Zupa dyniowa to jeden z takich jesiennych hitów, których trudno sobie odmówić. W tej wersji wzbogaciłam ją o przepyszne krewetki, sprawiając, że jeszcze lepiej posila i stawia na nogi :) Przecież to jest w posiłku najważniejsze ;) Gorąco polecam!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupy. Pokaż wszystkie posty
środa, 16 listopada 2016
Kremowa zupa dyniowa z krewetkami
Zziębnięty wracasz późno do domu i czeka na ciebie talerz gorącej zupy... najlepszy sposób na rozgrzanie - nie tylko ciała, ale także ducha. Trudno zaprzeczyć, że zdrowa, pożywna zupa, przygotowana z największą dbałością przez kogoś bliskiego to najlepsze antidotum na zimno i coraz krótsze dni.. Zwłaszcza, jeśli zawiera orientalne przyprawy... i fajną niespodziankę :)
Zupa dyniowa to jeden z takich jesiennych hitów, których trudno sobie odmówić. W tej wersji wzbogaciłam ją o przepyszne krewetki, sprawiając, że jeszcze lepiej posila i stawia na nogi :) Przecież to jest w posiłku najważniejsze ;) Gorąco polecam!
Zupa dyniowa to jeden z takich jesiennych hitów, których trudno sobie odmówić. W tej wersji wzbogaciłam ją o przepyszne krewetki, sprawiając, że jeszcze lepiej posila i stawia na nogi :) Przecież to jest w posiłku najważniejsze ;) Gorąco polecam!
środa, 23 września 2015
Zdrowy lunch do pracy: Słodko-pikantny krem warzywny z marchewką i łososiem
Przyszła jesień! Dni coraz krótsze i chłodniejsze, więc na pierwszy plan w menu wysuwają się wszelkiego rodzaju kremy z warzyw. Nic tak nie rozgrzeje w pracy jak miseczka pożywnej, gorącej zupy... oczywiście z dodatkiem marchewki :)
Mimo tego, że moja kolekcja pojemników na jedzenie do pracy jest już spora, to zupy i tak zabieram najczęściej w starych, niezawodnych słoikach. Mam dzięki temu pewność, że nic się samo nie otworzy i nie wyleje podczas transportu. No i cóż mogę dodać... czasami po prostu nie mogę się doczekać przerwy na lunch, bo nie ma to jak słoik z pyszną, sycącą i zdrową zawartością w postaci domowej zupy :)
Mimo tego, że moja kolekcja pojemników na jedzenie do pracy jest już spora, to zupy i tak zabieram najczęściej w starych, niezawodnych słoikach. Mam dzięki temu pewność, że nic się samo nie otworzy i nie wyleje podczas transportu. No i cóż mogę dodać... czasami po prostu nie mogę się doczekać przerwy na lunch, bo nie ma to jak słoik z pyszną, sycącą i zdrową zawartością w postaci domowej zupy :)
poniedziałek, 31 marca 2014
Zupa w słoiku - soczewica, pieczarki, makaron farfalle
Nic tak nie sprawa radości, jak własnoręcznie wykonane prezenty. Ja robię je z wielką przyjemnością, a obdarowani zawsze bardziej doceniają takie upominki :)
Tym razem postanowiłam zrobić zupę w słoiku - suche, kolorowe składniki, m.in. przyprawy, trzy kolory soczewicy, suszone warzywa, makaron farfalle zamknęłam w słoiku, opisałam na specjalnie w tym celu zaprojektowanych etykietkach (dziękuje Kasiu!). Taki prezent obdarowana osoba musi sama przygotować w domu, wg podanej instrukcji :) Zupa, która wychodzi z tej kombinacji jest lekka, orientalna i sycąca. Szczerze polecam :)
Przy okazji zapraszam na bloga naszej znajomej Kasi, która zaczęła dla nas projektować różne drobiazgi takie jak etykietki, które zobaczycie na zdjęciach :) Kliknijcie koniecznie tu: bazgranina.com.
Tym razem postanowiłam zrobić zupę w słoiku - suche, kolorowe składniki, m.in. przyprawy, trzy kolory soczewicy, suszone warzywa, makaron farfalle zamknęłam w słoiku, opisałam na specjalnie w tym celu zaprojektowanych etykietkach (dziękuje Kasiu!). Taki prezent obdarowana osoba musi sama przygotować w domu, wg podanej instrukcji :) Zupa, która wychodzi z tej kombinacji jest lekka, orientalna i sycąca. Szczerze polecam :)
Przy okazji zapraszam na bloga naszej znajomej Kasi, która zaczęła dla nas projektować różne drobiazgi takie jak etykietki, które zobaczycie na zdjęciach :) Kliknijcie koniecznie tu: bazgranina.com.
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Krem z kukurydzy z serem pleśniowym, tymiankowymi grzankami i olejem rzepakowym
Zupa swym energetyzującym kolorem przywołuje wspomnienie lata i rozgrzewa od środka. Czegoś takiego nam było trzeba w ostatnich dniach (a teraz w końcu mamy czas, żeby nadrobić zaległości!:)). Co prawda tym razem kukurydza jest z puszki, ale i z takiej może powstać pyszna, aromatyczna zupa.
Wzbogaciłam tę zupę curry i chilli, które mają tę cudowną, rozgrzewającą właściwość. Tymiankowe grzanki i ser lazur są tylko lekkim dopełnieniem :)
Oczywiście w zupie nie mogło zabraknąć zdrowego, tłuszczowego dodatku - oleju rzepakowego. Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem kwasów omega-3 i dlatego m.in dzięki zupom takim jak ta nasze serca będą zdrowsze :)
Wzbogaciłam tę zupę curry i chilli, które mają tę cudowną, rozgrzewającą właściwość. Tymiankowe grzanki i ser lazur są tylko lekkim dopełnieniem :)
Oczywiście w zupie nie mogło zabraknąć zdrowego, tłuszczowego dodatku - oleju rzepakowego. Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem kwasów omega-3 i dlatego m.in dzięki zupom takim jak ta nasze serca będą zdrowsze :)
środa, 23 października 2013
Krem z dyni z pulpecikami z bagietki i płatkami kabanosa
Ostatnio - w braku czasu jakiego nie doświadczyłyśmy już dawno - najlepszym ratunkiem okazywały się zupy. Większość udaje się przygotować błyskawicznie - po zagotowaniu wystarczy tylko odczekać pół godziny, zmiksować, doprawić, dodać grzanki lub coś "ekstra" i jeść :) Po jedzeniu można znów spokojnie pracować do późnych godzin.
Już jakiś czas temu zaczął się sezon na ukochaną dynię. Kasia co kilka dni robi zupę z mleczkiem kokosowym, ja postanowiłam klasyczną dyniową podkręcić dwoma dodatkami - pulpecikami z bagietki wyszperanymi w książce Rachel Khoo Mała paryska kuchnia i płatkami średnio wysuszonego kabanosa. Pyszności!
Już jakiś czas temu zaczął się sezon na ukochaną dynię. Kasia co kilka dni robi zupę z mleczkiem kokosowym, ja postanowiłam klasyczną dyniową podkręcić dwoma dodatkami - pulpecikami z bagietki wyszperanymi w książce Rachel Khoo Mała paryska kuchnia i płatkami średnio wysuszonego kabanosa. Pyszności!
wtorek, 24 września 2013
Krem z pieczonych pomidorów z gremolatą i serem feta
Przyszła jesień, a my przez ostatnie 3 tygodnie nie miałyśmy czasu, żeby nadrobić zaległości. Biegając od pracy do pracy, od zlecenia do zlecenia, drobinki wolnego czasu spędzałyśmy na świeżym powietrzu, jak najdalej od komputera... Niestety przez 2-3 najbliższe tygodnie będzie tak samo, więc może niech nam ktoś coś ugotuje :)
Zupa z pieczonych pomidorów powstała jeszcze w sierpniu do magazynu na tablety iAM, którego wrześniowy numer gorąco polecamy (jak i oczywiście pyszną, kremową zupę z aromatyczną gremolatą i fetą:)).
