Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Green Pharmacy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Green Pharmacy. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 marca 2015

Zakupowo współpracowo



Nowe, nowe, nowe



Dziś post zdjęciowy. A w nim zakupy z ostatnich trzech miesięcy oraz współpraca z Klubem Elfa Pharm. To już moje drugie testowanie z nimi. W pierwszych testach sprawdzałam piankę i żel do higieny intymnej. Można zerknąć tutaj. Teraz dostałam olejki Vis Plantis - różany (do twarzy, szyi i dekoltu), arganowy (do włosów) i macadamia (do ciała).
Całe szczęście zakupów nie jest dużo (jak na te kilka miesięcy) więc bez problemów dało się je upchnąć w łazience ;)







 
Prezent świąteczny od siostry :*
 Paletkę prezentowałam jakiś czas temu w tym wpisie. 

 
 
 
 
Typowo zimowy zapach zestawu z BeBeauty - pomarańcza i czekolada.
 
 
 
 
A tu już bardzo letnie drinkowe zapachy peelingów Farmony
Pinacolada i Cosmo.




Rożne różności - pianka do twarzy Biały Jeleń, krem CC Soraya, kapsułki nawilżające Rival de Loop, 
 jedwab do włosów Green Pharmacy.




Lakiery piaskowe Wibo.
 
 
 
 
Olejki do testów Vis Plantis.
 
 
 
 
 
Prawda, że nie jest tego dużo? ;)
Znacie te produkty? 
 


piątek, 28 lutego 2014

Green Pharmacy intymnie



Pianka do higieny intymnej - szałwia i lawenda
Mydło do higieny intymnej - drzewo herbaciane
Green Pharmacy




Pamiętacie ten wpis? Pisałam w nim, że otrzymałam do testów dwa kosmetyki do higieny intymnej - piankę oraz mydło Green Pharmacy. Produkty testowałam dzięki przynależności do Klubu Elfa Pharm. Mam nadzieję, że będę mogła jeszcze nie raz zapoznać się z kosmetykami tej firmy. Póki co, zapraszam na wpis porównawczy.






Informacje producenta:
 Pianka - Lekkie naciśnięcie i pianka gotowa!
Delikatna, lekka, nie zawiera mydła. Do codziennej higieny intymnej kobiet jak i mężczyzn. Myje i nawilża. Delikatnie pielęgnuje. Daje uczucie komfortu i świeżości. Idealna do wrażliwej skóry. Naturalny odczyn zgodny z pH okolic intymnych chroni przed podrażnieniami i infekcjami. Szałwia, lawenda, alantoina i pantenol wspomagają pielęgnację.

 Mydło - Delikatne mydło w płynie przeznaczone do pielęgnacji intymnych partii ciała. 
Starannie oczyszcza i odświeża skórę. Olejek z drzewa herbacianego posiada silne właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne oraz jest naturalnym remedium na stany zapalne i infekcje skóry. Wyciąg z nagietka nawilża skórę i łagodzi podrażnienia. Mydło działa normalizująco na mikroflorę, przywraca skórze jej naturalne funkcje. Zalecane do codziennego stosowania jako efektywny środek do higieny intymnej. Zapewnia czystość, komfort i przyjemne uczucie świeżości. Nie narusza kwasowo-zasadowej równowagi skóry.






Skład:
 Pianka - Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Sodium Laureth Sulfate, Allantoin, Panthenol, Salvia Officinalis Leaf Extract, Lavandula Angustifolia (Lavander) Flower Extract, Polysorbate 20, Glycereth-2 Cocoate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Hexyl Cinnamal, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Limonene.

Mydło - Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Melaleuca Alternifolia (Tea Three) Essential Oil, PEG-4, Rapeseedamide, Cocoglucoside, Glyceryl Oleate, Polyquaternium-7, Allantoin, PEG-7 Clyceryl Cocoate, Propylene Glycol, Parfum, Diazolidinyl Urea, Panthenol, Methylisothiazolinone, Calendula Officinalis (Calendula) Flower Extract, Citric Acid, Methylparaben, Propylparaben, CI 19140, CI 14720, CI 42090, Disodium EDTA. 





