozmowa” będzie bardzo dobrym wyborem dla każdego, kto szuka pewnego rodzaju bodźca do przemyśleń, czy mądrego, merytorycznego rozłożenia pewnych tematów na czynniki pierwsze.

Jeśli o mnie chodzi to polecam Wam tę lekturę, a sama na pewno jeszcze nie jeden raz sięgnę po książki ks. Jana, którego miałam okazję poznać osobiście podczas jednych z Targów Książki w Krakowie, co niezmiernie mnie cieszy do dziś.

 

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 30 września 2022

"Wiem że można inaczej żyć..."

Najnowsza książka Edyty Świętek nosi intrygujący tytuł „Przezroczyste” . Jest to już 35 powieść w dorobku literackim pisarki, a ja zrecenzowałam już dla Was kilkanaście spośród nich (a i pozostałych zapewne z czasem się doczekacie), więc i teraz dzielę się moimi wrażeniami z najświeższej lektury.

Tym razem autorka ukazuje losy rodziny Widłaków. Sylwia i Karol to małżeństwo z kilkunastoletnim stażem, które swoją matrymonialną ścieżkę rozpoczęło w zasadzie tuż po wkroczeniu w dorosłość, ponieważ na świecie miała pojawić się Patrycja. Życie małżonków nigdy nie należało do łatwych, ponieważ matka Karola zawsze miała o Sylwii bardzo kiepskie zdanie, natomiast mniemanie na temat syna proporcjonalnie sięgało zenitu. W związku z tym już od momentu wspólnego życiowego startu to właśnie mężczyzna zawsze był na piedestale – najpierw mógł się spokojnie kształcić, a potem robić karierę zawodową nie przejmując się zbytnio domem i rodziną, która w niedługim czasie powiększyła się także o Kamilę.

Chociaż aktualnie Widłakowie od dawna byli już na swoim to zasadniczo sytuacja się nie zmieniła. To Sylwia mimo że również podjęła pracę, zajmuje się domem, nastoletnimi córkami, garderobą męża etc.

Patrycja i Kamila to dwie charakterologiczne skrajności. Starsza z dziewcząt jest spokojna, poukładana i stawia na edukację. Młodsza natomiast jest wulkanem energii – roztrzepana, nieco ekstrawagancka i zadziorna. Kamila często się buntuje i sprawia rodzicom, a zwłaszcza matce, sporo trudności wychowawczych. Sylwia stara się więc wpłynąć zarówno na młodszą córkę jak i na Karola, by ten w końcu stanowczo zareagował na wybryki latorośli. Mężczyzna jak zwykle jednak bagatelizuje sprawę wymawiając się pracą, zmęczeniem itd.

W końcu dochodzi do tego, że Kamila zostaje usunięta ze szkoły… A oprócz tego okazuje się, że stateczna dotąd Patrycja na kilka miesięcy przed maturą, podobnie jak przed laty jej mama, spodziewa się dziecka… A to dopiero początek życiowych zawirowań u Widłaków.

Co los zgotuje poszczególnym bohaterom tej publikacji? Po odpowiedź zapraszam do „Przezroczystych”.

Autorka w sposób bardzo wymowny pokazała trudne relacje rodzinne, ludzką bezradność w obliczu choroby, czy nieumiejętność radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych co skutkuje salwowaniem się ucieczką na różnych życiowych frontach. Opowiedziała również o stopniowym, powolnym rozpadzie małżeństwa i rodziny, poczuciu odrzucenia oraz wynikających z niego zachowaniach bohaterek.

Z drugiej strony jest to jednak opowieść o sile kobiet, o tym, że potrafią one się wspierać i współpracować ze sobą dla wspólnego dobra nawet w najbardziej dramatycznych momentach. Okazuje się bowiem, że nawet niepełna rodzina może poradzić sobie dobrze w życiowych opałach.

Edyta Świętek, jak zwykle w swoich powieściach, tak i teraz, nie stroni od tematów trudnych, kipiących od emocji i różnorodnych refleksji. Chociaż nie oszczędza wykreowanych przez siebie bohaterów to jednak ostatecznie daje im światełko w tunelu i nadzieję na lepsze jutro pomimo tego, że zmiany, jakie dokonują się w ich życiu są bolesne lecz nieuniknione.

Jeśli szukacie opowieści o rodzinie, wzajemnych relacjach uczuciach lub ich braku oraz życiowych zakrętach losu to sięgnijcie po najnowszą publikację Edyty Świętek. Znajdziecie w niej między innym bardzo szerokie spektrum ludzkich zachowań poznając przy tym determinujące je przyczyny.

W moim odczuciu w książce tej ukryta jest także refleksja nad tym na ile jesteśmy w stanie jednoznacznie ocenić człowieka z jego bagażem doświadczeń oraz w kontekście odebranego przez niego wychowania?

Jeśli zachęciłam Was do zapoznania się z kwintesencją „Przezroczystych” to zapraszam do lektury powieści.

 * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

środa, 15 grudnia 2021

Siostry - tak różne, a jednocześnie tak bardzo podobne...

