Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maska do włosów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maska do włosów. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 czerwca 2014

Rosyjska pielęgnacja włosów





Bania Agafii - Maska - Balsam do włosów
Staroałtajska intensywna regeneracja 



W końcu i ja mam rosyjski kosmetyk do pielęgnacji włosów. Wygrałam go w rozdaniu na blogu u Sarinycosmetics.
Maska została zużyta do końca, więc zapraszam na wpis o niej.





Opis produktu:
Staroałtajska maska-balsam przywraca siłę i piękno włosów. Naturalne składniki skutecznie pielęgnują, a wyciąg z papryczki chili wzmacnia działanie odżywczych składników, sprzyja wzrostowi włosów. Posiada właściwości kondycjonujące, zmiękcza włosy 
i ułatwia ich rozczesywanie.


 
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Behetrimonium Chloride, Quaternium-91, Cetrimonium Methosulfate, Hydrolyzed Wheat Protein (roślinne proteiny), Arctium Lappa Root Oil (olej łopianowy), Hippophae Rhamnoides Fruit Oil (olej rokitnika ałtajskiego), Aralia Mendshurica Root Extract (korzeń aralii madżurskiej), Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok aloe vera), Bitumen (ałtajskie mumio), Capsicum Frutescens Fruit Extract (papryczka chili), Ricinus Communis (Castor) Seed Oil (olej rycynowy), Organic Althaea Officinalis Root Extract (organiczny ekstrakt prawoślazu lekarskiego), Echinacea Purpurea Extract (ekstrakt z kwiatów echinacei purpurowej), 
Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Caramel, Citric Acid.







Działanie/Opinia: Co do Maski-balsamu staroałtajskiego Banii Agafii mam mieszane uczucia. Kosmetyk daje się lubić, 
ale trzeba naprawdę dobrze obserwować włosy po jej użyciu bo mogą różnie zareagować. Stosowałam ją na kilka sposobów 
i nie każdy moje włosy polubiły. Najczęściej maskę stosowałam jako odżywkę, na końcówki włosów i nie trzymałam jej dłużej 
niż 5 min (jak zaleca producent). Na taki sposób pielęgnacji zareagowały najlepiej. Były bardzo miękkie (nawet przesuszone końce) 
i wygładzone, rozczesywały się bez najmniejszego problemu. Natomiast szybszego przyrostu nie zauważyłam. Zostawienie w ten sposób maski na 30-40 min nic nie zmieniało. Kolejnym sposobem było wtarcie balsamu w suche włosy na kilka chwil przed myciem (często tak robię z odżywkami) i zastosowanie jej ponownie po myciu. Tego nie polubiły. Końcówki były ogromnie spuszone, nie dało się ich ujarzmić. Przedobrzyłam na maksa ;) Reasumując, maska stosowana zgodnie z zaleceniami spisuje się naprawdę świetnie. Gorzej jest z eksperymentowaniem ;) Mam nadzieję, że to nie pierwsza i ostatnia rosyjska maska, którą miałam okazję nakładać na włosy. Chętnie wypróbowałabym jeszcze jakąś wersję.


   



Opakowanie: Kosmetyk zamknięty jest w okrągłym, plastikowym i przezroczystym słoiczku. Nakrętka jest w kolorze czarnym 
z wierzchnią naklejką. Kilka pierwszych użyć to była mordęga, wieczko bardzo ciężko było odkręcić i zakręcić. Na szczęście po jakimś czasie niedogodność ta znikła. Boki opakowania oklejone są naklejkami. Te z napisami rosyjskimi trzymają się bez problemów. Gorzej jest z papierową z informacjami w języku polskim. Podeszła wodą i napisy uległy starciu. Na naklejkach znajdziemy informacje o produkcie, skład, opis użycia, pojemność, czas od pierwszego otwarcia opakowania, dane dystrybutora oraz datę ważności. Dodatkowo zawartość zabezpieczona jest plastikowym wieczkiem. 

Zapach: Maska w opakowaniu pachnie dosyć intensywnie. Nie jest to zapach zbyt przyjemny, ale idzie się do niego przyzwyczaić. Kojarzy mi się z zapachami kosmetyków fryzjerskich. 

