Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Islandia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Islandia. Pokaż wszystkie posty

24 marca 2013

Morderczy urok Islandii

Mam ogromną słabość do tej dziwnej wyspy, o której przez wiele lat nie wiedziałam niemal nic. Zaniedbywana w edukacji szkolnej, położona gdzieś na marginesie mapy i powszechnej świadomości (choć do niej zawitała całkiem niedawno za sprawą aktywności wulkanicznej). Fascynuje mnie przedziwną przyrodą, ponurym klimatem (nie jestem wielbicielką tropików), słabym zaludnieniem, za to silnym zaowczeniem ;), polarnymi nocami, zorzami, niewymawialnymi imionami, różnymi nazwiskami dla kobiet i mężczyzn oraz muzyką Sigur Ros. Jeśli ktoś zaproponuje mi wycieczkę na Islandię, jestem gotowa spakować się w pół godziny. Nic dziwnego, że chętnie sięgam po książki, których akcja rozgrywa się właśnie tam.

A literatura islandzka wydawana w Polsce chyba głównie kryminałami stoi. Czytałam jeden, który bardzo mi się podobał - "W bagnie" Arnaldura Indridasona i postanowiłam kontynuować znajomość z ponurym jak islandzka zima detektywem Erlendurem Sveinssonem. Kolejne tomy to:



"Grobowa cisza" podobała mi się bardzo. Detektyw Erlendur próbuje rozwikłać zagadkę odnalezionych w ziemi starych ludzkich kości. Zagadka mało pilna, bo bardzo niemłoda - szczątki spoczywają w prowizorycznym grobie od kilkudziesięciu lat - ale nie daje mu spokoju. A przecież ma na głowie problemy osobiste z córką-narkomanką, która spodziewa się dziecka. Nastrój mroczny, melancholijny, fabuła rzetelnie wciąga. Polecam.

Przy "Głosie" - niestety - mój zachwyt nieco opadł. Akcja rozgrywa się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, bardzo stacjonarnie, bo w budynku hotelu - Erlendur nawet zajmuje w nim jeden pokój (nie ma ochoty wracać do pustego mieszkania na święta), więc tkwimy tam razem z nim. W rzeczonym hotelu zostaje brutalnie zamordowany portier. Pracował tam niemal 20 lat, ale na dobrą sprawę nikt go nie znał, nikt o nim nic nie wiedział, gromadzenie informacji na temat denata idzie więc opornie. Zagadka przyzwoita, więc się nie czepiam, ale zirytowała mnie jakaś dziwna maniera, którą zauważyłam w tym tomie. Nie znam się na działalności policji w tym kraju, ale jakieś takie dziwne mi się wydawało, że przesłuchiwani na pytania śledczych często odpowiadają w sposób "A skąd pan o tym wie?" lub wręcz "Jak pan śmie o to pytać?". Wydawało mi się dotąd, że od tego jest policja śledcza, żeby wiedzieć o podejrzanych, a nawet i świadkach, potencjalnie niewygodne rzeczy, a nawet domagać się od nich poszerzania informacji. Tymczasem islandzcy śledczy w obliczu takich pytań robią się potulni i zmieniają temat... Ale może się czepiam, bo po prostu mało było Islandii w tym tomie, hotel jak każdy inny w Europie.

Dałam szansę także płci pięknej kryminalnie utalentowanej i sięgnęłam po pierwszy tom serii autorstwa Yrsy Sigurdardóttir o prawniczce Thorze Gudmundsdottir, pt. "Trzeci znak".




Tu Islandii było sporo - i geograficznie, i historycznie, więc usatysfakcjonowana jestem w pełni. Trzeba przyznać, że Autorka postawiła sobie niełatwe zadanie, bo uczyniła ofiarą zbrodni osobnika raczej antypatycznego. Jeśli trudno sympatyzować z ofiarą, łatwo o obojętność wobec wyników śledztwa - a jednak nie mogłam się oderwać. Na terenie uniwersytetu zostają odnalezione okaleczone zwłoki niemieckiego studenta, Haralda Guntlieba, który na Islandii zgłębiał temat prześladowania czarownic. Zainteresowania wykraczały poza czysto naukowe, bo i życie prywatne Haralda okazało się co najmniej ekscentryczne. Ciekawa zagadka, wciągające tło historyczne, a do tego budząca  zainteresowanie bohaterka. Poleciłabym, ale mam wrażenie, że wszyscy czytali już kilka lat temu ;) Tylko ja jak zwykle w ogonie. Ale chętnie sięgnę po kolejne tomy serii, mam nadzieję, że trzymają poziom.

22 listopada 2011

Pogrążona w islandzkim bagnie

Ten kryminał jest sam jak bagno - czarny, gęsty i wciąga...

Zaczyna się od pozornie zwykłego, nudnego islandzkiego morderstwa (jak je określają śledczy) w Reykjaviku - starszy, mieszkający samotnie mężczyzna zostaje znaleziony martwy. Zginął prawdopodobnie od uderzenia w głowę popielniczką. Wydawałoby się, że to efekt jakiejś kłótni, w której doszło do rękoczynów, gdyby nie tajemnicza kartka znaleziona obok zwłok...

Komisarz Erlendur próbuje rozwikłać zagadkę, grzebiąc w przeszłości zamordowanego. Początkowo wydaje się, że znalezione w mieszkaniu denata stare zdjęcie dziecięcego grobu nie może mieć nic wspólnego ze zbrodnią. Ale czy na pewno?


Chyba porzucę Skandynawię na rzecz Islandii... Co za fantastyczny kraj do popełniania morderstw ;) Chłodny, pusty, ponury. Czytając, oczyma wyobraźni widziałam te wyludnione miasteczka, stare cmentarze, nieustający deszcz, kłębiące się chmury. Obraz społeczeństwa islandzkiego rysowany przez Indridasona też jest bardzo mroczny. Komisarz Erlendur ma dwoje dorosłych dzieci - i syn, i córka popadli w nałogi i próbują, jak mogą, zniszczyć sobie życie.

Erlendur to nie Wallander, nie jest tak wyrazistą postacią, nie przywiązałam się do niego, ale sam kryminał mnie zachwycił i na pewno będę kontynuować znajomość z Indridasonem.

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...