Heather Morris zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym w roku 2018 wstrząsającą opowieścią o Lale Sokołowie noszącą tytuł „Tatuażysta z Auschwitz”, która otworzyła cykl o tym samym tytule. W roku 2020 ukazała się „Podróż Cilki”, a niedawno, bo w listopadzie tego roku swoją premierę miała trzecia odsłona niniejszego cyklu i to właśnie o niej dzisiaj Wam opowiem.

Wyżej wspomniana książka nosi tytuł „Trzy siostry” i opowiada historię trzech żydowskich sióstr: Cibi, Magdy i Livi, które w dzieciństwie złożyły swemu ojcu obietnicę, że pozostaną razem i będą się wspierać bez względu na wszystko.

Przez kolejne lata dziewczęta żyją spokojnie w rodzinnym domu wraz z ukochaną mamą i dziadkiem (ojciec niestety zmarł). Gdy wybucha wojna najmłodsza z sióstr zostaje skierowana na roboty przymusowe do Niemiec. By nie zostawiać nastolatki samej w bardzo niepewnym położeniu wraz z nią wyrusza Cibi, natomiast Magda w tym czasie przebywa w szpitalu, co ma uchronić ją przed wywózką. Po pewnym czasie również ukrywająca się w ojczystej Słowacji Magda dołącza do Cibi i Livi, które przebywają w obozie Auschwitz już dosyć długo i niestety mają świadomość, że ich najbliżsi nie żyją…

Z nieustającym dreszczem na plecach czytelnik zagłębia się w obozową codzienność sióstr, której wraz z nimi doświadczyło tak wielu ludzi z całego świata. Walka o życie i przetrwanie każdego kolejnego dnia i nocy w urągających istocie ludzkiej pod każdym możliwym względem warunkach staje się dla nich najważniejszym zadaniem.

W brutalnej, okrutnej i przerażającej obozowej rzeczywistości jedyną pociechą i oparciem jest dla nich niezwykle silna siostrzana więź oraz obietnica złożona przed laty ukochanemu ojcu. Cibi, Magda i Livi składają także kolejną obietnicę sobie nawzajem, a brzmi ona – będziemy żyć.

Historia trzech sióstr wywołuje w czytelniku bardzo wiele emocji, wzrusza i chwyta za serce. Ich odwaga i wzajemne oddanie pokazuje siłę rodzinnych więzi oraz to jak wiele jest w stanie przetrwać człowiek, aby przeżyć, a jednocześnie ochronić bliskie sercu osoby.

Autorka oparła tę opowieść na losach istniejących naprawdę Cibi, Magdy i Livi, które niewątpliwie są symbolem hartu ludzkiego ducha oraz faktu, iż wzajemna miłość jest w stanie udźwignąć więcej niż komukolwiek z nas się wydaje.

Jeśli dobrze odebraliście dwa poprzednie tomy to i tym razem Heather Morris nie zawodzi wkładając ogrom serca i empatii w to, aby jak najbardziej ułatwić bohaterkom powrót do bolesnych wspomnień z przeszłości. Dzięki takiemu podejściu oraz ogromnemu wyczuciu autorki traumatyczne wspomnienia tych trzech niezwykłych kobiet mogą wybrzmieć z całą mocą. A dla jeszcze mocniejszego osadzenia ich przekazu w rzeczywistości na końcu książki znajdziecie fotografie z prywatnego archiwum sióstr oraz ocalałe z obozu dokumenty.

Chociaż jest to książka o ludzkim cierpieniu znajdziecie w niej również ogrom najwyższych ludzkich uczuć - miłości, nadziei oraz wzajemnego wspierania się nawet w najbardziej nieludzkich warunkach, gdy głód, brutalność i śmierć zaglądają w oczy każdego dnia.

Pomimo trudnej tematyki bardzo polecam Wam cały ten cykl.

  

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 14 maja 2021

"To co jest naszą słabością, może okazać się naszą największą siłą..."


Karolina Wilczyńska ma w swoim literackim dorobku wiele pięknych, wciągających i na różne sposoby inspirujących opowieści. We wrześniu ubiegłego roku Wydawnictwo Czwarta Strona oddało w ręce czytelników zupełnie nową serię tej autorki, a niniejszy projekt nazwany został – Ja, Kobieta.

Kilka miesięcy temu opowiedziałam Wam o pierwszym tomie w/w serii. Była nim książka „Światło w jej oczach”. Natomiast pod koniec marca tego roku ukazała się druga odsłona serii i to właśnie o powieści „Dałeś mi siłę” będzie dziś mowa.

Znana nam z poprzedniej części malarka Klara po ukończeniu poprzedniego obrazu szuka inspiracji do kolejnych. Szkicując pewnego dnia na parkowej ławce zostaje zaczepiona przez kobietę, która pyta ją czy wykonałaby portret jej nieżyjącego ojca z fotografii. Młoda artystka odmawia, gdyż zwykle nie podejmuje się tego typu zleceń. Nieznajoma kobieta jest jednak dla Klary tak mocno intrygująca, że na skutek pewnych wydarzeń sama staje się jej modelką.