Działanie/Opinia: 
Chyba nikogo nie powinno dziwić to, że nie da się  z pośród obu tych produktów wybrać lepszego. Oba zasługują na miejsce 
na łazienkowej półce. Oba funkcjonują podobnie. Robią to, co do nich należy. Myją, odświeżają, pielęgnują. Oba działają bardzo łagodnie, nie podrażniając wrażliwych miejsc. Kosmetyki bardzo dobrze się pienią oraz spłukują bez problemów. W żadnym z nich nie znalazłam minusów. Ogromnym plusem tych produktów jest niska cena - 7,49zł w sklepie internetowym Green Pharmacy. Jeśli ktoś woli słabszy zapach - na pewno skłaniałby się ku piance. Z kolei mydło (ze względu na większą pojemność) jest bardziej wydajne, pianka szybciej się kończy. Cieszę się, że mogłam sprawdzić działanie obu produktów. Do kosmetyków do higieny intymnej Green Pharmacy na pewno jeszcze powrócę. 






Opakowanie:
Pianka - wysoka, podłużna plastikowa buteleczka w kolorze brązowym. Całość zakończona jest białym dosyć szerokim aplikatorem, który po naciśnięciu zmienia płyn w białą piankę. Aplikator zabezpieczony jest przezroczystą nakładką. Opakowanie oklejone jest naklejkami w standardowych kolorach marki. Na naklejkach znajdziemy wszelkie niezbędne informacje - opis produktu, skład, datę ważności, pojemność, dane producenta.

Mydło - dosyć szeroka buteleczka delikatnie zaokrąglona ku górze. Wykonana z ciemnego plastiku. Górę wieńczy biały, cieńszy niż w przypadku pianki, aplikator (bez dodatkowych zabezpieczeń, jak w przypadku poprzednika). Opakowanie również oklejone jest dwoma naklejkami ze wszystkimi informacjami o produkcie. W obu kosmetykach możemy śledzić ilość zużycia. 



Zapach:
Pianka - zapach jest bardzo delikatny, ziołowo-kwiatowy, przyjemny. Po aplikacji jeszcze przez jakiś czas wyczuwalny. 
Mydło - zapach bardziej wyrazisty niż w przypadku pianki, ziołowy, również bardzo przyjemny. Zapach może wydawać się odrobinę męski, także panowie bez problemu mogą sięgać po ten produkt. 

 
Konsystencja:
Pianka - w opakowaniu dosyć rzadki płyn, po wyciśnięciu biała puszysta pianka.
Mydło - średnio gęsty żel w kolorze bardzo jasnej zieleni. 


 


Pojemność: Pianka - 150ml, mydło - 370ml
Cena: Pianka - 7,49zł, mydło - 7,49zł (w sklepie Green Pharmacy)
Dostępność: Green Pharmacy, drogerie, sklepy, internet.






Znacie te produkty?
Wolicie pianki czy mydła?
   

 

poniedziałek, 10 lutego 2014

Styczniowe pustaki



Denko, denko


Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie, mimo comiesięcznych rozliczeń z pustymi opakowaniami, kosmetyków na półkach łazienkowych niewiele ubywa ;) Chyba ktoś mi je podrzuca na przechowanie. W styczniu udało mi się sporo kosmetyków wykończyć, nawet takich, które stały i stały, a zużycia było maksymalnie na 3 razy ;) Niestety widzę już, że luty będzie słabszy. Pustych opakowań będzie mniej. Mam tylko nadzieję, że trochę więcej zużyję próbek i saszetek. No zobaczymy jak to będzie :)



Wszystkie opakowania w jednym miejscu:





Włosy:
- DeBa - Balsam regenerujący 2x
- Pilomax - Maska do włosów jasnych, farbowanych
- Olej moringa - Nagroda w rozdaniu
Wpis o nim w tej notce





Ciało:
- Joanna - Kremowy płyn do higieny intymnej
- Evitte - Antycellulitowy balsam do ciała
Nie polecam, kompletnie nic nie robił
- Verona - Skoncentrowane serum do modelowania biustu 4D
Trzy ostatnie maźnięcia czekały i czekały na swoją kolej ;)
O serum można przeczytać tutaj
- Avon - Żel pod prysznic granat i mango
- Body X - Żel pod prysznic
Ostatni z trzech żeli tej serii z zakupów w Finlandii
- Green Pharmacy - Masło do ciała (masło shea i zielona kawa)
Można o nim przeczytać w tym wpisie 




