Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autobiografia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autobiografia. Pokaż wszystkie posty

27 marca 2012

Ta, którą znałam najlepiej


Mam słabość do biografii kobiet-pisarek. Zaczęło się dawno temu, w wieku wczesnonastoletnim, od przepełnionych humorem autobiografii Joanny Chmielewskiej i Agathy Christie. Potem była długa przerwa, aż wreszcie trafiłam, nie tak dawno, na wspaniałą biografię sióstr Bronte autorstwa Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej. Zaraz potem sięgnęłam po życiorys L.M.Montgomery ("Maud z Wyspy Księcia Edwarda") i upewniłam się, że mam ochotę podążać tą ścieżką. Na liście mam już całą listę biografii do przeczytania, a na półce czeka "Niezłomne serce" - biografia Jane Austen.

Na autobiografię, a dokładniej wspomnienia z dzieciństwa Frances Hodgson Burnett, autorki "Małej księżniczki" i "Tajemniczego ogrodu" trafiłam całkowitym przypadkiem. Myślałam, że "The One I Knew the Best of All" w ogóle nie zostało przetłumaczone - okazało się, że owszem, ale pod tytułem, który mi się wcale nie kojarzył, jako "Leśna Boginka". Uzasadnienie dla takiego tytułu w tekście występuje, ale moim zdaniem jest on mylący, spodziewałabym się raczej jakiejś baśni. Nadal chcę przeczytać pełnowymiarową biografię pisarki - fascynuje mnie to, że autorki ciepłych, krzepiących książek tak często cierpiały na depresję, kryzys wiary, były nieszczęśliwe w małżeństwie, traciły dzieci... Może dlatego tworzyły cudowne fikcyjne historie, żeby uciec od rzeczywistości?

Leśna Boginka / The One Knew The Best of All
Frances Hodgson Burnett
wydanie oryginalne - 1893
wydanie polskie - Nasza Księgarnia 1996


"Leśna boginka" rozpoczyna się jednym z najwcześniejszych wspomnień małej Frances - narodzinami jej niespełna trzy lata młodszej siostrzyczki, Edith. Poznajemy dziewczynkę oczyma dojrzałej, około 50-letniej pisarki, która opisuje małą-siebie w trzeciej osobie, jako Osóbkę. Dzięki temu "Leśna boginka" bardziej przypomina opowieść o pewnej małej dziewczynce niż wspomnienia. Książka kończy się wydaniem w magazynie pierwszego opowiadania, kiedy pisarka miała ok. 19 lat.

Frances Eliza była środkowym dzieckiem, miała dwóch starszych braci i dwie młodsze siostry. Kiedy matka była w ciąży z ostatnią córką, Edwiną, ojciec nagle zmarł i sytuacja finansowa rodziny znacznie się pogorszyła. Pierwsze wspomnienia pisarki wiążą się z robotniczą Anglią - choć rodzina należała do wyższej klasy. Mamy tu ciasną zabudowę, podglądane przez okna robotnicze rodziny, osiadającą wszędzie (także na ubraniach  i twarzach) sadzę, tęsknotę za zielenią. Pojawiają się pierwsze doświadczenia literackie - nauka czytania, zachwyt nad powieściami, wymyślone historie snute przed przyjaciółkami, wreszcie własne próby literackie. Jest też sporo obrazków obyczajowych - spacerujące nianie, angielskie niedziele z wyprawami do kościoła, prowadzona przez dwie młode panny szkoła - oraz poruszających wspomnień, np. pierwsze zetknięcia ze śmiercią.

To, co mnie zaskoczyło, to że Frances Hodgson (później z męża Burnett) większość życia mieszkała w Ameryce. Jej książki wydawały mi się zawsze tak angielskie, że nie mogłam w to niemal uwierzyć. Rodzina Hodgsonów przeniosła się do Stanów Zjednoczonych wkrótce po zakończeniu wojny secesyjnej, kiedy Frances miała 16 lat. Do Anglii wróciła jako znana pisarka, w okolicach 50 roku życia. W Anglii powstał dopiero "Tajemniczy ogród" - inspirowany zresztą prawdziwym ogrodem w Great Maytham Hall - a "Małą księżniczkę" wydano tam jako książkę - wcześniej była publikowana w odcinkach w gazecie jako "Sara Crewe lub Co się zdarzyło na pensji panny Minchin". Z ciekawostek - początkowo Frances pisała dla dorosłych. Pierwsze utwory dla dzieci powstały po spotkaniu z Louise May Alcott, autorką "Małych kobietek" oraz z redaktorką pewnego czasopisma dla dzieci.

"Leśna boginka" - ciepła i urocza historia - została zadedykowana zmarłemu w wieku 16 lat synowi pisarki, Lionelowi.

Recenzja zamieszczona została także na blogu "Klasyka Młodego Czytelnika".

9 października 2010

Bon apetit!

Julia Child, Alex Prud'homme*
Moje życie we Francji
tłum. Anna Sak
Wydawnictwo Literackie
Kraków, 2010

Przepis:
Weźcie jedną nadzwyczajnej postury Amerykankę. Wymieszajcie z zapałem do życia, energią i pasją. Dorzućcie jednego gorąco kochanego męża. Całość przelejcie do Francji i zostawcie tam na wiele lat, aż dobrze nasiąknie. Aha, jeszcze mocno doprawcie wyrafinowaną francuską kuchnią. I voila! Potrawa gotowa, pozostaje życzyć wam bon apetit!

Urzekła mnie ta książka niezwykle. Jako przeciętna Polka, nie słyszałam o Julii Child, dopóki w kinie nie pojawił się film Julie and Julia. Postać grana przez Meryl Streep była tak cudowna, ze zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Potem poznałam książkę-pierwowzór, która bardzo mi się spodobała, ale zabrakło mi tam pełnokrwistej Julii Child, bo pojawiała się tylko w głowie bohaterki. Jak tylko zobaczyłam więc, że wydano wspomnienia samej Julii, poczułam że już są moje :) 


No i wsiąkłam. Chociaż nie jestem fanką kuchni francuskiej, a jako wegetarianka i fanka zdrowego żywienia 90% serwowanych dań, mocno mięsnych i śmietanowo-maślanych, nie wzięłabym do ust, to Julia opisuje je z taką pasją, że nie można się oderwać. Jaką nieprawdopodobną wewnętrzną siłę musiała mieć ta kobieta - przeniosła w końcu taką górę, jaką było namieszanie w głowach Amerykanów, dla których wyrażenie "wyrafinowana kuchnia" oznaczało dotąd otwarcie puszki Campbella.
Posłuchajcie tego: "Wciąż jeszcze tyle było do nauczenia i zrobienia - artykuły i książki do napisania, może jeden czy dwa programy w telewizji do zrealizowania. Chciałam nauczyć się łowić homary w Maine, odwiedzić rzeźnię w Chicago, uczyć dzieciaki gotować. (...) Krótko mówiąc, apetyt wcale mi się nie zmniejszył." Fragment dotyczy okresu, kiedy Julia miała 80 lat... Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ja tez wtedy taka będę.


*Alex Prud'homme, który pomógł Julii spisać jej wspomnienia, to cioteczny wnuk jej męża, Paula.

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...