Zupa z pieczonych pomidorów powstała jeszcze w sierpniu do magazynu na tablety iAM, którego wrześniowy numer gorąco polecamy (jak i oczywiście pyszną, kremową zupę z aromatyczną gremolatą i fetą:)).
sobota, 27 lipca 2013
Zupa-krem z młodych ziemniaków z okrasą z kurek
Zupa. Już dawno jej u nas nie było. Gdy temperatury rosną ochota na zupę spada... na stole czasem pojawia się czasem tradycyjny chłodnik litewski, a ciepłe zupy wracają dopiero w czasie jesieni.
Tym razem jednak ochota przyszła wcześniej, a wraz z nią pojawił się pomysł na pyszną i kremową zupę ziemniaczaną z okrasą z kurek. I latem i jesienią będzie smakować wyśmienicie! Ta zupa nie wymaga dodatkowego zagęszczania, można ją ugotować na wywarze mięsnym lub rosole z kurczaka i jest na tyle sycąca, że drugie danie może nie być konieczne :)
Tym razem jednak ochota przyszła wcześniej, a wraz z nią pojawił się pomysł na pyszną i kremową zupę ziemniaczaną z okrasą z kurek. I latem i jesienią będzie smakować wyśmienicie! Ta zupa nie wymaga dodatkowego zagęszczania, można ją ugotować na wywarze mięsnym lub rosole z kurczaka i jest na tyle sycąca, że drugie danie może nie być konieczne :)
piątek, 15 lutego 2013
Zupa "tajska wyspa"
To ostatnia z trójki konkursowych zup: tajska - aromatyczna i pikantna - z dużą ilością kolorowych i pysznych dodatków. Brokuł, kalafior, ryżowy makaron, łosoś usmażony w ryżowym papierze, żółta papryka, por, pietruszka, imbirowa marchewka, chilli, szczypior, marynowany imbir... ufff, to chyba wszystko, co tym razem złożyło się na kolorową wyspę :) W tej barwnej, ale przemyślanej kompozycji, wszystko fajnie się ze sobą zgrywa - i smakowo i wizualnie.
Ponieważ ktoś, dla kogo gotowałam tę zupę, nie mógł przyjść na kolację to przygotowałam ją w jeszcze "słoikowej" wersji na wynos - do odgrzania na później :) Świetnie się sprawdziła!
Ponieważ ktoś, dla kogo gotowałam tę zupę, nie mógł przyjść na kolację to przygotowałam ją w jeszcze "słoikowej" wersji na wynos - do odgrzania na później :) Świetnie się sprawdziła!
czwartek, 14 lutego 2013
Gulaszowy pikantny chłodnik
Zupa gulaszowa kojarzy się z kociołkiem, solidnym mięsnym 'wkładem', rozgrzewaniem i sytością. To jedno z takich dań, które trudno przyrządzić zupełnie inaczej... A może tylko wydaje się to niemożliwe? :)
Lubię eksperymentować z tymi najbardziej klasycznymi daniami - w nich drzemie największy potencjał, są najbardziej podatne na zmiany i modyfikacje :) Klasyczna węgierska zupa gulaszowa moim zdaniem nie musi być gorąca... więc podałam ją na zimno (z kostkami lodu), a zamiast wieprzowiny dodałam wędzonego kurczaka, który jest dużo bardziej lekki. Efekt rozgrzewający pozostał... zupa jest pikantna, a w towarzystwie mnóstwa drobnych dodatków (sery, trójkąciki tortilli) staje się prawdziwą ucztą :)
Lubię eksperymentować z tymi najbardziej klasycznymi daniami - w nich drzemie największy potencjał, są najbardziej podatne na zmiany i modyfikacje :) Klasyczna węgierska zupa gulaszowa moim zdaniem nie musi być gorąca... więc podałam ją na zimno (z kostkami lodu), a zamiast wieprzowiny dodałam wędzonego kurczaka, który jest dużo bardziej lekki. Efekt rozgrzewający pozostał... zupa jest pikantna, a w towarzystwie mnóstwa drobnych dodatków (sery, trójkąciki tortilli) staje się prawdziwą ucztą :)
środa, 13 lutego 2013
Zupa cebulowo-ziołowa z kaczką
Francuska zupa cebulowa z kaczką. Pasuje? Oczywiście, że pasuje! Często robiłam zupę cebulową z ziemniakami, ziołami czy serem żółtym - czyli produktami, które zawsze są pod ręką. Jednak tym razem wzbogaciłam ją takimi dodatkami jak kasza, kurki i kaczka, co sprawiło, że stała się daniem wyjątkowym, wręcz wykwintnym - jak z dobrej restauracji. Nie zapiekałam zupy z ciastem francuskim, jak podpowiada przepis, ale w zamian podałam maślane grzanki. Wszystkie dodatki okazały strzałem w dziesiątkę i idealnym dopełnieniem zupy.
Przygotowanie tej zupy było dobrą okazją do zrobienia kolacji walentynkowej... Nie każdy ma możliwość wzięcia wolnego dnia w Walentynki, bo w naszej pracy to najgorętszy okres. Ale jak widać nie narzekamy :)
Przygotowanie tej zupy było dobrą okazją do zrobienia kolacji walentynkowej... Nie każdy ma możliwość wzięcia wolnego dnia w Walentynki, bo w naszej pracy to najgorętszy okres. Ale jak widać nie narzekamy :)
środa, 9 stycznia 2013
Orientalny bulion z łososiem
Ostatni dzień upłynął pod znakiem orientalnych dań. Wesołe gotowanie z bliską osobą, trochę śmiechu i smakowity efekt wynagrodził zmęczenie po pracy i kilka godzin snu. Swoją drogą wcale nie jest łatwo poruszać się (i dogadać!) we dwoje w małej przestrzeni, jeśli pracuje się na co dzień w dużych, profesjonalnie wyposażonych kuchniach. Ale nie ma rzeczy niemożliwych i daliśmy radę :)
Powstało eksperymentalne, domowe sushi oraz sajgonki - tradycyjne z mielonym mięsem, marchewką, kiszoną kapustą, makaronem ryżowym z nutą przyprawy "5 smaków". Dużo produktów na te dania już było w kuchennych szafkach i w lodówce i czekało na właściwy moment, więc i budżet nie ucierpiał. Na te dzieła przepisów na blogu nie będzie, ale kilkoma zdjęciami się z Wami podzielę :) Jednak cierpliwym obiecuję, że sushi dla początkujących w wersji spisanego, sprawdzonego przepisu jest w jednym z najbliższych planów na 2013 rok.
Dziś, posiadając mniej czasu, poszłam trochę na skróty i zrobiłam pełen warzyw, lekki, ale pikantny bulion z łososiem, którego przygotowanie zajmuje ok. 20 minut. Powstały także mini gołąbki z łososiem w liściach włoskiej kapusty, które podałam z makaronem soba oraz ciekawą sałatką - również z rybą - o tych daniach kilka słów niebawem :) Zapraszam na szybką zupę...
Powstało eksperymentalne, domowe sushi oraz sajgonki - tradycyjne z mielonym mięsem, marchewką, kiszoną kapustą, makaronem ryżowym z nutą przyprawy "5 smaków". Dużo produktów na te dania już było w kuchennych szafkach i w lodówce i czekało na właściwy moment, więc i budżet nie ucierpiał. Na te dzieła przepisów na blogu nie będzie, ale kilkoma zdjęciami się z Wami podzielę :) Jednak cierpliwym obiecuję, że sushi dla początkujących w wersji spisanego, sprawdzonego przepisu jest w jednym z najbliższych planów na 2013 rok.
Dziś, posiadając mniej czasu, poszłam trochę na skróty i zrobiłam pełen warzyw, lekki, ale pikantny bulion z łososiem, którego przygotowanie zajmuje ok. 20 minut. Powstały także mini gołąbki z łososiem w liściach włoskiej kapusty, które podałam z makaronem soba oraz ciekawą sałatką - również z rybą - o tych daniach kilka słów niebawem :) Zapraszam na szybką zupę...
niedziela, 25 listopada 2012
Krem grzybowy
Zapach grzybów, zwłaszcza suszonych, kojarzy mi się ze świętami. Pyszny grzybowo-śmietanowy sos pojawia się na stole i znika błyskawicznie, bo najbardziej przyciąga zapachem. Gdyby tak zintensyfikować ten grzybowy smak w zupie?