Ciało c.d.
- Paloma - Cukrowy peeling do stóp
Zapraszam na wpis 
- Handsan - Krem do rąk i paznokci
Wpis o nim w tym miejscu 
- Cien - Migdałowy krem do rąk
Kupiony w fińskim Lidlu, w naszych chyba też są te kremy.
Bardzo dobrze nawilżał - polecam





Twarz:
 - Bourjois - Rozświetlający peeling do twarzy
Więcej o nim w tym wpisie 
- Uroda - Pomadka pielęgnacyjno-ochronna
Stały bywalec moich denek
Odsyłam Was do wpisu o niej
- Olejek pichtowy 
Śmierdziuszek okropny, przyspieszający gojenie się i znikanie niechcianych niespodzianek na twarzy
- Manhattan - Tusz do rzęs




Próbki, saszetki:
- Lilibe - Płatki kosmetyczne
- John Masters Organics - Krem na dzień, Kremowy żel do twarzy, Różany żel do twarzy
- Sante - Krem do twarzy
- Rival de Loop - Maseczka nawilżająca
Bardzo lubię te maseczki
- Perfecta - Maseczka głęboko nawilżająca




Znacie któreś z powyższych kosmetyków?
Jak idzie Wam denkowanie kosmetyków?
 
 

 


sobota, 8 lutego 2014

Testowanie z Klubem Elfa Pharm



Bardzo miła przesyłka...



Wróciłam już do domu, więc pora ponadrabiać blogowe zaległości. 
Całkiem niedawno otrzymałam maila od Klubu Elfa Pharm, w którym zostałam poinformowana, że moja skromna blogowa osoba, została zakwalifikowana do czwartej edycji testów. Nie muszę pisać, że wiadomość ogromnie mnie ucieszyła, prawda? 
Jeśli chcecie dołączyć do Klubu Elfa Pharm, zapisywać można się  tutaj.
W ramach najnowszej akcji testerskiej otrzymałam dwa produkty:






Pianka do higieny intymnej
Szałwia lekarska i Lawenda lekarska

Lekkie naciśnięcie i pianka gotowa!
Delikatna, lekka, nie zawiera mydła. Do codziennej higieny intymnej kobiet jak i mężczyzn. Myje i nawilża. Delikatnie pielęgnuje. Daje uczucie komfortu i świeżości. Idealna do wrażliwej skóry. Naturalny odczyn zgodny z pH okolic intymnych chroni przed podrażnieniami i infekcjami. Szałwia, lawenda, alantoina i pantenol wspomagają pielęgnację.




Delikatne mydło do higieny intymnej
Antybakteryjne
Drzewo herbaciane

Delikatne mydło w płynie przeznaczone do pielęgnacji intymnych partii ciała. Starannie oczyszcza i odświeża skórę. Olejek z drzewa herbacianego posiada silne właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne oraz jest naturalnym remedium na stany zapalne i infekcje skóry. Wyciąg z nagietka nawilża skórę i łagodzi podrażnienia. Mydło działa normalizująco na mikroflorę, przywraca skórze jej naturalne funkcje. Zalecane do codziennego stosowania jako efektywny środek do higieny intymnej. Zapewnia czystość, komfort i przyjemne uczucie świeżości. Nie narusza kwasowo-zasadowej równowagi skóry.





W paczce znalazłam również bardzo ładny kalendarz ścienny. Jednak mam z nim trochę problemów bo dziurkę do zawieszenia ma w dole. Jeśli na niej zawiesić kalendarz, to wisi "do góry nogami". Jakoś muszę wykombinować, jak zrobić dziurkę w odpowiednim miejscu ;)



   



Należycie do Klubu?
Jakie produkty GP należą do Waszych ulubieńców?