Konsystencja: Bardzo miękka, przypomina budyń. Bardzo dobrze rozprowadza się na włosach. Jednak przy wybraniu większej ilości ma tendencję do uciekania z palców. Maska ma żółty kolor. 





Pojemność: 300ml
Cena: 16-18zł
Dostępność: internet, mniejsze drogerie.




Znacie tą maskę?
Jakie rosyjskie kosmetyki możecie polecić do zniszczonych włosów?




piątek, 11 kwietnia 2014

I kolejne zapasy...



Zakupowy marzec



Na początku miesiaca wydawało mi się, że marzec nie będzie obfitował aż tak w zakupy kosmetyczne. Sama nie wiem, 
kiedy to wszystko wpadło do moich wirtualnych koszyków. No nic, stało się i już. Rozpaczać nie będę ;) Liczę na to, że kwiecień będzie już dożo skromniejszy. Ale o tym przekonamy się za jakiś czas. Póki co, zapraszam na wpis o marcowych 
zakupach i wygranej.




- Balea - Odżywka do włosów mango i aloes
- Balea - Szampon do włosów mango i aloes
- Balea - Kremowy żel pod prysznic, mandarynka
- Balea - Żel pod prysznic Diamententraum (edycja limitowana)
- Balea - Mydło w płynie Diamententraum (edycja limitowana).
 
Wszystkie kosmetyki mają piękne zapachy. Nie mogę się już doczekać pierwszych użyć. 
Za pomoc w ich zakupie dziękuję miłej duszyczce i jej mężowi oraz mojej siostrze za ich przywiezienie.




 
- Dabur - Olej musztardowy
- KTC - Woda różana
- Love2Mix Organic - Regenerujący szampon z efektem laminowania
- Bell - Tusz do rzęs push up
- Joanna - Kawowy peeling myjący (prezent od siostry)
- The Body Shop - Krem do rąk z wit. E
 
 
 
 
 
- Tokalon, Balea, Marrionaud, Avon - Maseczki peel off
(Oddała mi je siostra, gdyż mają składnik podrażniający jej skórę)
- Marion - Krystaliczne płatki na okolice ust
(Prezent od siostry będący efektem mojego marudzenia na pogłębiającą się w ostatnim czasie  zmarszczkę mimiczną)
- Wibo - Bibułki matujące
(W końcu udało mi się je dostać, a już myślałam, że jest to produkt-widmo)
 
 
 
 
- Bania Agafii - Maska - balsam do włosów - stałoałtajska. Intensywna regeneracja.
Maska ta to wygrana w konkursie u Sariny 
Aktualnie używanej przeze mnie "wężowej" maski Lorys zostałona jedno użycie, więc w najbliższym czasie będę mogła poznać działanie tego rosyjskiego cudeńka. Mam nadzieję, że moim włosom bardzo przypadnie do gustu.
 
 
 
 
 
A jakie rzeczy Wy ostatnio kupiliście?
A może coś wygraliście?
 
 
 
 
  



wtorek, 25 marca 2014

Włosy z wężowym efektem



Brazylijska pielęgnacja włosów
Krem nawilżający Snake Oil Effect - Lorys


Maskę-krem Lorys kupiłam praktycznie w ciemno. Wcześniej nie wiedziałam nawet o jej istnieniu. Do zakupu zachęciło mnie opakowanie, a właściwie wężowy nadruk na nim, no i oczywiście opis. Moje włosy są bardzo wymagające. Przez długi czas były rozjaśniane, co spowodowało ich przesuszenie. Teraz staram się z całych sił naprawić błędy młodości. W ruch poszło mycie metodą OMO, olejowanie i częste używanie masek. Włosy dużo na tym zyskały, nie są już tak tragicznie suche jak przed rokiem. Aż żałuję, że nie zrobiłam wtedy zdjęć samym włosom, miałabym świetny materiał na włosowy wpis. Włosy w dalszym ciągu wymagają troskliwej pielęgnacji, czego staram się im dostarczyć. Przykładem tego jest świetnie spisująca się maska kupiona właściwie 
za grosze. Aaa, zapomniałabym dodać. Nieźle się ubawiłam czytając niektóre recenzje tuż po zakupie tej maski. Otóż wyobraźcie sobie, że w wielu z nich dziewczyny twierdziły, że kosmetyk zawiera olej z węża. Widać, że czytanie ze zrozumieniem nadal boli. Za słowami  Snake Oil znajduje się wiele mówiące słowo Effect. Pozostawiam to bez dalszego komentarza, a Was zapraszam 
w końcu na recenzję.