Szukałam starych przepisów i znalazłam m.in. coś takiego (pisownia oryginalna):
Jednak ja najbardziej lubię robić kremowe, gęste zupy. Najpierw powoli gotowany bulion, grzyby lekko podsmażone z cebulką, niepowtarzalny aromat suszonych grzybów, gotowanie, miksowanie... i gotowe. Odrobina śmietany, dużo pieprzu i gotowe. Podanie w chlebku z grubą skórką tylko wieńczy dzieło. Smacznego!
SKŁADNIKI:
(4-5 porcji)
PRZYGOTOWANIE:
Ugotować bulion - do 1,5 l wody wrzucić pokrojoną włoszczyznę i przyprawy. Gotować na wolnym ogniu przez ok. 40 min. Dodać pokrojone ziemniaki i przepłukane, suszone grzyby. Na patelni podsmażyć na łyżce masła cebulę pokrojoną w piórka, po chwili dodać mrożone grzyby i smażyć ok. 5 min, przyprawić solą i pieprzem. Dodać do zupy i gotować od 20 do 30 min, aż grzyby będą miękkie.
Zmiksować na krem, przyprawić dużą ilością świeżo zmielonego pieprzu i ewentualnie solą.
Podawać w wydrążonych chlebkach z kleksem śmietany, posypaną pieprzem. Można dodatkowo z wydrążonego miąższu zrobić grzanki i również podać do zupy.
Szukałam starych przepisów i znalazłam m.in. coś takiego (pisownia oryginalna):
"Kilkanaście dużych grzybów (borowików), suszonych oparzyć i dobrze wypłókać, nastawić w garnku z rozmaitą włoszczyzną, parę cebul w całości i marchwi z kilku ziarnkami angielskiego pieprzu, i zalawszy wodą, gotować to wszystko, póki grzyby nie będą miękkie. Skoro zupa przestygnie, zklarować kilku białkami i znowu z nimi zagotować, poczem przecedzić przez sito do wazy, w której już posiekany kopr, czy pietruszka być powinny."
Kuchnia polska, Inowrocław 1912
Prawda, że fantastyczny?Jednak ja najbardziej lubię robić kremowe, gęste zupy. Najpierw powoli gotowany bulion, grzyby lekko podsmażone z cebulką, niepowtarzalny aromat suszonych grzybów, gotowanie, miksowanie... i gotowe. Odrobina śmietany, dużo pieprzu i gotowe. Podanie w chlebku z grubą skórką tylko wieńczy dzieło. Smacznego!
SKŁADNIKI:
(4-5 porcji)
- bulion:
- 1,5 l wody
- 2 małe marchewki
- biały kawałek pora (ok. 10 cm)
- 1 pietruszka
- mały kawałek selera
- ziele angielskie - 2-3 kuleczki
- 2 listki laurowe
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- 1,5 łyżeczki soli
- kilka ziarenek pieprzu
poza tym: - 150 g ziemniaków
- 300 g mrożonych grzybów - podgrzybków lub borowików
- 20 g suszonych borowików
- 1 cebula (średnia)
- łyżka masła
- 2-3 łyżki śmietany 18 lub 30 %
- sól, świeżo zmielony pieprz
do podania: - chlebki o grubej skórce (na zdj. żytni zakwasowiec, ale pszenne małe chlebki jak do żurku też będą dobre)
PRZYGOTOWANIE:
Ugotować bulion - do 1,5 l wody wrzucić pokrojoną włoszczyznę i przyprawy. Gotować na wolnym ogniu przez ok. 40 min. Dodać pokrojone ziemniaki i przepłukane, suszone grzyby. Na patelni podsmażyć na łyżce masła cebulę pokrojoną w piórka, po chwili dodać mrożone grzyby i smażyć ok. 5 min, przyprawić solą i pieprzem. Dodać do zupy i gotować od 20 do 30 min, aż grzyby będą miękkie.
Zmiksować na krem, przyprawić dużą ilością świeżo zmielonego pieprzu i ewentualnie solą.
Podawać w wydrążonych chlebkach z kleksem śmietany, posypaną pieprzem. Można dodatkowo z wydrążonego miąższu zrobić grzanki i również podać do zupy.
niedziela, 11 listopada 2012
Zupa dyniowa
To nasza ulubiona dyniowa zupa. Z pieczonej dyni hokkaido, na warzywnym bulionie, z pestkami lub grzankami - w zależności od nastroju. Gęsta, polana kroplami oleju dyniowego lub smakowej oliwy - czosnkowo-bazyliowej, truflowej. Rozgrzewająca - z nutami orientalnych przypraw i imbiru. Nie za słona, nie za ostra, nie za pikantna. W sam raz.
Jem ją przez cały dzień, siedząc w swetrze z wyciągniętymi rękawami i nadrabiając liczne zaległe odcinki ulubionych seriali. Taki jesienny dzień - tylko raz w roku :)
SKŁADNIKI:
(ok. 8 porcji)
PRZYGOTOWANIE:
Jem ją przez cały dzień, siedząc w swetrze z wyciągniętymi rękawami i nadrabiając liczne zaległe odcinki ulubionych seriali. Taki jesienny dzień - tylko raz w roku :)
SKŁADNIKI:
(ok. 8 porcji)
- 1,5 - 1,7 kg dynia hokkaido
- łyżeczka dobrej przyprawy curry
- łyżeczka garam masala (lub łyżeczka kuminu i trochę pieprzu)
- 3 łyżki oliwy
- 1 cm startego imbiru
- szczypta chilli, szczypta sproszkowanego imbiru
- ewentualnie sól i pieprz do doprawienia
- pestki dyni / grzanki - do podania
- 0,8 - 1 kg porcja włoszczyzny (dwie średnie marchewki, mały por, duża pietruszka, kawałek selera)
- ok. 2-2,5 l wody
- ziele angielskie, liść laurowy
- łyżka soli, ziarenka pieprzu
- 1 łyżka oleju rzepakowego
PRZYGOTOWANIE:
W tym samym czasie ugotować bulion i upiec dynię:
Dynię umyć i pokroić na ćwiartki - usunąć pestki (można je później upiec w piekarniku i również zjeść :)). Piekarnik rozgrzać do temp. 200 stopni (grzanie góra-dół). Oliwę wymieszać z curry i garam masalą i posmarować mieszanką. Wstawić do piekarnika na ok. 50-60 minut, aż będzie miękka.
Warzywa na bulion pokroić (niekoniecznie drobno) i zalać wodą. Dodać 4-5 kuleczek ziela angielskiego i dwa listki laurowe, łyżkę soli i kilka kuleczek pieprzu czarnego oraz łyżkę oleju rzepakowego. Gotować na wolnym ogniu ok. 50 min. Po tym czasie wyłowić ziele, pieprz i liście laurowe.
Upieczoną dynię obrać ze skórki i dodać do bulionu (wszystkie warzywa zachować), dodać starty imbir i zagotować całość. Zmiksować na gładki krem - doprawić chilli, imbirem i ewentualnie solą i pieprzem.
Podawać z uprażonymi na suchej patelni pestkami dyni, pokropić olejem dyniowym lub oliwą smakową.
środa, 5 września 2012
Zupa gulaszowa
Taka zupa gulaszowa to zdecydowanie czasochłonna potrawa. Każdy składnik poddaje się obróbce osobno, by potem połączyć wszystko w całość. W dodatku, aby mięso było pyszne i miękkie, zupa musi się też odpowiednio długo gotować. Efekt jest jednak wart oczekiwań.
Etapy przygotowania takiej zupy poznałam ostatnio w pracy, kiedy to powstało bodajże 40 l. pysznej gulaszowej. Przyszła ochota i apetyt, by przełożyć to na skromne, domowe warunki. Może i coś namieszałam pod koniec z kolejnością, ale chyba spamiętałam wszystkie składniki (rzecz jasna w dużo mniejszej ilości :) W efekcie zupa wyszła równie pyszna i aromatyczna. Do tego jest bardzo treściwa - idealna jako lekarstwo na chorobę (szybko postawi na nogi) jak i na kaca ;) W obu przypadkach sprawdzone!