  

niedziela, 22 grudnia 2013

Masło maślane



Masło do ciała 
Masło shea i zielona kawa
Green Pharmacy



Dziś kilka słów o bardzo ciekawym masełku do ciała Green Pharmacy. Z tego typu kosmetykami dopiero się zapoznaję. 
Wcześniej wolałam używać lżejszych wersji typu mleczka, balsamy, lotiony. Czy to masło mnie przekonało? 
Zapraszam do dalszej części wpisu. 





Opis producenta:
Aromatyczne, lekkie masło do ciała wspaniale pielęgnuje skórę, przywraca jej naturalną miękkość i elastyczność. Skóra staje się gładka, jędrna i przyjemna w dotyku. Egzotyczne masło shea ma własności wygładzające, nawilżające, odżywcze i regenerujące, 
jest naturalnym filtrem UV, działa na skórę odmładzająco. Ekstrakt z zielonej kawy, bogaty w fitosterole i kwas linolowy, posiada zdolność zatrzymywania wilgoci w skórze, czyni ją jędrną, nawilżoną i sprężystą, działa przeciw wolnym rodnikom, co opóźnia proces starzenia się skóry. Masło nadaje skórze przyjemny, delikatny zapach. 

 
Skład:
Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Ethylhexyl Stearate, C12-15 Alkyl Benzoate, Glyceryl Monostearate, Coffea Arabica (Coffee) Seed Extract, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Tocopheryl Acetate, Tea, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Benzyl Benzoate, Coumarin, Linalool, CI 15985, CI 19140, CI 14720, CI 42090.




 
Działanie/Opinia: Masło to długo czekało na swoją kolej, pokazywałam je w tej notce zakupowej czyli dosyć dawno temu. 
Do tej pory częściej używałam różnego rodzaju balsamów czy mleczek do ciała. Masła traktowałam raczej po macoszemu. 
Po tym kosmetyku będę jednak częściej sięgała po tego typu pielęgnację ciała. Bardzo spodobała mi się ta gęsta i bardziej treściwa forma. Mam wrażenie, że moja skóra reaguje lepiej na taką konsystencję. Ciekawa jestem, jak w lecie spisze się takie masło ;) Póki co,  na początku stosowałam je dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Po niedługim czasie mogłam zrezygnować z porannego smarowania, gdyż moja skóra była już lepiej nawilżona i odżywiona i nie wymagała dodatkowej aplikacji. Masło, mimo dosyć gęstej  i zwartej konsystencji, bardzo dobrze rozprowadza się po ciele. Ogromnym plusem jest szybkość wchłaniania oraz brak  pozostawiania białych smug. Na skórze pozostawia lekki film, na szczęście nie jest on lepki. Jestem bardzo zadowolona z działania tego masła  i gdy tylko będzie w promocji, kupię ponownie, ale chyba sięgnę po inną wersję zapachową.






Opakowanie: Niski, płaski odkręcany plastikowy słoiczek w kolorze ciemnego aptecznego szkła. Kolor i tworzywo typowe dla kosmetyków Green Pharmacy. Zakrętka i naklejki są w kolorze kremowym. Otwarcie działa bez problemu, nic się nie zacina i nie łamie. Słoiczek zabezpieczony jest sreberkiem, dzięki czemu mamy pewność, ze nikt wcześniej nie wsadzał nosa czy palców do środka. Na wierzchniej naklejce znajduje się nazwa kosmetyku oraz firmy. Na bocznych możemy przeczytać dokładny opis, skład, dane producenta, datę ważności oraz pojemność. Naklejki nie schodzą pod wpływem wody czy ich natłuszczenia. 

Zapach: Bardzo przyjemny dla nosa, nie drażni. Aromat lekko słodki. Na skórze utrzymuje się jakiś czas, po czym po miłym zapachu pozostaje tylko wspomnienie.

Konsystencja: Gęste, treściwe masło w kolorze bardzo bardzo jasnej delikatnej pistacji. 





Pojemność: 200ml
Cena: ok. 12zł
Dostępność: drogerie, sklepy, internet.



Lubicie masła do ciała?
Czy wolicie coś bardziej lekkiego? 
   