W ten sposób poznajemy Joannę, która sama bardzo mocno zaskoczona jest tym, że zostaje modelką. Jaką historię nosi w sobie ta dojrzała i ogromnie charyzmatyczna kobieta? – Pełną odpowiedź znajdziecie oczywiście w powieści.

Poprzez opowieść swojej bohaterki autorka tym razem ukazała czytelnikom zmagania z chorobą nowotworową i jej skutkami nie tylko w sferze fizycznej, ale również psychicznej, emocjonalnej czy duchowej.

Joanna nieoszczędzana przez los ma ogromne wsparcie w rodzinie, zawsze bardzo ciepło opowiada Klarze o mężu i dzieciach. Jednak mówi też szczerze o trudnych relacjach z mamą.

Jej świadectwo zawarte w niniejszej książce jest niesamowitym ukazaniem hartu ludzkiego ducha w połączeniu z ogromną prostolinijnością, jaka cechuje tę bohaterkę.

Jeśli macie ochotę na historię inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami, taką, która wyciska z oczu łzy, lecz przywołuje również uśmiech, ciepło w sercu i ogrom refleksji nad tym, czego na co dzień za często nie doceniamy to koniecznie sięgnijcie po tę niesamowitą opowieść i dowiedźcie się, kto dał Joannie jej niebagatelną wewnętrzną siłę…

Książka ta z całą pewnością pozostanie w Waszej pamięci na długo, ponieważ jej przesłane jest w pewien sposób uniwersalne i każdy człowiek, choć oczywiście na różnych płaszczyznach, może odnieść je do samego siebie. Zachęcam Was gorąco do zapoznania się z tym tytułem, a mnie nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejną opowieść z serii Ja, Kobieta. 

Polecam!

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta

środa, 3 lutego 2021

"Oczekuj tego, co nieoczekiwane i bądź na to przygotowany..."


Piotr Liana zadebiutował w 2015 roku książką „Persona non grata”, po niespełna trzech latach oczekiwania, w roku 2018, w ręce czytelników trafiła druga powieść autora zatytułowana „Echo serca” i to właśnie wrażeniami po jej lekturze dziś chciałabym się z Wami podzielić.

Akcja tego thrillera psychologicznego dzieje się w moim rodzinnym Tarnowie tj. stosunkowo niewielkim mieście w Małopolsce oraz jego okolicach. Książka rozpoczyna się od znalezienia w jednej z tarnowskich dzielnic zwłok nastoletniej córki ordynatora oddziału kardiologii Krzysztofa Roty, Nina powieszona jest na charakterystycznej żółtej lince. Dodać należy, iż matka dziewczyny zginęła 10 lat wcześniej w wyniku zderzenia auta z pociągiem, Nina natomiast uszła z życiem z tamtej kraksy. Lekarz nie wierzy w samobójstwo córki i zaczyna prowadzić prywatne śledztwo, a tymczasem jego stabilna jak dotąd zawodowa kariera również zaczyna chwiać się w posadach…

W związku ze śmiercią Niny Roty jednocześnie do akcji wkraczają komisarz Iwona Suda i jej współpracownicy, zwłaszcza, że giną kolejne nastolatki. Wszystkich łączy to, iż uczęszczają do tej samej prywatnej szkoły. W tej placówce uczy się również syn komisarz Sudy, którego zachowanie wzbudza w samotnie wychowującej go pani komisarz coraz więcej wątpliwości – instynkt matki, zaczyna walczyć z instynktem policjantki, a co z tego wyniknie dowiecie się podczas czytania książki.

Tymczasem w otoczeniu doktora Roty pojawia się tajemnicza Daniela Stein, wspiera ona Krzysztofa Rotę w jego prywatnych poczynaniach zarówno w kwestii wyjaśnienia spraw zawodowych, jak i tych mających związek ze śmiercią jego córki. Ale czy Daniela na pewno jest tak nieskazitelna, za jaką chce uchodzić? Tę i wiele innych ogromnie zagadkowych kwestii, które mnożą się na kartach tej wciągającej opowieści autor pozwoli Wam rozwikłać na blisko 550 zapisanych przez siebie stronach.

Piotr Liana ukazuje czytelnikom wielowątkową historię, w której motywy kryminalne i psychologiczne bardzo umiejętnie połączone są z opowieścią obyczajową. Losy bohaterów widniejących w książce są intrygujące i mocno zawiłe, a także splatają się ze sobą jak się finalnie okazuje na wiele zaskakujących sposobów. Jeśli macie ochotę przeczytać opowieść obyczajową z dreszczykiem i wieloma zagadkami prowadzącymi do absolutnie nieoczywistego zakończenia to „Echo serca” będzie strzałem w dziesiątkę.

Książkę tę mimo sporej objętości czyta się szybko, a że wciąga od pierwszych stron to bardzo trudno odłożyć ją w trakcie lektury. Autor w sposób bardzo plastyczny pokazuje bowiem meandry ludzkich powiązań oraz układy i układziki niewielkiego miasta. Oprócz tego nie można odmówić mu kreatywności w wodzeniu czytelnika za nos, bo gdy już wydaje nam się, że wszystko rozgryźliśmy, nagle okazuje się, że nic bardziej mylnego.