  



Opis producenta:
Krem Nawilżający Lorys Snake Oil Effect został specjalnie opracowany, aby chronić, odżywić i przywrócić pierwotne cechy włosom zniszczonym przez stosowanie produktów chemicznych.
Sposób użycia: Do codziennego stosowania. Nanieść Krem Nawilżający Lorys Snake Oil Effect na wilgotne włosy i masować na całej długości włosa od nasady do końca, przede wszystkim na końcówkach, przez około 2 minuty. Dokładnie spłukać. Przy aplikacji kremu z zastosowaniem czepka termicznego, nałożyć krem unikając kontaktu ze skórą głowy i zostawiając na około 15 minut. Dokładnie spłukać i wysuszyć włosy jak zwykle.


 
Skład:
 Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Parfum Fragrance*, CI 19140 (Yellow 5), Polyquaternium-7, Cyclomethicone, Disodium EDTA, Methylisothiazolinone and Methylchloroisothiazolinone, Citric Acid.
*Parfum (Fragrance): Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Limonene, Linalool.






Działanie/Opinia: Maskę (czy raczej krem, jak napisał producent) kupiłam podczas zakupów w Auchan. Do koszyka wpadły 
mi jeszcze dwie - Gloria i Romantic. Dwie ostatnie czekają na swoją kolej. Maskę używałam na dwa sposoby. Jako odżywkę zaraz po umyciu, trzymając ją na włosach kilka chwil oraz jako maskę przez 20-40min. Pierwszy sposób nie bardzo przypodobał się moim włosom. Miałam wrażenie, że oprócz ułatwienia w rozczesywaniu, nic więcej nie robiła. Natomiast wydłużenie czasu o kilkanaście minut dawało zupełnie inne efekty. Bardzo dobre efekty. Moje włosy polubiły dłuższy kontakt z maską. Oprócz wspomnianego lepszego rozczesywania zyskały sporo blasku. Stały się sypkie i zdrowsze. Dużo lepiej się układały, zwłaszcza wymagające podcięcia podniszczone i delikatnie wysuszone końcówki. Maska wygładziła je, nie wyglądają po niej na postrzępione. 
Jest to jedynie efekt wizualny bo podcięcia wymagają w dalszym ciągu. Mam wrażenie, że włosy wyglądają jakbym delikatnie 
je wyprostowała prostownicą, a jednocześnie nie wydają się oblepione silikonami. Już chyba dobry rok nie używałam prostownicy. Natomiast nie potrafię rozstać się z suszarką. Ale wracając do maski. Włosy są po niej dociążone, ale nie przeciążone. 
Nie powoduje oklapu. Minusów nie zauważyłam. Nie spodziewałam się po niej aż takich efektów. Bardzo ją za to polubiłam. 
Będąc następnym razem w Auchan nie omieszkam kupić innych wersji.

Opakowanie: Plastikowy słoik z dużym odkręcanym wieczkiem ułatwiającym wydostanie kosmetyku do samego końca. 
Na opakowaniu znajduje się osłonka niezbyt fortunnie założona, gdyż miejscami uległa zmarszczeniu. Przód i tył jest przezroczysty, dzięki czemu widać ile kosmetyku zostało. Całość zadrukowana jest niezbędnymi informacjami - opis produktu, sposób używania, skład, pojemność, dane producenta, data ważności.

Zapach: Kosmetyk pachnie odrobinę fryzjersko. Zapach nie jest nachalny, na włosach nie utrzymuje się.

Konsystencja: Maska-krem jest w kolorze żółto-waniliowym o konsystencji puszystego budyniu. 








Pojemność: 450g
Cena: ok. 6zł
Dostępność: Auchan, internet.





Znacie maski Lorys?
Jaką maskę Wasze włosy najbardziej polubiły? 
   


czwartek, 19 grudnia 2013

Typowy post chwalipięcki...