SKŁADNIKI:
PRZYGOTOWANIE:
1. Przygotować wywar. Do garnka wlać 2 litry wody, dodać łyżkę soli, obrane warzywa (wystarczy je pokroić na grube kawałki). Zagotować. Gotować 15 minut, wyłowić warzywa (*jeśli macie 2 litry bulionu mięsnego lub rosołu będzie zupa będzie jeszcze lepsza).
2. W tym samym czasie w większym garnku rozgrzać łyżkę klarowanego masła i wrzucić mięso (pokrojone w grubą kostkę lub cienkie paski). Mięso przesmażyć na dużym ogniu, mieszając, aby się zarumieniło, wręcz skwierczało. Jeśli wytworzy za dużo płynu odlać. Podlać czerwonym winem, przemieszać, lekko odparować. Zalać wywarem. Dodać 5 kulek ziela, 2 listki, 1/3 łyżeczki ziaren pieprzu oraz łyżeczkę kminku (można go lekko rozetrzeć w dłoniach). Dolać ok. 1,5-2 l wrzątku. Gotować ok. 1 godz.
3. Na patelni rozgrzać łyżkę klarowanego masła, przesmażyć cebulę skrojoną w piórka i posiekany czosnek. Dodać roztarty w dłoniach majeranek. Przełożyć do miski.
4. Na tej samej patelni przesmażyć pieczarki pokrojone w ćwiartki lub plasterki, doprawić solą i pieprzem, przełożyć do naczynia z cebulą, a na końcu przesmażyć paski ogórka kiszonego, do całkowitego odparowania nadmiaru płynu, przełożyć do naczynia.
5. Pomidory obrać i wrzucić na tę samą patelnię, dusić pod przykryciem, odparować, zmiksować w wysokim naczyniu. Do garnka z mięsem dodać przesmażone warzywa i pulpę pomidorową. Gotować na małym ogniu ok. 30-40 minut.
6. Na suchą patelnię wlać koncentrat pomidorowy i przesmażyć go do momentu odparowania - jeśli zacznie przywierać do patelni, lekko się przypalać się to dobrze. Dolać 2 chochelki gorącej zupy, przemieszać i dolać całą zawartość patelni do garnka. Spróbować mięso - jeśli jest już kruche i miękkie to można już dodać pokrojoną w krótkie, cienkie paski paprykę.
7. Dodać także sok z ogórka, ketchup, cukier, rozgniecione nożem ziarna jałowca i sól (ok. 1 płaskiej łyżki). Cały czas podgrzewać na małym ogniu.
8. Gdy mięso i papryka będą już miękkie to na sam koniec dodac 2 łyżki masła. Doprawić świeżo mielonym pieprzem.
9. Ziemniaki obrać*, pokroić w 1,5 cm kostkę, zalać wrzątkiem i ugotować, uważając na to, by ich nie rozgotować.
Podawać z pokrojonymi ziemniakami i posypać natką.
* Ja pokroiłam również w słupki włoszczyznę z wywaru i dodałam do zupy pod koniec.
* Zupę można też podawać z pieczywem.
Etapy przygotowania takiej zupy poznałam ostatnio w pracy, kiedy to powstało bodajże 40 l. pysznej gulaszowej. Przyszła ochota i apetyt, by przełożyć to na skromne, domowe warunki. Może i coś namieszałam pod koniec z kolejnością, ale chyba spamiętałam wszystkie składniki (rzecz jasna w dużo mniejszej ilości :) W efekcie zupa wyszła równie pyszna i aromatyczna. Do tego jest bardzo treściwa - idealna jako lekarstwo na chorobę (szybko postawi na nogi) jak i na kaca ;) W obu przypadkach sprawdzone!
SKŁADNIKI:
- włoszczyzna (2 marchewki, kawałek selera i pora, pietruszka)
- 500-700 g mięsa gulaszowego (np. wieprzowe i wołowe [rostbef])
- 3/4 szklanki czerwonego, wytrawnego wina
- ziele angielskie, liść laurowy, ziarna pieprzu
- sól
- 1 łyżeczka nasion kminku
- masło klarowane
- 1 duża cebula
- 3 ząbki czosnku
- 300 g pieczarek
- 300 g ogórków kiszonych
- 500 g miękkich słodkich pomidorów
- 1 słoiczek koncentratu pomidorowego (może być własnej produkcji:))
- 1 duża papryka (lub dwie mniejsze)
- 3/4 szklanki soku z kiszonych ogórków
- 2-3 ziarna jałowca
- łyżeczka majeranku
- łyżeczka kminku
- 2 łyżki masła 82% (lub trochę mniej klarowanego)
- świeżo mielony pieprz
- 1,5 łyżki cukru
- 3 łyżki ketchupu
- 3 duże ziemniaki
- natka pietruszki
PRZYGOTOWANIE:
1. Przygotować wywar. Do garnka wlać 2 litry wody, dodać łyżkę soli, obrane warzywa (wystarczy je pokroić na grube kawałki). Zagotować. Gotować 15 minut, wyłowić warzywa (*jeśli macie 2 litry bulionu mięsnego lub rosołu będzie zupa będzie jeszcze lepsza).
2. W tym samym czasie w większym garnku rozgrzać łyżkę klarowanego masła i wrzucić mięso (pokrojone w grubą kostkę lub cienkie paski). Mięso przesmażyć na dużym ogniu, mieszając, aby się zarumieniło, wręcz skwierczało. Jeśli wytworzy za dużo płynu odlać. Podlać czerwonym winem, przemieszać, lekko odparować. Zalać wywarem. Dodać 5 kulek ziela, 2 listki, 1/3 łyżeczki ziaren pieprzu oraz łyżeczkę kminku (można go lekko rozetrzeć w dłoniach). Dolać ok. 1,5-2 l wrzątku. Gotować ok. 1 godz.
3. Na patelni rozgrzać łyżkę klarowanego masła, przesmażyć cebulę skrojoną w piórka i posiekany czosnek. Dodać roztarty w dłoniach majeranek. Przełożyć do miski.
4. Na tej samej patelni przesmażyć pieczarki pokrojone w ćwiartki lub plasterki, doprawić solą i pieprzem, przełożyć do naczynia z cebulą, a na końcu przesmażyć paski ogórka kiszonego, do całkowitego odparowania nadmiaru płynu, przełożyć do naczynia.
5. Pomidory obrać i wrzucić na tę samą patelnię, dusić pod przykryciem, odparować, zmiksować w wysokim naczyniu. Do garnka z mięsem dodać przesmażone warzywa i pulpę pomidorową. Gotować na małym ogniu ok. 30-40 minut.
6. Na suchą patelnię wlać koncentrat pomidorowy i przesmażyć go do momentu odparowania - jeśli zacznie przywierać do patelni, lekko się przypalać się to dobrze. Dolać 2 chochelki gorącej zupy, przemieszać i dolać całą zawartość patelni do garnka. Spróbować mięso - jeśli jest już kruche i miękkie to można już dodać pokrojoną w krótkie, cienkie paski paprykę.
7. Dodać także sok z ogórka, ketchup, cukier, rozgniecione nożem ziarna jałowca i sól (ok. 1 płaskiej łyżki). Cały czas podgrzewać na małym ogniu.
8. Gdy mięso i papryka będą już miękkie to na sam koniec dodac 2 łyżki masła. Doprawić świeżo mielonym pieprzem.
9. Ziemniaki obrać*, pokroić w 1,5 cm kostkę, zalać wrzątkiem i ugotować, uważając na to, by ich nie rozgotować.
Podawać z pokrojonymi ziemniakami i posypać natką.
* Ja pokroiłam również w słupki włoszczyznę z wywaru i dodałam do zupy pod koniec.
* Zupę można też podawać z pieczywem.
wtorek, 28 sierpnia 2012
Orientalna zupa z mleczkiem kokosowym, kalafiorem i fasolką
Niemal codziennie dużo pracy, wolny czas kurczy się do niewielkich rozmiarów. Jak znaleźć czas na ugotowanie tego wszystkiego co krąży po głowie? Lista jest długa, inspiracji jest coraz więcej, a my czasem musimy po prostu zjeść coś pysznego i ciepłego :) Ostatnio miałam ochotę na coś lekko orientalnego, Kasi marzyły się krewetki - oto zupa, która zaspokoiła nasze małe pragnienia. Lekko chrupiące warzywa, idealne krewetki, fantastyczny aromat trawy cytrynowej... o to chodziło!