 

czwartek, 5 grudnia 2013

Jedwabno-jedwabiste włosy dzięki jedwabowi GP



Jedwab w płynie Green Pharmacy
Serum na łamliwe końcówki


Jedwab Green Pharmacy to kolejny włosowy kosmetyk, który miałam szczęście wygrać jakiś czas temu u Czarnulki. Kosmetyk ten jest bardzo wydajny więc dopiero teraz przychodzę z notką o nim. Ciekawi jesteście tego małego cudeńka? W takim razie zapraszam na dalszą część wpisu.




Opis producenta:
Mocno skoncentrowane serum wygładza końcówki włosów. Chroni je przed rozdwajaniem i uszkodzeniami. Daje jedwabisty efekt na całej długości. Przeznaczone do włosów cienkich, delikatnych, łamliwych, wrażliwych, zmęczonych zabiegami fryzjerskimi. Lekka formuła nie obciąża, wzmacnia, a naturalne składniki dają lśniący i zdrowy wygląd. Olejek ryżowy i kameliowy wspiera regenerację uszkodzonej struktury, a ekstrakt aloesu i olejek cedrowy daje włosom nawilżenie.


Skład:
Cyclopentasiloxane, Dimeticonol, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Aloe Barbadensis Extract, Oryza Sativa (Rice) Germ Oil, Camellia Sasanqua (Camellia) Seed Oil, Pinus Sibirica Nut Oil, Parfum, Limonene, Citronellol, Geraniol, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Farnesol, Amyl Cinnamal.



 
Działanie/Opinia: Dosyć dawno używałam jedwab do włosów Joanny i miałam wrażenie, że nie pomagał mi ich okiełznąć, 
więc kosmetyki tego typu zaczęłam omijać szerokim łukiem. Całe szczęście do czasu wygrania w jednym z rozdań Jedwabiu Green Pharmacy. Teraz nie wyobrażam sobie pielęgnacji włosów bez tego wspomagacza. Używam go zwykle na mokre włosy, ale zdarza się też, że potraktuję nim i suche. Oba sposoby moje włosy bardzo polubiły. Zwykle wcieram go w końcówki, ale bywa i tak, 
że wymasuję nim włosy od ucha w dół. Robię tak gdy na dworze jest więcej niż normalnie wilgoci. Niweluję w ten sposób chęć puszenia się moich herów. Dzięki temu dużo mniej się puszą. Serum to pozytywnie wpływa na ogólny wygląd moich włosów. Po jego zastosowaniu są dużo bardziej miękkie, aż chce się je co chwilę dotykać ;) Wygładza je, oraz delikatnie nabłyszcza. Nie obciąża, nie powoduje przyklapu czy wcześniejszego przetłuszczania się (no chyba, że ktoś na raz użyje pół butelki). Kosmetyk jest bardzo wydajny, już 1-2 pompki wystarczą do wmasowania w średnio długie włosy. Póki co, ten jedwab to mój hicior i chyba nawet nie mam ochoty szukać i testować czegoś innego. 



Opakowanie: Serum mieści się w małej przezroczystej, plastikowej buteleczce z pompką. Buteleczka ma jedynie jedną białą naklejkę z nazwą produktu i nazwą firmy. Pozostałe informacje (opis, skład, data ważności, pojemność, dane producenta) umieszczone są na kartonowym opakowaniu, w którym kupujemy kosmetyk. Pompka działa bez problemów, nie zacina się. Jedynym minusem jest to, że zwykle jest cała wytłuszczona. Zabezpieczona jest zatyczką-korkiem, dzięki czemu unikamy niepotrzebnego i nieświadomego wciśnięcia "urządzenia". Co dla mnie jest odrobinę dziwne, to to, że otwór, mimo tej zatyczki, 
jest odsłonięty.

Zapach: Bardzo przyjemny dla nosa, subtelny. Dla mnie jest lekko kwiatowy. Nie utrzymuje się na włosach.

Konsystencja: Gęsty, bezbarwny, przezroczysty oleisty płyn. Dosyć tłusty.






Pojemność: 30ml
Cena: 6-8zł
Dostępność: drogerie, sklepy, internet. 



Używacie tego typu kosmetyków?
Czym zabezpieczacie włosy?  