Nowości, nowości...
Zakupy + wygrane + prezent



W ostatnim czasie zakupowo już nie szaleję. Efekty wcześniejszych szaleństw mogliście "podziwiać" w tym wpisie. Przystopowałam, nie robię już ogromnych zapasów, staram się zużyć to, co mam. Jednak wizyta w Auchan skusiła mnie do kupienia kilku kosmetyków, których nie widziałam w innym sklepie czy drogerii. A że w Auchan jestem baaardzo rzadko, więc sami rozumiecie, musiałam kupić te rzeczy ;) W moim koszyku znalazły się 3 maski do włosów, szampon i krem do stóp.





Ogromnie cieszy mnie to, że ostatnio szczęście mi sprzyjało i udało mi się wygrać dwa rozdania. Kosmetyków tych firm nie miałam okazji jeszcze testować, więc moja radość jest ogromna, że mogę się z nimi zapoznać.


W pierwszym rozdaniu na blogu Śliwki Robaczywki poszczęściło mi się i zostałam wylosowana do przetestowania oleju moringa.  




Sponsorem nagrody jest sklep Blisko Natury. Warto do niego zajrzeć, sklep ma w ofercie mnóstwo produktów i ciekawą akcję gratisową - przy zakupie za 30zł dodajemy do koszyka wybrany przez siebie produkt, za który nie płacimy, przy zakupie za 60zł - wybieramy 2 gratisy, przy zakupie za 90zł - 3 gratisy, itd...  oraz istnieje możliwość zakupu próbek za "zawrotną" cenę 1gr :)



Drugie rozdanie, w którym wygrałam, zostało zorganizowane przez blog Magia Testowania.  





Mam okazję zapoznać się z Dwufazowym koncentratem rewitalizującym AnneMarie Börlind oraz z próbkami John Masters Organics (Szampon regenerujący miód&hibiskus, Szampon do suchych włosów wieczorny pierwiosnek, Intensywna odżywka lawenda&awokado, Żel stylizujący słodka pomarańcza&proteiny jedwabiu, Różany żel do twarzy, Kremowy żel do twarzy z kwiatu lipy, Złuszczający żel do twarzy z jojobą i żeń-szeniem, Regulujące serum z mącznicy lekarskiej, Serum do twarzy z zieloną herbatą 
i różą, Krem na dzień z różą, morelą i przeciwutleniaczami). Dodatkowo  dostałam również próbki Kremu do twarzy Sante, Heliotrop oraz Kremu przeciwzmarszczkowego pod oczy AnneMarie Börlind. 








Nagroda została ufundowana przez sklep internetowy Biosna. W sklepie tym znajdziemy mnóstwo naturalnych i ekologicznych kosmetyków oraz markowe perfumy. Tutaj też jest możliwość zamówienia próbek - John Masters Organics. Koszt próbki to 2zł.



I ostatnia już nowość wśród moich kosmetyków to Peeling do ciała jabłko&rabarbar Organique - prezent mikołajkowo-podchoinkowy od siostry. 





Wszystkim darczyńcom ogromnie dziękuję za możliwość przetestowania kosmetyków :)



Jak u Was, pojawiło się coś nowego na łazienkowych półkach?




piątek, 13 grudnia 2013

No i gdzie ten argan?



Maska do włosów o zapachu olejku arganowego
Kallos


Z opakowanie bije po oczach wielki napis Argan, którego próżno szukać w składzie. Po przeczytaniu opisu wszystko się wyjaśnia - maska jest jedynie "o zapachu olejku arganowego". Producent maski trochę (przynajmniej wizualnie) wprowadza klienta w błąd. 
Ja, decydując się na nią, wiedziałam czego się spodziewać, bo przeczytałam wcześniej na blogach opis o niej. Także ja rozczarowana nie byłam. Ale według mnie taka praktyka jest delikatnie mówiąc niezbyt uczciwa. Ciekawi działania tej maski? Zapraszam na dalszą część wpisu.





Opis producenta:
Chroniąca kolor maska do włosów farbowanych i zniszczonych o zapachu olejku arganowego. Bogata w składniki odżywcze maska przywraca włosom witalność, blask i miękkość.
Sposób użycia: zaaplikować na umyte włosy, zmyć po 10 min. Stosować 2-3x tydz. 