SKŁADNIKI (na 4 porcje):
PRZYGOTOWANIE:
Krewetki rozmrozić. Usunąć ogonki i przewód trawienny. Dobrze opłukać i skropić sokiem z cytryny. Do garnka wlać 1,5 zimnej wody, dodać obrane pokrojone na 3 części marchewki oraz pietruszkę (po ugotowaniu zostaną pokrojone w cienkie paski), ziele, listki i ziarna pieprzu. Gotować 10 minut od zagotowania. Następnie dodać oczyszczoną fasolkę szparagową i gotować kolejne 10 minut (w połowie tego czasu dodać również różyczki kalafiora). Warzywa wyjąć, a wywar postawić na palniku, na niewielkim ogniu. Marchewkę i pietruszkę pokroić w cienkie paski.
Na patelni rozgrzać olej, dodać pokrojony w plasterki czosnek, trawę cytrynową i mleczko kokosowe. Podgrzewać do momentu redukcji o 1/3 objętości. Dodać pokrojony w plasterki por oraz krewetki i dusić kilka minut na małym ogniu. Doprawić świeżo mielonym pieprzem oraz roztartą w dłoniach suszoną kolendrą. Zawartość patelni dodać do bulionu wraz z kalafiorem i fasolką, dodać pastę curry, wymieszać, gotować 3 minuty. Pod koniec dodać pokrojoną marchewkę i pietruszkę. Na talerzach podawać z odrobiną chili lub/i listkami kolendry. Podawać z makaronem, np chow mein, który wystarczy zalać wrzątkiem, odczekać kilka minut i odcedzony dodać do zupy.
* jeśli nie macie kolendry suszonej czy świeżej, można użyć natki pietruszki.
* zupa będzie łagodniejsza jeśli dodamy jedną łyżeczkę pasty curry
* aby uzyskać ciekawszy żółty odcień, można dodać do zupy łyżeczkę kurkumy
SKŁADNIKI (na 4 porcje):
- 1,5 l wody
- 2 łyżeczki soli
- 2 listki laurowe, 3 ziela angielskie, kilka kuleczek pieprzu
- 200 g krewetek tygrysich mrożonych
- sok z cytryny
- 1 łyżka oleju
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżeczki trawy cytrynowej ze słoiczka
- 1 puszka mleczka kokosowego
- 2 marchewki
- 1 średniej wielkości korzeń pietruszki
- 200 g fasolki szparagowej
- 350 g kalafiora
- biała część pora
- 2 łyżeczki suszonej kolendry
- świeżo mielony pieprz
- 2 łyżeczki zielonej pasty curry
- papryczka chili (opcjonalnie)
- liski kolendry (opcjonalnie)
- makaron błyskawiczny chow mein (do podania)
PRZYGOTOWANIE:
Krewetki rozmrozić. Usunąć ogonki i przewód trawienny. Dobrze opłukać i skropić sokiem z cytryny. Do garnka wlać 1,5 zimnej wody, dodać obrane pokrojone na 3 części marchewki oraz pietruszkę (po ugotowaniu zostaną pokrojone w cienkie paski), ziele, listki i ziarna pieprzu. Gotować 10 minut od zagotowania. Następnie dodać oczyszczoną fasolkę szparagową i gotować kolejne 10 minut (w połowie tego czasu dodać również różyczki kalafiora). Warzywa wyjąć, a wywar postawić na palniku, na niewielkim ogniu. Marchewkę i pietruszkę pokroić w cienkie paski.
Na patelni rozgrzać olej, dodać pokrojony w plasterki czosnek, trawę cytrynową i mleczko kokosowe. Podgrzewać do momentu redukcji o 1/3 objętości. Dodać pokrojony w plasterki por oraz krewetki i dusić kilka minut na małym ogniu. Doprawić świeżo mielonym pieprzem oraz roztartą w dłoniach suszoną kolendrą. Zawartość patelni dodać do bulionu wraz z kalafiorem i fasolką, dodać pastę curry, wymieszać, gotować 3 minuty. Pod koniec dodać pokrojoną marchewkę i pietruszkę. Na talerzach podawać z odrobiną chili lub/i listkami kolendry. Podawać z makaronem, np chow mein, który wystarczy zalać wrzątkiem, odczekać kilka minut i odcedzony dodać do zupy.
* jeśli nie macie kolendry suszonej czy świeżej, można użyć natki pietruszki.
* zupa będzie łagodniejsza jeśli dodamy jedną łyżeczkę pasty curry
* aby uzyskać ciekawszy żółty odcień, można dodać do zupy łyżeczkę kurkumy
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Flaczki wołowe z krewetkami
Nie ja pierwsza z warsztatowiczek, które brały udział w drugiej edycji warsztatów Polskiej Akademii Kulinarnej, napiszę, że nie przepadam za flaczkami. Nigdy wcześniej sama ich nie przygotowałam, ani nie zamówiłam w jakiejkolwiek restauracji. Na lunchu w restauracji Platter odważyłam się... i okazały się niezłe, nawet dobre. Może to przez krewetki? Może to przez nuty imbiru i chili? Esencjonalny wywar? Kuszący sposób podania? Coś musiało w nich, skoro następnego dnia nie bałam się ich gotować i jeść :)
Oto nasze flaczki - powtórzone w warunkach domowych, z trochę innymi proporcjami. W oryginalnym przepisie były flaczki cielęce, ale z racji tego, że nie są łatwo dostępne to w tym daniu można je zastąpić wołowymi, świeżymi. My sprawdziłyśmy je w takiej wersji i są pyszne - wszyscy, którzy mieli okazję je jeść mogą to potwierdzić :) Taka nowoczesna wersja flaczków to w sumie niezły pomysł na kolację w stylu fusion.
Ps. Nasze zdjęcia "warsztatowych" zup z Kamisem będziecie mogli znaleźć na różnych internetowych portalach. Było to nasze pierwsze tak duże, pozablogowe zadanie i za tę szansę bardzo dziękujemy!
SKŁADNIKI:
* wszystkie przyprawy firmy Kamis - sponsora warsztatów Polskiej Akademii Kulinarnej
PRZYGOTOWANIE:
Krewetki rozmrozić.
Flaczki bardzo starannie umyć i pokroić w cienkie paski. Zalać wrzącą wodą, postawić na ogniu i po 2-3 minutach odcedzić. Zalać zimną wodą i ugotować do miękkości (mi zajęło to ok. 30-35 minut).
Bulion warzywny podgrzać (żeby go wzmocnić można dodać do niego kość wołową i gotować kilkanaście minut, ale nie jest to konieczne).
Mniej więcej w połowie (po 20 min.) gotowania flaków do bulionu dodać pokrojone w cienkie paski warzywa: marchewkę, pora, cebulę i pietruszkę. Gotować na wolnym ogniu.
Krewetki oczyścić z przewodów pokarmowych i pancerzyków.
Miękkie flaczki odcedzić. Na patelni rozgrzać masło (1-2 łyżki). Wrzucić na nią flaczki i krewetki. Doprawić solą, kolorowym pieprzem, kilkoma szczyptami imbiru, szczyptą chili i majeranku (wg uznania, ale dobrze, żeby nie dominował). Smażyć ok. 5 minut - aż krewetki będą różowe.
Przyprawione flaczki z krewetkami wrzucić do gotującego się bulionu. Gotować jeszcze 5 minut. W razie konieczności doprawić.
Na talerzach przybrać roszponką lub rukolą.
Oto nasze flaczki - powtórzone w warunkach domowych, z trochę innymi proporcjami. W oryginalnym przepisie były flaczki cielęce, ale z racji tego, że nie są łatwo dostępne to w tym daniu można je zastąpić wołowymi, świeżymi. My sprawdziłyśmy je w takiej wersji i są pyszne - wszyscy, którzy mieli okazję je jeść mogą to potwierdzić :) Taka nowoczesna wersja flaczków to w sumie niezły pomysł na kolację w stylu fusion.