 

sobota, 16 listopada 2013

Czy moje włosy polubiły olejek łopianowy?



Green Pharmacy
Olejek łopianowy ze skrzypem polnym



Olejek z Green Pharmacy to mój drugi tego typu produkt. Pierwszy przedstawiałam w tym wpisie. Kitoko moje włosy polubiły, więc byłam ogromnie ciekawa, jak zareagują na drugi produkt. Najpierw kilka informacji czysto technicznych, a po nich przejdę do samego działania.



Opis producenta: 
Naturalny olej z łopianu odżywia, wzmacnia strukturę keratynową cebulki i zakotwiczenie włosa w skórze głowy. Pobudza wzrost włosów. Działa przeciwzapalnie i przeciwłupieżowo. Ekstrakt skrzypu polnego jest uznanym, naturalnym składnikiem do włosów wypadających, ze skłonnością do łupieżu. Włosy stają się gęstsze, mocne i lśniące.

Skład:
Vegetable Oil, SC-CO2-extract Arctium Lappa (Burdock), Equisetum Arvense Leaf Extract, BHT. 





 
Działanie/Opinia: Olejek Green Pharmacy bardzo miło mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się po nim zbyt wielu spektakularnych efektów, ale dał radę. Jestem z niego bardzo zadowolona. Kupiłam go z myślą o powstrzymaniu moich włosów przed nadmiernym wypadaniem, co mocno dawało mi się we znaki. Jednak zanim zaczęłam go testować, problem znikł po zastosowaniu przez jakiś czas kuracji witaminowej. Także nie mogę powiedzieć, czy zlikwidował wypadanie włosów. Problemów z łupieżem również nie mam, więc i pod tym względem nie wiem, jak olejek by się spisał. Za to po skończeniu opakowania zauważyłam trochę nowych baby hair, także pod tym względem producent miał rację. Olejek pobudza włosy do wzrastania, a właściwie moje pobudził, nie wiem, jak działałby na inne ;) Aplikowałam go na suche włosy na jakieś 2-3 godziny przed ich umyciem. Zmywałam go zwykłymi tanimi odżywkami. Ani razu nie zdarzyło się, że włosy po nim nie zostały domyte. Początkowo nakładałam na włosy jego niewielką ilość. Raz sporo wychlupało mi się go na rękę i aby nie marnować produktu, zużyłam wszystko. Włosy po takiej bardziej porządnej porcji wyglądały lepiej. Różnica była znaczna. Dzięki mojej wcześniejszej nieuwadze, dowiedziałam się, że moim włosom nie szkodzi nadmierna ilość specyfiku. Olejek nie spowodował szybszego przetłuszczania się włosów. Moje rozjaśniane i suche kosmyki po nim odżyły. Stały się przyjemne w dotyku, jakby cięższe, nawilżone i bardziej błyszczące. O taki efekt mi chodziło. 





Opakowanie: Niewielka płaska buteleczka, idealna do dłoni. Wykonana z typowego dla tej firmy ciemnego plastiku. Opakowanie z przodu i z tyłu oklejone naklejkami informacyjnymi, które nie schodzą pod wpływem wody czy natłuszczenia butelki. Zamkniecie to zwykły odkręcany korek. Otwór dosyć spory, który chroni plastikowa zawleczka. Na naklejkach znajdziemy opis produktu, sposób użycia, skład, dane producenta oraz datę ważności.

Zapach: Delikatnie ziołowy, na włosach po zmyciu niewyczuwalny.

Konsystencja: Olejek jest dosyć rzadki, bezbarwny, o tłustej formule.



Pojemność: 100ml
Cena: ok. 6zł
Dostępność: Drogeria Natura, sklepy, mniejsze drogerie, internet. 
   



Znacie olejki z tej serii?
Jakie stosujecie olejki do włosów?


piątek, 1 listopada 2013

Znowu denko?