 
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Hydrogenated Polyisobutene, Parfum, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Panthenol, Citric Acid, Hydrolized Milk Protein, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.


 
Działanie/Opinia: Maskę używałam na trzy różne sposoby. Najczęściej, zgodnie z zaleceniami producenta, jako typową maskę, którą po umyciu włosów zostawiałam zwykle na 15min. Rzadziej, jako odżywkę, gdy nie chciało mi się poświęcać dodatkowych minut na rytuał pielęgnacji włosów. I ostatni sposób - maska lądowała na włosach przed myciem na ok 1-1,5godz. Z moich obserwacji wyszło, że maska spisywała się najlepiej w sposobie pierwszym. Włosy były wtedy najbardziej ujarzmione, najbardziej gładkie, bardzo miękkie i lekkie. Ale... no właśnie, czemu zwykle musi być jakieś ale? Aż takich miłych dla oka i rąk efektów nie było, gdy maska była stosowana już trzy razy pod rząd, po każdym myciu włosów. A włosy myję co dwa dni. Także moje włosy lubią od niej od czasu do czasu odpocząć. Co do ochrony koloru włosów - nie zauważyłam. Może jakieś efekty byłyby widoczne po użyciu całego opakowania litrowego, a nie tego mniejszego?  Niemniej jednak inne wersje masek tej firmy również mnie ciekawią, więc na pewno przy wizycie w Hebe, skuszę się na jakąś. Negatywnych skutków używania nie zauważyłam. Skóra głowy nie była podrażniona, ani zaczerwieniona, nie pojawiły się inne niespodzianki skórne. Poza tym maska nie przyspieszyła przetłuszczania się włosów.




 
Opakowanie: Plastikowy przezroczysty słoiczek z białą zakrętką. Zakrętka ta za każdym razem sprawia mi trochę problemów, gdyż nie chce od razu złapać gwintów. Trochę muszę się z nią pomocować, co zwykle dodatkowo utrudniają mokre dłonie. Słoiczek oklejony jest fioletową naklejką z informacjami producenta. Dane te nie są niestety w języku polskim. Polski opis znajdziemy za to na naklejce, która znajduje się na wieczku. Naklejka ta pod wpływem wody odrobinę się pomarszczyła, ale napis nie starł się. Otwór dosyć spory, nie ma najmniejszego problemu z wydostaniem maski. 

Zapach: Nie wiem, jak pachnie olejek arganowy, gdyż nie miałam jeszcze okazji go używać. Muszę Wierzyć producentowi na słowo, że zapach, który wydobywa się z opakowania jest zapachem TEGO arganu, a nie siódmą wodą po kisielu. Zapach jest dosyć mocny i ciężki, ale nie wyczuwam w nim chemicznej nuty. Aromat jeszcze przez jakiś czas jest wyczuwalny na włosach.

Konsystencja: Dosyć gęsta, ale niezwykle miękka. Przyjemnie otula włosy, nie spływa z nich. Maska jest w kolorze białym, jak chyba wszystkie maski tej firmy.





Pojemność: 275ml
Cena: ok. 4zł
Dostępność: Hebe, internet.



Znacie maski Kallos'a?
Jakie są Wasze ulubione mazidła do włosów?


 
   

czwartek, 17 października 2013

Mini maski do włosów



Natychmiastowa terapia włosowa od Schwarzkopf


Coraz więcej pojawiać się będzie u mnie recenzji produktów do włosów. Jeszcze kilka mam w zanadrzu, a i trochę produktów włosowych czeka na opisanie. Produkty Gliss Kur po raz pierwszy gościły na moich włosach. Jeśli jesteście ciekawi, jak się spisały, zapraszam do dalszej części wpisu.

 
Opis producenta:



Skład:
Czerwona - Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Benzophenone-4, Quartz, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dicaprylyl Carbonate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Polyquaternium-37, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Propylene Glycol, PPG-1 Trideceth-6, Linalool, Citric Acid, Limonene, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal.

Żółta - Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Argania Sinosa Kemel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oli, Sderocarya Birrea Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Panthenol,  Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dicaprylyl Carbonate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Parfum, Polyquaternium-37, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, PPG-1 Trideceth-6, Citronellol, Citric Acid, Benzyl Alcohol, CI 47005, CI 15985.