Ps. Nasze zdjęcia "warsztatowych" zup z Kamisem będziecie mogli znaleźć na różnych internetowych portalach. Było to nasze pierwsze tak duże, pozablogowe zadanie i za tę szansę bardzo dziękujemy!
- bulion drobiowo-warzywny (ok. 1-1,5 l)
- 500 g flaczków cielęcych (lub wołowych)
- 100 g krewetek 16/20 (dużych, najlepiej szarych)
- 100-150 g kości wołowych (opcjonalnie)
- 50 g marchwi (1 duża sztuka)
- 50 g cebuli (2 średnie)
- 50 g pietruszki (1 duża sztuka)
- ząbek czosnku
- kawałek pora (10 cm, biała część)
- imbir
- chili
- majeranek
- pieprz kolorowy
- sól prowansalska*
- masło klarowane (do smażenia)
- listki rukoli lub roszponki do przybrania
* wszystkie przyprawy firmy Kamis - sponsora warsztatów Polskiej Akademii Kulinarnej
PRZYGOTOWANIE:
Krewetki rozmrozić.
Flaczki bardzo starannie umyć i pokroić w cienkie paski. Zalać wrzącą wodą, postawić na ogniu i po 2-3 minutach odcedzić. Zalać zimną wodą i ugotować do miękkości (mi zajęło to ok. 30-35 minut).
Bulion warzywny podgrzać (żeby go wzmocnić można dodać do niego kość wołową i gotować kilkanaście minut, ale nie jest to konieczne).
Mniej więcej w połowie (po 20 min.) gotowania flaków do bulionu dodać pokrojone w cienkie paski warzywa: marchewkę, pora, cebulę i pietruszkę. Gotować na wolnym ogniu.
Krewetki oczyścić z przewodów pokarmowych i pancerzyków.
Miękkie flaczki odcedzić. Na patelni rozgrzać masło (1-2 łyżki). Wrzucić na nią flaczki i krewetki. Doprawić solą, kolorowym pieprzem, kilkoma szczyptami imbiru, szczyptą chili i majeranku (wg uznania, ale dobrze, żeby nie dominował). Smażyć ok. 5 minut - aż krewetki będą różowe.
Przyprawione flaczki z krewetkami wrzucić do gotującego się bulionu. Gotować jeszcze 5 minut. W razie konieczności doprawić.
Na talerzach przybrać roszponką lub rukolą.
czwartek, 31 maja 2012
Krem z młodej kapusty z kiełbaskami twarogowymi
Gdy pisałam o drugich warsztatach Polskiej Akademii Kulinarnej nie myślałam, że pierwszą zupę tak szybko uda mi się ugotować w domu. Ale cotygodniowy "lunch na środę" to jednak dobra okazja, by wykorzystać nabyte umiejętności i wiedzę. Poza tym młoda kapusta jest teraz łatwo dostępna, a i pozostałe składniki nie powinny nikomu przysporzyć kłopotów. Ponieważ jedna z koleżanek w pracy jest wegetarianką jako baza posłużył mi ugotowany bulion warzywny. Czy smakowało? Oj tak! W tym dniu, w którym mimo słońca nie było zbyt ciepło chyba wszyscy potrzebowaliśmy czegoś rozgrzewającego - i ta zupa postawiła nas na nogi ;) Twarogowe kiełbaski - o niezupełnie idealnie gładkiej strukturze (robiłam je wcześnie rano, przed pracą) - okazały się całkiem sycące. Ta zupa ma u mnie duży plus - za proste przygotowanie, oryginalny smak i niebanalny dodatek.
SKŁADNIKI:
(6-8 porcji)
bulion - 2 l (w oryginale warzywno-drobiowy - u mnie warzywny):
Ugotować bulion - pokroić warzywa (dosyć grubo) i wraz z przyprawami i oliwą gotować ok. 40-60 minut na małym ogniu. Bulion przecedzić (warzywa, które zostały można dodać np. do puree). Powinno być go ok. 2 litrów.
Obrane ziemniaki pociąć w drobną kostkę i podsmażyć ok. 5 min. na oleju z masłem. Następnie dodać pociętą w młodą kapustę i smażyć kolejne 5 min., po czym zalać bulionem. Gotować ok. 20 min, a następnie dodać śmietanę, koperek i zblenderować do uzyskania gęstego kremu.
Twaróg zmielić (można też użyć sernikowego, niesłodzonego, trzykrotnie zmielonego - masa będzie miała gładszą konsystencję), utrzeć z żółtkiem i mąką*. Białka ubić na sztywno. Do masy serowej dodać sól, cynamon i białka, delikatnie wymieszać. Z ciasta formować cienki wałek, zawinąć w papier. Przy pomocy sznurka uformować kiełbaski długości 6 cm (z podanej ilości wyszło. Gotować na parze przez ok. 10 minut.
Kiełbaski ułożyć w talerzach i zalać zupą. Udekorować pociętą sałatą radicchio, opcjonalnie - posypać uprażonym na suchej patelni kminkiem.
* Jeśli chcecie, żeby kiełbaski były delikatniejsze - mąkę można pominąć.
(6-8 porcji)
bulion - 2 l (w oryginale warzywno-drobiowy - u mnie warzywny):
- 2,5-3 l wody
- włoszczyzna: 2 marchewki, 1 mały seler, 1 pietruszka, pół pora (lub jeden młody, mały)
- kilka listków laurowych i kilka kulek ziela angielskiego
- kilka ziaren pieprzu
- łyżka soli
- 2-3 łyżki oliwy
- 600-800 g młodej kapusty
- 200 g cebuli
- 400 g ziemniaków
- 80 ml śmietany 30 %
- koperek - świeży lub suszony
- olej + masło
- kminek - opcjonalnie
- do dekoracji: sałata radicchio
- 400 g chudego twarogu (lub zmielonego, sernikowego)
- 2 jajka
- 2-3 łyżki mąki
- cynamon
- sól
- papier do pieczenia i gotowania
Ugotować bulion - pokroić warzywa (dosyć grubo) i wraz z przyprawami i oliwą gotować ok. 40-60 minut na małym ogniu. Bulion przecedzić (warzywa, które zostały można dodać np. do puree). Powinno być go ok. 2 litrów.
Obrane ziemniaki pociąć w drobną kostkę i podsmażyć ok. 5 min. na oleju z masłem. Następnie dodać pociętą w młodą kapustę i smażyć kolejne 5 min., po czym zalać bulionem. Gotować ok. 20 min, a następnie dodać śmietanę, koperek i zblenderować do uzyskania gęstego kremu.
Twaróg zmielić (można też użyć sernikowego, niesłodzonego, trzykrotnie zmielonego - masa będzie miała gładszą konsystencję), utrzeć z żółtkiem i mąką*. Białka ubić na sztywno. Do masy serowej dodać sól, cynamon i białka, delikatnie wymieszać. Z ciasta formować cienki wałek, zawinąć w papier. Przy pomocy sznurka uformować kiełbaski długości 6 cm (z podanej ilości wyszło. Gotować na parze przez ok. 10 minut.
Kiełbaski ułożyć w talerzach i zalać zupą. Udekorować pociętą sałatą radicchio, opcjonalnie - posypać uprażonym na suchej patelni kminkiem.
* Jeśli chcecie, żeby kiełbaski były delikatniejsze - mąkę można pominąć.
wtorek, 29 maja 2012
Warsztaty Polskiej Akademii Kulinarnej - Zupy
Esencjonalny wywar mruga na ogniu przez kilka godzin. Smaki uwalniają się powoli... dobra zupa potrzebuje bazy, doskonałej bazy. Tutaj nie ma przyspieszania, proszków i płynów ze smakiem umami. Na bazie dobrego bulionu można zrobić wszystko, ale jak zrobić idealny bulion? Jest na to niezła receptura - spojrzeć w starą książkę kucharską, zdobyć trzy rodzaje dobrego mięsa (wraz z kośćmi!) i świeże warzywa, opalić cebulę, dodać przyprawy, poczekać przynajmniej trzy godziny... Kto ma na to czas?