Październikowe zużycia

Aż nie chce mi się wierzyć, że znów pora na wpis denkowy. Przecież całkiem niedawno wstawiałam wrześniowy. Dni uciekają jak szalone. Czy tylko ja tak mam?
Nie chwaląc się (no dobra chwaląc) w październiku sporo kosmetyków ujrzało dno. Moje pudełko, w którym trzymam puste opakowania ledwo się domyka. Oby każdy miesiąc był taki obfity, to szybko pozbyłabym się zapasów i legalnie i bez wyrzutów sumienia mogłabym wybrać się na zakupy kosmetyczne ;)
Jeśli ciekawi Was, co zdenkowałam, zapraszam do dalszej części wpisu.



Rzut oka na całe pudełko denkowe:




I lecimy po kolei:



- Green Pharmacy - Olejek łopianowy ze skrzypem polnym
Nie zaradził wypadaniu, ale pojawiło się trochę baby hair, poza tym świetnie nawilżał włosy. 
- Isana - Odżywka intensywnie pielęgnująca
Bardzo dobrze radziła sobie ze zmywaniem powyższego olejku.
- Minirisk - Balsam do każdego rodzaju włosów
Bez zapachu, bez koloru, bez parabenów
Przywieziony z Danii, naprawdę bardzo przyzwoity balsam, wygładzał i zmywał olej.
- Alverde - Szampon z amarantusem, bez silikonu
Polubiłam go ogromnie, bardzo dobrze radził sobie z moimi włosami.
Pisałam o nim w tej notce.
- Schwarzkopf - Maski do włosów
Moje hity, pisałam o nich tutaj. 
- Artiste - Odżywka intensywnie regenerująca
Kupiona w Drogerii Natura, gdy potrzebowałam na już czegoś do pierwszego O w metodzie OMO. Odżywka jest bardzo gęsta i mało wydajna. Szybko się skończyła.





- Sante - Bodylotion Grenadine Spirit
Kosmetyk kupiony w Niemczech. Zapach ma niesamowity.
Niedługo pojawi się o nim wpis.
- Body X - Żel pod prysznic
Przywieziony z Finlandii. Żel bardzo przyzwoity, o naprawdę delikatnym zapachu.
- Fenjal - Peeling pod prysznic
Pisałam o nim w tej notce. 
- Farmona - Peeling do ciała jeżyna i malina  
O nim również pisałam. 
- Mariza - Nawilżające masło do ciała
O nim z kolei przeczytać można tutaj. 





- Farmona - Kokosowy krem do rąk i paznokci
O nim pisałam naprawdę dawno, dawno temu. 
- Eveline - Błyskawiczny krem do depilacji nóg
Ostatnio bardzo często używam kremów tej marki.
- Ferity - Pachnące zmywacze do paznokci
Bardzo polubiłam zmywacze w tej formie. Żałuję, że kupiłam tylko dwa opakowania. Chyba musze odwiedzić Hebe ;)
O zmywaczach pisałam tutaj. 





- Ziaja - Mleczko ogórkowe
Przez naprawdę długi czas mój ulubieniec.
Zapraszam na wpis. 
- Uroda - Melisa, pomadka do ust pielęgnacyjno-ochronna
Mój KWC, niekwestionowany ulubieniec. Stały bywalec moich comiesięcznych denek.
Wpis o nim tutaj. 
- Essence - Puder i podkład w kompakcie 2w1
Bardzo dobrze się spisywał, używam już drugie pakowanie.
Niestety zamknięcie jest mało trwałe, w połowie użytkowania "zawiasy" odmówiły posłuszeństwa łamiąc się.
- Softino - 120 płatków kosmetycznych
Produkt lidlowski. Chyba trafiło mi się felerne opakowanie ponieważ w kilku sztukach nie były odcięte nitki obrębiające brzeg. Były dosyć sztywne. Niejednokrotnie "zarysowałam" nimi powiekę i okolice oczu podczas demakijażu.





- Celia - Maska do włosów głęboko nawilżająca
Bardzo lubię maski i szampony saszetkowe Celii, jak tylko mam okazję kupuję kilka sztuk na zapas.
- Schaebens - Maska peel-off
Zapraszam na kilka słów o niej. 
- Malwa - Maseczka do twarzy głęboko nawilżająca
I o niej pojawił się wpis. 
- Perfecta - Zabieg regenerujący do rąk
Całkiem przyzwoity produkt. 
- Olay - Krem na dzień
Skóra bardzo mi się po nim świeciła, więc zużyłam go na noc na stopy ;)
- Yves Rocher - Odbudowujący krem na noc
Mała próbeczka, więc niewiele mogę o niej powiedzieć.
- Rival de Loop - Odżywcza maseczka truskawkowa



Jak Wasze październikowe denka?
  