Polecam Wam lekturę „Echa serca”, gdyż z całą pewnością jest to powieść niezwykle interesująca. Łączy ona w sobie wiele gatunków i tematów, a połączenie to jest niesamowicie misterne i pochłaniające czytelnika.

Poznajcie zatem tajemnice ukryte w „Echu serca” i nie dajcie się zwieść pozorom, bo nic tu nie jest czarno-białe, opisani ludzie mają bardzo wiele twarzy.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 23 listopada 2020

"Znów poczujesz życia smak, przyjaciele po to są..."

 

Jeśli znacie książkę „Warto poczekać” autorstwa Liliany i Marii Fabisińskich (jeśli jeszcze nie czytaliście to polecam) to dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma zdaniami na temat kontynuacji tamtej historii, a nosi ona tytuł „Jeszcze chwilę”.

Ponownie spotykamy się z trzema przyjaciółkami: Dorotą, Jagodą i Hanią. Tym razem jednak autorki postanowiły skupić się na Jagodzie i przybliżyć czytelniczkom jej perypetie.

Jagoda jest osobą bardzo przedsiębiorczą, prowadzi własną firmę budowlaną i jest szczęśliwa ze swoim mężem – Miszą. Jednak na tym wydawać by się mogło sielskim obrazie są również rysy, a dokładniej rzecz ujmując są nimi ogromnie trudne relacje na linii matka Jagody Antonina – Jagoda – córka Jagody Natasza. Komplikacje w tych, jakże ważnych dla każdego człowieka więziach nieustająco kładą się cieniem na życiu naszej bohaterki. Co takiego spowodowało tak ogromny rozdźwięk w tej rodzinie dowiecie się sięgając po książkę.

Jak gdyby tego było mało samowystarczalna do tej pory Jagoda nagle podupada na zdrowiu, co zmusza ją do całkowitego przeorganizowania życia. Jednak z pomocnymi dłońmi przychodzą Misza i jak zawsze nieodzowne przyjaciółki.

Dorota i Hania tak układają swoje zajęcia i plany, aby pomóc Jagodzie w każdy możliwy sposób, nawet tymczasowo zarządzają jej firmą. W toku lektury także sytuacja rodzinna Jagody stopniowo się rozwikłuje.

Jeśli chcecie przeczytać ciepłą historię o kobiecej przyjaźni, a także o tym, że nawet najbardziej skomplikowane relacje rodzinne można wyprowadzić na prostą, pod warunkiem, że wszystkie jej strony włożą w to wysiłek i dobrą wolę to ta powieść będzie dla Was idealnym wyborem.

W książce nie brak również wielu innych istotnych tematów i kwestii, z którymi boryka się na co dzień wiele osób i rodzin. Wszystkie te aspekty ukazane zostały czytelnikom w sposób ani zbyt patetyczny ani zbyt powierzchowny. Co świadczy według mnie o niebagatelnym wyczuciu literackim obu autorek.

Autorki nie zapomniały również o swoich pozostałych bohaterkach i dają nam znać, co dzieje się także u nich. Natomiast zwiastunem trzeciego tomu tej opowieści jest zakończenie, w którym ciemne chmury zbierają się nad idealnym małżeństwem Hani – Czekacie na ciąg dalszy? Bo ja bardzo! 

W oczekiwaniu na dalsze losy naszych Silverek zachęcam Was do zapoznania się z powieścią „Jeszcze chwilę” i życzę miło spędzonego czasu wśród jej kart.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

poniedziałek, 29 czerwca 2020

"...kluczem do odnalezienia sensu życia jest bycie potrzebnym."

 
Oficyna Wydawnicza SILVER weszła na rynek wydawniczy pod koniec roku 2019, a swoją działalność otworzyła książką „Warto poczekać”. Teraz przyszedł czas na kolejną pozycję, którą jest powieść „Tyle nowych dróg” autorstwa Agnieszki Olejnik.

Głównymi bohaterkami opowieści są Maria i Anna (siostry) oraz Laura, którą jak się początkowo wydaje nic nie łączy z dwiema pozostałymi kobietami. Maria tkwi w toksycznym małżeństwie z apodyktycznym i chorobliwie skąpym Rafałem i jest typową szarą myszką. Anna zaś to kolorowy ptak - po latach emigracji powraca do kraju i kupuje zrujnowany rodzinny dom z postanowieniem przywrócenia mu dawnej użyteczności.

Stopniowo życie sióstr ulega coraz większym zmianom. Maria uczy się żyć niejako na wolności po podjęciu decyzji o odejściu od męża, który jak już wspominałam od wielu lat tłamsił ją na wszystkich możliwych polach. Anna zaś ukrywa przed siostrą swój zagrażający życiu stan, starając się jednocześnie zbudować w Marii od dawna mocno podupadłe poczucie własnej wartości oraz przygotowując jednocześnie dla siostry domowy azyl, w którym będzie ona mogła przetrwać najtrudniejszy czas, gdy Anny już przy niej zabraknie.

Laura zaś próbuje odnaleźć prawdziwą siebie i poczuć dawno zapomniany smak życia. Utknęła, bowiem w marazmie i depresji, z których nie do końca nawet zdaje sobie sprawę.