Lubię gotować zupy dla M. Jest ich niewątpliwym i największym miłośnikiem, jakiego znam - uwielbia je w tradycyjnym i nowoczesnym wydaniu. Kalafiorowa "jak u babci" zawsze wymagała idealnego bulionu - zawsze gotowałam go według zasad, ale przyznaję, nie zdarzało mi się użyć do niego więcej niż jednego rodzaju mięsa. Tyle się jeszcze muszę nauczyć... i dzięki kolejnym warsztatom Polskiej Akademii Kulinarnej mogłam po raz kolejny poszerzyć swoje smakowe horyzonty. Bardzo za to dziękuję wszystkim organizatorom i partnerom warsztatów i portalowi Polska Gotuje - znów było niesamowicie!
Zaczęło się od sobotniego lunchu z Karolem Okrasą i Marcinem Budynkiem w restauracji Platter. Mogliśmy posłuchać opowieści o dobrych wywarach i możliwościach tkwiących w zupach oraz spróbować wszystkich siedmiu, które następnego dnia samodzielnie (no, prawie;)) mieliśmy gotować. Flaczki z krewetkami, bulion z halibuta, kremy ze szparagów, kalarepy i młodej kapusty, zupa curry z kurczakiem i królewski rosół. Mój faworyt: bulion z halibuta z lanymi kluseczkami (jeśli się nie mylę, w oryginalnej wersji był w tej zupie marynowany, różowy imbir - świetny efekt). W głosowaniu wygrał krem szparagowy ze smażonymi grzybami, pesto z rukoli i chrupiącymi paluchami. Miłą niespodzianką było danie i deser, które pojawiły się później na stole: łosoś pieczony przez dwie godziny w temp. 50 stopni (podobny strukturą do tego, robionego przez Kurta Schellera), na którym były plasterki buraczków i płatki soli, obok sałatka z kaszy gryczanej z kolendrą, szparagi al dente, i sos podobny do holenderskiego, w formie musu. Sposób podania - perfekcyjny. Na deser mus czekoladowy, lekko posypany chilli, z kokosowym kleksem, sosem z czerwonej porzeczki (na talerzu posypanym fiołkowym proszkiem :)).
Oto zupy w pięknych, głębokich talerzach:
Łosoś... i deser ;)
I Pan Karol Okrasa z wątpiącą miną (niemożliwe, żeby Wam wszystko smakowało ;))
Następnego dnia było bardzo pracowicie. Przed nami było siedem godzin gotowania w Centrum Techniki Kulinarnej... Właściwie od początku było wiadomo, że nie zdążymy ugotować wszystkich siedmiu zup, ale zapał do pracy był olbrzymi. Tym razem gotowałam z Marzeną, której dziękuję serdecznie za miłe towarzystwo :)
Na początek flaczki cielęce z krewetkami. Nigdy nie lubiłam flaków, ale te krewetki mnie skusiły... Nie było to najlepsze danie na świecie, ale mogę powiedzieć, że było całkiem dobre... Nie przeszkadzał nawet specyficzny zapach flaków, zneutralizowany przez imbir i chilli. I te krewetki... mniam!
Następnym punktem programu był szparagowy krem ze smażonymi grzybami, pesto z rukoli i chrupiącymi paluchami. Oto zupa, którą mogę polecić wszystkim - kremowa, z zaskakującym, grzybowym posmakiem. Może sezony na grzyby i szparagi nie łączą się ze sobą, ale przecież można skorzystać z mrożonych borowików lub podgrzybków. Pesto z rukoli z migdałowym posmakiem i kminkowe paluchy dopełniały całości kompozycji. Oczywiście przygotowanie takiego kremu poprzedza gotowanie drobiowego bulionu, ale zapewniam, że warto. Czy na pewno potrzebne jest jeszcze drugie danie? ;)
Rosół z halibuta z lanymi kluseczkami i liśćmi roszponki - w wersji oryginalnej był moim faworytem, my przygotowywaliśmy go trochę inaczej. Rybny wywar, ryba w ziołowej panierce (rozmaryn, tymianek, chilli, sól i pieprz), delikatne, lane kluseczki przyprawione pietruszką i w samym bulionie - skórka i sok z limonki. Aromatyczne i wcale nie tak trudne do przygotowania...
Młoda, zielona kapusta w kremowej zupie i twarogowe kiełbaski, przyprawione cynamonem... Nietypowo, ale pysznie. Twarogowe kiełbaski, delikatne, gotowane na parze w specjalnym papierze to dodatek jakiego jeszcze nie widziałam - owszem, zdarzało nam się dodawać twaróg np. do chłodnika, ale w takiej formie ma zupełnie nowy charakter. To będzie chyba pierwsza zupa, którą powtórzę u siebie w domu (i oczywiście podzielę się przepisem) - wszak młoda kapusta jest już dostępna i aż żal z niej nie skorzystać. A jeśli boicie się dolegliwości żołądkowych - to można posypać zupę uprażonym kminkiem, który pomaga w trawieniu.
Jak się okazało - już po chwili mieliśmy gotować ostatnią zupę - orientalną zupę curry z kurczakiem i mleczkiem kokosowym z wiosennymi sajgonkami. To smaki chyba najbardziej mi znane - limonka, trawa cytrynowa, imbir, curry, chilli, ale to nie wszystko, bo najbardziej zaskakujący w tej zupie był... banan. Lekko podsmażony (dodany pod koniec smażenia do kurczaka) stanowił słodki akcent w pikantnej zupie. Całkiem nieźle zadziałał też dodatek sajgonek pełnych sałaty.
Niestety nie udało nam się ugotować kremu z porów i kalarepy z chipsami bekonowymi i grzankami i królewskiego rosołu... nic straconego, to można nadrobić :)
Po raz kolejny przekonałam się na własnej skórze, że takie warsztaty to wspaniały sposób na poszerzanie kulinarnych horyzontów. Słuchanie opowieści, obserwacja, a później możliwość samodzielnego przygotowania dania niemal od A do Z - to chyba najlepsza z możliwych warsztatowych formuł.
Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tych warsztatach - Marcin Budynek jak zwykle tworzył swobodną atmosferę, a organizatorzy sprawili, że niczego nam nie brakowało (i te idealne fartuszki COOKie!). Miło było także poznać wszystkie dziewczyny, które brały udział w warsztatach. Mam nadzieję - do zobaczenia i przeczytania wkrótce! :)
PS.
Najlepszym miejscem do śledzenia relacji i informacji o przyszłych warsztatach jest strona warsztatów na Facebooku: https://www.facebook.com/WarsztatyKulinarne. Polecam :)
Lubię gotować zupy dla M. Jest ich niewątpliwym i największym miłośnikiem, jakiego znam - uwielbia je w tradycyjnym i nowoczesnym wydaniu. Kalafiorowa "jak u babci" zawsze wymagała idealnego bulionu - zawsze gotowałam go według zasad, ale przyznaję, nie zdarzało mi się użyć do niego więcej niż jednego rodzaju mięsa. Tyle się jeszcze muszę nauczyć... i dzięki kolejnym warsztatom Polskiej Akademii Kulinarnej mogłam po raz kolejny poszerzyć swoje smakowe horyzonty. Bardzo za to dziękuję wszystkim organizatorom i partnerom warsztatów i portalowi Polska Gotuje - znów było niesamowicie!
Zaczęło się od sobotniego lunchu z Karolem Okrasą i Marcinem Budynkiem w restauracji Platter. Mogliśmy posłuchać opowieści o dobrych wywarach i możliwościach tkwiących w zupach oraz spróbować wszystkich siedmiu, które następnego dnia samodzielnie (no, prawie;)) mieliśmy gotować. Flaczki z krewetkami, bulion z halibuta, kremy ze szparagów, kalarepy i młodej kapusty, zupa curry z kurczakiem i królewski rosół. Mój faworyt: bulion z halibuta z lanymi kluseczkami (jeśli się nie mylę, w oryginalnej wersji był w tej zupie marynowany, różowy imbir - świetny efekt). W głosowaniu wygrał krem szparagowy ze smażonymi grzybami, pesto z rukoli i chrupiącymi paluchami. Miłą niespodzianką było danie i deser, które pojawiły się później na stole: łosoś pieczony przez dwie godziny w temp. 50 stopni (podobny strukturą do tego, robionego przez Kurta Schellera), na którym były plasterki buraczków i płatki soli, obok sałatka z kaszy gryczanej z kolendrą, szparagi al dente, i sos podobny do holenderskiego, w formie musu. Sposób podania - perfekcyjny. Na deser mus czekoladowy, lekko posypany chilli, z kokosowym kleksem, sosem z czerwonej porzeczki (na talerzu posypanym fiołkowym proszkiem :)).