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Hej ho, hej ho, na zakupy by się szło



Przybyło w lipcu...


W lipcu przybyło mi trochę nowości, ale już nie w takich ilościach, jak w miesiącach poprzednich. Same moje zakupy nie są wielkie, jednak do mojej łazienki przybyło kosmetyków z wygranego rozdania i z mężowskich zakupów w Niemczech i Danii. Chętnych zapraszam na dalszą relację zdjęciowo-pisemną.



 Prawda, że niewiele kupiłam? :)  
Eveline - Krem do depilacji 
Isana - Krem do ciała z masłem shea i kakao 
N°36 - Peeling do stóp 
Cztery pory roku - Rozświetlający balsam do ciała 
Rival de Loop - Maseczka pod oczy 
Gliss Kur - Natychmiastowa terapia - włosy suche i zniszczone 
Frotto - Chusteczki nawilżane






 Mężowskie zakupy duńsko-niemieckie:
Kneipp - Żel pod prysznic - Czerwony mak i konopie ;D
Fenjal - Żel peelingujący
Elida - Balsam do włosów
Hand san - Krem do rąk
Florena - Krem do rąk
Sante - Balsam do ciała




 Dalsza część mężowskich zakupów: 
Litamin- Sól do kąpieli 
Schaebens - Maseczki do twarzy






 Wygrana w rozdaniu u Czarnulki, do której serdecznie Was zapraszam.  






Jak Wasze nowości?
Poszalałyście w drogeriach czy omijałyście je szerokim łukiem? 




środa, 8 maja 2013

Czy to już szaleństwo?


Zakupy, zakupy + prezenty kosmetyczne...


Dziś notka zbiorcza o zakupach i prezentach z ostatniego miesiąca. Czy taka ilość jest jeszcze w normie, czy to już szaleństwo? ;) Ale cóż mogę zrobić, gdy te wszystkie kosmetyki uśmiechają się do mnie ze sklepowych półek i niemal same wpadają do koszyka? Oto co ostatnio przygarnęłam:


1. Bielenda - Dwyfazowy olejek do kąpieli, Ameryka Spa - jagoda acai&awokado
2. BeBeauty - Płyn micelarny 
3. Green Pharmacy - Masło do ciała, masło shea i zielona kawa
4. Mariza - Nawilżające masło do ciała - granat
5. Wellness&Beauty - Sól do kąpieli - trawa cytrynowa i bambus
6. Wellness&Beauty - Sól do kąpieli - mak i kwiat pomarańczy
7. Organizator na kosmetyki


7. Perfecta - Maska-serum do rąk + szafirowy peeling
8. Perfecta - Maska-serum do stóp + wulkaniczny peeling
9. Efektima - Peeling do stóp z kwasem migdałowym + maska do stóp z wyciągiem z bergamotki
10. Marion - Maseczka oczyszczająca Peel Off - ekstrakt z ananasa i brzoskwini
11. Verona - Peeling drobnoziarnisty - oliwkowy

12. Soraya - Regenerujący olejek do twarzy - 5 drogocennych olejów
13. Alterra - Peeling - pomarańcza i cukier trzcinowy

 
14. Joanna - Balsam do włosów nawilżająco-regenerujący - ekstrakt z miodu i proteiny mleczne
15. Isana - Żel pod prysznic - witaminy i jogurt
16. Essence - Maskara woodoodporna - All eyes on me
 
Pora też pochwalić się prezentami kosmetycznymi, które mąż przywiózł ze Szwecji.
 
 
1. Urtekram - Krem do rąk - nordycka brzoza
2. Ica - Balsam do ciała, skóra sucha
3. Barnängen - Żel pod prysznic - jedwab i magnolia  
4. Barnängen - Żel pod prysznic - miód i wanilia


Wasze zakupy wyglądają podobnie?
Czy są mniejsze/większe?