Autorka jak wskazuje na to sam tytuł powieści, w jej toku stawia przed bohaterkami wiele furtek, które mogą stać się dla nich punktem wyjścia do zupełnie nowych, nieznanych im dotąd życiowych ścieżek, jeśli tylko odważą się postawić ten zawsze najbardziej newralgiczny pierwszy krok.

Jedną z w/w furtek jest Dyskusyjny Klub Książki, drugą niespodziewanie zamieszkująca z Marią kocia gromadka, którą chcąc nie chcąc kobieta musi się zaopiekować, trzecią zaś klimatyczna herbaciarnia o nieco przewrotnej nazwie Cuda- Wianki, która jak się przekonacie czytając książkę splecie ze sobą losy wielu osób.

O czym zatem jest ta powieść? Agnieszka Olejnik podjęła się w niej opisania wielu tematów. Są w niej między innymi mocno skomplikowane relacje międzyludzkie w bardzo wielu różnych wariantach, na linii mąż – żona, matka – syn, czy też pomiędzy siostrami etc. Oprócz tego w historii tej odnaleźć można bardzo wyraźnie dążenie każdej istoty ludzkiej do bycia akceptowanym, szanowanym i potrzebnym oraz do realizacji własnych marzeń i spełniania życiowych pragnień niezależnie od wieku.

Autorka w sposób wręcz namacalny opisała stopniową i często niełatwą ewolucję swoich bohaterek w niezależne i świadome siebie oraz swoich potrzeb kobiety. Ich perypetie nie są jednak ani miałkie, ani zbyt przesłodzone.

Maria, Anna, Laura i inni nie są postaciami wyidealizowanymi, są to osoby z krwi i kości, które każdego dnia zmagają się z całym wachlarzem radości i smutków, codziennych blasków i cieni, jakie są przypisane ludzkiemu życiu.

Poznajcie ich barwne, niekiedy zabawne, a w innych momentach mocno chwytające za serce losy i przekonajcie się, czy znajdą w sobie odwagę, by wkroczyć, na którąś z nowych dróg, jakie otwiera przed nimi życie?
I pamiętajcie: „...Kluczem do odnalezienia sensu życia jest bycie potrzebnym.” (s.226)

Zachęcam Was do lektury tej powieści.
  

środa, 8 stycznia 2020

Magnetyzująca historia międzyludzkich więzi z Bieszczadami w tle.


Wspominałam Wam całkiem nie dawno o tym, że zdarza mi się sięgać po debiuty, tak stało się również w przypadku książki, o której chcę Wam dzisiaj nieco opowiedzieć. Niniejsza powieść ukaże się nakładem Wydawnictwa Znak już 26 lutego, a jej autorką jest Anna Cieślar, która swojej opowieści nadała tytuł „Berdo”.

Akcja opowieści toczy się w Bieszczadach, gdzie tytułowy Berdo mieszka wraz ze swoim kilkuletnim synem Radkiem natomiast w chacie nieopodal mieszka Milionen Jahren, który traktuje chłopca jak wnuka i rozbudza w nim coraz większą miłość do natury i ciekawość świata. Berdo zaś to mężczyzna dosyć szorstki w obejściu i parający się kłusowniczym procederem. Mimo, iż bardzo kocha swojego syna nie potrafi mu tego okazać…

Mały Radek żyje więc niejako zawieszony pomiędzy dwoma mocno skrajnymi postaciami – kochającym staruszkiem, a nieco nieokrzesanym i często burkliwym ojcem.

Autorka przybliża czytelnikom realia egzystowania w bieszczadzkich ostępach. W powieści znajdujemy bardzo wiele odniesień do przyrody, a zwłaszcza charyzmatycznych wilków. Wbrew pozorom nie jest to jednak powieść ani o wilkach, ani o kłusownictwie, któremu autorka poświęciła nieco miejsca. Jest to historia o międzyludzkich relacjach zwłaszcza tych na linii ojciec – syn, ale nie tylko.

Gdy Berdo popada w kłopoty to cała trójka: on, Radek i Milionen Jahren zmuszeni są dokonać wielu trudnych i odciskających trwały ślad na ich życiu wyborów. W jaki sposób niniejsze decyzje wpłyną na ich wzajemne relacje tego dowiecie się z kart książki.

Jeśli macie ochotę na powieść mocno emocjonalną, w której czytelnik dzięki bardzo plastycznemu pióru autorki ma możliwość wniknąć bardzo głęboko w psychikę wyrazistych bohaterów poczynając od dziecka poznającego świat na swój własny, nieco naiwny jeszcze sposób, poszukującego czułości, uwagi i odpowiedzi na milion pytań; poprzez mężczyznę w średnim wieku, który sporo przeszedł i zmaga się z samym sobą próbując jednocześnie w sposób mu znany zapewnić byt sobie i dziecku, aż po staruszka, który niejedno już w życiu widział, bardzo kocha dwóch pozostałych, lecz jednocześnie ma świadomość, iż muszą oni zbudować wzajemną relację na własnych fundamentach to książka Anny Cieślar będzie według mnie idealnym wyborem.