Oto zupy w pięknych, głębokich talerzach:
Łosoś... i deser ;)
I Pan Karol Okrasa z wątpiącą miną (niemożliwe, żeby Wam wszystko smakowało ;))
Następnego dnia było bardzo pracowicie. Przed nami było siedem godzin gotowania w Centrum Techniki Kulinarnej... Właściwie od początku było wiadomo, że nie zdążymy ugotować wszystkich siedmiu zup, ale zapał do pracy był olbrzymi. Tym razem gotowałam z Marzeną, której dziękuję serdecznie za miłe towarzystwo :)
Na początek flaczki cielęce z krewetkami. Nigdy nie lubiłam flaków, ale te krewetki mnie skusiły... Nie było to najlepsze danie na świecie, ale mogę powiedzieć, że było całkiem dobre... Nie przeszkadzał nawet specyficzny zapach flaków, zneutralizowany przez imbir i chilli. I te krewetki... mniam!
Następnym punktem programu był szparagowy krem ze smażonymi grzybami, pesto z rukoli i chrupiącymi paluchami. Oto zupa, którą mogę polecić wszystkim - kremowa, z zaskakującym, grzybowym posmakiem. Może sezony na grzyby i szparagi nie łączą się ze sobą, ale przecież można skorzystać z mrożonych borowików lub podgrzybków. Pesto z rukoli z migdałowym posmakiem i kminkowe paluchy dopełniały całości kompozycji. Oczywiście przygotowanie takiego kremu poprzedza gotowanie drobiowego bulionu, ale zapewniam, że warto. Czy na pewno potrzebne jest jeszcze drugie danie? ;)
Rosół z halibuta z lanymi kluseczkami i liśćmi roszponki - w wersji oryginalnej był moim faworytem, my przygotowywaliśmy go trochę inaczej. Rybny wywar, ryba w ziołowej panierce (rozmaryn, tymianek, chilli, sól i pieprz), delikatne, lane kluseczki przyprawione pietruszką i w samym bulionie - skórka i sok z limonki. Aromatyczne i wcale nie tak trudne do przygotowania...
Młoda, zielona kapusta w kremowej zupie i twarogowe kiełbaski, przyprawione cynamonem... Nietypowo, ale pysznie. Twarogowe kiełbaski, delikatne, gotowane na parze w specjalnym papierze to dodatek jakiego jeszcze nie widziałam - owszem, zdarzało nam się dodawać twaróg np. do chłodnika, ale w takiej formie ma zupełnie nowy charakter. To będzie chyba pierwsza zupa, którą powtórzę u siebie w domu (i oczywiście podzielę się przepisem) - wszak młoda kapusta jest już dostępna i aż żal z niej nie skorzystać. A jeśli boicie się dolegliwości żołądkowych - to można posypać zupę uprażonym kminkiem, który pomaga w trawieniu.
Jak się okazało - już po chwili mieliśmy gotować ostatnią zupę - orientalną zupę curry z kurczakiem i mleczkiem kokosowym z wiosennymi sajgonkami. To smaki chyba najbardziej mi znane - limonka, trawa cytrynowa, imbir, curry, chilli, ale to nie wszystko, bo najbardziej zaskakujący w tej zupie był... banan. Lekko podsmażony (dodany pod koniec smażenia do kurczaka) stanowił słodki akcent w pikantnej zupie. Całkiem nieźle zadziałał też dodatek sajgonek pełnych sałaty.
Niestety nie udało nam się ugotować kremu z porów i kalarepy z chipsami bekonowymi i grzankami i królewskiego rosołu... nic straconego, to można nadrobić :)
Po raz kolejny przekonałam się na własnej skórze, że takie warsztaty to wspaniały sposób na poszerzanie kulinarnych horyzontów. Słuchanie opowieści, obserwacja, a później możliwość samodzielnego przygotowania dania niemal od A do Z - to chyba najlepsza z możliwych warsztatowych formuł.
Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tych warsztatach - Marcin Budynek jak zwykle tworzył swobodną atmosferę, a organizatorzy sprawili, że niczego nam nie brakowało (i te idealne fartuszki COOKie!). Miło było także poznać wszystkie dziewczyny, które brały udział w warsztatach. Mam nadzieję - do zobaczenia i przeczytania wkrótce! :)
PS.
Najlepszym miejscem do śledzenia relacji i informacji o przyszłych warsztatach jest strona warsztatów na Facebooku: https://www.facebook.com/WarsztatyKulinarne. Polecam :)
piątek, 4 maja 2012
Chłodnik szparagowy z jabłkiem i nutą chrzanu
Pomysł na wykorzystanie reszty pęczka szparagów przyszedł spontanicznie. Rozmowy o pewnym słynnym chłodniku szparagowym sprowadziły plany do czynu, czyli powstała zimna zupa :) Zupa inspirowana w moim wypadku jedynymi owocami jakie miałam na paterze, czyli jabłkami oraz chrzanową nutą. Efekt zaskakujący. Sprawdźcie sami :)
SKŁADNIKI (na 2-3 porcje):
PRZYGOTOWANIE:
W rondlu rozgrzać masło, dodać drobno pokrojoną cebulkę i zeszklić. Podlać odrobiną wina, odparować. Dodać pokrojone w plasterki łodygi szparagów i główki oraz 1 łyżeczkę cukru, szczyptę soli. Podlać bulionem i odparować. Podlać winem, odparować i osączyć całość na sicie. Wystudzić. Szparagi zmiksować z maślanką (zostawić główki lub ich część do dekoracji). Dodać śmietanę, drobno starte jabłka bez skórki oraz starty chrzan i ponownie zblenderować. Doprawić dwoma szczyptami soli, ok. 1 łyżki soku z cytryny, białym pieprzem. Schłodzić przez ok. godzinę w lodówce. Serwować z główkami szparagów, posiekaną zieleniną, świeżo mielonym pieprzem i dodatkami podanymi osobno na talerzu takimi jak grillowane ziemniaki z oliwą i i przyprawami, pieczony kurczak krojony w plastry lub ćwiartki jajka na twardo.
SKŁADNIKI (na 2-3 porcje):
- 300 g szparagów zielonych (waga już po odcięciu twardych końcówek)
- 1 szalotka
- 1 łyżeczka klarowanego masła
- 1/3 szklanki bulionu warzywnego
- 80 ml białego wytrawnego wina
- 1 łyżeczka cukru
- 1/2 łyżeczki mielonego białego pieprzu
- sól
- sok z cytryny
- 2 jabłka np golden delicious
- 500 ml zimnej maślanki naturalnej
- 100 g gęstej kwaśnej śmietany 18 %
- odrobina świeżo tartego korzenia chrzanu lub 1 łyżeczka chrzanu ze słoiczka (np łagodnego śmietankowego)
- świeżo mielony, czarny pieprz
- szczypiorek i natka pietruszki
do podania: - ugotowane, grillowane ziemniaki, kawałki upieczonego kurczaka, jajko na twardo
PRZYGOTOWANIE:
W rondlu rozgrzać masło, dodać drobno pokrojoną cebulkę i zeszklić. Podlać odrobiną wina, odparować. Dodać pokrojone w plasterki łodygi szparagów i główki oraz 1 łyżeczkę cukru, szczyptę soli. Podlać bulionem i odparować. Podlać winem, odparować i osączyć całość na sicie. Wystudzić. Szparagi zmiksować z maślanką (zostawić główki lub ich część do dekoracji). Dodać śmietanę, drobno starte jabłka bez skórki oraz starty chrzan i ponownie zblenderować. Doprawić dwoma szczyptami soli, ok. 1 łyżki soku z cytryny, białym pieprzem. Schłodzić przez ok. godzinę w lodówce. Serwować z główkami szparagów, posiekaną zieleniną, świeżo mielonym pieprzem i dodatkami podanymi osobno na talerzu takimi jak grillowane ziemniaki z oliwą i i przyprawami, pieczony kurczak krojony w plastry lub ćwiartki jajka na twardo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)