Beżowa - Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Behentrimonium Chloride, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Dimethicone, Polyquaternium-37, Glycerin, Panax Ginseng Root Extract, Arginine, Acetyl Tyrosine, Arctium Majus Root Extract, Hydrolyzed Soy Protein, PEG-12 Dimethicone, Polyquaternium-11, Niacinamide, Ornithine HCI, Citrulline, Biotin, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dicaprylyl Carbonate, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, PPG-1, Trideceth-6, Vanillin, Citric Acid, Linalool.





Działanie/Opinia: Na maski te natknęłam się w Rossmannie oglądając produkty w wersji mini. Od razu wpadły mi w oko ich kolorowe opakowania przyciągające wzrok. Na próbę wzięłam najpierw dwie sztuki, a za kilka dni wróciłam po kolejne opakowania. Maski są idealne, jeśli wyruszamy gdzieś w podróż i nie chcemy targać ze sobą wielkich opakowań z tego typu produktami. Na plus przemawia też to, że maski te trzymamy na włosach tylko przez minutę. I to rozwiązanie jest świetne podczas wyjazdów, oraz gdy nie mamy zbytnio czasu na dłuższe, kilku- lub kilkunastominutowe trzymanie czegoś na włosach. Ja należę do osób, które po umyciu włosów nie lubią "bawić się" w dodatkowe przedłużanie tej czynności. Te maski to dla mnie idealne rozwiązanie. Minuta i po sprawie. Każda z tych masek działa bardzo podobnie, jeśli nie identycznie. Włosy po wysuszeniu są niezwykle gładkie, lśniące, wygładzone i bardzo miłe w dotyku. Rozczesanie ich nie sprawia nawet najmniejszych problemów. Kilkakrotnie musiałam powstrzymywać się, aby nie głaskać włosów co chwilę. Polecam te mini produkty jeśli wyruszacie w podróż lub macie mało czasu lub chęci na pielęgnację włosów. 




Opakowanie: Różnokolorowe małe tubki, zakończone czymś wyglądającym jak zakrętka. To coś należy odłamać odkręcając (nie potrzeba do tego dużej siły) i przez niewielki otwór wydobywamy maskę. Przód maski opisany w języku angielskim- nazwa i do jakich włosów przeznaczony jest produkt. Z tyłu znajdziemy niewielką białą naklejkę z informacjami w języku polskim - nazwa, przeznaczenie produktu, sposób użycia. Ponadto jest jeszcze data ważności, pojemność i dane producenta.

Zapach: Bardzo przyjemny dla nosa, aczkolwiek bliżej nieokreślony. Bez chemicznych nut.

Konsystencja: Kremowa, dosyć gęsta w białym kolorze. 


 



Pojemność: 20ml, z tego, co widzę w internetach, maski są również w większych opakowaniach (300ml).
Cena: ok. 3,50zł, jedną kupiłam jakiś czas temu w promocji w Carrefourze za 1,99zł
Dostępność: Drogerie, sklepy, internet.




Znacie te mini maski?
A może mieliście większe opakowanie?


   

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Saszetkowe szaleństwo



Moje saszetkowe zapasy



Mimo ciągłego zużywania i denkowania saszetek i próbek, mam wrażenie, że wcale mi ich nie ubywa, a wręcz ciągle przybywa mi nowych. Chyba sąsiedzi mi podrzucają ;)
Jeśli jesteście ciekawi, co znajduje się w mojej zachomikowanej kolekcji, zapraszam do przejrzenia tego wpisu. Tylko ostrzegam - zdjęć będzie dużo :)




Swoje zapasy trzymam w niebieskim organizerze (czy organizatorze, jak wolę go nazywać), który stoi na pralce, także mam go cały czas pod ręką.
Najwięcej mam maseczek, mimo częstego ich używania. Chyba powinnam zrobić sobie bana na dalszy ich zakup:



 Sporo mam też wszelkiego rodzaju kremów, produktów do włosów i do kąpieli:












Pozostałe to już raczej pojedyncze egzemplarze -chusteczki brązujące, duety i różne inne różności:











Macie zbiory saszetkowców?
Czy raczej nie lubicie tego typu produktów?