Czy Berdo i Radek ostatecznie znajdą drogę do siebie nawzajem? Odpowiedź na to i wiele innych nasuwających się podczas lektury pytań znajdziecie w powieści.

Mnie w tej publikacji urzekła także różnorodność ludzkiego losu będąca w pewnym sensie lustrzanym odbiciem świata przyrody, który cały czas stanowi tło tej opowieści. Całości zaś dopełnia niesamowicie klimatyczna okładka.

Książkę tę czyta się jednym tchem, dzieje się tak za sprawą plastycznego i nieskomplikowanego języka, którym bardzo sprawnie włada autorka przekazując przy tym czytelnikom, głęboki, wielopoziomowy i dający do myślenia przekaz, jaki niewątpliwie zawiera w sobie ta historia. 

Gorąco polecam!

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 13 grudnia 2019

"Najlepsze dopiero przed nami, świat dobry jak dobry sen..."


Pod koniec października swoją działalność na rynku wydawniczym rozpoczęła Oficyna Wydawnicza Silver. Jej pierwszą propozycją dla czytelniczek w, jak piszą sami o sobie, srebrnym wieku, ale rzecz jasna nie tylko jest książka autorstwa Marii i Liliany Fabisińskich pod obiecującym tytułem „Warto poczekać”.

W swojej opowieści autorki ukazują losy Doroty, która będąc w wieku 50+ nagle traci ukochaną pracę. Gdy tak się dzieje czuje się zdruzgotana i zagubiona w całkowicie nowej dla niej rzeczywistości, jednakże jak dowiadujemy się w toku lektury jej frustracja i niemożność znalezienia nowej pracy stopniowo ukierunkowują ją na powrót do swojej pasji, czyli prowadzenia szklarni, o którą kiedyś dbał jej ojciec, a która od zawsze ją zachwycała. Odświeżenie tej fascynacji okaże się dla Doroty nowym i zupełnie zaskakującym otwarciem, ale o tym dowiecie się więcej z kart książki.

Oprócz głównej bohaterki poznajemy również jej przyjaciółki, są to kobiety o różnych charakterach i odmiennym temperamencie, a mimo to doskonale się uzupełniają. Sytuacje, w których stawiane są kobiety w tej książce tak naprawdę mogą wydarzyć się teraz lub w przyszłości każdej z nas. Dlatego też niezmiernie łatwo jest utożsamić się z bardzo wyraziście nakreślonymi postaciami, ich radościami i smutkami oraz zmaganiami z codziennością. Refleksje, emocje i odczucia, które stają się ich udziałem również z całą pewnością nie są obce wielu z nas.

Jest to opowieść o tym, że w gruncie rzeczy najlepsze dopiero przed nami, a życiowe zmiany, chociaż bywają wymuszone przez zawiłe koleje losu i wymagają od nas sporej wewnętrznej odwagi mogą też przynieść ze sobą bardzo wiele dobrych i zaskakująco pozytywnych doświadczeń. Wystarczy tylko obudzić w sobie głęboko skrywane marzenia i pragnienia, a potem stopniowo krok po kroku zacząć je realizować, ale również pozwolić sobie w tym pomóc.

Autorki w „Warto poczekać” poruszają nie tylko temat odnajdywania się na nowo po różnego rodzaju zakrętach losu, wartości kobiecej przyjaźni, ale również relacji rodzinnych, które bywają trudne, zagmatwane i jak się okazuje niekiedy również bardzo nieoczywiste.

Pozycja ta ma wiele atutów, poczynając od zawartej w niej tematyki, poprzez lekkie, ale w żadnym razie nie przesadnie ckliwe pióro autorek, aż po dużą i wygodną czcionkę, która z pewnością poszerzy potencjalne grono jej odbiorców.

Na koniec dodam jeszcze, iż wiosną 2020 ma ukazać się ciąg dalszy losów bohaterek, z którymi już zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. A tych, którzy dopiero chcieliby je poznać zachęcam do zakupu niniejszej pozycji na stronie:  http://silverow.pl

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

piątek, 15 listopada 2019

"Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak, jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby cudem było wszystko."


Lori Nelson Spielman zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym w roku 2013 powieścią pt. „Lista marzeń”, następnie w roku 2015 ukazała się jej kolejna powieść „Słodycz wybaczenia”, a latem tego roku na księgarnianych półkach pojawiła się jej najnowsza książka „Za głosem Kristen”, o której chcę Wam dzisiaj nieco opowiedzieć.

Tym razem główne bohaterki powieści to trzy kobiety – Erika Blair oraz jej dwie córki Kristen i Annie. 19-latki wracają właśnie po wakacyjnej przerwie na studia, Erika ma je odwieźć na kampus jednak z powodu dużego obłożenia w pracy nie jest w stanie tego zrobić. Siostry mają więc odbyć tę podróż pociągiem, z pewnych względów nie wsiadają one jednak do tego samego pociągu. Skład, którym podróżowała Kristen ulega katastrofie kolejowej, w której młoda dziewczyna ginie.

