Zakupy niemiecko-belgijskie
Tym razem nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. No może oprócz tego, że to Balea. Która z Was mogłaby się oprzeć
tym pięknym zapachom? No właśnie... ja też nie ;) I efekty tego można zobaczyć poniżej. Balea pochodzi z DMu spod samego Magdeburga, a Camille z Waterloo w Belgii.
Zapraszam Was na post zdjęciowy, a ja idę upchnąć gdzieś te kosmetyki w łazience.
Żele z najnowszej serii limitowanej.
Prawda, że wyglądają uroczo?
Pachną obłędnie, wszystkie.
Pozostałe kosmetyki prysznicowe.
Zapachy równie piękne, jak tych powyższych.
Ciekawi mnie ogromnie ten drugi od lewej żel. Jest z shimmerem.
Zastanawia mnie, czy będzie to raczej delikatny efekt, czy będę lśniła jak psu nie powiem co ;)
Dusch lotion - ktoś podpowie czy to zwykły żel, czy może coś jak balsam?
Kosmetyki włosowe:
Szampony - truskawkowy (edycja limitowana), rozmaryn i melisa oraz wiśnia i jaśmin.
Odżywki - mango i aloes oraz figa i perły.
Obie odżywki już miałam i moje włosy bardzo je lubiły.
I coś do rąk i paznokci:
Krem Essence - wiśnia i kokos.
Na pierwszy plan wysuwa się moja ulubiona nuta zapachowa w kosmetykach - wiśnia.
Piaski p2 - uwielbiam lakiery piaskowe, co można zauważyć w moich lakierowych wpisach.
I na koniec zakupy z Belgii:
Camille - żel pod prysznic limetkowy
oraz waniliowy peeling pod prysznic.
Oba kosmetyki otwory mają zaklejone sreberkiem (szkoda, że u nas tego nie ma), więc nie wiem jeszcze jak pachną.
I tak wyglądają moje zakupy wrześniowe.
Znacie, któryś z kosmetyków?