Tak oto rozpoczyna się wewnętrzna batalia Eriki i Annie z bólem, poczuciem straty i ogromnymi wyrzutami sumienia, bo przecież gdyby obie postąpiły zgodnie z pierwotnie założonym planem… Wyżej wymienione odczucia tworzą coraz większy mur oddzielający matkę od żyjącej córki. Erika dręczona własnymi demonami rzuca się w wir pracy, natomiast Annie nie mogąc pogodzić się z tragiczną śmiercią Kristen prowadzi prywatne poszukiwania siostry, które zawiodą ją aż do Paryża… Czy jednak upragniony przez obie kobiety cud ma szansę się wydarzyć?

Istotnym elementem fabuły są e-maile od tajemniczego nadawcy zawierające aforyzmy i cytaty znane wyłącznie w rodzinnych kręgach Blair’ów. To właśnie one podsycają w Erice i Annie nadzieję, że Kristen jednak żyje, chociaż wszystko wskazuje, iż jest wręcz przeciwnie…

Autorka po raz kolejny kreśli przed czytelnikami ogromnie emocjonalną historię, w której bardzo ważną rolę odgrywają relacje rodzinne, które nie zawsze są proste i oczywiste. Jest to również opowieść o miłości, przyjaźni, radzeniu sobie z traumą po utracie najbliższej osoby oraz o ogromnej mocy, jaką niesie w sobie wybaczenie nie tylko innym ludziom, lecz także samemu sobie.

Książka ta w sposób nie nachalny skłania do refleksji nad życiem i tym, co tak naprawdę powinno być dla nas najistotniejsze. Autorka poprzez wykreowane postacie ukazuje, że błądzić jest rzeczą ludzką, podobnie jak wybaczać.

Czy nasze bohaterki podążą za własnym wewnętrznym głosem, który jawi im się, jako głos Kristen? Czy pozwolą sobie doświadczyć cudu, mimo, iż nie koniecznie będzie on taki, jakiego oczekiwały? Tego wszystkiego dowiecie się zagłębiając się w lekturze tej intrygującej powieści.

Polecam.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *

wtorek, 1 stycznia 2019

Niespodziewane ech przeszłości...


Jakiś czas temu nakładem Wydawnictwa Poligraf ukazała się na rynku wydawniczym książka pt. „Niespodziane”. Jest to prozatorski debiut Ety Novak, autorka swoją opowieść osadziła w dużej mierze w Wiedniu, gdzie główna bohaterka nieoczekiwanie spotyka, jak się jej początkowo wydaje, swojego przyjaciela z dzieciństwa. Faktyczny stan rzeczy okazuje się jednak całkiem inny, o czym dowiadujemy się w toku lektury.

Autorka stworzyła skomplikowaną historię dwóch młodych mężczyzn, którzy dotąd nie mieli pojęcia o swoim istnieniu… Mimo to, kiedy już dochodzi do ich spotkania to bardzo chcą oni rozwikłać zagadkę swojego niebywałego podobieństwa.
Jednakże nie przypuszczają nawet, jak bardzo wstrząsające będzie dla nich rozwiązanie owej tajemnicy i co stanie się ich udziałem zanim pozyskają wiedzę dotyczącą tej kwestii.

Książka ta pomimo stosunkowo niewielkiej objętości niesie w sobie spory ładunek emocjonalny, a perypetie bohaterów trzymają czytelnika w napięciu. Bohaterowie tej opowieści zmagają się z wieloma dylematami dotyczącymi swojego pochodzenia i poczucia tożsamości jednostki. Rys charakterologiczny każdej z wykreowanych postaci skłania odbiorcę do refleksji nad tym, jak sam zachowałby się w danej sytuacji.

Eta Novak ukazała jak duży wpływ na życie człowieka mają wybory dokonywane w przeszłości przez jego najbliższych. Egzystencja głównych bohaterów staje się przez nie mocno skomplikowana, a w pewnym momencie znajdą się oni nawet w dramatycznym położeniu.

Autorka spróbowała również przybliżyć swoim czytelnikom topografię Wiednia i chociaż niekiedy jego opisy są nieco niespójne i odrobinę niekonsekwentne (być może jest to kłopot wyłącznie redakcyjny) to i tak czytając można poczuć tchnienie atmosfery tego barwnego miasta.

 „Niespodziane” jest więc opowieścią o ludziach, ich wzajemnych relacjach i decyzjach podjętych w przeszłości przez innych, a dzisiaj mających kolosalny wpływ na losy osób opisanych w tej książce. A także o tym, jak mocno emocje, nie zawsze pozytywne, mogą przejąć kontrolę nad naszym zachowaniem jeśli tylko im na to pozwolimy.

piątek, 14 grudnia 2018

Życie to huśtaw­ka uczuć i emoc­ji...


Książki Agnieszki Lis już od kilku lat cieszą się sporą popularnością wśród czytelniczek.  Jeśli o mnie chodzi to tak się jakoś złożyło, iż „Huśtawka” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki.

Narracja powieści prowadzona jest z zaświatów przez zmarłą seniorkę rodu – Wandę, a pozostałymi bohaterkami są jej dwie córki: Małgorzata i Katarzyna oraz wnuczka Joanna.

Cztery kobiety, chociaż jak widzimy są spokrewnione różnią się od siebie właściwie pod każdym możliwym względem… Oczywiście w toku lektury czytelnik może odnaleźć też sporo im wspólnych, choć skrzętnie przez każdą z nich ukrywanych obaw, życiowych rozterek i refleksji na wiele tematów.

Autorka w sposób niezwykle umiejętny „zderzyła” ze sobą zarówno różne pokolenia, jak też całkowicie odmienne od siebie nawzajem typy bohaterek. Głos Wandy pozwala nam patrzeć na opowiadaną historię dwutorowo, z jednej strony patrzymy niejako „Z góry”, czyli z pewnego dystansu, ale często przenosimy się też w sam środek rodzinnych perypetii.

Bardzo wyraziste portrety psychologiczne bohaterek są niewątpliwie dodatkowym atutem tej książki. Agnieszka Lis nie stroni od podejmowania trudnych tematów, jakimi są choroba, odmienna orientacja seksualna, chorobliwa zazdrość oraz jej konsekwencje i wiele, wiele innych zagadnień, z którymi stykamy się w codziennym życiu. Koleje losów czterech kobiet plączą się i zazębiają niczym w życiowej huśtawce… Dlatego też według mnie tytuł idealnie pasuje do treści książki.

Jest to opowieść o różnorodnych aspektach relacji międzyludzkich ukazanych przez autorkę pod bardzo wieloma kątami. Książka ta ma w sobie wiele przesłań i myślę, że pośród nich każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Jedną z jej myśli przewodnich jest pogląd, iż nigdy i nikogo nie powinniśmy oceniać po pozorach, gdyż człowiek bardzo często z wielu powodów przybiera różnego rodzaju pozy i maski w kontaktach z innymi.

Jeśli macie ochotę na lekturę nieco nietypową, nienależącą do najłatwiejszych, w zamian jednak skłaniającą do głębszej refleksji nad wieloma kwestiami to książka ta zdecydowanie będzie odpowiednia dla Was. Być może dzięki niej zmienicie Wasze spojrzenie na codzienność i zaczniecie bardziej doceniać tych, którzy są wokół Was oraz to, co macie, a czego czasami być może w egzystencjalnym biegu nie dostrzegacie.

Czy zdecydujecie się zatem usiąść na „Huśtawce” i poświęcić jej kilka chwil swojego cennego czasu? - Ja szczerze polecam.

czwartek, 13 grudnia 2018

Nie ma spraw oczywistych...


Autorka, której książkę chcę Wam dzisiaj opisać ma już w swoim literackim dorobku kilkanaście powieści. Książka „Sprzeczne sygnały” ukazała się na rynku wydawniczym w bieżącym roku nakładem Wydawnictwa Edipresse.

Kasia Bulicz – Kasprzak tym razem stworzyła powieść sensacyjną dla kobiet, której głównymi bohaterkami są siostry bliźniaczki – Ludmiła i Iza. Ich perypetie zaczynają się, gdy Ludmiła na prośbę swojego brata Krzysztofa jedzie do urzędu miasta po dokumenty, których tamten zapomniał, a są mu one wręcz niezbędne do pewnej biznesowej rozmowy.
Gdy kobieta natrafia w gabinecie na zwłoki przyjaciela swego ojca, postanawia skontaktować się ze swoją przebojową bliźniaczką, aby to ona wzięła na siebie zawiadomienie i pozostałe kontakty z policją…

Tak oto zaczyna się ta elektryzująca i trzymająca w napięciu historia. Nie jest to jednak wyłącznie książka mówiąca o zbrodni, wątek ten jest jedynie swego rodzaju kanwą snutej opowieści. Autorka poruszyła w niej bardzo wiele wątków obyczajowych, jak na przykład siostrzane relacje Ludmiły i Izy, które zdecydowanie nie należą do najłatwiejszych i w gruncie rzeczy pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Prócz tego podjęty został także temat traumy związanej z molestowaniem seksualnym, ponieważ denat przez kilka lat wykorzystywał jedną z bohaterek.

W powieści „Sprzeczne sygnały” do końca nic nie jest jasne ani oczywiste. Trzypokoleniowa, mieszkająca w niewielkim miasteczku rodzina, z której wywodzą się Ludmiła i Iza skrywa bowiem wiele tajemnic. Z różnych względów, o których dowiecie się z kart książki nie powinny one ujrzeć światła dziennego, ale czy to się uda? – Nie zdradzę Wam odpowiedzi na to pytanie.

Powieść ta dotyka przede wszystkim skomplikowanych relacji międzyludzkich i tego jak wydarzenia, które kiedyś stały się naszym udziałem oraz dokonane przez nas wybory oddziałują na teraźniejszość.
Autorka ukazała w niej również, że można naprawić pewne błędy z przeszłości, chociaż droga do osiągnięcia tego celu nie jest łatwa ani krótka.

Jeśli macie ochotę rozwikłać zagadkę, kto zabił? Zagłębiając się przy tym w interesującą historię obyczajową, która nie jest pozbawiona nutki kontrowersji to zapraszam Was do lektury „Sprzecznych sygnałów”.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *